KARTA POKŁADOWALot nr 815, Oceanic Airways, Sydney - Los AngelesDane pasażera: Imię i nazwisko: Caine Mayhew
Data i miejsce urodzenia: 12 maja 1983, Wollongong (Australia)
Zawód: pisarz
Kwestionariusz podróżny:
Klasa przelotu: ekonomiczna
Miejsce przelotowe: K27
Cel podróży: rozmowa w sprawie ekranizacji jego pierwszej książki
Podróżował/a: samotnie
Kwestionariusz osobowy:
Wygląd: Widzisz tego mężczyznę i zastanawiasz się, co sprawiło, że na jego ustach nigdy nie gości uśmiech. Po chwili przyłapujesz się na tym, że próbujesz z jego oczu wyczytać historię, która postarza go o kilka lat. Jego smutny wyraz twarzy sprawia, iż chcesz do niego podejść i zapytać, czy możesz jakoś pomóc. Powstrzymuje Cię jednak ta tajemnicza iskra, która od czasu do czasu pojawia się w jego brązowym oku. Zastanawiasz się, czy naprawdę jest niebezpieczny, czy to po prostu kolejna maska którą przywdział. W końcu jednak o nim zapominasz, staje się kolejną zwykłą postacią ujrzaną w autobusie. Później próbujesz przypomnieć sobie, co sprawiło, że tak młody człowiek, który powinien wciąż emanować energią, stał się jedynie cieniem człowieka, którym nigdy nie było mu dane być.
Nie wiesz jednak jak postrzega go jedyna osoba, której pozwala się poznać. Dla niej jego uśmiech jest jedyną rzeczą, która rozjaśnia najciemniejszy dzień. Jego pełne ciepła oczy pozwalają zapomnieć o tym, co złe. Dzięki temu, że jest tak bardzo wysoki czuje się bezpieczniej, niż w każdym innym miejscu. Kocha jego zawsze potargane, pozostawiane w nieładzie brązowe włosy, które jako jedyna może czesać swoim niewielkim grzebieniem. Bawi ją jego blada skora, jego dziwny styl ubierania. Nie ocenia go jednak, nie krytykuje. Kocha go za to kim jest, nie za to jak wygląda. Szkoda tylko, że jako jedyna.
Charakter: Niektórzy pewnie zastanawiają się jak to możliwe, że mając już trzydzieści lat, Caine wciąż jest tajemniczym outsiderem, niechętnie opowiadającym o swoim życiu. Niestety to lata ciężkich doświadczeń ukształtowały go na właśnie takiego mężczyznę. Jest pewny siebie i stanowczy. Może trochę zbyt zarozumiały, ale to przez to, że tak go wychowano. W ciężkich chwilach zachowuje zdrowy rozsądek, co wyćwiczył jako dziecko. Z pozoru niemiły i niezbyt pomocny, ale w głębi duszy całkiem inny. Nie należy do tych towarzyskich osób, uwielbiających zabawę oraz cotygodniowe, piątkowe potańcówki. W gruncie rzeczy charakter Caina ciężko określić dlatego, że często przywdziewa różne maski. Jednego dnia uchodzi za poważnego, zapracowanego i zbyt dojrzałego mężczyznę, kolejnego zaś za nieodpowiedzialnego nicponia, który na na siłę prosi się o kłopoty. Gdy jednak jest sam na sam z Evengeline jest kochającym i troskliwym starszym
bratem, który stara się każdy dzień przemienić w coś dobrego. Okazuje się wówczas, że jest w nim wiele miłości i dobroci, która na co dzień jest tak umiejętnie skrywana. W gruncie rzeczy dość ciężko nawiązać z chłopakiem porozumienie, trudno znaleźć wspólny temat do rozmowy. Warto jednak próbować do niego dotrzeć, bo okazuje się wówczas wspaniałym przyjacielem.
Biografia: "There was a time when you let me know
What's really going on below
But now you never show it to me, do you?
And remember when I moved in you
The holy dove was moving too
And every breath we drew was Hallelujah"
Krew. Krew jest wszędzie. Pokrywa jego i jej dłonie, jego koszulę, twarz. Można by pomyśleć, że jest to jedyna rzecz, która ich teraz łączy. Klęka przed nią po raz kolejny i chwyta jej dłonie próbując choć trochę je ogrzać. Cicho wymawia słowa, które tak naprawdę nie uratują jej życia. Wie, że już jest za późno, że nic nie zdziała. Łzy pojawiające się w jego oczach palą, uświadamiają, że to się dzieje naprawdę. Nagle czuje dotyk ciepłej dłoni na swoim ramieniu i zdaje sobie sprawę, że cały czas nie był tu sam. Jak wiele widziała? Jak wiele wie? Przyciąga ją do siebie i mocno przytula, jakby to miało rozwiązać wszystko. A ona wymawia swobodnie słowa, które ranią go niczym sztylety. Zapewnia, że gdy jej matka się obudzi, zabierze ich na lody, by przestał być smutny.
Czy ona naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, że to nigdy się nie stanie?
***
Kij wam w ryj. Tyle razy te słowa przychodziły mi do głowy, że powinienem wydziergać je sobie na czole. Jak poznali się moi rodzice? Naprawdę, nie mam zielonego pojęcia. Wiem tylko, że mój ojciec zwiał, gdy tylko się o mnie dowiedział. Nie miałem szczęścia w życiu, ale nigdy nie narzekałem. Mieszkałem wraz z matką i starszą o trzy lata siostrą w niewielkim mieszkanku na obrzeżach Wollongong, ledwo wiążąc koniec z końcem. Cindy, kobieta, która rzekomo mnie urodziła, zostawiła nas, gdy tylko Layla ukończyła osiemnaście lat. W tym momencie wszystko to, co tak długo budowaliśmy, rozpadło się niczym zamek z piasku. Nasze małe królestwo wypełniła ciemność, skazując nas tym samym na życie na ulicy, na żebranie, na wieczną tułaczkę. Zostaliśmy obdarci z całej resztki godności, jaka w nas została. Ale przynajmniej wciąż mieliśmy siebie.
Na początku było ciężko, naprawdę ciężko. Pomieszkiwaliśmy w starych magazynach, w schroniskach. Layla nalegała, bym chodził do szkoły, bo to, jak zwykła mówić, była jedyna szansa dla mnie na dobre życie. Nie zgadzałem się, poza tym nienawidziłem tego miejsca. Niestety nikt nie chciał zatrudnić piętnastoletniego bezdomnego, tak więc postanowiłem dać z siebie jak najwięcej by w przyszłości odwdzięczyć się Lay za jej poświęcenie. Planowałem zdać maturę, zdobyć dobrze opłacaną pracę i kupić mieszkanie z dala od Wollongong, które było dla mnie prawdziwym piekłem. Nie wiedziałem co robiła moja siostra w czasie, gdy ja zagłębiałem kolejne tajemnice nauki. Nigdy też o to nie pytałem, bo wiedziałem, że nie powinienem. Gdy jednak pewnego dnia przyniosła do schroniska nadzwyczaj dużo pieniędzy zacząłem zastanawiać się, czy czasem nie podjęła kilka złych decyzji. Podejrzewałem ją o najgorsze i niestety - nie myliłem się. Gdy raz skończyłem wcześniej zajęcia tylko przez przypadek przyłapałem ją na niejednoznacznej sytuacji ze starszym mężczyzną. Modląc się, że to wcale nie to, o czym myślę, pobiegłem jej na ratunek. Niestety, okazało się, że był to najgorszy ruch z możliwych. Mężczyzna potwornie się wściekł, pobił mnie, a potem ją zgwałcił. Lay była zła, ale nie na niego. Była zła na mnie. "Braciszku, dla ciebie był to gwałt, a dla mnie jedyna praca, która gwarantowała nam jedzenie" - odparła, wywracając oczami. "Przez ciebie nie będzie dzisiaj kolacji, bo koleś tak się wkurzył, że nie zostawił mi ani grosza. Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolony" - dodała gniewnie, po czym zostawiła mnie samego na ulicy. Wciąż leżałem na ziemi w tym ponurym zaułku, poobijany i świadomy tylko jednej rzeczy. Straciłem moją siostrę na zawsze.
"Maybe there’s a God above
But all I’ve ever learned from love
Was how to shoot at someone who outdrew you
It’s not a cry you can hear at night
It’s not somebody who has seen the light
It’s a cold and it’s a broken Hallelujah"
Na kilka tygodni zostałem sam. Nie wiedziałem gdzie podziewa się moja siostra, co się z nią stało po tym, jak zostawiła mnie wtedy na ulicy. Nie starałem się jej odnaleźć, byłem zbyt wściekły na nią, na siebie. Zamieszkałem w jakiejś starej piwnicy i wciąż chodziłem do jednej z najgorszych szkół w tym mieście. Z czasem zacząłem kraść i to nie tylko jedzenie, ale również i rzeczy, którymi mogłem handlować. Nagle mój status w szkole wzrósł, ludzie poczuli do mnie respekt. Załatwiałem im różnego rodzaju prochy, którymi truli się na imprezach. Sam nigdy żadnego nie zażyłem, musiałem myśleć trzeźwo. Co było oczywiste, pewnego dnia wpadłem. Niebieskooka kasjerka, która zawsze tak miło ze mną gawędziła, przyłapała mnie na kradzieży leków. Na nic zdały się moje prośby i błagania, bez żadnych skrupułów wydała mnie w ręce policji. Byłem przerażony, nie wiedziałem, co robić. Jeden z policjantów uznał jednak, że skoro to mój pierwszy raz, wypuszczą mnie jedynie z pouczeniem. Warunek był jeden - musiał odebrać mnie któryś z rodziców. Wtedy, po raz pierwszy w życiu, z moich oczu wypłynęło kilka łez. Opowiedziałem mężczyźnie wszystko, całe moje szesnastoletnie życie. W końcu zdałem sobie sprawę z tego, że to tylko pogorszy sprawę. W końcu byłem nieletni, skazany tylko na siebie i w dodatku kradłem, włamywałem się i oszukiwałem. Cudem okazało się to, że trafiłem na najlepszego strażnika na świecie. Pomógł mi odnaleźć Lay bo jak się okazało, tego właśnie pragnąłem najbardziej. Moja siostra była mieszkanką ośrodka dla samotnych matek, co właściwie mnie nie zdziwiło. Todd, który jako policjant powinien wysłać mnie do poprawczaka, załatwił nam niewielkie mieszkanko i pracę dla Layli. Wszystko zmierzało ku dobremu, martwiło mnie tylko to, co zrobimy z jej dzieckiem, gdy już się narodzi.
Wbrew wszystkiemu wiodło nam się całkiem nieźle. Dopiero po trzech latach wszystko diametralnie uległo zmianie. Todd został przeniesiony do innego oddziału, więc straciliśmy naszego jedynego przyjaciela, który często wspierał nas finansowo. Layila coraz częściej wpadała w stany depresyjne, sięgając wówczas po narkotyki. Jako dziewiętnastolatek stałem się głową rodziny, byłem naszym jedynym źródłem pieniędzy. Marzenia o studiach spadły na boczny plan gdy zaczęło pojawiać się coraz więcej zaległych rachunków. Znowu zaczynało być źle i okazało się, że tym razem jedno z nas nie poradziło sobie z tym stanem rzeczy. Gdy pewnego dnia wróciłem później niż zwykle do domu, od progu powitała mnie Evangelina mówiąc rzeczy, które nie miały żadnego sensu. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, co oznacza kąpiel w czerwonej wodzie. Czym prędzej udałem się do łazienki modląc się o to, by Layila jeszcze żyła.
Pomimo tego, że od jej śmierci minęło już jedenaście lat, wspomnienia nie gasną. Nie pozwalam im na to. Ostatnie dziesięć sekund życia Layili zostanie ze mną na zawsze. Być może pewnego ranka jej twarz nie będzie pierwszą rzeczą, którą zobaczę po przebudzeniu. Może nadejdzie takie lipcowe popołudnie, gdy zapomnę dotyku jej zimnej, przerażonej dłoni na mojej. Może któregoś lata nie usłyszę już jej przestraszonego głosu, szepczącego moje imię. Mam jednak nadzieję już jutro zapomnieć widoku mojej siostry, leżącej zakrwawionej na łóżku szpitalnym. Pragnę, by obraz monitora EKG pokazującego ciągłą linię zniknął z mojej głowy. To właśnie przez ten koszmar unikam snu. Nie chcę znów stać w sali szpitalnej i patrzeć na moją siostrzyczkę, którą przy życiu utrzymują jakieś maszyny. Rurka tkwiąca w jej ustach, która sięgała aż do samego gardła. Końcówka maszyny, która oddychała za nią. To ja musiałem ją odłączyć, to ja musiałem pozwolić jej odejść. Nagle świat stał się dziwnie cichy, a ja wpadłem w lodowatą ciemność, tak czarną i głęboką, jak ocean pod lodem.
"Baby I have been here before
I know this room, I've walked this floor
I used to live alone before I knew you
I've seen your flag on the marble arch
Love is not a victory march
It's a cold and it's a broken Hallelujah"
Po śmierci Layili obiecałem sobie, że ofiaruję Evangelinie życie, którego jej matka nigdy nie zaznała. Strata siostry sprawiła, że zacząłem się jeszcze bardziej starać by osiągnąć to, co niegdyś sobie zaplanowałem. Po niedługim czasie zaczęliśmy naprawdę wychodzić na prostą, po raz pierwszy w życiu czułem się szczęśliwy. Evangelina stała się dla mnie najważniejsza na świecie, zacząłem traktować ją jak własną córkę. Po pewnym czasie zacząłem też studiować, dzięki czemu mogłem potem znaleźć dobrze opłacaną pracę. Nawet nie wiem kiedy przemieniłem się z chłopaka z ulicy w odpowiedzialnego rodzica. Z czasem zacząłem również przelewać na papier słowa, które wypowiadane przeze mnie przemieniały się w niezwykłe opowieści. Za namową kilku znajomych pewnego dnia wysłałem surową wersję mojej pierwszej książki do kilku wydawnictw. Gdy w końcu jedno z nich się odezwało, byłem pewny, że to całkowicie odmieni moje życie.
***
Mężczyzna siedzi samotnie w samolocie, choć otacza go tak wiele osób. Nerwowo zaciska dłonie w pięści, wciąż obawiając się tego lotu. Po raz pierwszy zostawił na tak długo Evangelinę pod opieką sąsiadki, ale nie miał innego wyjścia. Jeżeli rozmowa w sprawie ekranizacji jego książki w Los Angeles pójdzie dobrze, będą mogli przeprowadzić się tam na stałe. Gdy nagle czuje, że maszyna wpada w turbulencje wie, że coś jest nie tak. Cicho się modli, błagając Boga, by skończyło się tylko na tym. Wie, że cisza, która w końcu nastała nie zwiastuje nic dobrego. W końcu zamyka oczy. Jeszcze przez chwilę delektuje się odgłosami rozmawiających pasażerów, którzy z rozbawieniem dyskutują o tym, co zdarzyło się przed chwilą.
A potem?
A potem nie było już nic.
Informacje zdrowotne: CZY ZGADZASZ SIĘ NA:
1. silne urazy [np. złamania, głębokie rany] {tak}
2. lekkie urazy [np. zwichnięcia, skręcenia] {tak}
3. otępienie jednego ze zmysłów {tak}
4. tymczasowa utrata jednego ze zmysłów {tak}
5. trwała utrata jednego ze zmysłów {nie}
6. utrata jakiejś części ciała {nie}
7. wpływ na psychikę (np. amnezje, omamy) {tak}
8. choroby [różnego typu] {tak}
Dodatkowe informacje:» całkiem nieźle pływa,
» uwielbia sport, przede wszystkim boks,
» cholernie dobrze wychodzi mu kłamanie,
» kocha adrenalinę,
» czasami ma problemy z panowaniem nad gniewem,
» nałogowo pali,
» potrafi się wspinać, niegdyś regularnie chodził na ścianki,
» jedyną rzeczą w życiu, której się obawia, jest utrata Evangeline,
» nigdy wcześniej nie podróżował samolotem, był to jego pierwszy raz,
» nienawidzi o sobie opowiadać, uważa, że jego życie nikogo nie powinno interesować,
» jego książka nosi tytuł "Inside" i opowiada o życiu nastoletniego chłopaka na ulicy. Prawie nikomu nie przyznał się jeszcze, że to powieść o nim samym.
Leonard Cohen - Ain't No Cure For Love