Timothy Brent

IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Timothy Brent

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Timothy Brent


Timothy Brent


Wiek : 41 lat
Zawód : inżynier konstruktor
Skąd : Corpus Christi, TX
Liczba postów : 23
Data dołączenia : 07/10/2013

Ekwipunek : tabletki przeciwbólowe, gazeta, odtwarzacz muzyki i słuchawki

Timothy Brent Empty
PisanieTemat: Timothy Brent   Timothy Brent EmptyPią Paź 11, 2013 12:40 pm

Podróż do Australii nie stanowiła dla Tima szoku kulturowego, czy klimatycznego. Największym problem okazała się drastyczna zmiana strefy czasowej. Mężczyzna chodził senny całymi dniami, nocą nie mogąc zamknąć oka. Chociaż jego organizm regenerował się zastraszająco szybko - około pięć godzin snu ładowało baterie Tima w całości.
Po blisko pół roku Tim miał dość swoich współlokatorów, których większość miała jeszcze pod nosem mleko. Swoją młodość, dziecinność i niedojrzałość nadrabiali olbrzymim umysłem, kreatywnością, tym co mogą zaoferować Brentowi, jako kierownikowi projektu.
Praca w Sydney miała podwójne korzyści, Tim spędzał czas w gronie inteligentnych ludzi z polotem, a w dodatku mógł poświęcić się temu, co było najważniejszym aspektem życia, poza rodziną, czyli pracy. Przebywanie z kimś właściwie non stop pomaga zarówno zacieśnić więzy, jak i zdecydowanie je poluzować. Człowieka zaczynają irytować tak proste rzeczy jak chociażby dźwięk przeżuwanego jedzenia, czy brudne naczynia w zlewie, bo ktoś po sobie nie sprzątnął.
Jadąc na lotnisko, Brent myślał o celu swojej podróży - rodzinnej miejscowości, swoim ukochanym domu, który zbudował niemalże własnymi rękami. Tam czekała na niego blisko dwudziestoletnia córka, tak samo jak on ruda i piegowata. Zawsze narzekała na ciemne plamki na policzkach i nosie, usilnie starając się zakryć ten dar natury wszelkiego rodzaju podkładami, czy korektorami. To zachowanie przywoływało Brentowi wspomnienie z dzieciństwa, kiedy to jego babcia używała kremu przeciwko piegom, wierząc, że zniknął albo chociaż zbledną. Na twarzy Tima mimowolnie pojawił się uśmiech, na samą myśl o rodzinie. Jeszcze szerszy miał miejsce wtedy, kiedy oczami wyobraźni ujrzał ciężarną żonę, którą zostawił samą na większy okres ciąży. Nie mógł, albo nie chciał, zrezygnować z delegacji. Miał pewne obawy, który pojawiały się za każdym razem, kiedy myślał o swoim małżeństwie. Kate nie była święta, już raz kiedy wyjechał zdarzyło jej się skoczyć w bok. Mogła przecież zrobić to jeszcze raz, prawda? Sam nie był aniołem, jednak nigdy nie zdradził żony, wierząc w przysięgę małżeńską złożoną dwadzieścia parę lat temu.
Odprawa poszła gładko. Oddał bagaż, sprawdzono jego paszport, zaproszono do oszklonego terminalu. Przez dłuższą chwilę obserwował startujące i lądujące samoloty, a także te, które przygotowywały się na przyjęcie pasażerów na swój pokład. Doskonale wiedział jak wyglądała konstrukcja maszyny latającej, zdawał sobie sprawę z budowy niemalże z każdego elementu składowego tej niezwykłej maszyny. Mimo świadomości o doskonałości tych maszyn, faktu, że konstruktorzy dbali o wszelkie szczegóły, udoskonalając technologię, Tim nie ufał tym olbrzymim maszynom. Zawodziły, nie raz, nie dwa. Odruchowo wsunął dłoń do kieszeni materiałowych spodni, zaciskając rękę na koralikach z drewna różanecznika. Mrucząc pod nosem modlitwę usłyszał zaproszenie na pokład samolotu.
Miał miejsce mniej więcej w połowie samolotu, w środkowym rzędzie, przy samej alejce. Cieszył się, że nie będzie wciśnięty pomiędzy pasażerów, musząc prosić o przepuszczenie, za każdym razem, kiedy chciałby wyjąć coś z bagażu podręcznego albo iść do toalety. Stewardessa włożyła torbę Tima do schowka. Uprzedzając kolejną prośbę załogi, Brent zapiął pasy. Kątem oka zauważył siedzącą obok młodą rudowłosą dziewczynę, której widok wzmocnił tęsknotę za domem. Im bliżej był Corpus Christi, tym bardziej pragnął tam być.
Przed wyłączeniem telefonu, wybrał numer do żony, nie przejmując się różnicą czasu. Powiedział cicho, że tęskni, że kocha, że nie może doczekać się, aż zobaczy ją, Alex i Jonathana. Kate wymruczała mężowi podobne słowa, dopytując, o której godzinie ma go odebrać z lotniska. Tą krótką rozmowę zakończył uśmiech i ponowne zapewnienie o uczuciu, jakim darzy żonę. Włączył tryb samolotowy, wsuwając do uszu słuchawki, aby posłuchać muzyki.
Niedługo później poczuł szybkość rozpędzonych silników i nieważkość żołądka - wystartowali. Tim od razu zasnął, chociaż był środek dnia. Obudziła go stewardessa pytając o to, co woli zjeść na obiad. Szczerze mówiąc, Brent nienawidził posiłków, jakie serwowano na pokładach samolotu. Ugotowane kilka godzin wcześniej, schowane do aluminiowych pojemników, a następnie odgrzane w mikrofalówkach i piecykach. Było mu obojętnie czy dostanie wieprzowinę, czy kaczkę, bo i tak wszystko będzie smakowało tak samo sztucznie.
Wstał ze swojego miejsca, chcąc schować skórzaną kurtkę do schowka. Chłodne powietrze w kabinie samolotu, szybko zmusiło go do ponownego jej założenia.
Brent nie mógł usiedzieć w miejscu, co jakiś czas wstawał, aby przejść się po samolocie.
Wychodząc do toalety wpadł na swoją sąsiadkę. Dziewczyna niedokładnie zakręciła butelkę z wodą, wylewając ją na koszulę Tima. Wymienili uprzejmości, uśmiechnęli się, a Timothy sięgnął po swój bagaż podręczny wyciągając z niego czystą koszulę i podkoszulkę. Przebrał się w toalecie wciskając w torbę mokre ubrania. Całe szczęście, że spodnie ocalały, bo nie miałby jak ich zmienić.
Dziewczyna okazała się towarzyska; zadawała pytania, podtrzymywała rozmowę. Tim zaciekawił się jej opowieściami o egzotycznych krajach jakie odwiedziła. Mężczyzna nie wyściubił nosa poza Stany Zjednoczone albo Australię. Kate zdarzało się napominać o wyjeździe na Karaiby, Hawaje, czy do Meksyku. Nigdy jednak nie mieli na to czasu. Mieszkali nad Zatoką Meksykańską, w ciepłym rejonie USA.


XXX, tu pewnie będzie o wróżeniu Avy z ręki i inne pierdółki, o tym jak zapiął pasy już przy pierwszych turbulencjach, o.

Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


Timothy Brent Empty
PisanieTemat: Re: Timothy Brent   Timothy Brent EmptyPią Paź 11, 2013 5:49 pm

Timothy, miałeś rację, że nie wierzyłeś zdradliwym maszynom, jakimi są samoloty. Ten konkretny zawiódł. Byłeś zapobiegliwy i zapiąłeś pas od razu przy pierwszym niewielkim niebezpieczeństwie - szkoda, że zrobiłeś to niedokładnie. Przy większych turbulencjach słyszałeś krzyki ludzi, a później nicość - uderzyłeś czymś w głowę.

Budzisz się PRZY WYSOKIM DRZEWIE, niedaleko plaży, oddalony od samolotu dość sporo. Zieleń drzewa przysłania ci nieco widok ludzi wiszących na drzewie. Nie potrafisz zidentyfikować kim oni są. W każdej chwili mogą na ciebie spaść. Na początku czujesz otępienie, piasek w buzi i ból w całym ciele. Każdy najmniejszy ruch jest nieprzyjemny. Jesteś podrapany na całym ciele. Następnie przychodzi niewyobrażalnie palące uczucie rozrywania w nodze. Unosisz głowę i rejestrujesz, że w twojej prawej łydce tkwi metalowa rura o średnicy czterech centymetrów. Jesteś unieruchomiony. A co, jeśli ktoś na ciebie spadnie?

Znajdujesz się PRZY WYSOKIM DRZEWIE, na plaży. Tuż nad tobą wiszą trzy osoby, w oddali widać wrak samolotu. MOŻESZ krzyczeć o pomoc. MOŻESZ ruszać rękami i próbować wyciągać rurę, jednak bolą cię kości i masz mało siły. NIE MOŻESZ się od niej uwolnić.
Powrót do góry Go down
 

Timothy Brent

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Timothy Brent

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
i'm lost in the thrill of it all :: ROZGRYWKA :: LOT 815-