Mathias le Brun

IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Mathias le Brun

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Mathias le Brun


Mathias le Brun


Wiek : 25 lat
Zawód : student patologii sądowej || diler
Liczba postów : 17
Data dołączenia : 16/10/2013


Mathias le Brun Empty
PisanieTemat: Mathias le Brun   Mathias le Brun EmptyCzw Paź 17, 2013 4:33 pm

KARTA POKŁADOWA
Lot nr 815, Oceanic Airways, Sydney - Los Angeles

Dane pasażera:

Mathias le Brun Tumblr_lww2ijR0CL1r66l1vo1_500

Imię i nazwisko: Mathias Jean le Brun
Data i miejsce urodzenia: 22.07.1988| tradycyjnie Paryż, Francja
Miejsce zamieszkania: Sydney
Zawód: diler, tak bardziej kreatywnie – student patologii sadowej od pięciu lat.

Kwestionariusz podróżny:
Klasa przelotu: ekonomiczna
Miejsce przelotowe: C25
Cel podróży: wakacje
Podróżował/a z: piątką przyjaciół, w tym z Evelyn Ferguson


Kwestionariusz osobowy:
Wygląd:
Mathias le Brun jest średniowysokim chłopakiem o budowie ciała można rzec – szczupłej. Fakt, iż nie spogląda na wszystkich z góry niebywale go irytuje i drażni, zwłaszcza, kiedy spotyka osoby wyższe od niego. O zgrozo, a jeśli to kobieta – strzeż się niewiasto Mathiasowego gniewu. Ni to przesadnie obdarowany muskulaturą, tu i ówdzie rysują się mięśnie, ale trzeba przyznać, że zawsze chodzi wyprostowany, jego ruchy są energiczne, pewne siebie i wykonywane z nadzwyczajną swobodą i entuzjazmem.
Blady, o ciemnych, prawie czarnych oczach, w których głębi, jak niektórzy powiadają, można byłoby się bezpowrotnie utopić. Ale to tylko złudna teoria, bo tak naprawdę wszyscy unikają jego śmiałego i przenikliwego spojrzenia. Uwydatnione kości policzkowe, ktoś kiedyś rzucił hasło, że „idealne, niczym u modela”, ale tak naprawdę jego uroda daleko się z takową mija. Usteczka, właśnie… nie usta – usteczka, posiada je dziewczęce. Włosy kruczoczarne, o różnej długości, jak mu się tylko zamarzy, idealnie kontrastują z jego trupią karnacją. Można, wśród dziwności, dostrzec u niego kolczyki w uchu, czasami we brwi, posiada także kilka różnej szerokości i długości blizn na prawym przedramieniu i boku, natomiast jego policzek – kość policzkową zdobi jedna, mała i drobna (+10 do wizerunku bad boya, yeah).
Bywa piękny, bywa niepokojący, innym razem – według czyjegoś zdania – zniewieściały, opinii jest wiele, zatem trudno o nim coś konkretnego powiedzieć, prawda?
Charakter:
Przyglądasz mu się z boku, zazwyczaj ubrany w jakiś luźny sweter wymachuje rękoma, uśmiecha się w ten swój charakterystyczny i zdawałoby się, że szczery i otwarty sposób. Jednak z jego spojrzeniu dostrzega się coś niepokojącego, kiedy spogląda na rozmówcę spod przymrużonych powiek. Pierwsza myśl – nie może być tak źle, ale kiedy podchodzisz bliżej i słyszysz pierwsze wyrwane z kontekstu słowa chłopaka, już doskonale wiesz, że nie przypadniecie sobie od gustu pod żadnym względem.
Klnie jak szewc, ale to nie wszystko. Podstawą jego charakteru jest pewność siebie, którą emanuje już od pierwszego spotkania, śmiałość, z jaką podchodzi do innych i widocznym jak na dłoni przeświadczeniem o swojej niesamowitości, nie, nie uważa, że jest idealny, bo często nazywa siebie w myślach ciotą życiową, kretynem oraz przygłupim ćpunem, który nie potrafi ogarnąć się ze swoim marnym losem. Tak, chyba aż zbyt często narzeka na ludzi, otoczenie, które go przytłacza, ale w życiu nie potrafiłby się przyznać się do tego, że najzwyczajniej sobie ze wszystkim nie radzi. Zawsze musi mieć pod ręką kogoś, na kogo odruchowo zrzuciłby robotę lub obowiązek, którego on sam bałby się podjąć. Chłopak o wybujałej wyobraźni, o luźnym podejściu do życia, które ma na celu ułudę, po prostu oszukuje się, wmawia sobie, że jest wszystko w porządku, że wcale za rok lub dwa nie skończy w szpitalu z połamanymi nogami. Narkotyki. To zło wcielone, jego wewnętrzny wyniszczający go diabeł, ale wciąż, mimo tej świadomości pod postacią cichego głosu sumienie wciąż brnie głębiej w to bagno.
Dobra, aby nie wyszło na to, że to taki znowu aniołek, który tylko ukrywa się pod maską badassa, a pod tą grubą skorupą kryje się wrażliwy i kochany chłopiec. Oświadczam wam: nie. Mathias le Brun to chłopak, który się nie ukrywa, zawsze mówi to, o czym myśli, paple od rzeczy, bo akurat takie a nie inne nielogiczne przemyślenia go nawiedzają. Wrażliwy? Nieczęsto płacze, prawie nigdy, zresztą na widok dzieci czy małych piesków się nie rozczula. Kochany? Oczywiście, ale w innym tego słowa znaczeniu – przecież to ten uroczy chłopak, który bez przerwy pakuje się w tarapaty, klnie, ale tak naprawdę nigdy nie zrobi ci nic złego, tylko czasami znów wrzuci do bagna zwanego czarnym rynkiem lub naśle na ciebie stado psów. To tylko TEN Mathias le Brun, nie robi nic nielegalnego, wcale nie buntuje się przeciw wszystkiemu, nawet samemu sobie i swoim słabościom, których nie toleruje – o tak, to ironia. Czysta i najprostsza, ale to niestety prawda. I chyba najprościej to wszystko ujmując:
Ten francuz nie boi się niczego prócz samego siebie, ten francuz jest egoistą, ale tylko nie wobec siebie, ten francuz czuje się śmiertelnie zagubiony i w tym przypadku – po prostu ukrywa to gdzieś w swoim ponurym i pesymistycznym wnętrzu.
I oczywiście standardowe pytanie w jego wykonaniu: zawrzemy układ?
Biografia:

Wiercąc się, miotając na boki w zniecierpliwieniu – ale usiadłem. Pierwszy raz od momentu tegoż uroczystego dnia zwanego narodzinami zamierzam wsiąść do środka transportu, który uniesie mnie wyżej niż kilka metrów nad ziemią. Nie mrugam, staram się zająć czymś myśli, ale kiedy zamykam oczy, słyszę szum, trzask i charkot silnika, a potem przeszywający na wskroś pisk, który, jak się wydaje, nie pasuje do kontekstu, to obrazu rozrywającego i przełamującego na w pół niczym Titanic samolotu. Jednocześnie nawiedza mnie uczucie, choć wiem, że znajduję się w zamkniętej i bezpiecznej przestrzeni, wiatru we włosach, znajome, przywołujące dreszczyk emocji, niby pożądany, ale wciąż wywołujący niepokojące dreszcze oraz drgawki.
Ścisnąłem palce na oparciu, gdy nieprawdziwe krople deszczu obijały się o moje czoło. Jestem spocony, cały mokry i zdenerwowany – cudownie, podsumowując. W dodatku czuję jak serce łomoce mi w pierwsi, a obraz ciemnej oraz śliskiej drogi to rozmywa to wyostrza się w myślach i już wiem, że ta podróże nie obędzie się bez natarczywych i ciągle świeżych niczym posypywana rana wspomnień.
Coś szarpnęło i przez chwilę miałem wrażenie, że to koniec, ale oczywiście to znów na psychoza, podświadomość, która podsuwa mi coraz to okropniejsze wizje śmierci. Odwracam głowę w bok i uśmiecham się nerwowo słysząc czyjeś słowa i przez chwilę miałem wrażenie, że zamiast wykrzywionej w rozbawieniu twarzy Avril widzę Darlę i jej jasne blond loki, które zawsze pomimo deszczu nie opadały.
Startujemy.
Deszcz, nieprzerwany szum w uszach i niepokój wywołany brakiem kasku, który zazwyczaj ciążył na karku, doskonale pamiętam także jej dłonie zaciśnięte na moim pasie i podbródek na ramieniu. Oczywiście mógłbym się wgłębiać w szczegóły, pojedyncze myśli sparaliżowane strachem, ciało, które zesztywniało w bezruchu, ale niewiele widziałem, bo zamknąłem oczy. To było kompletne tchórzostwo, rzekłbym, że babskie, ale w tym momencie żadne złośliwe komentarze nie wydają mi się na miejscu. Mniejsza jednak o to – pisk zlewający się z krzykiem, kakofonia przeróżnych dźwięków, a potem wszystko ucichło. Ot tak, po prostu. To głupie, tak bardzo, bo w tamtym momencie przypomniałem sobie słodki i przemiły głos pewnej kobiety, która pochylała się, przyciskała palec do ust i szeptała „Ćśśśś, Silent”, a potem nie było już nic, mrugała i kontynuowała lekcję.
Otworzyłem oczy i już wszystko było dobrze.
Mathias le Brun to ja, tak – to ten pieprzony i niezrównoważony ćpun, który zdążył zwiedzić wszystkie pokoje w akademiku w celach wszystkim dobrze znanych, edukacyjnych rzecz jasna. Niemniej jednak poczynając od początku… syn dwójki niekochających się ludzi, głupiej i naiwnej matki, której nie potrafię wybaczyć nienawiści za moje okrutne przewinienia i zostawienie jej na pastwę psychopaty oraz, właśnie, tego kochającego ojca biznesmena, który wydaje się być jednym z dziesiątki eleganckich panów, którzy osiemdziesiąt procent swojego życia spędzają w garniturach i na bankietach, lub biurach. Kiedyś ponoć nie pił, jak brzmiały opowieści Jaqueline, ale osobiście trudno mi w to uwierzyć, a nawet jeśli to prawda, ona gówno mnie obchodzi. Poznałem go jako pijaka lubującego się w milionach plus jednej używkach i nie mam najmniejszej chęci wybaczyć mu przykrych wspomnień z dzieciństwa i ciągłych awantur. Czy bił? Na początku nie, ha, po prostu wyżywał się na swojej rodzinie w sposób najbardziej kochany i ojcowski: wyzywał, krzyczał, wmawiał bzdury i obniżał samoocenę, o ile pięcioletnie dziecko takową posiadało. Na początku skupiał się na niej, czyli na matce, ale jak zaszła w ciąże, a ja już byłem starszy i nieco ogarnięty z życiem, postanowił puszczać emocje na wodzy jedynie przy swoim dziesięcioletnim synu.
Oczywiście to nie wszystko, były też dobre strony: uczyłem się. (Teraz mam oczywiście ochotę wybuchnąć śmiechem, a na samym końcu urwać go krótkim „nie”) Jazda konna, tenis, oczywiście w tym wszystkim jestem najlepszy nie biorąc oczywiście pod uwagę tysiąc innych łamag, którzy pobiliby mnie w każdej tej konkurencji w kilka sekund. Sumiennie słuchałem nauczycieli od języków, bo jakiekolwiek nieposłuszeństwo podjucałoby wściekłość pana o imieniu Jean, który raczył nazywać się moim ojcem. I tak minęło dziesięć lat, potem kolejne dwa, kiedy pierwszy raz udało mi się coś podpalić, tym razem prawie szkołę prywatną, do której, chyba za karę, kazano mi uczęszczać. Za drugim razem były to włosy koleżanki z klasy i część jej twarzy, co zakończyło się aferą i wysłaniem mnie do innego miasta oddalonego co najmniej o kilkaset kilometrów.
I tak mój domowy koszmar się skończył – o ile męsko jest nazywać patologicznego ojca koszmarem, to przez chwilę mogę być tym pokrzywdzonym.
Moja kadencja francuska skończyła się z dniem piętnastych urodzin, kiedy poznałem uroczą Carly o rudych loczkach i postanowiłem zrobić jej równie uroczy żart, oczywiście tylko i wyłącznie za namową. Zabawa brzmiała następująco „ZJEDZ TO LUDZKIE SERCE DZIWKO ALBO ROZPŁATAM CI TWARZ”. Kij z tym, że serce było świńskie, a nóż nie do końca prawdziwy i taki groźny, ale w klimacie mroku i ciemnego internackiego pokoju owej dziewoi mogliśmy wmówić praktycznie wszystko. Oczywiście, jako że jestem ofiarą wszelkich intryg tego świata, cała wina spadła na mnie, co równało się z pozwem do sądu. Wtedy wyjechałem do USA, gdzie spędziłem kolejne cztery lata swojego życia, które najbardziej zadecydowały o moim życiu. Najzabawniejsze jest to, że sam mogłem wybrać sobie miasto: Los Angeles, Las Vegas czy nawet Waszyngton, mogłem zamieszkać, uczyć się gdziekolwiek tylko chciałem, oczywiście pod warunkiem, że nikomu nie zrobię krzywdy i ze swoimi spaczonymi pomysłami będę się skrupulatnie krył. Nie dotrzymałem obietnicy, bo trafiłem do odpowiedniej szkoły o dosyć luźny zasadach, pełnej takich kretynów jak ja. Przez chwilę czułem się jak w domu.
Co mam teraz powiedzieć? Że ćpałem, piłem, paliłem i brałem w udział w wielu ciekawych akcjach, które nie zawsze kończyły się tak jak powinny, zdarzało się, że grzałem ławkę na posterunku, a innym razem zatrułem się wapnem ze ścian, ale to już całkiem inna historia o zagrożeniu życia. Potem, przez durny przypadek, wpadłem na Darlę, ładną Teksankę o rudo-blond lokach i najszerszym i najcudowniejszym uśmiechu po słońcem – podkoloryzowując. Była kochana, z początku miła, ale i tak znosząca moje graniczące z porażką pomysły. Zaczęło się od ekologicznej manifestacji, sporego zamieszania wokół niej, w której postanowiłem wziąć udział, tam ją spotkałem i od razu zaoferowałem się, że „oczywiście, zawsze i chętny do pomocy – OTO JA”. Padła propozycja współpracy i kilka dni później wylądowaliśmy wspólnie w areszcie zaraz po tym jak zniszczyliśmy kilku starszym paniom futra czerwoną farbą olejną.
Nawet planowaliśmy wspólną przyszłość, bo taki Mathias jak ja wierzył przez chwilę, że może uda mu się z kimś związać na wieczność i jeszcze dłużej, ale po krótkiej wymianie zdań, konfrontacji, odeszliśmy od siebie, aby kilka dni potem spotkać się ponownie i wspólnie wykrzyknąć z dachu jakiegoś wieżowca (naprawdę nie wiem, jak się tam znaleźliśmy) „UCIEKAMY DO RAJU”. Czyli do Teksasu, do tego Stanu bezprawia i cudowności, pustyń oraz kowbojów.
Ale wyszło niestety tak, że ją zabiłem.
I to ja, nie nikt inny, bo byłem idiotą, bo myślałem, że jest dla mnie wszystkim, a tak naprawdę po tym, co się wydarzyło, nie uroniłem ani jednej żałosnej łzy. Może to ta pieprzona godność, duma czy coś, czym bezprawnie odważam się szczycić, ale po prostu odszedłem od razu, kiedy mogłem, a może inaczej – wróciłem. Skończyłem szkołę i wówczas postanowiłem zabrać się za studiowanie. Po prostu starałem się zapomnieć, zostawić to za sobą – wszystko.
Prawo – tam miałem się udać. Argument był prosty, a mianowicie: „jeśli masz zamiar iść na jakiś inny kierunek, to możesz pocałować się w dupę, nie będę na ciebie łożył synuś”. Jako, że Mathias le Brun z trudem dostałby się na jakąś dobrą uczelnię ze swoimi nienajgorszymi ale wciąż niezadawalającymi wynikami, musiał na to pójść, jednak doskonale z tego wybrnął.
Prawo. Prawo w jakiejkolwiek postaci, tak?
Postanowił – patologia sądowa. Dlaczego w Sydney? Bo tak, bo tak właśnie chciał jego ojciec, który nagle postanowił wykazać się ojcowską inicjatywą, a ja, Mathias le Brun, mogę najwyżej „pocałować się w dupę”.
Życie jest piękne. Wciąż. Mimo wszystko. Naprawdę!
Informacje zdrowotne: CZY ZGADZASZ SIĘ NA:
1. silne urazy [np. złamania, głębokie rany] {tak}
2. lekkie urazy [np. zwichnięcia, skręcenia] {tak}
3. otępienie jednego ze zmysłów {tak}
4. tymczasowa utrata jednego ze zmysłów {tak}
5. trwała utrata jednego ze zmysłów {tak}
6. utrata jakiejś części ciała {tak}
7. wpływ na psychikę (np. amnezje, omamy) {tak}
8. choroby [różnego typu] {tak} (tylko nie weneryczne, one są najgorsze : c )
Dodatkowe informacje:
-ma klaustrofobię.
-leworęczny.
-uzależniony od heroiny.
-niepokojąco zafascynowany ludzką anatomią.
-boi się mężczyzn, homofob, zdecydowanie zawsze i wszędzie heteroseksualny.
-z reguły nosi przy sobie pistolet, więc potrafi z takowego korzystać.
-ma uczulenie na pszczoły, osy i miód.
-nienawidzi różu i głupoty.
-według prawa jest zamężny, bo pewnego razu po pijaku zrobił rundkę do Las Vegas i wziął za żonę jakąś rudą meksykankę, której nigdy więcej nie ujrzał nawet na oczy.
-zdążył w swym życiu obrabować aptekę z plastrów.
-może wam wmawiać, że wszystko jest okej, ale cholernie boi się latać, cholernie boi się kolejnego wypadku, cholernie boi się po prostu żyć.
-po wypadku namiętnie dręczy go niedowład w prawej dłoni.
-widok złamań, krwi lub po prostu wnętrzności nie wywołuje u niego żadnej szczególnej reakcji prócz, ale tylko w okresie nadmiernej ekscytacji, fascynacji.

Smerfy - dubu dubi dub
Tak naprawdę w tle lecą jakieś dialogi z polskiego serialu c;
Powrót do góry Go down
Benjamin Preisner

what did Harvard teach you?
Benjamin Preisner


Wiek : 37 lat
Zawód : podnóżek senatora kongresu
Skąd : LA, USA
Liczba postów : 200
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : NIE MAM NIC

Mathias le Brun Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun   Mathias le Brun EmptyCzw Paź 17, 2013 5:16 pm

ja się nie będę rozpisywać, bo wyjdzie, że Cię LOBBUJĘ (a tak nie jest, cnie? osiem-de), więc napiszę tylko, że miliony serce i jestem za i akcept ode mnie leci na pewno i nawet po samych ciekawostkach widzę już naprawdę WESOŁE akcje pana Mathiasa na Wyspie osiem-de


i błędów Ci też nie powytykam, szalejesz z przecinkami, ale wszystkie wydają mi się słuszne (prawie wszystkie) <3
Powrót do góry Go down
Devon Preisner

ghost in the back of your head
Devon Preisner


Wiek : 27
Zawód : biolog molekularny
Skąd : Lancaster, Kalifornia, US
Liczba postów : 83
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : zdjęcie bratanic

Mathias le Brun Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun   Mathias le Brun EmptyCzw Paź 17, 2013 5:58 pm

Na początek powiem, że zobaczyłam Deppa i delikatnie zwątpiłam, ALE wybroniłaś się. Ciekawy styl pisania, przyjemny, że kartę czytało mi się bardzo miło <3
NOALE zacznijmy czepianko osiem-de

Cytat :
Jednak z jego spojrzeniu dostrzega się coś niepokojącego (...)
w jego spojrzeniu* jak mniemam

KOCHAM niektóre Twoje zdania, bo widzę że masz tę samą przypadłość co ja - zdania zbyt wielokrotnie złożone, więc piąteczka <3

Cytat :
Nie mrugam, staram się zająć czymś myśli, ale kiedy zamykam oczy, słyszę szum, trzask i charkot silnika (...)
warkot albo charczenie silnika, raczej

Cytat :
W dodatku czuję jak serce łomoce mi w pierwsi (...)
łomocze w piersi*

Cytat :
(...) widzę Darlę i jej jasne blond loki, które zawsze pomimo deszczu nie opadały.
nie rozumiem tego fragmentu w tym zdaniu:D

To by było na tyle jeśli chodzi o moją wredność, i tak: po pierwsze - jestem ciekawa jak Mathias poradzi sobie w dżungli bez narkotyków, po drugie - nie mogę się doczekać Twojego wpisu do Retrospekcji odnośnie śmierci Darli!
ODE MNIE LECI AKCEPT i witamy na Wyspie I love you
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Mathias le Brun Empty
PisanieTemat: Re: Mathias le Brun   Mathias le Brun Empty

Powrót do góry Go down
 

Mathias le Brun

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Mathias le Brun

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
i'm lost in the thrill of it all :: KOKPIT :: TERMINAL :: KARTY POKŁADOWE-