BÓR HEBANOWCÓW

IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 BÓR HEBANOWCÓW

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyCzw Paź 10, 2013 5:05 pm

Rzadki i bardziej przejrzysty niż większość terenów tropikalnego lasu, który obrasta Wyspę. Widoczność jest nieporównywalnie lepsza niż w regularnej gęstwinie.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyPon Lis 11, 2013 2:38 pm

Dzień mijał niezwykle szybko i wkrótce słońce było już wysoko grzejąc niemiłosiernie wszystko i wszystkich na plaży. Daniel dość szybko odczuł pragnienie, którego ugasić z całą pewnością whisky się nie da. No, może na krótką chwilę, ale następnego dnia będzie chciało mu się pić dwa razy bardziej, także nie był to zbyt mądry pomysł.
Szwendał się po plaży szukając czegoś, co nadawałoby się do spożycia, ale jedyne, co udało mu się odnaleźć to puste butelki. Większość z nich dziurawa i pusta. Nie znalazł też niczego innego, co mogłoby się przydać (choćby apteczki, czy koca, na którym można byłoby usiąść). Prawdę mówiąc po cichu liczył, że uda mu się odnaleźć telefon, który gdzieś tutaj mógłby leżeć (zakładając, że nie wylądował w oceanie - wtedy był stracony na zawsze). Niestety. Na ten też nie udało mu się natrafić.
Stracił już wszelką nadzieję, gdy usłyszał po raz kolejny znajomy głos należący do Franka.
Wyprawa po wodę?
To świetny pomysł!
Od razu skierował się w jego stronę dołączając do grupy ludzi, którzy zdążyli już O'Harę otoczyć. Wright jako jeden z niewielu ocalałych z katastrofy był w pełni sprawny, więc oczywistym wydało mu się, że powinien wybrać się po zapasy wody. Nie wyślą przecież tam rannych, prawda?
Dostał jedną, zupełnie szczelną jednolitrową butelkę. Niby nie dużo, ale to zawsze coś. Powinno wystarczyć do pojawienia się ratowników. Właśnie! Ratownicy! Gdzie też oni do licha są! Wszyscy, którzy przeżyli katastrofę powinni teraz siedzieć w helikopterach (lub na pokładzie statku) i zastanawiać się na jaką sumę pozwać przewoźnika, a nie rozmawiać na temat tego, gdzie odnaleźć wodę!
Wyruszyli jakieś pół godziny później, a przynajmniej tak mu się wydawało. Stracił kompletnie poczucie czasu, a niestety jego zegarek odmówił współpracy zapewne ulegając uszkodzeniu w chwili katastrofy. Wciąż miał go jednak na ręku - głównie z przyzwyczajenia, w momencie, gdy go zdejmował czuł się dość nieswojo.
Najtrudniejsze było chyba przedarcie się przez gęste krzaki, ale w końcu i to im się udało. Stanęli na brzegu czegoś, co przypominało las złożony z jednego konkretnego gatunku drzew. Niestety Daniel botanikiem nie był, dlatego też dla niego były to tylko jakieś bliżej nieokreślone drzewa.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyPon Lis 11, 2013 7:43 pm

Ta noc była chyba bodaj najdziwniejszą nocą w całym jego grzesznym, niewiernym życiu. Wprawdzie nigdy nie przespał się z kobietami(a to mogło być gorsze), ale i tak miał wrażenie, że spanie na trupa przy ognisku to najbardziej poroniony pomysł Losu, który go doświadczał.
Różnorodnie, bo zamiast Jasona, która rzuca mu się w chłodne ramiona i przebacza, miał tylko w pogotowiu INHALATOR (chrapał), RÓŻOWE RAMBO (jeszcze nie zginęła) i masę innych ludzi, którzy byli raczej sztywni i z miejsca zyskali aprobatę Franka. Głównie dlatego, że siedzieli cicho i nie wtrącali się w jego przemyślenia.
Dotyczące oczywiście przetrwania na tej rajskiej wyspie, która w nocy robiła się chłodna i nieprzyjazna. Nie mógł spać z powodów tak prozaicznych jak ból uda i brat seksownego ratownika medycznego obok siebie, więc postanowił rano to wyjaśnić raz, a porządnie, koniecznie za pomocą ust, a nie rąk.
Z tym, że zasnął, a raczej padł nieprzytomny, budząc się rano i odczuwać bardziej prozaiczne pragnienia niż naprawa jego długoletniego związku. Na przykład, wzmożony głód, który teraz zassnał mu wszystkie wnętrzności, o języku suchym jak wiór nie wspominając. I zamiast czekać aż ktokolwiek ruszy dupę (bardzo w stylu Franka) postanowił pokuśtykać do lasu, w którym raz już był po drewno. Oczywiście, na jego widok się ruszyli (sukces, jednak umieją myśleć) i poczuł się faktycznie jak nieustraszony kowboj, który idzie podbijać Dziki Zachód. Albo las złożony z hebanowców, w którym na początku był tak ciemno, że miał ochotę zawrócić.
Szedł jednak dalej, nie oglądając się za nikim (ostatniego zawsze zjedzą) i pragnąc znaleźć wodę, którą umieści w swojej buteleczce. Tylko tyle. Potem pomyśli o terapii małżeńskiej, która poprowadzi INHALATOR.
Powrót do góry Go down
Jason Catalan


Jason Catalan


Wiek : 30 lat
Zawód : Ratownik medyczny
Skąd : Sydney
Liczba postów : 77
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : paczka m&msów, czapka z daszkiem, wielofunkcyjny scyzoryk

BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyWto Lis 12, 2013 12:26 pm

Za każdym razem, gdy myślał o nocy spędzonej na wyspie, miał przed oczami raczej obraz jakiegoś drogiego hotelu, na który nie każdy może sobie pozwolić, seksowną służbę, która donosi jedzenie do łóżka i ogólnie, krótko rzecz ujmując, raj. Dzisiaj tego scenariuszu JESZCZE nie spełnił. Po tym, jak oddalił się od grupki przestraszonych ludzi, zaszył się pod jakimś krzakiem. Odległość jednak zachował bezpieczną, żeby go nie zostawili, jak już ktoś przybędzie z pomocą, a i do ogniska nie miał zbyt daleko. Sen na piasku, który wpieprzał się bezczelnie do buzi (zawsze spał z otwartą, więc może mu jeszcze jakieś robactwo nawłaziło) nie był spełnieniem jego marzeń, więc nie rozmyślał o ułożeniu swojego związku, patrząc w gwiazdy. Po prostu chciał jak najszybciej zasnąć i obudzić się na drugi dzień przez promienie słońca. Nie poszło jednak wcale tak łatwo jak oczekiwał, bo jego mózg najwyraźniej odmawiał posłuszeństwa w tej sprawie. Jego myśli, chociaż bardzo tego nie chciał, krążyły wokół katastrofy. Zmusił się wreszcie i zasnął... sam właściwie nie wie kiedy. Zegarek odmówił posłuszeństwa, nie był zaopatrzony w żaden inny sprzęt, a telefon zgubił pewnie jeszcze przed wylotem (miał do tego zajebisty talent).
Szum oceanu na początku wydawał się być czymś tak bardzo abstrakcyjnym, że Jason ciągle myślał, iż śpi. Dopiero po paru sekundach dotarło do niego, co się stało, gdzie są i że nie był to jeden z koszmarów, które miewał coraz częściej. Stan fizyczny mógł wybadać dopiero w momencie, gdy próbował wstać. Bark bolał znacznie mniej, ale nie zmienia to faktu, że nadal sprawiał mu trudności właściwie we wszystkim. Wreszcie usiadł i narzucił koszulę, z której do tej pory zrobiony był pseudo-temblak, na siebie, czując nieprzyjemnie chłodne powietrze od wody. Co z tego, że słońce nakurwiało jak popieprzone? Jemu po prostu było zimno, a po ciele przebiegło kilka nieprzyjemnych dreszczy. Skórzaną kurtkę, która w nocy pełniła funkcję poduszki, przewiązał w pasie. Wyglądał z tym dosyć pedalsko, ale to naprawdę ostatnia rzecz, o której śmiał myśleć podczas pobytu na rajskiej wyspie.
Po jakimś czasie usłyszał hasło: idziemy po wodę! To śmieszne, ale zapomniał o takich potrzebach jak picie. Nawet nie zauważył, że brakuje mu śliny, a język z trudnością odkleja się od podniebienia. Automatycznie miał ochotę pędzić w stronę wielkiego zbiornika wodnego tuż przy plaży, ale taka woda na pewno nie była zdatna do picia. Przeżył katastrofę i miał zginąć przez napicie się złej wody? O ironio. Podszedł wreszcie do zgromadzenia wokół... swojego męża. Kto by pomyślał, że to on będzie pierwszy działał w sprawie przetrwania. Nie skomentował jednak, ba! nawet słowem się nie odezwał. Po prostu wziął butelkę i czekał, aż ktoś ruszy wgłąb wyspy. Po dosłownie paru sekundach stawiał już pierwsze kroki w stronę... przygody.
Powrót do góry Go down
http://momwarned.tumblr.com/
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptySob Gru 14, 2013 3:34 pm

Na wyprawę ruszyło dużo śmiałków, którzy mieli dostatecznie mało obrażeń albo swoje powody. Każdego jednak dręczyło pragnienie, więc trzeba było się spieszyć. W tych warunkach to było trudne, a może nawet nie do wykonania? Słońce stało na bezchmurnym niebie coraz wyżej, prażąc coraz mocniej. Klimat charakterystyczny dla tego położenia dawał się we znaki. Położenie nadal było nieznane, na czoło wysuwały się bardziej podstawowe ludzkie potrzeby.

W borze jest niezwykle duszno i ciemno. Pot spływa wam po plecach już od samego początku. Nie możecie iść szybko, ponieważ musicie uważać na niskie i splątane rośliny. Każdy nieuważny ruch może skończyć się śmiercią. Nie wiecie co znajduje się w gąszczu; może warto przypomnieć sobie filmy przyrodnicze w poszukiwaniu jadowitych zwierząt?
Dwie osoby odłączyły się od grupy i poszły nieco szybciej. Nie była to mądra decyzja. Ich nogi wplątały się w rośliny, które wciągnęły je wgłąb. Słyszycie tylko urywany krzyk, po czym można się domyślić, że Magnolia Cooper i Charlie Harris nie żyją. To przestroga dla reszty.

Daniel, zauważasz drzewo z owocami, które wyglądają identycznie jak papaja. Wzrok może cię jednak mylić albo krągłe owoce mogą okazać się trujące i niejadalne. Widok kusi. Co zrobisz?
Frank, idziesz na czele i wyznaczasz drogę. Jak na razie mało widać, ale w pewnej chwili przez drzewa przebija się światło i widać rozwidlenie. Jedna droga jest gęściejsza, a druga zdecydowanie szersza i pusta. Którą z nich wybierzesz? Pamiętaj, że nie wszystko jest takie, jakie wydaje się być.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyPon Gru 16, 2013 9:01 pm

Pogubił się już w tym jak długo szli. Niemiłosierny skwar lejący się z nieba i duchota panująca w gęstej dżungli skutecznie utrudniały im jakikolwiek marsz, nie wspominając już o tym, że każdy krok musieli dwa razy przemyśleć. Pot lał mu się z czoła, a wilgotne powietrze utrudniało oddychanie - zdecydowanie nie był to klimat dla astmatyka, toteż co chwilę sprawdzał w kieszeni obecność inhalatora.
Jego uwagę na chwilę zwróciły dwa zduszone okrzyki. Dobrze wiedział, co też musiało się wydarzyć. Grupa przyspieszyła nieco, by sprawdzić, czy można jeszcze Magnolii i Charliemu pomóc, ale na to było już za późno. Nie było też mowy o wyciągnięciu zwłok - te leżały w dość niedostępnym miejscu, dlatego musieli ich tutaj zostawić.
Po tym wydarzeniu upewnił się w przekonaniu, że błędem było zgłaszanie się do tej wyprawy. Zginie zaraz i tyle będą go widzieli.
Maszerowali jeszcze jakiś czas w dużo gorszych nastrojach, Wright stracił już wszelką nadzieję, że uda im się cokolwiek jeszcze znaleźć, gdy dostrzegł w oddali drzewo porośnięte owocami. Gdzieś już kiedyś takie widział! W tym momencie uświadomił sobie, że jego żołądek usilnie domaga się jakiegokolwiek posiłku. Musiał sprawdzić, czy nadają się do jedzenia!
Zapominając o tym, że odłączanie się od grupy może źle się skończyć, skierował się do drzewa.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyPią Gru 27, 2013 5:00 pm

Był znakomitym piechurem (miał DUŻE stopy), ale w stanie agonii z powodu bólu, mógł tylko człapać kilka kroków przed resztą i udawać dzielnie, że wcale nie jest tak bardzo obolały i zmęczony. Prawda była dość przykra, gdzieś mignął mu w tłumie Jason i poczuł się tak jakby dopiero rykoszetem dochodziła do niego straszna świadomość o zagładzie. W lesie. Stolarz, który ginie wśród drzew, ktoś na górze miał też ogromne gabaryty, zwłaszcza poczucia humoru.
Może dlatego jako jedyny (nieczuły!) nie ruszył za okrzykami, prowadząc spokojnie wyprawę, która miała szansę przejść do historii jako najdłuższa i najbardziej nudna w jego poplątanym życiu. Żółwie tempo mu nie służyło, odwracał się za często do INHALATORA, próbując zlokalizować jakikolwiek znak życia na tej pokręconej wyspie.
O wodzie nawet nie śnił, wybrali złego przywódcę, który w ostatniej chwili warknął do chłopaka, zrywającego owoc:
- NIE ŻRYJ TEGO! - i ruszył dalej, zatrzymując się na rozwidleniu dróg. Pewnie inni zapytaliby demokratycznie o zdanie większość, ale nie O'Hara, który złapał już bakcyla przywódcy i dlatego ruszył gęstwiną, czując jak noga odpada mu (tylko metaforycznie) i hasa sobie sama po wielkich zaroślach.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyNie Gru 29, 2013 7:46 pm

Droga do drzewa okazała się niezwykle prosta. Gdyby nie dręczący go ucisk w żołądku, który znacznie zmniejszał jego zdolności logicznego myślenia, to pewnie wyczułby w tym jakiś podstęp. Na przykład niedźwiedź polarny ukryty pod stertą gałęzi, albo co gorsze, masło orzechowe, które przypadkiem by zjadł, a później dostał wstrząsu anafilaktycznego i umarł. No, ale na szczęście nie był w stanie myśleć o takich głupotach. Teraz liczyło się tylko to, że za chwilę zaspokoi dręczący go głód!
Już sięgał po pierwszy owoc, gdy usłyszał znajomy głos. Ileż to już go razy słyszał? Fakt, szczęście, że Frank oglądał się na chłopaka co jakiś czas, bo w innym wypadku pewnie teraz zajadałby się nieznaną sobie rośliną.
- NIE ZAMIERZAŁEM GO JEŚĆ! - taa... kogo on próbował oszukać? No, ale może ktoś uwierzy, że wybrał się pod to drzewo wyłącznie w celach zapoznawczych.
Kolejny raz, wbrew własnej intuicji, postanowił posłuchać się O'Hary. Będzie głodny jeszcze przez jakiś czas i Bóg mu świadkiem, że jeżeli przez Franka umrze z głodu to zatłucze go swoim inhalatorem. A później z nadmiaru emocji się udusi.
Nie odpuścił jednak całkowicie. Szybkim ruchem schował jeden owoc do torby - tak na wszelki wypadek. Zapyta się o jego jadalność kogoś, kto się na tym zna. Tymczasem postanowił zapamiętać miejsce, gdzie znalazł drzewo (które oczywiście zapomni chwilę po tym, jak się od niego oddali). Rzucił ostatnie tęskne spojrzenie na roślinę, która była potencjalnym ratunkiem przed głodem i dołączył do grupy. Przyspieszył korku, by wyrównać się z Frankiem. Nie było to proste, bo mężczyzna pędził przed siebie jak szalony.
- Nie zamierzałem tego zjadać - powtórzył lekko dysząc. Nie, żeby narzekał, ale Frank uważał go chyba za całkowitą ciamajdę, która nie przeżyłaby nawet chwili w tej dżungli.
W sumie...
Miał rację.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyCzw Sty 02, 2014 6:04 pm

Czuć w powietrzu wilgoć i zapach egzotycznej dżungli. Czy przyszło komukolwiek na myśl co może się znajdować wśród powykrzywianych drzew, kolorowych kwiatów, soczystych (i pewnie trujących) owoców oraz zwisających lian? Może Tarzan, przybywający rozbitkom na ratunek?

Niestety, to nie to. Już jakiś czas temu słychać było dziwne odgłosy oraz szelesty, jednak nikt się tym nie przejmował. Naturalne odgłosy dżungli. Słychać łopot skrzydeł i w zasięgu wzroku widać kilka... harpii wielkich - największych ptaków drapieżnych na świecie. Są widocznie zdenerwowane (ratuj się kto może!). Wprowadzają chaos do grupy i dziobią rozbitków. Rada? Osłaniać oczy!

Frank - chciałeś zobaczyć co dzieje się z tyłu i nieuważnie stanąłeś. Momentalnie twoją nogę owinęła roślina, a jej uścisk był na tyle mocny, by hamować dopływ krwi. Nie możesz się uwolnić, ale także nie przemieszczasz się nigdzie.
Daniel - atakuje cię jeden z ptaków. Pomagasz Frankowi czy starasz się odgonić zwierzę? Jego dziób jest ostry!

Podpowiedź - drób doskonale smakuje przypieczony na ognisku. Ślinka leci?
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyCzw Sty 02, 2014 8:00 pm

Owszem, Frank nie był debilem (aż takim) i nie wierzył, że Daniel postanowi zabawić się z drzewem (nawet w jego myślach brzmiało to perwersyjnie) albo czerpać z niego energię. W którą ten rasowy cynik nie wierzył ani trochę, nawet jeśli był stolarzem i wypadało być wiernym wyznawcą sił witalnych płynących z przyrody.
Miał jednak tę istotną przewagę nad grupą, że obcował z naturą od najmłodszych lat i absolutnie nie przerażało go to, co może napotkać w tym lesie (wilki, niedźwiedzie polarne i te sprawy). Był wręcz zachwycony możliwością obserwowania piękna krajobrazu i... Pierdolenie, czuł w powietrzu coś niepokojącego, cisza przed burzą, ciężka atmosfera, sekundy grozy, które były mu bliskie od kiedy obejrzał Krwawe Gody, więc odruchowo sięgnął do kieszeni po nóż i oczywiście oprócz płótna (brudnego) nie znalazł tam nic.
Przeklął swoją wrodzoną głupotę, a potem znalazł się w epicentrum niepokojących wydarzeń. Po pełnym atrakcji lądowaniu (pisał już pozwy w nocy) powinien do tego przywyknąć, ale zamiast tego niepotrzebnie obserwował wielkie pędy, które owijały mu się wokół nogi.
Przynajmniej przez minutę, bo od razu wrzasnął:
- INHALATOR, ZABIJ TO, JA POCZEKAM! - okłamał go gładko, wiedząc, że najwyżej będzie najbardziej seksownym kadłubkiem w historii tej wyspy. O ile ktoś jeszcze przeżyje, zaczynał to wątpić, mając za przyjaciela najbardziej pechowego człowieka świata.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyCzw Sty 02, 2014 9:10 pm

No masz! Tylko podbiegł do Franka i już musiało się coś wydarzyć! Jego pech zaczynał działać coraz szybciej. Jak tak dalej pójdzie to cała wyspa zostanie zalana wodami potopu.
Ale nie tym musiał się teraz przejmować. Kilka ogromnych ptaków (chociaż co do tego pewny nie był, bo jego zdaniem atakujące ich stworzenia były zdecydowanie zbyt duże, by być ptakami) postanowiło utrudnić im życie, a nie wykluczone, że i go ich pozbawić.
Dostrzegł padającego na ziemię O'Harę, po czym kompletnie zajął się odganianiem ptaszyska, które upatrzyło go sobie jako ofiarę. Dobiegły do niego krzyki mężczyzny - coś o zabijaniu. Musiał mieć na myśli te stworzenia, bo przecież nie mówił o sobie, prawda?
Biedny Daniel został sam na placu boju walcząc przeciwko czemuś, czego nigdy na oczy nie widział. Gdyby jednak wiedział, że zwą to coś harpią to zgodziłby się z tym w stu procentach. Ptaszyska wyglądały okropnie, a ich ostre pazury i dzioby nie zachęcały do zabawy.
Postanowił, że najważniejsze w tej chwili to odgonić napastników.
Zrobiwszy unik przed pierwszym atakiem upadł na ziemię. Potrzebował jakiegoś kija, albo czegokolwiek, czym mógłby zdzielić ptaka. Nie będzie przecież tego robił gołymi rękami, bo mu to coś palce poobcina! Pospiesznie zaczął lustrować podłoże mając na dzieję, że znajdzie coś takiego.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyNie Sty 05, 2014 3:36 pm

Daniel - mądry pomysł z szukaniem czegoś, co mogłoby unieruchomić ptaszysko. Niestety w zamieszaniu nie widzisz niczego, co mogłoby być przydatne, tylko wszechobecną niebezpieczną zieleń. Jak widać pech nadal się ciebie trzyma, ponieważ prócz coraz bardziej krwawiących ran na ramionach, karku i głowie, czujesz pieczenie w okolicach rąk - jakieś owady zaczynają cię obłazić i kąsać!

Frank - nudzisz się, patrząc na niesamowite widowisko? Niestety niektórzy już nie mogą wstać i skazani są na porażkę. Myślisz o swoim pechowym towarzyszu? Dla niego jest jeszcze ratunek, ponieważ jest najbliżej ciebie. Zauważasz niedaleko na ziemi gałąź, która może być skuteczną (a raczej jedyną) bronią przeciw ptaszyskom. Uważaj tylko na niebezpieczną roślinę, która pozbawia cię czucia w nodze!
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyNie Sty 05, 2014 5:26 pm

Powinien być wdzięczny losowi za to, że udało mu się wyjść z takiej katastrofy bez większych obrażeń. Ciężko jednak było dziękować w chwili, gdy nad głową latały ci ogromne ptaszyska, których największym marzeniem było zrobienie sobie z ciebie wielkiej uczty.
Próbując osłonić głowę dłońmi, a jednocześnie odgonić atakujące go zwierzęta, starał się wypatrzyć na ziemi jakiś kij, albo cokolwiek. Ucieszyłby się nawet z ludzkiego piszczela. Mógłby się uratować, ale chwilę później umarłby na zawał serca odkrywając, że machał kością jakiegoś nieszczęśnika. Z dwojga złego lepiej zejść na zawał, niż dać się zjeść żywcem.
Niestety nic takiego nie dostrzegł. Wszędzie rosły tylko bezużyteczne zielska, które zdawałoby się miały taki sam apetyt na jego szczątki, jak harpie.
Wykrzykiwał jakieś bełkotliwe zdania, którymi miał nadzieję choć na chwilę odstraszyć napastników, dzięki czemu miałby czas na znalezienie sobie jakiejś broni. Ewentualnie ucieczkę, ale znając życie i jego pech, wpadłby do rowu pełnego wygłodniałych żmij.
Czuł krew spływającą mu po karku, o tej na ramionach już w ogóle nie myślał. Najważniejszym w tej chwili było uchronić głowę, bo tę te okropne ptaszyska obrały sobie za główny cel. Zadanie to było utrudnione ze względu na ból, który zadawały mu swoimi wielkimi szponami. Czuł, jak pazury wbijają mu się w skórę i wyrywają kawałki tkanki. Na razie niewielkie, ale kto wie, jak długo jeszcze wytrzyma?
Do tego jeszcze doszło pieczenie, którym początkowo zupełnie nie zaprzątał sobie głowy. Dopiero po chwili dostrzegł, że nie było ona wywołane ostrymi szponami. Jakieś owady upatrzyły sobie jego dłonie.
Jego jedyną nadzieją był leżący na ziemi towarzysz, który, bądźmy szczerzy, nie pałał do chłopaka miłością. Nadużyciem byłoby także stwierdzenie, że traktował go jak znajomego. Tolerował, może tak, ale na pewno nie lubił.
- O'Hara! - jęknął mając nadzieję, że ten przybędzie mu z pomocą. Jeśli nie - Daniel skończy marnie.
ZARAZ!
A co jeśli jest uczulony na jad tych paskudnych robali?! Wtedy już nic mu nie pomoże. Chyba, że Frank chowa gdzieś adrenalinę, którą mógłby mu wstrzyknąć wprost do serca.
To jest jednak wątpliwe.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW EmptyWto Sty 07, 2014 5:26 pm

Frank, starasz się dosięgnąć do gałęzi, ale jest za daleko. Udaje ci się tylko trochę ją trącić. Niestety poruszając się zwracasz uwagę jednej z harpii, która dopada do ciebie i dziobie cię w głowę. Tracisz przytomność.

Daniel, twój pech znowu sprawił, że coś idzie nie tak... Może jednak nie powinieneś był iść na tę wyprawę? Tym razem jednak gałąź jest bliżej ciebie, więc masz okazję jej dosięgnąć i rozprawić się z ptakami. Musisz tylko trochę przeczołgać się, jednocześnie narażając się na jeszcze większy atak owadów.

W oddali słychać dźwięk silnika i płatów helikoptera, jednak nie widać nic poprzez drzewa.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





BÓR HEBANOWCÓW Empty
PisanieTemat: Re: BÓR HEBANOWCÓW   BÓR HEBANOWCÓW Empty

Powrót do góry Go down
 

BÓR HEBANOWCÓW

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
i'm lost in the thrill of it all :: ROZGRYWKA :: PLAŻA I OKOLICE-