KARTA POKŁADOWALot nr 815, Oceanic Airways, Sydney - Los AngelesDane pasażera: Imię i nazwisko: Jillian Jenkins
Data i miejsce urodzenia: 18 listopad 1978 r., San Francisco, California, USA
Miejsce zamieszkania: Nowy Jork, USA
Zawód: szpieg/ płatny zabójca, pozornie architekt
Kwestionariusz podróżny:
Klasa przelotu: pierwsza
Miejsce przelotowe: A2
Cel podróży: powrót ze zlecenia
Podróżował/a z: samotnie
Kwestionariusz osobowy:
Wygląd: Mierzy sto siedemdziesiąt centymetrów, dzięki czemu akurat perfekcyjnie wpasowuje się w średni wzrost u kobiet. Waży około pięćdziesięciu pięciu kilogramów. Ciało z lekkimi krągłościami w odpowiednich miejscach, nieco szerokie barki. Jasna cera komponuje się z rudymi włosami, które sięgają do połowy pleców kobiety. Smukła twarz, średniej wielkości, niebieskie oczy i pełne usta, wykrzywiające się w ironicznym uśmiechu.
Kiedy Jillian podwinie rękawy koszuli, można zauważyć na wewnętrznej części lewego przedramienia podłużną bliznę. Kolejne blizny znajdują się również na jej prawym udzie, a gdzieniegdzie resztę ciała zdobią tatuaże.
Charakter: Jillian jest choleryczką. Jej temperament robi za niemałą przeszkodę w dążeniu do całkowitego opanowania. Dzięki wieloletniemu wysiłkowi oraz próbom trudno jest kobietę wytrącić z równowagi byle błahostką, choć nieraz udaje się to osobom postronnym. Prawdę mówiąc, to są nawet spore szanse, by zdenerwować Jill – wymaga to jedynie uparcia i myślenia.
Lata pracy sprawiły, że z czasem Jenkins zaczęła przekładać obiektywizm i racjonalizm nad swoje emocje. Jest to o tyle dobre w tym przypadku, że podczas zleceń nie ma zawahań, by wypełnić swoje obowiązki. Owszem, tkwiąca w niej nadal moralność jedynie nie dopuszcza tego, aby kobieta miała zabić niewinne dziecko. Nie wiadomo czy to jest jakaś niepisana jej zasada, czy też blokada w jej podświadomości, po prostu trzeba się spodziewać, że z tym zadaniem polegnie, całkowicie. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że Jenkins nim zacznie cokolwiek wykonywać – musi to przeanalizować. Podążyć drogą dedukcji, by plan jako-tako się reprezentował, rozważyć wszystkie „za” i „przeciw”, a dopiero wtedy uznać, że może przystąpić do działania. Możliwe, że taka analiza będzie trwała kilka minut, godzin, a nawet i dni, aczkolwiek jest to głównie zależne od tego, co musi zrobić. Bądź co bądź, nie w każdym momencie swojego życia, kontempluje nad tym wszystkim.
Jak każda kobieta – jest zmienna. Mimo powyższych treści dotyczących opanowania i dążeń ku temu, by jak najmniej okazywać swoje uczucia, to się zdarza. Jillian nieraz przejechała się na tym, że czasem zaczyna zbyt emocjonalnie do czegoś podchodzić. Próby zreflektowania się jeszcze jej nie zawiodły i nie musiała obawiać się, że lada moment wybuchnie płaczem, jak większość przedstawicielek piękniejszej płci.
Ciemnowłosa znacznie bardziej preferuje obserwację. Nigdy nie należała do osób rozgadanych, więc zazwyczaj uchodziła za lepszą słuchaczkę i w tej roli spełnia się najlepiej. Ludzie nie wymagają od niej rad, do których i tak – o ironio – by się nie dostosowali, nie oczekują wielkiego współczucia. Po prostu chwili rozmowy i pary wolnych uszu, dzięki którym będą czuli się lepiej. Przynajmniej w ich mniemaniu. Gdy jednak już postanowi się odezwać, to zazwyczaj można spotkać się z jakąś złośliwością, ironiczną uwagą. Do tego jednak trzeba się przyzwyczaić lub umiejętnie zacząć ignorować, a z tym też jest ciężko.
Praca sprawiła, że z czasem stała się nieufna względem nowopoznanych osób. Z pewnym dystansem do nich podchodzi. Sądzi, że lepiej jest nie spoufalać się z kimś, kto w każdej chwili może się odwrócić plecami i postawić człowieka w najgorszej sytuacji.
Biografia:Pomijając już początek narodzin, dzieciństwo oraz pierwszy okres buntu młodzieńczego, historię można zacząć od siedemnastego roku życia Jillian.
Nastoletnia panna Jenkins nie mogła narzekać na pracoholizm swoich rodziców, którzy całe dnie spędzali w swoich biurach. Zdążyła się przyzwyczaić do tego, że opiekunowie po nocach wertują papierzyska z pracy, a następnie wyjeżdżają na delegacje. Zapewne i oni mieli świadomość tego, że ani trochę nie pomaga to we wzmacnianiu relacji między nimi. Dlatego też swoją nieobecność próbowali nadrobić kupując jej jakieś pamiątki. Szpargały, które nie miały dla niej żadnego znaczenia. Nadszedł w końcu dzień, kiedy pan Jenkins postanowił naprawić relację między nim i żoną a jednorodną córką. W planach nie miał wyjazdów integracyjnych dla swojej niewielkiej rodziny.
Z czasem wszystko zaczęło się poprawiać, aż do jednej, pamiętnej nocy. Tej, w której wybuchł pożar w domu Jenkinsów. Skutkiem wybuchu były blizny na udzie dziewczyny, oszpecone ciało ojca i utrata matki, gdzie najgorszą chwilą była właśnie ta ostatnia. Bardziej dobijające było to, że z upływem tygodni, Jillian widziała ojca powstrzymującego się od rozmowy na ten temat. Spoglądał on wtedy z bólem na zdjęcia, jakie im pozostały. Przesiadywał godzinami w istnej ciszy, obserwując to, co działo się za oknem, również przy tym starając się nie zwrócić uwagi na bliznę znajdującą się na jego szyi oraz ramieniu.
Jej relacja z ojcem, staczała się po równi pochyłej ku byciu dla siebie całkiem obcymi osobami. On przesiadywał i rozmyślał, zaś ona odreagowywała, jak najmniej czasu spędzając w mieszkaniu, gdyż tam zaczynała czuć się nieswojo. Nie obracała się w złym towarzystwie, przez które zaczęłaby ćpać. Nie miała samobójczych pobudek, stawiając tylko na to, że żyje się raz. Wiedziała o tym doskonale.
„Ocaleniem” była wyższa szkoła, która wymagała skupienia i wiele nauki. Czerpiąc z tego pewną korzyść, Jillian przesiadywała nad książkami wiele godzin. To się nie zmieniło nawet w momencie, gdy postanowiła usamodzielnić się, zmieniając miejsce zamieszkania i podejmując pracę w barze. Praca jak każda inna – wymagała sumienności, odpowiedzialności, a przede wszystkim – cierpliwości. Ta ostatnia szczególnie była przydatna, jeśli miało się do czynienia z niewygodnymi, upitymi klientami.
Oprócz jednego.
Mężczyzna, który przychodził w piątkowe wieczory, zawsze zajmował miejsce na końcu lady barowej. Zamawiał szkocką i prosił o popielniczkę, obserwując z tego zakątka całe towarzystwo czujnym okiem. Kilka lat starszy, poważny, z bystrością w spojrzeniu i spokojem malującym się na twarzy. Jillian widząc go każdego piątku, dokładnie takie miała wrażenie, kiedy tylko zerknęła na obcego faceta.
To było kwestią czasu, by zaczęli widywać się poza lokalem. Może i Steven – wspomniany mężczyzna – pozostawał w barze z Jill, towarzysząc jej przy zamknięciu. Wydawał się jednak tajemniczy, w jakimś stopniu niepokojący, co dziewczyna zbagatelizowała, wdając się w dyskusje. Te z kilkuminutowych rozmówek przeobraziły się w kilkugodzinne, które całkiem miło wspominała i wspomina po dzisiejszy dzień.
Moment, w którym dowiedziała się o jego profesji, zaważył właściwie na przyszłości dziewczyny. Wyjaśnienie całej sprawy, przedstawienie się, odbierała jako uznanie dla niej i to, że jej ufa. Sama jednak była wtedy nieco zdystansowana do niego, choć później i to odczucie minęło prędko. Wysłuchała go, wiedząc dobrze, że odwrotu już może nie być, lecz prawdę mówiąc – nie myślała o tym.
Czas musiała wtedy rozdzielić na studia i „kursy”, do jakich przekonał ją Steven. Grupa „Watch” może i nie satysfakcjonowała nazwą. Ba, Jillian usłyszawszy za pierwszym razem, wyraziła swoje rozbawienie przy nim. Na szczęście zdążyła się opamiętać, zanim poznała resztę ekipy. Wiele miesięcy spędziła na strzelnicy i ćwiczeniach. Zawsze coś i zawsze z kimś innym – uczyli ją, jak najlepiej rozróżniać rodzaje broni, jak odpowiednio przetransportować, jeśli czekała ją już podróż. Ponadto, wiele treningów, rad i wieczorów, podczas których poznawali się i rozmawiali ze sobą. Między innymi dowiedziała się, że to są osoby, które kiedyś miały sytuacje naprawdę nieprzyjemne. Z tym wszystkim musieli się zmierzyć; kierowali się własną (nieraz i przesadzoną) sprawiedliwością, próbami zlikwidowania oszustów i osób, które za dużo pomieszały w swoich profesjach.
Chyba to był pierwszy raz, kiedy miała uczucie, że naprawdę znajduje się w domu.
Mimo że już potrafiła obsługiwać się bronią palną, udoskonalając kondycję, to nie miała szans na zlecenie. Steven wiedział, że przed tym wszystkim powinna porozmawiać ze swoim ojcem, którego odwiedzała rzadziej. Korzystając z tego, że lada moment Jillian kończyła studia, postawił jej warunek – poprawi swój kontakt z ojcem, a będzie mogła oczekiwać jakiegoś wyjazdu.
Obawy miała niesłuszne. Nie spodziewała się, że nadrabianie tego wszystkiego będzie dla niej czymś… przyjemnym? Widok ojca, który postarzał się o kilka lat może i nie był czymś cudownym, jednak nie o to już tutaj chodziło. Zupełnie nie o to.
*
Po śmierci ojca, Jillian całkowicie oddała się skrywanej profesji. Jako płatna zabójczyni, przyjmowała zlecenia od „klientów” i wykonywała zadania – dla siebie, dla nich, dla Grupy. W międzyczasie zdążył zaistnieć między nią a Stevenem romans, burzliwy, a zarazem pełen namiętności. Od niego dowiedziała się, co było powodem, że wybrał taką przyszłość. Nie powiedział jednak wiele. Jedynie to, że zaczęło się od jego byłej narzeczonej, która zginęła podczas podobnej „misji”. Więcej wiedzieć Jenkins nie musiała, nie chciała nawet.
Ostatnie zlecenie, które przyjęła ochoczo, dotyczyło dwóch mężczyzn. Ci postanowili uciec do Australii, gdzie mieli zamieszkać na stałe z zawartością obu sejfów oraz wspomnieniem o oszpeconej córce jednego ze stałych klientów, o dość obszernej historii.
Niewiele się zastanawiając, ze swoją chorą ambicją i możliwością sprawdzenia siebie, przystała na ów zadanie. Nie zajęło jej ono kilku miesięcy. Raptem dwa tygodnie wystarczyły, żeby wykonała zlecenie i już wtedy mogła wrócić do Stanów Zjednoczonych.
Niestety, nie wszystko da się przewidzieć.
Informacje zdrowotne: CZY ZGADZASZ SIĘ NA:
1. silne urazy [np. złamania, głębokie rany] {
tak}
2. lekkie urazy [np. zwichnięcia, skręcenia] {
tak}
3. otępienie jednego ze zmysłów {
tak}
4. tymczasowa utrata jednego ze zmysłów {
tak}
5. trwała utrata jednego ze zmysłów {
nie}
6. utrata jakiejś części ciała {
nie}
7. wpływ na psychikę (np. amnezje, omamy) {
tak}
8. choroby [różnego typu] {
tak}
Dodatkowe informacje: (zainteresowania, ciekawostki, fobie, lęki)
- ze względu na swój zawód, miała liczne treningi, dzięki którym posługiwanie się bronią palną oraz białą nie jest dla niej żadnym problemem;
- również dotyczy to sportu, aczkolwiek znacznie lepiej się czuje podczas wspinaczek; z pływaniem nie jest u niej tak źle, jednak mistrzostw z pewnością by nie zdobyła, to samo z joggingiem, choć tu sprawa ma się nieco lepiej;
- podczas jednego ze zleceń miała wypadek, w wyniku czego na jej ręce znajduje się podłużna blizna, osoba spostrzegawcza również mogłaby zauważyć, jak w pewnych momentach kuśtyka delikatnie;
- nie ma problemu z załatwieniem fałszywych dokumentów, w związku ze swoją profesją, posługuje się często fałszywą tożsamością, zazwyczaj przedstawia się jako
, pochodząca z Bostonu, mająca 34 lata i będąca architektem w jednej z nowojorskim firm;