Hugon Bernier

IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Hugon Bernier

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Hugon Bernier


Hugon Bernier


Wiek : 32
Zawód : Psychiatra
Skąd : Francja
Liczba postów : 26
Data dołączenia : 10/10/2013

Ekwipunek : czekoladowy batonik xxl, męski tshirt i potłuczone lusterko.

Hugon Bernier Empty
PisanieTemat: Hugon Bernier   Hugon Bernier EmptyPią Paź 11, 2013 3:25 pm

Jakże powinien czuć się szczęśliwy, w końcu  wolny, oswobodzony z tego ponurego miejsca. Lecz jego radość była żałosna. Siedział zgarbiony w pędzącym samochodzie, wodząc mętnymi oczyma za kroplami deszczu, mknącymi slalomami w dół.
- Cieszysz się, Hugo? - łagodny głos zadźwięczał tuż przy jego uchu.
Drgnął nerwowo. Te ciężkie słowa wyrwały go z letargu, zawisły w powietrzu, gotowe w każdej chwili spaść na głowę. Hugo podążył wzrokiem na siedzenie obok, na drobną, niewysoką istotkę o smukłej twarzy i dużych orzechowych oczach.
Hugo zamrugał, niby zaskoczony jej obecnością.
- Tak myślę, Mary. Po operacji będę mógł wrócić do zawodu. Stanę się samodzielny. Tak, koleżanko. Cieszę się. - odparł z beztroskim uśmiechem, który jednak zauważalnie kontrastował ze smutkiem jego spojrzenia.
Zamilkli. Mary, utwierdzona w swoich najgorszych przypuszczeniach zwinęła usta w wąską kreskę, a ręce mocniej zacisnęła na kierownicy. Hugo zasępił się na powrót, splótł ze sobą dłonie i począł kręcić młynka kciukami.  Oboje z narastającym napięciem obserwowali coraz wyraźniejsze kontury lotniska, zanim koniecznym stało się podjęcie ostatecznej decyzji. Nim Mary oplotła krótkimi palcami klamkę, odwróciła się do Hugona i spojrzała mu śmiało w oczy. Wzięła głęboki oddech i przymknąwszy powieki, otworzyła usta.
- Hugo, musisz nas zrozumieć. Mnie, Huntera, swoją matkę. Lecisz w konkretnym celu, ta operacja ma uratować twoje życie. Ale... - głos jej zadrgał, załamał się i uwiązł w gardle. - Hugo nie wracaj. Zostań tam. Znajdź pracę, mieszkanie. Zdrowe ciało na nic ci się nie zda, jeśli wrócisz do Francji. Duchy tego miejsca prędzej czy później cię złapią i zabiją. Musisz...zacząć wszystko od nowa.
Hugo siedział, zapatrzony w dal, głuchy i obojętny na jej słowa. Gdyby miał ochotę, zapewne wyłapałby jej przepraszające spojrzenie, mówiące wszystko, czego bały się usta. Nie troska popchnęła wszystkich niegdyś ważnych dla niego ludzi, by się go pozbyli. Zmęczył ich. Dociągnął na krańce samych siebie i pozostawił tak, by żyli jego tragedią. W jego operacji dostrzegli promyk nadziei dla samych siebie, bo oto dzięki sprawności fizycznej, przestanie potrzebować ich pomocy.
Uśmiechnął się. Wesoło, szeroko, najszczerszym uśmiechem, na jaki było go stać. Machnął lekceważąco ręką, skinąwszy sztywno głową.
- Chyba masz racje, po prawdzie Paryż znudził mnie już sobą. Rozejrzę się za czymś w Los Angeles i gdy już się zadomowię, zaproszę was na wakacje. - odparł lekko i pociągnął za klamkę.
Gdy Mary uczyniła to samo, Hugo gwałtownie odwrócił się, godząc w nią ostrym spojrzeniem, od którego momentalnie znieruchomiała.
- Nie trzeba. Sam się odprowadzę. - rzucił ozięble, sięgając po torbę.
Kobieta posłuchała. Siedziała sztywno w fotelu i śledziła wzrokiem jego odchodzącą sylwetkę. Momentalnie jej serce objął strach, który to zamraża krew w żyłach, krępuje członki i zatyka gardła. Szarpnęła nią ochota by wybiec z samochodu i zawrócić go, nim będzie za późno. I na Boga zrobiłaby to, gdyby tylko jego chłodny jak sopel głos przestał dźwięczeć w jej głowie.


Hugo opadł ciężko na fotel samolotu. Odchylił głowę do tyłu, ściągnął okulary i przetarł przymknięte powieki. Brzuch wiązał mu się w coraz mocniejszych mdłościach, wzmaganych tylko przy każdym kwaśnym zapachu kolejnego spoconego pasażera. Mięśnie miał jak z waty i gdy uniósł ramiona, by wsunąć torbę do luku bagażowego, te nagle odmówiły posłuszeństwa. Cały jego podręczny dobytek runął ciężko na ziemię, rozsypując się na wszystkie strony. Zwabiona rumorem, błyskawicznie zjawiła się stewardessa, gotowa wyręczyć Hugona w sprzątaniu.  Na zmianę mrucząc podziękowania i przeprosiny, Hugo z powrotem usadowił się w fotelu i wyciągnął z marynarki pudełko silnych proszków nasennych, zapewniających niczym niezmącony spoczynek na kilka godzin. Łyknął dwie kapsułki i nim zasnął, zdążył jedynie zapiąć pas.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


Hugon Bernier Empty
PisanieTemat: Re: Hugon Bernier   Hugon Bernier EmptyPią Paź 11, 2013 4:20 pm

Hugo, każdy sen, ten cza­row­ny i piękny, zbyt długo śniony za­mienia się w koszmar. A z ta­kiego budzi­my się z krzykiem, tak, to mądry cytat z pisarza, o którym nawet nie słyszałeś. Sapkowski z dalekiego kraju. To o tyle ważne, że...faktycznie, budzisz się z wrzaskiem.
Potężnym, mocnym wrzaskiem (czy śniło Ci się, że spadasz w przepaść? że robisz ten jeden-mały krok do przodu?), od którego rozbolały Cię płuca i gardło. Wrzaskiem na tyle potężnym, że z pobliskiego drzewa zerwały się dziwne, wielkie ptaki, przelatujące tak nisko, że muskają Twoją twarz swoimi piórami.
Jest Ci niedobrze (obrzydzenie czy przeholowanie leków?), podnosisz się, głowa PĘKA Ci z bólu, jakbyś miał w niej kulę albo...Dziwne porównania, ból prawie Cię oślepia, próbujesz wstać z ziemi, podpierając się ręką i...Kolejna fala bólu, tym razem płynąca z prawego ramienia, ale złośliwy los nie pozwala Ci zemdleć.
W końcu się jednak podnosisz, obraz się stabilizuje, chociaż widzisz czerwoną łunę; wzrok Ci się pogorszył, w głowie czujesz dudnienie i jest Ci niedobrze z powodu swądu dymu...Ponad pobliskimi drzewami widzisz łunę pożaru.


Znajdujesz się NA DOLE WZGÓRZA, jednak dalej niż Jaime - widok skarpy przesłaniają Ci wysokie drzewa. Masz złamaną prawą rękę - z przemieszczeniem, widzisz wystającą spod skóry kość. Najmniejsze dotknięcie powoduje potworny ból...który jednak nie odbiega poziomem od bólu głowy. Która Cię zawodzi, widzisz podwójnie, nagle czujesz zapach fiołków zamiast dymu i...coś na pewno jest z Tobą nie tak.
MOŻESZ przedrzeć się przez zarośla ku skarpie i ogniu albo MOŻESZ uciec w drugą stronę (zdecyduj o tym w poście, a MG przekieruje Cię na odpowiednią lokację).
Powrót do góry Go down
 

Hugon Bernier

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
i'm lost in the thrill of it all :: ROZGRYWKA :: LOT 815-