KARTA POKŁADOWALot nr 815, Oceanic Airways, Sydney - Los AngelesDane pasażera: Imię i nazwisko: Holden Ethan Gregory Rhodes
Data i miejsce urodzenia: United States of America, Los Angeles
Miejsce zamieszkania: Chicago, stan Illinois
Zawód: ma tytuł doktora sztuk pięknych, obecnie pracuje jako ślusarz.
Kwestionariusz podróżny:
Klasa przelotu: biznesowa
Miejsce przelotowe: D15
Cel podróży: "Prawdy szukają tylko samotnicy". I prawdy i sprawiedliwości, jeśli tylko można znaleźć je w Sydney.
Podróżował: samotnie. Tylko on i jego demony, ale te nie potrzebują biletu lotniczego.
Kwestionariusz osobowy:
Wygląd: To dość wysoki i postawny mężczyzna, choć lekko przygarbiony- niegdyś otwarte ramiona dziś pozostają w lekkim pochyleniu, zdradzając tym samym wadliwą sylwetkę. Nigdy nie był przesadnie wysportowany czy też dobrze wyrzeźbiony, bowiem niespecjalnie przykładał do tego wagę. Mięśnie, jakie wypracował sobie w czasie odsiadki już dawno przykryła nadprogramowa, niezdrowa tkanka tłuszczowa pochodząca z pochłanianego w ilościach hurtowych gotowego żarcia.
Holden to brunet, którego przyprószyła przy skroniach postępująca siwizna, jak na razie szczęśliwie omijająca zapuszczone przez niego wąsy i brodę. Ponad to jego f r y z u r a, to włosy w wiecznym, błagającym o grzebień nieładzie- ich właściciel szczerze sobie na to gwiżdże i od wielkiego dzwonu (święta państwowe, urodziny matki itd.) goli się na przysłowiowe
zero. Ot tak po męsku, jakby wyartykułowanie fryzjerce swoich życzeń na temat stanu włosowego posiadania było zbyt pedalskie.
Nie dba przesadnie o swój outfit, jednak od kiedy znalazł sobie stałą pracę, stara się wyglądać
porządnie, co w jego mniemaniu opiera się na posiadaniu w szafie kilku kompletów pasujących do siebie swetrów i koszul oraz zakładaniu czystych spodni.
Zmarszczki pojawiające się dość licznie na jego twarzy (niestety, obce jest mu pojęcie kwasu hialuronowego) zakrywa ciemnymi okularami, nawet jeśli nie sprzyja temu aura zewnętrzna. Nawet nie stara się udawać, że wygląda na p o g o d n e g o człowieka.
Charakter: Człowiek swój charakter kształtuje przez całe życie- jakkolwiek błaho i frazesowo to brzmi. Ludzie pozbywają się niektórych cech nieudolnie próbując zastąpić je innymi. Tak więc, jeśli kiedyś Holden był bardzo naiwny (a może ufny? w dzisiejszych czasach brzmi to jak synonim), to aktualnie nie ma osoby na tym świecie, którą mógłby w ciemno obdarzyć swoim zaufaniem. Jest bardzo zdystansowany. Na ludziach, z którymi wchodzi w jakiekolwiek relacje, przeprowadza niemalże psychologiczne testy oceniając ich w swojej własnej skali. Parę lat temu był naprawdę towarzyskim człowiekiem, chodziły nawet słuchy, że Rhodes sypie dowcipami jak z rękawa i nie ma osoby, która nudziłaby się w jego towarzystwie. Ci wszyscy ludzie minęliby teraz mężczyznę na ulicy nie mając pojęcia, że to ten sam człowiek. Jest dość ponury i stroni od ludzi. Irytują go ich przyziemne problemy i brak własnego zdania. Nie lubi niepotrzebnych konwersacji, chociaż jeśli już musi bronić swoich racji to robi to bardzo zajadle i do samego końca (nauczył się, że warto). Strach maskuje bezczelnością, smutek ogromną ilością sarkazmu. Żyje z poczuciem niesprawiedliwości i to przepełnia go goryczą. Wypracował w sobie jednak spokój i nie tak łatwo jest go wyprowadzić z równowagi- dla chcącego jednak nic trudnego i pragnę zawczasu poinformować, że oprócz ciężkiego charakteru Holden ma równie ciężki prawy sierpowy.
To nie jest zły człowiek ani tym bardziej "zły chłopiec" w którym mogłyby podkochiwać się fantazjujące o mężczyźnie z tajemnicą podstarzałe panie domu. Rhodes jest bardzo rozczarowany zarówno sobą, wyborami jakich dokonał i ludźmi, jakich spotkał na swojej życiowej drodze.
Biografia: Dzień był upalny i nużący. Holden stał pod prysznicem i pozwalał lodowatej wodzie spływać po jego plecach pomimo tego, że uczucie to nie należało do najprzyjemniejszych. Nie zastanawiał się nad niczym, nie wpadł na żaden genialny pomysł, nie załkał też ujmująco. Nie było już żadnej odpowiedzi, ani pytania które można by postawić. Po prostu stał pod brzydkim, podrdzewiałym natryskiem i opierał dłonie o stare kafelki, starając się przy tym wszystkim nie poślizgnąć i nie dokonać żywota w okrutnie ciasnej, lekko obskurnej łazience. Oparł czoło o jedną z dłoni i otworzył oczy. Woda, w której stał prawie po kostki, miała nieco rdzawe zabarwienie. Patrzył w tę nierówną, spienioną brodzikową taflę i zastanawiał się, co doprowadziło go do tego miejsca.Jego rodzice zawsze należeli do tych "zaangażowanych" w życie swoich dzieci- kontrolowali każdy ich krok, wspierali w trakcie szkolnych przedstawień i wozili na liczne zajęcia pozalekcyjne. Byli na zawołanie całej trójki swojego potomstwa, ale to on, Holden, był ich ulubieńcem. Dwóch chłopców i dziewczynka, Rhodes był środkową pociechą. Utalentowany manualnie, rozwijający się plastycznie, dobrze wychowany chłopiec zawsze był ich eksponatem pokazowym. Dbała o to szczególnie matka- każdy kto ma mało wylewnego ojca zrozumie tę zależność. W zasadzie, jego bierna obecność wpływała na chłodny dystans rodzący się pomiędzy nimi. Do końca życia zapamięta jednak wyraz twarzy swojego rodziciela, kiedy to jego dziecko zostało skute i zapakowane do wozu policyjnego na oczach wszystkich bliższych i dalszych sąsiadów oraz przypadkowych gapiów. Wstyd wymieszany z rozczarowaniem płynął prosto z wyjątkowo chłodnych, błękitnych oczu posiwiałego już wtedy mężczyzny.
Holden zacisnął oczy, kiedy kropla wymieszanego z wodą szamponu do włosów wpadła mu do oka. Spłukał z siebie pianę i przeczesał palcami ciemne włosy. Przetarł ciało ręcznikiem i wyszedł z łazienki kompletnie nagi. Ale czy można być bardziej nagim od kogoś, kogo artystyczna dusza została wyciągnięta na brutalne, oślepiające światło dzienne? Czy można być bardziej o b n a ż o n y m, niż wtedy, kiedy stajesz przed Wysokim Sądem tłumacząc się z tych wszystkich irracjonalnych oskarżeń, którymi żyje całe twoje środowisko? Nie ma odpowiedzi na to pytanie. Ale jest droga, którą można trafić do tego motelowej obskurnej łazienki stawiając sobie szereg egzystencjalnych zapytań.
Sam wybrał kierunek studiów, mniej lub bardziej świadomie, ale ważne, że decyzję podjął samodzielnie. Bez ojca czy matki. Liczył się z tym, że będzie przymierał głodem- w końcu wszystko dla sztuki. (Nie)szczęśliwie wszystko potoczyło się inaczej. Jako adept jednej z najbardziej prestiżowych uczelni w kraju przez wiele lat szczycił się dyplomem Master of Arts, przyznanego mu przez Akademię Sztuki w Nowym Jorku. Często zastanawiał się potem, czy gdyby nie przyjął propozycji otwarcia przewodu doktorskiego na tymże uniwersytecie, to czy jego życie wyglądałoby inaczej? Nadal pracowałby dla najlepszych jubilerów na świecie (ojciec ślusarz- wiedza i praktyka zdobywana już od najmłodszych lat), organizowałby wystawy swoich prac i może w końcu zająłby się inną dziedziną? Kiedyś potrzebował rozwoju, wyzwań- dziś wystarczała mu spokojna egzystencja w wynajmowanych pokojach motelowych i praca w zakładzie ślusarskim należącym do przyjaciela ojca.
Holden otworzył okno i zerknął na zegarek. Stary model Cartiera z lekko wytartą bransoletą (jako relikt przeszłości) wskazywał jasno, że zostało mu jeszcze jakieś kilkanaście minut do wyjścia, jeśli chciał zdążyć potem na samolot. Założył jasną koszulę i przejrzał się w lustrze z ukruszonym rogiem. Może powinien zainwestować ostatnie pieniądze w pięciogwiazdkowy hotel a nie na bilet biznesklasy? Przyglądał się swojemu odbiciu dostrzegając te wszystkie zmarszczki, które pojawiały się u niego chyba z dnia na dzień. Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi.Jako doktorant pracował nie tylko nad swoją pracą, która potwierdziłaby jego kompetencje o przeskoczenie o jeden tytuł naukowy do góry, ale prowadził także zajęcia dla studentów. Przekroczył już wtedy trzydziestkę, od czterech lat trwał w szczęśliwym związku małżeńskim, zarabiał dobrze (nawet coraz lepiej) i stać go było na zakup domu, który mogłaby zastawić gratami jego małżonka. Wszystko wyglądało jak nowobogacka, nowojorska sielanka. I kiedy do jednej z jego grup zajęciowych dopisała się kolejna, ciemnowłosa studentka nic nie zwiastowało jeszcze k a t a s t r o f y, która miała zawładnąć jego życiem. Nie zorientował się jak bardzo absorbuje jego uwagę w czasie zajęć, jak szybko ich konsultacje w sprawie oddawanych prac przeciągały się do coraz późniejszych godzin, aż w końcu opuściły także mury uczelni. Pomógł jej zorganizować pierwszą wystawę pozaakademicką wykorzystując przy tym do bólu wszystkie znajomości, jakich dorobił się przez lata. Przestały interesować go nowe meble, jakie jego żona, Seline, ściągała do domu. Nie interesował się już koronkowymi firankami, które zdobiły jego ogromny salon- jego myśli skoncentrowane były wokół ciemnej, również koronkowej, ale bielizny należącej do ciemnowłosej studentki. Zaczął poznawać jej znajomych, a w ramach rewanżu za imprezy w małych kawalerkach zabierał ją ze sobą na gale sygnowane przez firmę, w której pracował czy wydarzenia organizowane przez ludzi ściśle związanych ze sztuką. Teraz zorientowałby się jak bardzo go osaczyła. Zauważyłby, kiedy niewinne zmiany humorów zamieniły się w awantury z rzucanymi talerzami, jeśli nie poświęcał jej wystarczająco dużo swojego czasu. Nigdy nie obiecywał, że się rozwiedzie, nigdy nie planował, że platoniczna znajomość potoczy się w tym kierunku. Skończył to, kiedy było już za późno na taki krok i nie mógł się uwolnić od swojej
ambitnej uczennicy. Zaczęła nachodzić go w domu, zapychać całą jego skrzynkę głosową, pojawiała się w miejscach, w których bywała jego żona. Dopiero kiedy to wszystko nie przyniosło efektu, zaczęła mu grozić. Podburzała jego studentów, rozsiewała najbardziej wymyślne plotki, jakie tylko przyszły jej na myśl... aż w końcu dotarła do władz uczelni. Informując rektora i dziekanów wszystkich katedr o molestowaniu, którego podobnież doznała. Chciała zaskarbić sobie jego uwagę- tak przynajmniej później twierdziła wylewając łzy przed jego gabinetem. Przyznała się do kłamstwa, ale rektor mimo wszystko zdecydował się wysłać Holdena na przymusowy, bezpłatny urlop- z budującym założeniem, iż "wróci na swoje miejsce, kiedy sprawa przycichnie". Z tym, że... nie przycichła. Brązowowłosa studentka nie chciała dać za wygraną. Plotki, zarówno o romansie Rhodesa, jak i jego innych rzekomych poczynań zaczęły roznosić się wśród jego współpracowników, zleceniodawców, artystów aż w końcu dotarły do rodziny i znajomych.
Teraz wie, że powinien spakować wtedy kilka najpotrzebniejszych rzeczy, zabrać żonę i uciec stamtąd na drugi koniec kraju, by ratować to, co najcenniejsze. Żył w świecie zgubnych idei- wydawało mu się, że pomimo haniebnej rysy na swoim honorze (krótkiego romansu) będzie potrafił stawić czoła wyciągającym pazury po jego reputację, bezczelnym oszczerstwom. I nie zauważył, że wciągają go jak bagno. Próbował radzić sobie z depresją żony, coraz bardziej dumną ze swoich poczynań kochanką, pogrążoną karierą naukową, stratą pracy, zżerającym go kredytem i tysiącem innych spraw, które wtedy zwaliły mu się na głowę...
Holden wklepał w twarz wodę kolońską, poprawił krawat i założył na palec obrączkę. Nie nosił jej tylko wtedy, kiedy trafił do więzienia- oprócz tego, kilkuletniego wyjątku, nigdy się z nią nie rozstawał. To jedyne, co ma dla niego jeszcze jakąkolwiek wartość. Niezrozumiałe dla ludzi, skoro to on został oskarżony o morderstwo swojej żony. Tylko, że to nie było ważne. Nikt nie był już ważny. Dziś, pomijając wszelkie zakręty jego przeszłości, wszelkie nieścisłości w akcie oskarżenia i lata spędzone w więzieniu, dziś w końcu znajdzie swoją sprawiedliwość. Już niedługo. Szkoda tylko, że zamknięta przeszłość nie niesie nadziei na lepsze jutro.
Informacje zdrowotne: CZY ZGADZASZ SIĘ NA:
1. silne urazy [np. złamania, głębokie rany] {tak}
2. lekkie urazy [np. zwichnięcia, skręcenia] {tak}
3. otępienie jednego ze zmysłów {tak}
4. tymczasowa utrata jednego ze zmysłów {tak}
5. trwała utrata jednego ze zmysłów {tak}
6. utrata jakiejś części ciała {nie}
7. wpływ na psychikę (np. amnezje, omamy) {tak}
8. choroby [różnego typu] {tak})
Dodatkowe informacje:
- jest skrajnie uzależniony od nikotyny, wypala dwie paczki papierosów dziennie;
- od dwudziestu lat nie dotknął klawiszy fortepianu, chociaż kiedyś wróżono mu wielką karierę;
- był żonaty;
- ma czteroletniego syna wychowującego się gdzieś w Ohio, posyła na jego utrzymanie pieniądze, jednak nie utrzymuje z nim żadnego kontaktu;
- ma alergię na figi (i durnych ludzi);
- sporo czyta(ł);
- używa okularów korekcyjnych do pracy, bez nich widzi słabo- nie nosi ich na co dzień;
- cierpi na nerwicowy zespół natręctw- w swoim otoczeniu stawia na stonowane, pasujące do siebie barwy, wszystko układa pod linijkę i n i e n a w i d z i, kiedy ktoś przerywa jego wypowiedź (ale to chyba już niezależnie od tego schorzenia);
- mało kto rozumie jego ciężkie żarty;
- najcenniejszą rzeczą jaką posiada jest jego obrączka.
Johnny Cash, Hurt.