Stuart jako pierwszy zauważył zdenerwowanie Evy. Obrócony tyłem przez szparę między siedzeniami ujrzał jej nietęgą minę. Wyluzowany spytał się zdenerwowanej kobiety, czy przypadkiem nie ma lęku wysokości. Ona odparła mu tylko, że "ludzie nie powinni próbować opanowywać nieba, gdyż ono należy tylko do Boga." Magdalene pokiwała tylko głową, myśląc podobnie jak siostra.
Gdyby tylko wiedzieli, jak prorocze były to słowa. Przestworza należały do Boga i miał prawo się o nie upomnieć.
Na pulpicie zapaliła się lampka informująca, że pasażerowie powinni zapiąć pasy. Detektyw odwrócił się i przestał męczyć siostry kolejnymi pytaniami. Eva szybko poradziła sobie z przypięciem się do fotela i pomogła Magdalene z pasem, który różnił się jednak od tych w taksówkach. W tym momencie ich dłonie złączyły się i wytrwały w tym stanie start samolotu. Magdalene ścisnęła dłoń siostry gdy maszyna ruszyła, a gdy metalowy kolos w wyniku niezrozumiałych dla niej praw fizyki zaczął się unosić przygniotła jej rękę do oparcia. W milczeniu wytrwały do momentu aż samolot ustabilizował lot. Dopiero wtedy puściły swoje dłonie.
Magdalene poczuła odprężenie. Stresowała się tylko niewiele mniej niż za pierwszym lotem, lecz doznała ulgi na myśl, że lot będzie łatwiejszy do przetrwania niż sam start. Zauważyła, że pan Goodhing, łysiejący mężczyzna po czterdziestce, od razu zaczął słuchać muzyki przez coś(nie była pewna, czy to telefon, mp3, czy jeszcze coś innego; ważne, że dało się do tego podłączyć słuchawki). Amiszce pozostało jednak jeszcze towarzystwo siostry.
Jedno słowo pociągnęło za sobą drugie, a ono kolejne i kolejne. Miały dużo czasu do nadrobienia, a wcześniej nie miały chwili oddechu na dłuższą rozmowę. O dziwo prawie wcale nie rozmawiały o tym, co działo się podczas rozłąki. Temat ich dyskusji kręcił się wokół Suffork. Czy rodzice rozpoznają Magdalene z krótkimi włosami? O co z Jacobem, chłopakiem, który zdawać by się mogło, że pomagał ich ojcu w gospodarstwie tylko po to, by od czasu do czasu móc porozmawiać z starszą z sióstr? Nadal się nie ożenił? A jak się ma Adam, syn brata dziewczyn? Jak bardzo urósł? Czy jest zdrowy? Nie rozrabia?
To, co działo się podczas Rumspringa, przykryte było zasłoną milczenia. Spojrzenia w oczy wystarczały, by siostry się zrozumiały. Cywilizacja była destrukcyjna. Wysysała z człowieka wszystko, aż zostawała sama, pusta skorupa. Magdalene była tego świadkiem, Eva przeżyła to na własnej skórze. Obie nie były jeszcze gotowe na rozmowę o tym. Najpierw trzeba było poczekać, aż rany się zabliźnią, nim zacznie się je znów rozdrapywać.
W międzyczasie co jakiś czas obok przechodzili ludzie kierujący się do łazienki, raz zatrzymała się przy nich stewardessa, ale nie potrzebowały od niej niczego. Rozmowa sióstr skończyła się, gdy Eva postanowiła przespać się, by w Ameryce być w pełni sił. Margaret sięgnęła po ich wspólną torbę podręczną, z której sięgnęła wodę dla siostry, po czym usiadła nieruchomo, by nie przeszkadzać swojej towarzyszce we śnie. W przeciwieństwie do siedzącego z przodu detektywa nie miała przy sobie niczego, co mogłoby jej umilić podróż, to jednak nie było przesadnie dyskomfortowe. Widok zza okna, możliwość przyjrzenia się innym pasażerom i wnętrzowi samolotu były wystarczające.
Po pewnym czasie samolot wpadł w turbulencje. Magdalene miała nadzieje, że to tylko chwilowe, lecz na próżno: z każdą chwilą maszyną trzęsło coraz mocniej. Wyraźnie zaniepokojona blondynka obudziła siostrę i upewniła się, że pasy są dobrze zapięte. Poczuła, jak Eva mocno chwyta ją za dłoń.
Zaczęła się modlić.