PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU

IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyWto Paź 08, 2013 6:37 am


Piaszczysta, rozłożysta, nieskazitelnie czysta; linia brzegowa nieregularna, od dżungli oddziela ją pas ostrych kamieni.

Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 9:27 am

Boże drogi, dlaczego ta głowa tak strasznie boli? Co się dzieje? Sophie czuła się jakby coś ciężkiego na niej leżało, chociaż tak naprawdę to tylko ciało odmawiało posłuszeństwa. Chciała wstać, ale próba podparcia się na dłoniach nie była udana. Czyżby noga jej ścierpła, że jej nie czuła? Kobieta wierzchem dłoni przetarła oczy, czując metaliczny zapach krwi i przypominając sobie turbulencje. Rozbili się? Straciła wzrok? Panika ogarnęła jej umysł, podczas gdy ciało rozpaczliwie próbowało się wyrwać z miejsca w którym tkwiła. Na próżno, Sophie nie była w stanie się ruszyć i pragnienie płaczu wstrzymało jej oddech na chwilę.
- Po... pomocy!
Zawołała, gdy w końcu udało się odetchnąć. Dźwięki, które słyszała, były przerażające. Czy byli jeszcze w powietrzu? Sophie dłonią przesunęła po podłodze, odnajdując butelkę wody, wciśniętą pod siedzenie. Na oślep odkręciła zakrętkę i wylała wodę na dłoń, by przemyć twarz. Dopiero wtedy była w stanie rozejrzeć się po otoczeniu. Gdy odwróciła się, by spojrzeć na nogę, miała ochotę zacząć krzyczeć. I zrobiła to!
- Pomocy! Błagam! Niech mi ktoś pomoże!
Wypuściła butelkę z dłoni i złapała za nogę, chcąc ją do siebie przyciągnąć. Dlaczego ona jej nie czuje? Powinno boleć! Cholernie boleć! Sophie poczuła zawroty głowy i... zwymiotowała gdzieś obok siebie.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 10:27 am

Przez całe swoje życie miał wrażenie, że między wszelakimi katastrofami (ekonomicznymi, miłosnymi, społecznymi) prześlizguje się, co było w ogóle jakimś szalonym paradoksem. On, słoń w składzie porcelany, niepotrafiący chodzić na palcach wiódł swój żywot tak zgrabnie jak jakaś pierdolona baletnica (nie, nie założyłby rajstopek nawet za milion dolarów). Tymczasem nagle stało się objawienie i nie miał tu na myśli pierwszych turbulencji (pilocie to skończeni kretyni), ale słowa Jasona wypowiedziane po KILKU miesiącach ciszy.
Chętnie zripostowałby całkiem trafnie, że listonosz jest kobietą, więc co najwyżej jego mąż może jej wsadzić, ale zamiast tego usłyszał huk i w skali najokropniejszych dźwięków ten znalazł się na miejscu drugim (zaraz za śpiewem Jasona spod prysznica). Nie dane mu było jednak oceniać walorów tej szalonej pieśni ryku samolotu, bo stała się ciemność.
Apokalipsa, wojna, może kryzys gospodarczy… Wszystkie myśli wirowały w jego głowie jak ten pierdolony kurz, kiedy już ocknął się, wtulony w podłogę. Dobrze, że nigdy nie był jakąś pokręconą Marthą Stewart i nie zaczął szukać gumowych rękawiczek ani krzywić się z przerażeniem na myśl o tych wszystkich śmiesznych bateryjkach wchodzących mu do uszu.
Właśnie o tym myślał, podnosząc niepewnie głowę i rozglądając się wokół. Nie o swoim mężu, którego nie było w zasięgu ręki i może to było ekstremalnie nieczułe, ale w takiej chwili nie potrzebował go mieć przy sobie. Był przekonany, że gdzieś tam pewnie leży, równie zaniepokojony stanem samolotu i próbuje dociec DLACZEGO nagle się rozbili i leżą na podłodze. To nie było logiczne ani prawdopodobne, pewnie powinien przemyśleć wszystkie opcje, ale rwący ból na całe szczęście wyczyścił mu umysł.
Noga, pewnie niezłamana (ile to on razy lądował z drzewa), ale nadwyrężona. Spróbował wstać, opierając się o rękę, która powinna wydać jakiś… DŹWIĘK? Było śmiertelnie cicho. Zajebiście, wszyscy umarli, on również i teraz trafił do piekła katolików, którzy sfajczyli Sodomę? Był zbyt racjonalny, żeby uwierzyć w podobne brednie, więc postukał palcami (pamiętał z samolotu) o strukturę, która chwiała się na wszystkie strony (niech się kurwa rozleci, będzie na niego) i nie usłyszał niczego.
Żadnego odgłosu, który znał na pamięć. Zero, pustka, punkt krytyczny, bezwzględna, wszystko naraz ujęte w przerażającym:
- O kurwa, ja pierdolę, ja nic nie słyszę! – i rzeczywiście omal nie zadławił się językiem od wypowiadanych słów, ale ich nie usłyszał. Było cicho, niedługo zrobi się ciemno, a on mógł osunąć się na podłogę i stwierdzić, że umiera bez słuchu. Przecież on musiał słuchać tych irytujących matołów i Jasona. Nie da mu tej satysfakcji.
Dziwne, że myśl o nim powinna go zmusić do działania, ale to chyba chodziło o wychowanie, twarde, irlandzkie, niepozwalające mu siedzieć bezczynnie w rozwalającym się samolocie. Ruszył przed siebie, włócząc nogami i nie wydając żadnego odgłosu.
Za dużo filmów w telewizji o kanibalach, czyhających na jego piękne, zdrowe ciało.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 5:31 pm

Ocknął się nagle biorąc świszczący wdech powietrza pełnego kurzu. Wokoło czuć było woń spalenizny i czegoś, co wkrótce miało się okazać zapachem zwęglonego ciała.
Słońce wpadające do wnętrza samolotu przez wielką wyrwę w kadłubie na chwilę go oślepiło, chociaż szczerze mówiąc był w takim szoku, że i tak niewiele byłby w stanie zobaczyć.
Pierwszą rzeczą, którą zrobił po odzyskaniu, przynajmniej częściowej, świadomości było rozejrzenie się na boki. Widoczność nie była zbyt dobra, ale to, co udało mu się dojrzeć nie poprawiło mu samopoczucia. Puste rzędy foteli, na których jeszcze chwilę temu siedzieli ludzie, zmiażdżone miejsce po jego lewej stronie i brak ogromnej części kadłuba.
Zaraz!
W końcu zdał sobie sprawę z tego, że nie wiedział jak długo był nieprzytomny, ani czy w ogóle ktoś poza nim przeżył katastrofę. No właśnie!
KATASTROFĘ!
W końcu dotarło do niego to wszystko, a wraz z olśnieniem na temat wypadku pojawił się również ból w klatce piersiowej. Przy czym bardzo możliwe, że ten towarzyszył mu już od samego początku. Astma? Bardzo możliwe, w końcu wdychał ogromne ilości kurzu unoszącego się wokoło, a to nie było zbyt rozsądne przy jego dolegliwości. Pisk w uszach w końcu ustał ustępując miejsca przerażającej ciszy. Nasłuchiwał chwilę jakichś odgłosów, jakiegokolwiek dźwięku, który świadczyłby o tym, że gdzieś tu jest ktoś żywy. Nic takiego jednak nie wyłapał, a jedyne co dochodziło do jego uszu był jego własny świszczący oddech, który stawał się coraz bardziej płytki. Daniel zaczynał się dusić.
W panice próbował wstać ze swojego miejsca, ale wciąż zapięte pasy skutecznie mu to utrudniły. Zaklął w myślach, ale spuściwszy wzrok na podłogę odkrył, że być może przypięcie do fotelu uratowało mu życie. Pod nogami pełno było iskrzących się przewodów, a od strony wyrwy sterczały groźnie wyglądające pręty, na których nie chciałby wylądować.
Czując, jak jego oskrzela coraz bardziej mu się zaciskają zaczął walczyć z pasami, co nie było wcale takie proste, zważywszy, że dłonie niemiłosiernie mu drżały. Bał się! Wiedział jednak, że musi się odpiąć i zacząć szukać inhalatora.
To było teraz najważniejsze.
Odpiąwszy się wspiął się po siedzeniach omijając wielką wyrwę pod stopami i skierował się w stronę, gdzie istniała jeszcze część podłogi, na którą upadł i na czworakach zaczął przeszukiwać. Gdzieś tu musi być jego kurtka i inhalator!
Nie! Znieruchomiał przypominając sobie, że ten przecież upuścił tuż przed rozerwaniem kadłuba. A co jeśli jedyny środek, który mógł mu uratować życie został wyssany gdzieś nad oceanem?
Był zgubiony.
Powrót do góry Go down
Ava Luhrmann


Ava Luhrmann


Wiek : tylko 23 lata
Zawód : cyganeczka
Skąd : Bundaberg/Sydney
Liczba postów : 99
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 6:23 pm

Czy obraz może być straszniejszy, intensywniejszy od bólu? Czy to w ogóle możliwe, że kompozycja odblasków, światełek i złudnych kolorów może ranić zestawem noży? Aż krwawią zmysły, a klejąca ciecz zalewa i tępi wrażliwość na zewnętrzne bodźce.
Starała się, ale nie mogła zamknąć oczu. Powieki zdawały się być odległe od siebie jak dwa brzegi, a jezioro nie mogło uniknąć odbierania widoków być może przerażających. Trzeźwość umysłu bolała. Obracała się przeciwko dziewczynie i skrupulatnie układała całą kolekcję wydarzeń, które miały stać się wspomnieniami i już nie pozwolić jej śnić o niebie. Całe życie oglądała spod mgielnej zasłonki, poza pojedynczymi momentami olśnienia i zrozumienia zagubienia. Przyzwyczaiła się do bierności i pewnej obojętności, więc odczuwanie każdą komórką przeraziło ją.
Jeszcze nie żałowała, że lekko się uśmiechnęła, czując pierwsze turbulencje. Ci którzy często mówią o śmierci, uwielbiają odczuwać jej posmak. Jednak nie chcą spróbować całego kęsa, nie przystawki, a zachwycają się zapachem. Jeszcze nie przypomniała sobie, że kłamliwe słowa, którymi opisywała ostatnio zbliżające się dni kilku osób, okazały się złożyć w całość i stworzyć scenariusz nowej katastrofy. Ta odbierała zdolność oddychania.
Leżała na wybrakowanej ziemi, ale odczuwała wszystko. Wszystko i zbyt intensywnie. Ta mnogość impulsów powodowała wszechogarniający, pulsujący ból. Nowy i nieznany, bo zupełnie niepodobny do tego, który zwykła sobie zadawać i którego zdążyła w życiu doświadczyć.
Czuła jak chmura pyłu utrudnia oddychanie. Klatka piersiowa stawała się coraz cięższa. Luhrmann rozejrzała i zobaczyła zbyt wiele, słyszała jeszcze więcej. Nie mogła zamknąć oczu, zasnąć i zapomnieć. Nie było takiej opcji, więc musiała się skupić. Skoncentrować na swojej pozycji i uciec. Jak najdalej, jak najszybciej. Prześlizgnęła spojrzeniem pod ciałach, ale nie miała zamiaru doszukiwać się oznak życia ani wyczytywać wyrazów na ich twarzach.
Nie było tak łatwo jak planowała. Kompozycja odczuć była zbyt żywa i wielowalorowa. Dopiero po kilku minutach uspakajania tętna i regulowania oddechu zdała sobie sprawę, że źródłem najsilniejszego bólu jest noga. Zerknęła na nią, a wytrenowana twarz nawet się nie skrzywiła w reakcji na widok nienaturalnego kąta. Chciała sięgnąć do złamanej kończyny i wtedy poczuła, że ręka jest zaplątana w pas kogoś o kogo życie i godność po śmierci nie miała zamiaru się martwić.
Chciała ją wyrwać z tego silnego uchwytu, uwolnić z pułapki, więc zaczęła się szamotać, ale jedynie wzmogło niedowierzanie mieszające się z frustracją i niemocą, więc jęknęła cicho. Pas - sznur - wąż był mistrzem splatania węzłów.
Z zasięgu kilku metrów dobiegały krzyki. Zbyt trzeźwy, zbyt wyczulony i zbyt niegodzący się na obecną sytuację umysł potrzebował chwili uspokojenia, wyciszenia. Co to za jęki? Co to za odgłos fal uderzających brutalnie i gwałtownie o kupki piasku? Czy to chwiejący się dach skrzypi? - Zamknijcie się! - wykrzyknęła desperacja, ale odgłos miał być bardziej donośny. - ZAMKNIJCIE SIĘ DO CHOLERY! - za drugim razem spełniał już te kryteria. Żaden zwrot nie pozwala na wyrzucenie z siebie tyle energii jak przeraźliwie głośne shut the fuck up.
Na więcej okrzyków nie wystarczyło już siły. Pragnęła głośno zapytać o ostre narzędzie, które mogłoby pomóc jej się uwolnić, nie zdając sobie sprawy, że przecież nikt nie wsiada na pokład z nożem w kieszeni, ale była w stanie jedynie głośno oddychać. Sapać. Płytko i często, czując jak zaczyna się dusić w pułapce.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 6:35 pm

Sophie, krew znów spływa Ci po twarzy, czujesz jej smak na języku, skleja Ci powieki. Cóż, widocznie to TWOJA krew a nie krew tego smutnego, martwego pana, który wisi tuż nad Tobą, przebity częścią samolotu. Radzę krzyczeć głośniej o pomoc!

Frank, dziwnie jest być głuchym, prawda? Nie słyszysz wołań o ratunek (to takie wygodne!), ale nie słyszysz też odgłosu stąpania po podłodze...albo po czyichś kościach. Kierując się w stronę światła NADEPNĄŁEŚ NA NOGĘ AVY i przewróciłeś się. Leżysz tuż obok niej - jej usta układają się w słowa, których jednak nie słyszysz... Pomożesz jej czy ruszysz dalej?

Daniel, wielu Ci zazdrości, wyszedłeś z katastrofy prawie bez szwanku. Teraz więc buszujesz pod zgniecionymi fotelami. Coś błysnęło pod jednym z siedzeń, sięgnąłeś tam i...tak, to bransoletka na oderwanej ręce jakiejś kobiety. Czy nie podobną miała Twoja urocza współpasażerka? A może nie?
Odsuwasz się z obrzydzeniem, jest Ci coraz bardziej mdło, próbujesz przeszukać kolejny sektor i prawie wpadasz na przewrócone drzwi ewakuacyjne, pod którymi znajduje się jakaś kobieta.
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 7:14 pm

Sophie odwróciła głowę od swych wymiocin i oparła czoło na ramieniu. Na krótką chwilę, by tylko żołądek przestał się burzyć i wyprawiać cyrki, dla niej nieprzyjemne. Dyszała ciężko, wstrzymując łzy pod zaciśniętymi powiekami. Wyrywały się one jednak tak samo jak spływająca krew z głowy, a kobieta znowu miała ochotę zwymiotować. Szybkim ruchem ramienia przetarła czoło z krwi i popatrzyła na jej ślady na skórze. Podniosła spojrzenie dopiero, gdy kobiecy głos rozległ się gdzieś niedaleko. Czy wcześniej krzyczał ktoś jeszcze? Do Sophie nic chyba nie dochodziło od razu i umysł musiał jeszcze raz przetworzyć sytuację.
Blondynka spróbowała kolejny raz poruszyć zablokowaną nogą, odwracając w jej stronę głowę i podpierając się na rękach. Grymas przerażenia pojawił się na jej twarzy, gdy zdawała sobie sprawę, że nie jest w stanie nic zrobić. Tak, teraz na pewno.
- Mam uwięzioną nogę. Pomocy!
Zawołała jeszcze raz, mając nadzieję na pomoc osób, które słyszała. Przecież chyba jej tu tak nie zostawią, prawda? PRAWDA? Sophie spojrzała na boki i błagalnie spojrzała na zbliżającego się mężczyznę. Jakże chciałaby być teraz na jego miejscu! Móc wstać i wyjść z tego wraku samolotu. Ale chwila, chwila. Nieznajomy nie może sobie wyjść. Nie może jej zostawić!
- Pomóż mi...
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 7:19 pm

Nie wiedział jeszcze jak wiele miał szczęścia. W końcu katastrofa lotnicza nie zdarza się codziennie, a już wyjście z niej bez szwanku graniczy z cudem. Nie myślał jednak o tym w tym momencie. Miał jeden cel - znaleźć inhalator i się nie udusić.
Wprawdzie wciąż jeszcze mógł jakoś oddychać, ale gęste powietrze w kabinie z każdą minutą utrudniało mu ten proces coraz bardziej. Miał jakieś dziesięć minut, może nieco mniej. Znał swoją chorobę i dobrze wiedział, że bez aerozolu rozszerzającego oskrzela na niewiele może liczyć, zwłaszcza jeżeli chodzi o przeżycie.
Przesuwał się przez kolejne fotele, ręką próbując wymacać pod nimi coś, co mogłoby być jego inhalatorem. W pewnym momencie zauważył jakiś błysk pod jednym ze zgniecionych siedzeń. Był pewien, że to upragnione lekarstwo, ale srogo się pomylił.
Wrzasnął przerażony odkrywając, że znaleziskiem jest dłoń, na której wisiała bransoletka. Odrzucił oderwaną kończynę na bok przesuwając się po podłodze jak najdalej od miejsca, w którym ta wylądowała. Dyszał ciężko świszcząc niczym gwizdek. Oparł się o coś plecami próbując się uspokoić, ale na niewiele się to zdało.
Do duszności dołączyły mdłości, które były chyba gorsze niż zmniejszona pojemność płucna.
Musiał znaleźć ten inhalator!
Skierował się do innego sektora czegoś, co jeszcze do niedawna było samolotem. Z logicznego punktu widzenia odnalezienie tak małego przedmiotu było niemożliwe, ale czy miał jakieś inne wyjście?
Miał zapasowy inhalator w walizce, ale ta pewnie pływała teraz gdzieś w oceanie.
Poszukiwania przerwały mu oderwane drzwi ewakuacyjne, na które prawie wpadł i się o nie nie zabił. Już miał ruszyć dalej, gdy dojrzał kogoś leżącego pod nimi. To była jakaś kobieta!
Dopiero wówczas dotarły do niego jej błagalne prośby o pomoc. Jak mógł ich wcześniej nie słyszeć?!
Stał chwilę nieruchomo rozważając to, czy powinien jej pomóc, czy też zostawić ją i ratować samego siebie. Nie był bohaterem, do odważnych osób też nie należał, ale wiedział, że nie darowałby sobie, gdyby po prostu odszedł.
Udusi się najwyżej próbując wydostać nieznajomą.
- Spokojnie! - wydyszał z wyraźną trudnością - Zaraz... - kolejny świszczący wdech - Coś... - i następny - Zrobię - nie miał zielonego pojęcia co też mógłby uczynić.
Zdecydował, że należy jak najszybciej wyciągnąć nieznajomą z uścisku, ale po kilku próbach uniesienia drzwi zrozumiał, że sam sobie rady nie da.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 7:42 pm

Samolot się rozbił i jest głuchy. Wyliczanka, która weszła mu do głowy tak prędko jak odór krwi (może zamienił się w wampira?), którym dosłownie się upił, kiedy przekraczał kolejne linie, obserwując dokładnie każdą konstrukcję nad głową. Z zainteresowaniem, nie z paniką, która kojarzyła mu się z dźwiękami, których nie był w stanie słyszeć.
Milczenie było jego protestem, choć przeklinał bezgłośnie pod nosem kilka razy, czując się jak osiemdziesięciolatek po kilkunastu koncertach tego jazgotu metalowego, który nieodmiennie kojarzył mu się z pracą w warsztacie (dźwięk wkrętarki koił zmysły i nastrajał go erotycznie). Niestety, tu było nieco bardziej niebezpiecznie. Zamiast utraconego słuchu (musi zobaczyć go lekarz) wolał myśleć o Jasonie, ale nie było go nigdzie widać i Frank mógłby przysiąc, że spierdolił, żeby go więcej nie oglądać.
Nie dopuszczał do siebie myśli, że pewnie leży gdzieś podziurawiony kadłubem i wspomina sentymentalne chwile z ich małżeństwa. Zastanowił się, co sam by wspominał i zrobiło mu się głupio, bo nie umiał przypomnieć sobie niczego, co byłoby takie doskonałe. Najwyraźniej, był gorszym prymitywem niż nowicjuszem głuchoty, bo zamiast patrzeć pod nogi, natknął się na czyjąś rękę i już lądował obok. Uśmiechnął się (!) się lekko. W końcu, widział istotę żyjącą, chuj, że ledwo dyszącą i zwiastującą mu same złe nowiny przez poruszające się szybko usta jak u rybki.
Zapatrzył się na nie, usiłując być geniuszem i odczytać cokolwiek z ruchu warg, ale przestał, przekonany, że jest tępy, oszołomiony, głuchy i stary. I że powinien uciekać zanim samolot nie wybuchnie. Gdzieś z Jasonem na pokładzie.
Zrobiło mu się zimno, gęsia skórka skutecznie przywołała go do tu i teraz, nie do mętnej przyszłości, która nigdy nie pociągała go w swojej tajemniczości. A teraźniejszość przedstawiała się niezbyt fortunnie i żadna KURWA nie pomogła, kiedy dach chwiał się coraz mocniej, a on próbował przesunąć zwłoki i wydostać dziewczynę.
Najwyżej ucieknie w ostatniej chwili, zostawiając... nogę za sobą. Pierdolona karma musiała go dopaść akurat na pojednawczych wakacjach.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 7:49 pm

Daniel, jesteś prawdziwym bohaterem...to nic, że przy wysiłku fizycznym Twoja astma się pogarsza i po prostu się dusisz. Przynajmniej na nagrobku wypiszą Ci doskonałą sentencję i może nawet załapiesz się na pierwsze strony gazet, kiedy już uratowana Sophie opowie Twoją historię.
O ile przeżyje i o takowej opowie; drzwi są za ciężkie, nie podniesiesz ich sam, musisz zdobyć pomoc w postaci drugiej pary rąk. Jak najszybciej. Sufit drży nad Wami, na głowę Sophie posypały się jakieś śrubki. Kabina długo nie wytrzyma.

Frank, pomoc kobiecie w potrzebie...to naprawdę wspaniałe. Jednak szarpanie zwłok nic nie pomoże - w ręku zostało Ci ramię mężczyzny, krew zalała Cię od bioder do stóp, ale poza tym...ręka Avy dalej jest uwięziona w pasie. Możesz ją zostawić (sufit zaczyna drżeć) albo spróbować rozerwać bądź rozciąć pas kawałkiem szkła, leżącym pod pobliskim fotelem.
Powrót do góry Go down
Ava Luhrmann


Ava Luhrmann


Wiek : tylko 23 lata
Zawód : cyganeczka
Skąd : Bundaberg/Sydney
Liczba postów : 99
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 8:13 pm

Za dużo było głosów, odgłosów, które słyszała Ava i które odbijały się echem o wewnętrzną stronę czaszki i powracały donośniejsze i o wyższym natężeniu. Najwyraźniej jej krzyk nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Jakieś dziewczę zaczęło głośniej wołać o pomoc. Luhrmann słyszała nawet dyszącego chłopaka, choć jeszcze go nie widziała. Gdyby mogła się poruszyć, pewnie zacisnęłaby mu ręce na szyi, żeby przestał wydawać z siebie te odgłosy zmęczenia i stękania, bo to wzmagało jedynie jej przeczucie, że zaraz całkiem się udusi z nadmiaru wrażeń.
Usłyszała kroki, ale za późno odwróciła głowę, aby spróbować usunąć się z drogi zataczającego się człowieka. Nie było już miejsca na opanowanie i spokój. Nie było na nie miejsca od dłuższego czasu - momentu, w którym wypadły maski tlenowe. Swoją drogą, tlen wcale nie uspakajał. Na pewno nie uspokoił Avy.
Przeklęła głośno i całkiem zwinęłaby się z bólu, gdyby nie pas, który nadal ją więził. Niewyobrażalny ból nie ograniczył się do zranionej i nadepniętej nogi, ale rozprzestrzenił się wraz z falą gorąca. Pulsowało teraz całe ciało, a dziewczyna czuła jak wilgotnieje jej czoło. Zdezorientowanie bruneta potęgowało jej zirytowanie, bo poza bólem, to właśnie je głównie odczuwała. Czy tylko ona myślała racjonalnie? Uśmiechnął się. UŚMIECHNĄŁ SIĘ, a ten głupkowaty wyraz twarzy sprawił, że rozciągnięte już sznureczki samokontroli pękły. Dłoń dziewczyny, ta wolna, szybko znalazła się na jego policzku w akcie nieprzemyślanej przemocy, będącej oznaką desperacji i chęci obudzenia go, bo patrzył na wszystko z otępieniem.
Gestem głowy wskazała na swoją dłoń uwięzioną w splecie nitek i poruszyła brwiami. Czy naprawdę nie stracił kontakt z rzeczywistością? Czy nie słyszał, że dach mocniej się kołysał?
Kilka wisiorków i medalionów widziało nadal na szyi dziewczyny. Kamyki kolorowe, mieniły się i stukały. Ironicznie, bo miały przynosić szczęście, bądź ostrzegać przed złymi duchami planującymi tragedie.
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 8:16 pm

Słysząc jak nieznajomy ją uspokaja, powinna chyba odetchnąć z ulgą. Jednak nie w takich warunkach. To nie było ani miejsce, ani czas na pełne nadziei westchnienia. Sophie tylko pokiwała głową, wlepiając przerażone spojrzenie w mężczyznę, jakby ten był co najmniej supermenem zesłanym tu przez szósty zmysł. W końcu tylko on zechciał się zjawić obok i ledwo dysząc, spróbować oswobodzić jej uwięzioną nogę.
Kobieta oparła się na dłoniach, czekając tylko na moment, aż będzie mogła się odepchnąć, przesunąć, cokolwiek co uczyniłoby ją wolną. Jednak gdy coś zaczęło spadać na jej głowę, momentalnie skuliła się w sobie i ramionami zakryła głowę, jakby bojąc się, że to zaraz dach na nią spadnie i drzwi przestaną być zmartwieniem.
- Musisz iść po pomoc!
Sophie krzyknęła, jakby uwięzienie było winą nieznajomego. Strach zagłuszał jej racjonalne zachowanie i w głowie jedna tylko myśli się tłukła - ratownicy! Ktoś na pewno musi już być na zewnątrz zniszczonego samolotu. Ekipa ratownicza zapewne już dotarła i teraz na zewnątrz ludzie są opatrywani i uspokajani. Jeszcze nikt z ratowników nie dotarł do tego miejsca, ale wystarczy, że mężczyzna wyjdzie i kogoś sprowadzi, tak? Sophie popatrzyła na niego wilgotnymi oczami, bojąc się nawet podzielić z nieznajomym informacją o braku czucia w nodze. A co jeśli stwierdziłby, że w takim razie jego wysiłki są zbędne? Blondynka zasłoniła twarz dłońmi i oparła głowę o podłogę, nie chcąc, ale też nie mogąc się powstrzymać przed płaczem.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 8:27 pm

Pomocy. Potrzebował pomocy. Musiał znaleźć kogoś, kto byłby w stanie razem z nim wyswobodzić dziewczynę.
Pokiwał głową na słowa nieznajomej, która spoglądając w jego oczy mogła dostrzec przerażenie. Nie krył tego, że się bał, nie próbował nawet, choć zapewne wszelkie takie próby spełzłyby na niczym.
Ból w klatce robił się coraz bardziej nieznośny.
We wnętrzu wraku było naprawdę gorąco (zapewne część samolotu już się paliła), do tego w gęstym powietrzu unosiło się strasznie dużo pyłu, który utrudniał oddychanie nawet zdrowym osobom. Czuł, że potrzebuje inhalatora. Zrozumiał jednak, że tego już nie znajdzie - naprawdę musiał wypaść gdzieś w powietrzu.
Łapanie powietrza sprawiało mu coraz więcej trudności, ale nie powstrzymało go to przed ruszeniem wgłąb samolotu w celu poszukiwania kogoś, kto mógłby mu pomóc z tymi drzwiami.
Zauważył jakiegoś mężczyznę, który wydawał się być tym nieco gburowatym pasażerem lecącym z lewej strony Daniela. Krzyknął coś w jego kierunku, ale ten zupełnie zdawał się go ignorować.
Po chwili dostrzegł, że szarpie się z... kawałkiem ludzkiej ręki?!
Potrząsnął głową zrzucając przed chwilą widziany obraz na barki szoku i niedoboru tlenu.
Ruszył dalej próbując znaleźć kogoś, kto byłby w stanie mu pomóc wyswobodzić nieznajomą spod kawałka tego cholernego metalu.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 8:44 pm

Mógłby przeklinać na głos, ale i tak wydawałoby mu się, że robi to w myślach, brudnych i niegodnych każdego bohaterskiego dziecka Wielkiej Brytanii. Powinien przecież jakoś ratować tę dziwną istotę w koralikach, przypiętą do ciała (upiór, zombie, jak to dobrze, że wyrósł z bajek), a nie myśleć o tym, gdzie i jak najłatwiej uciec.
Za dużo było w nim instynktu pierwotnego, który przekazywał mu prostą informację. To nie był jego mąż ani ojciec (bo nie żył), nawet nie matka, prawie Żydówka, więc nie miał obowiązku wyciągać jej z tego bagna, pełnego efektów specjalnych, które tylko wyczuwał. Nie wyobrażał sobie już dźwięków, po prostu przeszedł do porządku dziennego nad tą zbawczą ciszą, rozkładając ręce, jakby była błogosławieństwem.
I krzywiąc się na jedno uderzenie. Oddał jej instynktownie, głupek wioskowy, który zamiast przejmować się jej urazami, odniesionymi po katastrofie (chyba?) wali ją po ryju, jakby była tanią dziwką i spartaczyła obciąganie. Nie musiała mu przypomnieć, żeby myślał trzeźwo. Nie pił nic od rana i w tym tkwił jego największy problem.
Pewnie po pijaku, po prostu poszedłby sobie, zajmując się szukaniem MĘŻA (zawsze dobrze obciągał), ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to mogłoby przynieść mu pecha, więc wziął do ręki szkło, kalecząc się nim jak dzieciak przy próbie rozcięcia materiału. Na szczęście, w ciszy kompletnej, więc nie był rozproszony ani dźwiękami, ani też kroplami krwi, które zafundował jej sam.
Poczuł, że pas ustępuje, więc zamiast być dżentelmenem i podać damie ramię (albo poczekać na oddanie ciosu), wziął nogi za pas. Znowu metaforycznie, nawet taki debil jak on doceniał groteskę sytuacji, kiedy osiągał świetne wyniki w maratonie kilku metrów przy szybkości centymetra na godzinę, z okrzykami z trybun, których...nie słyszał.
Ale liczyło się tylko to, że był poza samolotem.
Powrót do góry Go down
Magdalene May


Magdalene May


Wiek : 20
Skąd : Suffork, Ohio
Liczba postów : 7
Data dołączenia : 07/10/2013


PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 9:05 pm

Wszystko docierało do niej bardzo powoli. Świadomość Magdalene broniła się przed tym, co los dla niej zgotował, jednak kolejne informacje stopniowo przedzierały się przez zaporę otępienia i letargu wprost do umysłu poszkodowanej. Pierwsze, co poczuła, to ból. Przenikliwe, żywe cierpienie i to nie w jednym miejscu, ale na całym ciele, w szczególności na klatce piersiowej, karku i lewej ręce. Spróbowała poruszyć ranną dłonią. Bezskutecznie. Gorsze jednak było to, że wyczuła ciężar przygniatający jej żebra. Amiszka płytkimi, ledwo ledwo wykonywanymi oddechami, a nawet można rzec próbami takich oddechów poczuła znajomy zapach, a gdy otworzyła oczy jedyne, co ujrzała, to czyjeś blond włosy. Zrozumiała wtedy: przygniatało ją ciało i nie należało ono do jakiegoś przypadkowego pasażera. To była jej siostra. Nieprzytomna... lub nawet martwa. Czarne myśli układały w jej myślach jedno zdanie, które wbijało się w jej głowę mocniej i boleśniej niż uderzenia młotkiem. Koniec z nią... Koniec z nią... Koniec z nią... Powtarzane niczym mantra w jej głowie doprowadziło Magdalene na skraj odporności. Zaczęła panikować.
Zdołała poruszyć prawą ręką. Pierwsze co zrobiła, to skierowała ją w stronę swojej twarzy. Chciała przetrzeć rękawem spływającą o niej krew. Zrzucić z twarzy włosy siostry. Tylko tyle. Czuła, że była zbyt słaba, by uwolnić się spod ciała. Ledwo oddychała, jednak przy każdym wydechu starała się coś wyszeptać.
- Pomocy... Pomocy... Eva... - powtarzała w kółko pod nosem, choć ani nie wiedziała, do kogo to mówi, ani czy jest jeszcze tak naprawdę ktoś, kto mógłby ją usłyszeć. Kierowała swoje słowa w stronę, z której jak się jej wydawało słychać było jakiś głos. Nie była pewna. Wszystko to, co było i jest mieszało jej się w głowie. Brakowało jej powietrza.
Powrót do góry Go down
Ava Luhrmann


Ava Luhrmann


Wiek : tylko 23 lata
Zawód : cyganeczka
Skąd : Bundaberg/Sydney
Liczba postów : 99
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptyPią Paź 11, 2013 9:17 pm

Nie wiedziała ani nie zastanawiała się nad tym, co powinna robić. Z mętliku myśli nie wyłaniały się żadne idee i mądrości, które mogłyby wyciągnąć ją z tego bagna. Miała wrażenie, że zapadała się w mazistej substancji o nieprzyjemnym zapachu, co jedynie wróżyło niepowodzenie. Nie był to jednak jeden z okresów odcięcia od racjonalnego myślenia. Z drugiej strony, nie była to nagła i przygniatająca do ziemi depresja. Choć grawitacja i uraz nogi na pewno na nią sprowadzały.
Ona by uciekła.
Uciekłaby od razu, bez chwili wahania, gdyby tylko miała taką możliwość. Fizycznie nie była w stanie tego zrobić. Jednak ciężko tu mówić o jakiejkolwiek wdzięczności, którą miałaby obdarzyć mężczyznę za uderzenie w policzek i próbę uwolnienia. Zacisnęła jedynie zęby i nie chciała już wydawać z siebie żadnych słów. Przyglądała się dłoni, która ujęła kawałek szkła i zaczęła korzystać z jego tnących właściwości. Widziała krew i uważnie obserwowała spływające po pokrytej pyłem skórze pojedyncze kropelki. Nie, nie towarzyszyły temu żadne odczucia zniesmaczenia czy obrzydzenia. Nigdy nie mdlała na widok krwi. Nie krzywiła się ani nie uśmiechała, gdy na niego patrzyła. Pokryta piegami twarz znów nie wyrażała żadnych emocji.
Nie oczekiwała od niego niczego więcej, więc nie krzyczała za nim, kiedy już wstał i kierował się w stronę wlotu słonecznych promieni. Zaczęła obracać nadgarstkiem, upewniając się, że jej ręce nie przytrafiło się to samo co nodze. Swoją drogą, zapomniała już o tej tragicznej kontuzji i nie pamiętała do momentu, w którym chciała się podnieść i równie szybko jak chłopak, wydostać się z chwiejącego i niestabilnego wraku.
Ból przypomniał o sobie bardzo gwałtownie, powodując zawirowanie. Świat się obrócił, kilkukrotnie. Gdyby nie oparła się w ostatniej chwili o jedno z nielicznych już siedzeń, na pewno znów leżałaby na ziemi, ale tym razem, kto wie czy by się podniosła.
Prawdziwość tego co się działo sparaliżowała ją na kilka chwil. Kolejnym ciosem w chęć kontrolowania swoich losów było zdanie sobie sprawy z tego, że siedzenie okazało się martwym ciałem (to przykrywało ciało blondynki - Mag?). Ava odepchnęła się od niego, być może przesuwając się o kilka centymetrów. Mimo potwornego bólu, po raz pierwszy udało się jej do końca wypełnić płuca powietrzem (choć zanieczyszczonym i o niepokojącym zapachu). A to spowodowało przypływ energii i dziwnej chęci walki o przetrwanie. Pamiętajcie o tym, że choć umysł zachowywał świadomość, nie myślała do końca racjonalnie. Zapomniała, że kiedyś chciała umrzeć.
Z woskową obojętnością na twarzy i chłodem w oczach, zaczęła kuśtykać w stronę światła. Niezgrabność jakby jej przyjaciółka, która pomagała jej utrzymać się na jednej nodze, bez zahaczania drugą o leżące ciała i szczątki wyposażenia samolotu.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptySob Paź 12, 2013 8:41 am

Daniel, postąpiłeś bardzo rozsądnie, zostawiając Sophie. Bardzo...bohatersko, w końcu sam nie podniósłbyś drzwi ewakuacyjnych. Jednak po pięciu krokach w głąb samolotu usłyszałeś potworny trzask i huk. Rzuciło Cię na podłogę. Tak, to zawaliła się część sufitu, akurat ta część, która wisiała nad Sophie...
Nie możesz już nic zrobić, dziewczyna jest pewnie martwa. Brawo, bohaterze! Możesz oczywiście próbować ją odkopać ALE nie uda Ci się jej wydostać. Czy to pierwsza śmierć na Twoich oczach?
Słyszysz jednak głośne wołanie o pomoc, ktoś siedzi na swoim siedzeniu, przygnieciony trupem, jakaś blondynka?

MOŻESZ pomóc Magdalene, MOŻESZ też w panice wybiec z samolotu, który zaczyna się zawalać. Do Twoich płuc dostaje się coraz więcej pyłu i dymu.

Sophie, jesteś przygnieciona nie tylko drzwiami ewakuacyjnymi ale i częścią zawalonego sufitu. Uderzenie w głowę pozbawia Cię przytomności - DO NIEDZIELI. Nie jesteś w stanie wołać o pomoc ani się poruszyć.

Magdelene, ciało Twojej siostry zostało przesunięte o kilka centymetrów, dzięki czemu możesz oddychać swobodniej, co jednak NIE uwalnia Cię całkowicie. Potrzebujesz pomocy jednej osoby, żeby móc uwolnić się spod zwłok. Czekasz więc na reakcję Daniela.

Frank, dobre uczynki będą Ci policzone w niebie. Karma, nie? Oko za oko, ząb za ząb, skoro pomogłeś Avie (i pokaleczyłeś przy tym rękę porządnie) to powinieneś teraz wyjść na cieplutki piasek i zostać stamtąd zabranym przez śmigłowiec do pięknego lekarza z seksownymi pielęgniarkami. Albo pielęgniarzami. Niestety, życie jest niesprawiedliwe.
W momencie, w którym opuszczasz wrak samolotu i stajesz na faktycznie cudownie miękkim piasku...słyszysz okropny trzask. Och, nie SŁYSZAŁBYŚ okropny trzask - przecież jesteś głuchy. Pewnie gdybyś posiadał wszystkie zmysły, zdążyłbyś się uratować a tak o zbliżającej się katastrofie informuje Cię tylko drżący cień na piasku. Cień skrzydła.
Część sufitu zawaliła się na Sophie, niestety była to ta część sufitu, która podtrzymywała jedno ze zniszczonych skrzydeł samolotu. Skrzydło to spada na Ciebie, ale...masz szczęście. Nie zabija Cię na miejscu, nie odcina głowy ani ręki. Po prostu leżysz teraz na cudownej plaży, widząc niebieskie niebo i mnóstwo trupów wokół siebie, przygnieciony stalową konstrukcją - pod nią znajduje się Twoja skręcona kostka i część nogi. Do poranionej szkłem ręki dostaje się piasek - nie muszę mówić o ryzyku zakażenia, prawda? MOŻESZ próbować zepchnąć część skrzydła z nogi, MOŻESZ wołać o pomoc. NIE MOŻESZ od razu się uwolnić.

Ava, Twój szósty zmysł podpowiada Ci, w którą stronę skręcić. Udało się, stoisz na krańcu wraku, widzisz nieskazitelnie czystą plażę...zaśmieconą trupami, rozwalonymi bagażami i częściami samolotu. Widzisz też dżunglę i...słyszysz głośny trzask, sprawiający, że uszy pękają Ci z bólu. To zawala się część sufitu samolotu, grzebiąc pod sobą Sophie i inne osoby z tamtego rejonu, które nie zdążyły wydostać się z samolotu.
Podmuch wyrzuca Cię z samolotu na piasek, lądujesz zaledwie metr od skrzydła, przygniatającego Twojego wybawcę i...jakieś dziecko, widzisz tylko małe nogi (jedenastolatek? ma buty ze spidermanem), wystające spod zwału metalu. Na pewno nie żyje.

Ręka boli Cię coraz mocniej od kolejnego uderzenia, ale poza tym (i piaskiem w oczach i TYMCZASOWYM dźwięczeniem w uszach nic Ci nie jest. Możesz uciekać od wraku, możesz pomóc Frankowi, możesz zabrać dziecku buty. NIE MOŻESZ na razie opuścić PLAŻY.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptySob Paź 12, 2013 9:44 am

Nie wierzył w niebo i na tym zasadzała się cała jego filozofia życia BARDZIEJ, MOCNIEJ, SZYBCIEJ, nie przejmując się tym, kogo zrani i ile laleczek voodoo zrobią z jego pięknych loków. Był egoistą tak doskonałym, że nie uczył się tego od kogokolwiek (ojciec umarł za wcześnie, by mu pokazać te męskie sprawki), bo tak naprawdę w swoim chropowatym życiu kierował się tylko własnym osądem.
Chyba rzeczywiście był głuchy, a przynajmniej bardzo chciał być, nie zajmując się tym, co dzieje się wokół. Marny film sensacyjny, każdy krok to pułapka, brakowało jeszcze ślicznego pana, żeby mu towarzyszył w tej wędrówce. I morza alkoholu, bo to złożone z trupów majaczyło mu na horyzoncie.
Dziadek Stalin mówił, że wielokrotna śmierć to statystyka i chyba miał rację, bo poruszał się ruchem posuwistym na piasku wśród hordy ciał, nie zastanawiając się czy przeżyli i czy wśród nich znajduje się Jason.
Skoro ON, Frank O'Hara był pewien, że jego mąż przeżył to znajdzie go pewnie prędzej czy później ze sztabem ratunkowym, pochylającym się nad jakąś dziweczką w stylu tej uratowanej (już może wystąpić u Oprah?) i milczącym. Znowu pokaże mu wyższość, ot chorobliwa cecha młodego Irlandczyka, musiał górować...
I właśnie jakaś belka jebnęła go w łeb. Nie, nie uderzyła, nie musnęła, jebnęła go z całej boskiej siły, przypominając mu jak bardzo jest maluczkim i że powinien wpaść do kościoła na rytualne posypanie głowy popiołem w najnowszym sezonie.
Nie było aż tak apokaliptycznie, bolało, rozrywało, widział piasek, który wpełzł do jego rany i hulał po składzie jego osocza, czuł ciężar przygniecenia, który znowu robił z niego małego cieniasa, którego po raz pierwszy został pokonany i dostrzegał...chmury, płynące sobie równym tempem, co utwierdziło go w przekonaniu, że jak umrze i obudzi się po drugiej stronie (nie obudzi się?) to poprosi o darowanie mu seksu analnego na powierzchniach płaskich całego domu, bo za takie cierpienia powinien dostać jakąś aureolę i stada aniołów do wykorzystania. Choć chyba ktoś kiedyś mu wspominał o tym, że są one aseksualne.
Tak, myślał znowu o bzdurach, ładował sobie w głowę inne wizje z taką samą łatwością jak piasek wchodził mu za skórę. Zawsze wydawało mu się, że jest gruboskórny, a teraz zwyczajnie pękało mu wszystko, jakby był zrobiony ze szkła, nie wytrzymującego presji skrzydła.
Które próbował zniechęcić do tego stosunku z jego pooraną już nogą. Na próżno, był przygnieciony, coraz bledszy od upływu krwi i... nadal nie zamierzał się modlić czy wyzwać Wszechmogącego o ratunek. I tak nie usłyszy odpowiedzi, cisza sprawiała, że czuł się samotny jak nigdy dotąd. Całe szczęście, nigdy nie przepadał za pierdolonymi tłumami, zalegającymi mu plażę. Ani za proszeniem o pomoc, ale cel uświęca środki?
Nigdy nie wybaczy sobie, że był pedałem, który odważył się wrzasnąć:
- POMOCY! - robił to jednak dla siebie, nie dla Jasona, nie dla matki, która pewnie już wie, że się rozbili, ale ogląda wiadomości tylko wtedy, gdy nie lecą w paśmie serialowym. Wcale jej się nie dziwił, sam chętnie zmieniłby kanał na mniej bolesny i niewygodny. A te pierdolone chmurki mogłyby posuwać się trochę szybciej.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptySob Paź 12, 2013 11:57 am

Rozglądał się wokoło próbując znaleźć kogokolwiek, kto byłby w stanie razem z nim unieść wyrwane drzwi ewakuacyjne. Wprawdzie Daniel nie był w tym momencie zbyt dobrym kandydatem do podnoszenia ciężarów, chciał jednak pomóc.
Nie zdążył.
Poczuł jedynie silny wstrząs, po czym odłamki z sufitu zleciały mu na głowę przewracając go na podłogę. W powietrze wzbiło się jeszcze więcej kurzu i pyłu, więc oddychanie stało się prawie niemożliwe w jego wypadku. Podniósł się szybko i zszokowany odkrył, że na dziewczynę spod drzwi zawalił się sporych rozmiarów kawałek kabiny.
Pierwszy raz w życiu widział jak ktoś umiera. Owszem, mógł dziś zobaczyć wiele martwych osób, ale żadna z nich nie zginęła na jego oczach. Obraz ten pozostanie już na zawsze w jego psychice. Już zawsze będzie widział przed oczami dziewczynę wołającą o pomoc, która chwilę po tym jak od niej odchodzi ginie zmiażdżona resztkami kadłuba.
Wrak samolot drgał niebezpiecznie grożąc, że w każdej chwili może się rozpaść na jeszcze mniejsze części grzebiąc wszystkich wewnątrz. Już chciał uciekać, gdy usłyszał głośne wołanie o pomoc. Dysząc ciężko postanowił, że ostatni raz dzisiaj spróbuje komuś pomóc. Jeżeli mu to nie wyjdzie to się udusi. Piękna śmierć - przeżyć katastrofę lotniczą i umrzeć z powodu astmy.
Jego ruchy stały się jeszcze mniej zorganizowane, wręcz chaotyczne. Starał się robić wszystko jak najszybciej, by w końcu wydostać się na zewnątrz.
Podbiegł do blondynki przygniecionej ciałem innej kobiety. Nic nie mówił. Resztkami sił zrzucił z Magdalene jej martwą towarzyszkę. Dziewczyna nie była chyba przypięta do fotela, więc mogli się stąd razem wydostać.
Twarz Daniela robiła się coraz bardziej blada, a usta sine.
Powrót do góry Go down
Sheila Giordano


Sheila Giordano


Wiek : 19 lat
Zawód : Studentka
Skąd : Los Angeles, USA
Liczba postów : 27
Data dołączenia : 06/10/2013


PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptySob Paź 12, 2013 1:01 pm

Wszystko to co wydarzyło się przez ostatnie minuty było niczym najgorszy koszmar. Jednak problem istniał w tym, że nawet kiedy Sheila otworzy oczy wszystko stanie się realną męką, której jeszcze się nie spodziewała.
Shi znajdowała się poza wrakiem samolotu, leżała na rozgrzanym piasku. Ze snu zbudził ją ból, który przeszywał jej prawy policzek. Pulsowanie było tak wyraźne, że dziewczyna bała ruszyć się chociażby o milimetr. Powoli otwarła swoje zielone oczy. Powieki jeszcze nigdy nie były tak ciężkie, tym razem jednak przypominały ołów. Kiedy przyzwyczaiła się do rażącego ją światła na morzu ujrzała osoby, które za wszelką cenę chciały dostać się do brzegu. Coś w środku mówiło jej (to chyba było sumienie), że powinna im pomóc. Jednak sama Giordano nie była w najlepszym stanie - wszystkie palce u prawej ręki zostały wybite pewnie w momencie kiedy przekoziołkowała nad fotelami samolotu i uderzyła z całej siły w luki bagażowe, rana na policzku również dawała o sobie znać i to bardzo wyraźnie. Z zamyśleń wyrwał ją nieprzyjemny zapach, który dotarł do nosa Irlandki jakby w opóźnionym tempie. Wolnym ruchem podniosła rękę i dotknęła swoich włosów, których do połowy nie posiadała. Pewnie nie jedna dziewczyna przejęłaby się stratą swojej cennej czupryny, ale Shi do nich nie należała. Zamiast martwić się ubytkiem, cieszyła się, że może jeszcze żyć. Co dla niej było w tej chwili największym darem.
Po kilku minutach od obudzenia się ostrożnie ulokowała się w pozycji siedzącej, zauważając obok siebie ostre kamienie, które zapewne wytworzyły ranę na policzku rudowłosej. W końcu Sheila podniosła się na równe nogi, rozglądając się wokół siebie za czymś co mogłoby jej w niedalekiej przyszłości pomóc. W tym samym czasie do jej uszu dotarły krzyki o pomoc, które dochodziły z wraku samolotu. Giordano udała się w tamtym kierunku, kiedy znalazła się na tyle blisko, zaczęła szukać najbezpieczniejszego wejścia do pojazdu. W końcu nie mogła pozwolić tamtym ludziom umrzeć praktycznie na jej oczach.
- Ilu was tam jest? Zaczęła krzyczeć, mając nadzieję, że ktoś udzieli jej odpowiedzi. Zdawała sobie sprawę, że wszystkim nie będzie mogła pomóc. Ale być może niektórych uda się jej stamtąd wyciągnąć co mogło graniczyć z cudem.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptySob Paź 12, 2013 1:16 pm

Daniel, przynosisz pecha. Nie mam pojęcia dlaczego. Podczas przesuwania zwłok siostry Magdalene opuszczasz je tak nieostrożnie, że spadają na złamaną rękę blondynki. Tak, na tą złamaną, co pogarsza jeszcze jej stan i sprawia, że dziewczyna prawie mdleje z bólu. Może jednak się już uwolnić.

Sheila, dzielna dziewczyno! Jesteś bardzo odważna - w końcu widzisz, że wrak ledwo trzyma się w całości. Twój krzyk dociera do Daniela i innych osób. Przestępujesz ostrożnie zwłoki małej dziewczynki, leżące przy wyrwie i znajdujesz się przy wejściu do wraku. Pył dalej unosi się w powietrzu.

Daniel i Magdalene - jesteście już w stanie sami wydostać się z samolotu, jednakże Magdalene jest mocno poobijana i porusza się z trudem a Danielowi brakuje tchu. Możecie zawołać Sheilę, by udzieliła Wam pomocy, ale macie PO JEDNYM POŚCIE na ucieczkę z samolotu, inaczej dach zawali się także na Was. Radzę się pośpieszyć!
Powrót do góry Go down
Ava Luhrmann


Ava Luhrmann


Wiek : tylko 23 lata
Zawód : cyganeczka
Skąd : Bundaberg/Sydney
Liczba postów : 99
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptySob Paź 12, 2013 1:35 pm

Nie wiedziała co to było. Nie zastanawiała się nad tym skąd wziął się przypływ energii i nagłe polepszenie samopoczucia. Ból pulsował, ale nie zwijał już ciała, więc mogła iść przez siebie. Ciągnęła za sobą złamaną nogę, nie myśląc jeszcze o tym, że trzeba by ją złożyć, bo inaczej do końca życia będzie kaleką z wykrzywioną nogą jak krzywym patyczkiem.
Udało się jej.
Odetchnęła - w końcu poczuła jak płuca wypełniają się powietrzem, a nie mieszaniną kurzu i pyłu. Nie rozglądała się jeszcze wkoło. Nie widziała ciał i resztek samolotu wypłukiwanych przez fale. Te same, które czule głaskały krzemowe drobinki. Kompozycja sprzeczności. Niedowierzania. Gorące słońce opalało martwe ciała. Szum morza starał się zgrywać z jękami i krzykami o pomoc. Straszne niegodzenie się na swój los na zmianę z jeszcze straszniejszą ciszą.
Szumiało coś jeszcze. Drzewa? Wielkie, ustawione w nierównych rzędach i nachylające się ku plaży jakby oferowały chwile ukojenia, spokoju, chłodu i wilgoci. A oferta była kusząca. Dziewczyna zmrużyła oczy, aby ocenić czy uda się jej dojść tam bez upadania i w tym samym momencie, usłyszała huk.
Skuliła się odruchowo, czekając a któraś część przygniecie i ją, ale jedyne co pozostało jej po zawaleniu się fragmentu samolotu było dźwięczenie w uszach. Ono rozpraszało. Drążyło tuneliki w świadomości i nakłuwało szarą substancję. Czuła jak gałki oczne zagłębiają się w oczodołach, a płuca kurczą się...
Usłyszała krzyk. Krzyk o pomoc i gdyby nie ten jeden silny impuls, już zwijałaby się na piasku ze strachu, poczucia niemocy i ogarniającej paniki. Zaburzenia lękowe nie pomagają w radzeniu sobie w trudnych sytuacjach.
Znów nie myślała. Zauważała część ciała wystającą spod skrzydła i rozpoznała policzek, na którym wcześniej wyładowała swoją niemoc. Westchnęła, pewnie zrezygnowana, bo porzuciła szansę na ucieczkę i odcięcie się od innych ludzkich istot. Duma i awersja do społeczeństwa przeszkodziłyby. Ale nie było teraz przemyśleń, a jedynie reakcje na szybkie, krótkie impulsy. Proste odpowiedzi, tak lub nie, bo nie było żadnych innych okienek do zaznaczania.
Gdzieś obok mignęły kolorowe buciki na niewielkich stopach. Ale ona nie wykrzykiwały, nie godząc się na śmierć, a leżały w grobowym bezruchu. Do tego, nie pomogły wcześniej urwać pasa, co sprawiło, że ciekła krew, a krew mieszała się z piaskiem. Czy ten krótki krzyk ją obudził? Ach, ale przecież nie spała. Wszystko było realne, prawdziwe. Brutalnie prawdziwe.
Siedziała już na piasku i przyczołgała się do chłopaka.
- Po co ci to? Dlaczego jeszcze nie uciekłeś? - mruczała coś pod nosem, kiedy starała się obejść kawał metalu i znaleźć się w pozycji, która umożliwiłaby jego spychanie. Zaczęła napierać na skrzydło całą masą swojego ciała, ale kiedy mięśnie naprężyły się, w głowie się zakręciło. Jęknęła z bólu, który kolejną falą o sobie przypomniał. Poruszała dłonią - nadgarstkiem i piątką palców, bo drętwiały. Piszczenie w uszach natężało się, więc słyszała coraz mniej. Jeszcze nie zrezygnowała, ale co symbolizowały kropelki zbierające się w kącikach oczu?
Powrót do góry Go down
Magdalene May


Magdalene May


Wiek : 20
Skąd : Suffork, Ohio
Liczba postów : 7
Data dołączenia : 07/10/2013


PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptySob Paź 12, 2013 1:49 pm

Bóg jest miłosierny. Poczuła jakiś wstrząs, nie była pewna gdzie i co go spowodowało, ale co ważniejsze trafił się ktoś, kto usłyszał jej wołania o pomoc. Bohater wyglądający w jej oczach bardziej jak topielec niż rozbitek całe szczęście nie wahał się i od razu rzucił się na ratunek. Margaret też nie leżała bezczynnie i w miarę swoich bardzo marnych możliwości ostatnią sprawną ręką starała się pomóc w przeniesieniu ciała siostry. To jednak nie przyniosło wiele korzyści.
Nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła taki ból. Wrzasnęła, jakby obrywali ją ze skóry. W tym momencie wolałaby, by coś ucięłoby jej tą rękę - przynajmniej by tak nie bolał. Przed jej oczami pojawiły się mroczki, prawie w całości przysłaniające widok. Tylko jakimś cudem nie odpłynęła w stan nieświadomości i pozostała wśród żywych, by dalej walczyć o przetrwanie. Starając się jak najmniej poruszać złamaną ręką nadęła się i pchnęła siostrę. W normalnych warunkach wzbudzałoby to w niej jakieś emocje, lecz w takim momencie po pierwsze nie było czasu na emocje, a po drugie ból zagłuszał wszelkie myśli.
Magdalene odpięła się szybko i chwyciła się ramienia mężczyzny. Wspierając się na nim spróbowała się podnieść. Na pewno łatwiej by było, gdyby trochę odczekała, poczekała na ekipę ratunkową lub przynajmniej wzięła trochę głębokich oddechów, lecz instynktownie czuła, że nie chce zostać w wraku ani sekundy dłużej. Jeśli udało jej się wstać, to chwyciła się ramienia mężczyzny pozwalając, by to on zrobił zdecydował w którą stronę pójść. Nie orientowała się która część wraku prowadzi do wyjścia, a która to śmiertelna pułapka, więc całkowicie zaufała swojemu dobroczyńcy, wierząc, że przynajmniej on wie co robić. W każdym razie nie opuszczała go ani na krok.
- Pomocy! Tutaj! - krzyknęła tak głośno jak pozwalał na to jej stan, gdy usłyszała czyiś głos z zewnątrz. Pierwsze co pomyślała: to musi być ekipa ratunkowa. Zaraz otrzymają pomoc. Wszystko będzie dobrze. Bóg jest miłosierny.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptySob Paź 12, 2013 1:56 pm

Leżenie i obserwowanie posuwających się chmurek było dość idiotyczne, jeśli wziąć pod uwagę to jak bardzo sytuacja była patowa. Na całe szczęście (grunt to optymizm), nie słyszał jęku ofiar i mógł tylko odczuwać woń ciała, ale nigdy nie był fanem zakładów pogrzebowych i nie odróżniał jej tak zdecydowanie. Mógł się dalej bawić w szamana, zwiastującego deszcz, więc pewnie i ocalenie i błoto i znowu kurwa rana będzie piekła niemożliwie, a on będzie pocierał rękę o metal, próbując się wydostać.
Zawsze miał problem z leżeniem pod kimś, to było bardzo uwłaczające i przez pierwsze lata usilnie starał się wmówić Jasonowi, że jeśli pozwoli mu się pieprzyć to będzie mniej gejem niż gdyby sam go pieprzył, ale chyba nie uwierzył w tę słodką wizję i byli sobie równi. Dzięki temu nie odczuwał ataku paniki ani narastającego bólu, tylko próbował odsunąć to cholerstwo. Musiało być bardzo ciężkie, bo przecież nie z takimi frontami meblowymi sobie radził.
Pomoc przyszła nieoczekiwanie i ruszała znowu ustami jak rybka albo gwiazda porno na wyłączonym dźwięku. Zawsze się zastanawiał, dlaczego one mówią tak mało, chętnie posłuchałby czyjegoś soczystego kurwa i jak migiem przebiegł mu przed oczami obraz męża, zaskakiwanego rano. Sielanka, niedzielne łóżko, nuda, która teraz mogła być bardzo oczekiwana, ale zamiast tego skupił się na braku porozumienia między nim, a tą dziwką portową, usiłującą mu pomóc.
- Nic kurwa nie słyszę, więc możesz mleć ozorem - poinformował ją bardzo delikatnie, próbując w międzyczasie pomóc jej wolną ręką. Chyba będzie musiał zostać kanibalem i posmakować własnego mięsa, ewentualnie pożywić się jedyną obecną ratowniczką i umrzeć w spokoju, gapiąc się na chmurki.
Wybór był prosty - na razie pchał to ciężkie żelastwo, próbując nie przeklinać głośno.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU EmptySob Paź 12, 2013 2:06 pm

Bóg jest miłosierny, być może, ale w tym przypadku pech Daniela już taki raczej nie był. Chłopak nie chciał swoimi niezorganizowanymi ruchami sprawić nieznajomej bólu, ale warunki, które panowały we wraku skutecznie utrudniały mu jakiekolwiek poczynania.
Najpierw pozwolił zginąć dziewczynie spod drzwi ewakuacyjnych, a teraz naraża kolejną kobietę na niepotrzebny ból. Cóż... Może lepiej byłoby dla wszystkich, gdyby zginął w katastrofie?
Nie miał jednak czasu na takie rozważania, bo wszystko wokół działo się tak szybko, że w ogóle nie mógł sobie pozwolić na myślenie. Po prostu robił. Lepiej lub gorzej, choć może raczej bardziej wychodziło mu to drugie, ale przecież tego nie chciał!
- Musimy... - zebrał się w sobie, by coś powiedzieć - Się... - wydyszał świszcząc - Wydostać... - mógł nabrać naprawdę niewiele powietrza do płuc, toteż mówienie było wręcz niemożliwe.
Podał nieznajomej ramię, na którym mogła się oprzeć. Wprawdzie w tym momencie nie był najstabilniejszym oparciem, ale lepsze to, niż nic. Zachwiał się lekko czując na sobie jej ciężar, ale podźwignął się ostatkiem sił. Ratunek był już naprawdę blisko - nie tylko Magdalene wydawało się, że w końcu pojawili się ratownicy. Daniel również odniósł takie wrażenie. Kobiecy głos dobiegający od wyrwy, przez którą mogliby się wydostać na zewnątrz, dodał mu sił. Są uratowani!
Musieli tylko zbliżyć się do wyjścia. Raptem kilka metrów, ale przy ich obecnym stanie trasa ta wydawała się nie mieć końca.
Nie miał siły wołać o pomoc, brakowało mu tchu, świszczał, dusił się i bladł, ale był uratowany!
Chyba.
Znając jego szczęście to pewnie tuż przed wyjściem wrak wybuchnie i wszyscy zginą.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU   PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Empty

Powrót do góry Go down
 

PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» WRAK SAMOLOTU
» PLAŻA
» PLAŻA
» KATASTROFA SAMOLOTU
» ZATOKA - CZĘŚĆ PRZY PLAŻY - DZIÓB WRAKU

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
i'm lost in the thrill of it all :: ROZGRYWKA :: KATASTROFA SAMOLOTU-