KARTA POKŁADOWALot nr 815, Oceanic Airways, Sydney - Los AngelesDane pasażera: Imię i nazwisko: Eirian Zoe Ayers
Data i miejsce urodzenia: 24 marca 1989, Nowy Jork
Miejsce zamieszkania: Stanford
Zawód: studentka medycyny
Kwestionariusz podróżny:
Klasa przelotu: pierwsza
Miejsce przelotowe: G2
Cel podróży: łącznik przemycający drogocenną biżuterię
Podróżował/a z: samotnie
Kwestionariusz osobowy:
Wygląd:Można śmiało przyznać, że Riri posiada sporo wdzięku. Dziewczyna średniego wzrostu i drobnej budowy. Twarz gładka o regularnych i łagodnych rysach. Duże oczy w kolorze hebanu jakby lekko podkrążone, choć samo spojrzenie poważne. Cały wyraz twarzy uznawany za przyjemny, uroczy i serdeczny. Preferuje ubrania swobodne i niedbałe, ale dobrze w nich wygląda i tak się czuje. Nosek jest równie regularny co inne detale aparycji. Jej sporym atutem są pełne wargi, które zawsze mają ten sam niezmienny malinowy kolor i czarującą formę podczas uśmiechu. Ma szczupłe dłonie i nieco atletyczną postawę, bo nigdy nie stroniła od sportu, który pozwalał odreagować. Włosy ciemne, nieco falowane. Uogólniając to typ urody śródziemnomorskiej, co tylko udowadnia jej pochodzenie.
Charakter: Często odnosi wrażenie, że całe życie poświęca jednemu celowi: osiągnięciu równowagi pomiędzy duchem, a materią. Co siedzi jej w głowie? Jest to bitwa cierpienia z zadowoleniem, życia ze śmiercią, przyjaźni z wrogością, dobra ze złem. Eirian posiada niezwykle zaciętą i waleczną naturę, choć rywalizacja nie jest prowadzona bezpośrednio, a agresja jest wyrażana w inny sposób, niż za pomocą mięśni. Walka odbywa się drogą dyplomatyczną, „w białych rękawiczkach" albo rękami innych ludzi. O tak, ona umie osiągać zamierzone, wytrwale starając się unikać walki, stosując najlepiej ze wszystkich ludzkich typów dyplomację: znajomość ludzkiej psychiki, oraz umiejętnie wyręczając się innymi, co czyni po mistrzowsku. Nie mylić z manipulacją! Mimo wysokich ambicji nieraz nagle zmienia swoje zamiary i drogę, po której kroczy. Bycie z drugą osobą dodaje jej sił, potrzebuje partnera bądź przyjaznego towarzystwa, by harmonijnie funkcjonować. Gorzej natomiast z utrzymaniem związku na dłużej, gdyż jej relacje partnerskie często rozbijały się z powodu walki o dominację. Bywa, że wybuchnie, choć nie pozwala sobie na tak temperamentny pokaz wśród obcych. Wobec nieznajomego otoczenia stara się utrzymywać uprzejmy sposób bycia i także miłą powierzchowność, która jest jak najbardziej szczera. Jeśli coś jej nie pasuje nie kryje się z tym, bo zabrania jej tego szczerość, ale wcześniej wspomniana dyplomacja zawsze najpierw analizuje sytuacje, a dopiero potem obiera drogę wyjścia. Ona nigdy nie przeoczy którejś ze stron medalu. Eirian bywa kapryśna i bardzo zmienna, zatem ciężko przewidzieć co jest w stanie wyprowadzić ją z równowagi. Nieraz zachowuje stoicki spokój, a za chwilę ciska piorunami o byle drobiazgi. O ironio, że ocena innych ludzi niekiedy przysłania jej zdrowy rozsądek, a jednocześnie zachowuje się czysto egoistycznie, aby osiągnąć jakąś korzyść. Nie wynika to z poczucia wyższości, a raczej strachu i niekiedy kuśtykającego poczucia własnej wartości. Ona po prostu czuje się, jakby żyła z boku tego wszystkiego, nierzadko nawet wkraczając w stan myślenia abstrakcyjnego, krąży wśród idealizmu nieosiągalnego na ziemi w życiu materialnym. Jest skryta, jeśli chodzi o wyjawianie swoich głębszych uczuć czy opowiadania o przeszłości, z góry zakładając, że tak naprawdę nikogo to nie interesuje, a ona w końcu nie chce męczyć innych. Kiedyś nie potrafiła znieść samotności, bycia samej ze sobą. Czasem czuje się paskudnie, ale zaraz jak listek na wietrze przeżywa katharsis spełniając się w jakimś zajęciu, albo zauważając piękny obraz czy widok. Jej punkt widzenia w życiu jest estetyczny. Dość mistycznie podchodzi do świata, lubi zagłębiać się w abstrakcji. A jej życiem głównie kierują emocje. Musi mieć konkretny argument, aby zrobić coś wbrew sobie, chyba że ktoś poprosi ją o przysługę. Wtedy nawet może zdarzyć się popełnienie bezmyślności po to tylko, aby wypełnić heroizm, który jest jedną z czołowych cnót moralnych, a na tych swoich cnotach naprawdę się opiera. Eirian ma w sobie niesamowicie dużo romantyzmu i pasji.Jest znacznie „głębsza” emocjonalnie i duchowo, niż się do tego przyznaje.
Biografia: *Samotności, jakaś ty przeludniona! (1-13 wiosen)
Dorastała w domu , gdzie w salonie stał wielki słoń, a wszyscy dorośli udawali, że go nie ma.
Rodzina Ayers wydawała się raczej zwyczajną familią. Nie nadmiernie związana ze sobą, ale nigdy nikt nie mógł zarzucić im nieczułej niezgody, a broń boże nazywać czegokolwiek patologią.
Wspomnienie uzależnienia ojca dziewczyny jest dość istotne o tyle, że echem dalej obija się w jej wszechświecie.
Pan Ayers był współczesnym artystą, o ile tak można nazwać kogoś z niesamowitą wyobraźnią, bez specjalnych rzemieślniczych umiejętności. Tworzył kolaże i robił świetne zdjęcia, wielokrotnie wpadł na coś błyskotliwego, wprost idealnie nadającego się na okładki czołowych magazynów i czasopism, a z czasem nawet dorobił się jednej wystawy. Miał niesamowite oko do perspektywy i abstrakcyjną wyobraźnię, wizję, która się podobała. Nieco surowa, groteskowo romantyczna. To był klucz. Klucz, który przez długie lata był głównym środkiem utrzymania rodziny. Pani Ayers była kobietą bardziej dynamiczną i zaradną w przeciwieństwie do wyważonego, nieco introwertycznego męża, żyjącego we własnym świecie. Naprawdę go kochała, była dla niego podporą, aż zaczęła przypłacać to swoim zdrowiem i sama zamykała się w swojej nicości.
Nicość. To słowo idealnie podsumowuje tę rodzinę.
Jako mała dziewczyna nie dostrzegała narastającego problemu rodziców. Ojciec był człowiekiem marnym, utalentowanym, lecz na tyle egoistycznym i słabym, że myśl o przyjemnościach zatraciła go całkowicie. Gdy nadarzała się okazja bez mrugnięcia oddawał się destrukcyjnym zabawom. Narkotyki i alkohol zaczynały podburzać jego karierę, bo nagle zaczynało brakować pomysłów. A to co powstało w nietrzeźwym uniesieniu nie cieszyło się takim zainteresowaniem. W rezultacie - zero twórczości, zero przychodu. Matka zaczynała być coraz bardziej nerwowa, nie potrafiła odpowiadać na pytania Eirian odnośnie samopoczucia ojca. Sama zaczynała oddalać się od męża, którego umysł jakby usnuty mgłą nie chciał skłaniać się do intensywnego myślenia, a co dopiero rozmowy z żoną o problemach, których miał wystarczająco z samym sobą (w swoim egocentrycznym odczuciu). To zaczęło dotykać całą rodzinę.
Gdzie w tym wszystkim była Eirian? Co czuła, jak zaczęła to wszystko postrzegać? Mała dziewczynka, w której dzieciństwie już pojawiły się pierwsze zwiastuny uczucia odtrącenia i samotności, a instynkt samozachowawczy wykształcił się w tak wypaczony sposób, że coś kazało jej uciekać. Nie rozumiała co się dzieje, nie rozumiała czemu nikt nie chce jej udzielić odpowiedzi. Zwyczajnie, tak sam z siebie. Przecież ona też jest w salonie ze słoniem i czuje w powietrzu niepokój, tak samo jak dorośli. A matka? Miała swoje problemy i była tak bardzo smutna, że mała Riri nie chciała od niej nic, absolutnie nic. Dziewczynka była grzeczna jak aniołek, w domu, w szkole. Mało się odzywała, wydawała się uciekać myślami , gdzieś poza to wszystko. Wypełniała polecenia i zachowując się jak mały-dorosły zaczynała wrastać w przekonanie, że przecież nie może obarczać swoimi problemami swoich słabych rodziców.
To oni stali się dziećmi, którzy żyli w strefie strachu.
*Miasto aniołów. (13-15 wiosna.)
Sytuacja zmieniła się, gdy Eirian miała trzynaście lat. Rodzice zaczęli straszliwą kłótnie, wtedy pierwszy raz ojciec poniósł rękę na swoją żonę. Czara goryczy została przelana. O ironio losu, że nawet w momencie, kiedy rodzina upadłego artysty pakowała swoje rzeczy on leżał pijany, zupełnie nieświadomy i bierny.
Razem z matką uciekła do Los Angeles , gdzie mieszkała babcia. Z początku mąż i ojciec nie miał odwagi, aby walczyć o powrót rodziny. Zajęło mu trochę zanim otrząsnął się i stwierdził, że wiele traci. Niestety tutaj pojawiło się kolejne rozczarowanie, bo ilekroć starał się skontaktować z Riri to robił to tylko z jednej przyczyny. Jego żona nie odbierała telefonu. Był tak słaby i żałosny, że brakowało mu odwagi, aby się z nią skonfrontować. Wtedy stał się dla dziewczynki Cieniem, bo tak go nazwała w myślach i sercu. Nie wiedziała jaki jest, co do niej czuje, co myśli kiedy na nią patrzy. Zadra zaczynała coraz bardziej godzić w jej serce.
Artysta dokonywał prób, aby wszystko odwrócić, ale to było już bez znaczenia. Matka i córka zaczęły życie z dala od przeszłości, chcąc budować lepszą przyszłość. Niestety, na byle jakim fundamencie nic nie jest stałe, a jedynie pozornie zachowuje tymczasowy pion.
Eirian nie potrafiła się otworzyć, była niezwykle nieśmiała. Bo w końcu kogo obchodzą jej uczucia, skoro nigdy nie obchodziły nawet jej najbliższej rodziny.
Matka starała się wszystko jej wynagrodzić, zdecydowanie lepiej radziła sobie w nowej rzeczywistości, znowu odzyskując, stopniowo, radość z życia. Kupowała córce wiele rzeczy, obdarowywała drobiazgami, starała się nie odmawiać w miarę możliwości. Ale Riri nie chciała nic. Przeprowadzka do domu z cieplejszą atmosferą sprawiła, że zaczęły wychodzić na światło dzienne skrywane demony.
Kiedy była w nowym domu, a jej świadomość świata rozkwitała wraz z dorastaniem, zaczynała wykazywać emocje. Niestety odreagowanie wszystkich emocji, tłamszonych przez całe dzieciństwo i ostatnie lata, miało negatywne skutki. Dziewczyna szybko popadała w złość, irytowało ją czyjeś ślamazarstwo czy nieostrożność. Bywała agresywna, ale jedynie w stosunku do rówieśników. Dorosłych się obawiała, jako wielkiej niewiadomej. Wszyscy uważali, że to burzliwy okres dojrzewania – na pewno jej przejdzie – mówili bagatelizując sprawę.
*Żegnaj niewinności, na zawsze. (15-19 wiosna.)
Kolejny przewrót nastąpił kiedy miała 15 lat. Pewnego dnia wróciła ze szkoły i zmęczona położyła się na drzemkę. Obudziła się sama, choć to mogło być coś innego. Choć na pewno nie matka siedząca na jej łóżku ze łzami w oczach, która milczała, do momentu, aż nie spotkała spojrzenia córki - „Riri, tata nie żyje” – oznajmiła wprost, bez zbędnych eufemizmów.
Wtedy stało się coś niesamowitego. Na wieść o śmierci znienawidzonej całym sercem osoby, nieznajomego cienia snującego się gdzieś w kącie podświadomości, wybuchła przeraźliwym, bolesnym płaczem.
Po tym wydarzeniu nabrała pokory nieco pokory, choć trwało jedynie do momentu, aż wylała z siebie cały żal i smutek. Zaraz po tym, z jeszcze większą zadrą w sercu odczuwała samotność, dotykała nicości i na przemian bała się i nienawidziła, wszystkiego i wszystkich.
Relacja z matką coraz bardziej stawała się zdystansowana. Matka naprawdę obawiała się jej wybuchów, równie mocno dotykała ją niewrażliwość córki, nie miała pojęcia jak z nią rozmawiać. Często zastanawiała się czy Riri przypadkiem jej nie znienawidziła. Obarczając właśnie rodzicelkę za spotkane nieszczęścia w życiu.
*Moje myśli, moja rzeczywistość. (19-24 wiosen)
Jej zacięcie podsunęło ambitny plan na przyszłość. Szkoła medyczna. Dlaczego? Na pewno odpowiedziałaby co innego, ale prawda jest taka, że wpływ na tę decyzje miała głęboka rana z przeszłości. Ze swoją potrzebą ciągłej akceptacji wśród innych i poczucia bycia ważną, chciała robić coś ważnego. A czy jest lepszy sposób na otrzymywanie ciepłej wdzięczności, niż pomoc drugiemu człowiekowi?
Tak trafiła na uniwersytet w Stanford i szybko się przeprowadziła.
Pierwsze lata były dość efektowne, jak i w jej wnętrzu i karierze studenckiej. Miała poczucie pełnienia pewnej misji, a jednocześnie czuła, że podjęła odpowiednią drogę w życiu. Powoli odzyskiwała wiarę w swoje siły i rzeźbiła na nowo poczucie swojej wartości.
*Bo taka okazja może się już nigdy nie powtórzyć. (24 wiosna)
Ostatni kluczowy zwrot w jej życiu nastąpił kilka miesięcy temu. A wszystko w wyniku ślepej miłości, która przysłania nieco świat i sprawia, że zachowujesz się jak nie myślący racjonalnie człowiek. Będąc na drugim roku uniwersytetu medycznego w Stanford poznała Johnathana.
O wiele lat starszy mężczyzna, obdarowany pewnością siebie i siłą. Twardo stąpający po ziemi, był z rodzaju człowieka interesu, imponował jej swoją zaradnością. Oczarował ją tym, że nie bał się życia i cały czas trzymał wysoko gardę. Kogoś takiego chciała mieć u swego boku, kogoś kto nie boi chodzić po krawędzi i śmieje się losowi w twarz. Nie bał się wyzwań, ani tego co się stanie, a już na pewno obroni ją przed światem, gdyby zaszła taka potrzeba. Był pewien sukcesu, nieco zuchwały, cały czas kombinował, ale wolała to nazywać wcześniej wspomnianą zaradnością, która też wyrobiła się na fundamentach trudnej młodości. Nigdy nie wiedziała skąd ma pieniądze, ale zawsze je miał i nigdy nie brakowało mu ich na przyjemności. Mieszkał w schludnym apartamencie, był elegancki, a jednocześnie konkretny. Jego koledzy byli dość podobni i często pojawiali się w ich życiu. Kiedyś przeszło jej przez myśl, że zachowują się podejrzanie, ale jego rzeczowe rozwianie wątpliwości było zanadto logiczne.
Pewnego, dość zwyczajnego dnia spotkali się, a on wydawał się bardziej spięty. Nie musiała go długo przekonywać, aby podzielił się swoimi myślami. Pokazał jej w Internecie trzy przedmioty, był to diamentowy pierścionek z przesadnym błękitnym kamieniem, którego z pewnością nigdy by nie założyła, zegarek z perłową bransoletą i diamentowe kolczyki o kształcie łezek. Łączna wartość tych przedmiotów była oceniona na dokładnie 26,5 miliona dolarów. Było to dla niej niezrozumiałe, aż z jego ust padła „prośba”, bo tak to określił. Johnathan „poprosił” ją, aby posłużyła za posłańca. Z pewnych względów idealnie nadawała się na owego łącznika z Australią, skąd miałaby odebrać drogocenną biżuterię i wrócić z nią do Stanów, pozując na wyrachowaną, bogatą dziewczynę lubującą się w luksusowych ozdobach, absolutnie nie zwracając na siebie uwagi straży celnej.
Oczywiście nie zgodziła się, wrzeszcząc i popadając we wściekłość. „Jak on śmie!” Nalegał, lecz widząc brak rezultatów usunął się w cień. Ona odczuwała wściekłość, ale z czasem zaczynała stawiać siebie w roli prowokatora. Zaczynała podważać swoją decyzję, a to wszystko z powodu samotności i braku Johnathana u swego boku. Mężczyzna kilka krotnie próbował ją przekonać, zmieniając nieco swoją taktykę. „Uciekniemy i do końca życia nie będzie nam niczego brakować”. Głupie, jak można być tak naiwnym i to łyknąć? Może i rzeczywiście Johnathan ją kochał, ale widząc, że Riri łagodnieje wykorzystywał każdy moment, bo data wylotu zbliżała się nieubłagalnie, a według niego taka okazja może się już nigdy nie powtórzyć. W końcu zdecydowała. Zrobi to, dla siebie, dla swojej matki, dla niego.
Przyjaciel Johnathana wyjaśnił jej na czym będzie polegać cały zabieg. Zaprezentował jej to tak bezboleśnie, jakby jechała na wakacje, a nie narażała się na kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt lat odsiadki. Miała mieć zapewniony bilet w first class, totalny luksus, jeśli chodzi o zmyłkowy, kilku dniowy pobyt w australijskim hotelu czy spa, no i przecież cała garderoba, aby nie wyjść z roli panny z bogatego domu. Określił w jaki sposób odbierze biżuterię, potem lot powrotny, a później oni wszystkim się zajmą.
„ You’re a smart girl, you'll figure it out babe.”
Informacje zdrowotne: CZY ZGADZASZ SIĘ NA:
1. silne urazy [np. złamania, głębokie rany] {tak}
2. lekkie urazy [np. zwichnięcia, skręcenia] {tak}
3. otępienie jednego ze zmysłów {tak}
4. tymczasowa utrata jednego ze zmysłów {tak}
5. trwała utrata jednego ze zmysłów {tak}
6. utrata jakiejś części ciała {nie}
7. wpływ na psychikę (np. amnezje, omamy) {tak}
8. choroby [różnego typu] {tak}
Dodatkowe informacje:*Eirian ma dość kiepską pamięć , aby coś zapamiętać musi się skoncentrować albo temat musi jej się wydać interesujący. Bez tego, nie pamięta o czym rozmawiała z kimś kilka minut wcześniej.
*Jest na IV roku na Uniwersytet Stanforda, kierunek medyczny. Mieszka w Stanford od rozpoczęcia studiów.
*Trenuje szable, szermierka i floret są za mało dynamiczne. Treningi w szabli niezwykle pomogły jej ogarnąć sajgon w głowie i zmierzyć się z pewnymi słabościami.
*Jest trochę domatorką, jeśli chodzi o spędy ludzi, bas łamiący żebra i głośną muzykę. Od czasu do czasu, choć docenia ciszę.
*Kocha sztukę! Mogłaby łazić po muzeach bezustannie i naprawdę jej to nie nudzi. Szczególnie wobec malarstwa ma głębokie uznanie. Można też powiedzieć, że posiada zdolności artystyczne. Niespecjalnie oddawała się tej dziedzinie ze względu na skojarzenie z ojcem.
*Riri ma problemy z sercem. Skutkiem tego może być m.in. nagłe osłabnięcie.
*Wytatuowała sobie słońca na plecach. Bez żadnych większych udziwnień.
*Mówi płynnie po włosku. Jej dziadkowie są włoskimi imigrantami, którzy z europy wyruszyli na "podbój ameryki".
*Uwielbia najróżniejsze gry na zabicie czasu. Chyba, że jest dobra książka pod ręką.
*Uwielbia oglądać sport na żywo.
*Widok krwi wcale jej nie rusza, medycyna całkowicie odczuliła jej wrażliwość na makabryczne obrazki.
*Ma niesamowity refleks i dobrze rozwiniętą spostrzegawczość.Często poprawnie oceniała czyjeś samopoczucie, jedynie za pomocą intuicji.
RY & Frank Wiedemann - HOWLING