GDZIEŚ NA BEZDROŻACH AUSTRALII
09/13/2013, 11.26 pm
A storm is coming, Frank says. A storm that will swallow the children.
And I will deliver them from the kingdom of Bane. I'll deliver the children back to their doorsteps.
I'll send the monsters back to the underground. I'll send them back to a place where no one else can see them except for me...
Powtarzali po raz trzydziesty to samo ujęcie, a dziewczyna wciąż nie mogła zagrać tego tak, jak to sobie zaplanował. Dotąd nie miał większych zastrzeżeń do jej pracy - te pojawiły się, gdy tylko zaczęli zdjęcia w Australii. Nie należał do osób, które łatwo było wyprowadzić z równowagi. Ba! Uważał się za pacyfistę, który będzie unikał przemocy jak tylko może, nawet gdyby oznaczać to miało, że będzie musiał przyjmować wymierzane w niego ciosy. Cóż... Nie zawsze było to rozsądne.
- Nie, nie, nie! - wstał ze swojego miejsca podchodząc do aktorki
- Prosiłem, żebyś nie wywijała tak tymi rękoma - odparł naprawdę zrezygnowany nieudanymi próbami
- Nie graj ciałem - stanął obok niej chcąc pokazać, jak on sobie wyobraża tę scenę
- Idziesz drogą stamtąd - wskazał dłonią punkt gdzieś za nimi w tej chwili pogrążony w kompletnej ciemności
- W momencie, gdy znajdziesz się mniej więcej w tym punkcie, nadjedzie samochód - westchnął
- Proszę cię, Shannon, nie potrzebuję tu emocji - dziewczyna wyraźnie nie rozumiała, że nie chodzi tutaj o wielką, oscarową scenę, w której główną rolę odgrywają uczucia
- Jesteś sama na pustkowiu, wkoło nie ma żywej duszy, maszerujesz drogą i nagle pojawia się auto, ale cię to w ogóle nie interesuje - jeżeli uda im się to kiedyś nakręcić to będzie cud na miarę pojawienia się tajemniczego sponsora.
- Spróbujmy jeszcze raz! - wrócił za kamerę
- Kyle, co jej się stało? - zapytał prawie szepcąc jednego ze swych przyjaciół, z którymi kręcił ten filmu
- Dotąd grała idealnie... - westchnął ciężko, ale Kyle wzruszył tylko ramionami dając Danielowi do zrozumienia, że nie są nic w stanie zrobić.
Może uda się tym razem? Trzydzieste pierwsze ujęcie, a wciąż nie mieli nawet punktu zaczepienia.
- Światła! - w tym momencie reflektory rozstawione za jego plecami przygasły, a jedynym lekko oświetlonym punktem była sama Shannon.
- Akcja! - dziewczyna ruszyła poboczem, a kilka chwil później rozświetliły się za nią reflektory samochodu. Wydawało mu się, że będą mieli w końcu ujęcie, które da się wykorzystać. Shannon grała naprawdę dobrze, nie machała rękoma i nie robiła min zmęczonej życiem nastolatki. Los postanowił jednak zakpić sobie z Daniela po raz kolejny - z naprzeciwka, na rzadko uczęszczanej drodze, pojawił się nagle SAMOCHÓD!
- Cięcie! - popłacze się zaraz.
Pech.
ZT