„To początek końca”
Nieważne czy film jest wysoko czy niskobudżetowy, nieważne czy reżyserem jest Christopher Nolan czy Marc Forster, ów słowa pojawiają się równie często, co szerzące się na ekranie trupy. Jednak w te sytuacji Mathiasowi na myśl nasunął się tylko i wyłącznie ten podejrzany cytat, kiedy po raz kolejny słyszał te same powtarzające się co kilka minut słowa.
-Brzuch mnie boli.
Rozejrzał się szukając wzrokiem pomocy u któregokolwiek ze znajomych, ale napotkał jedynie ironiczny uśmiech Evelyn siedzącej koło niego i usłyszał czyjś zduszony śmiech.
-Może jesteś w ciąży – brzmiała odpowiedź.
-Nie żartuj sobie.
Miał ochotę wybuchnąć głośnym i ciężkim śmiechem, ale uśmiechnął się jedynie z rozbawieniem.
-Nie zabezpieczam się.
-Gówno prawda.
-Jak jesteś zlana w trupa…
-Nie doprowadzasz mnie…
-…ZA KAŻDYM RAZEM.
-…DO ORGAZMU.
-BO JESTEŚ NAĆPANA, TO OPÓŹNIA IDIOTKO.
(…)
-Brzuch mnie boli.
-Może masz raka.
(...)
Reszta drogi czyli konkretniej kolejne piętnaście minut minęły w ciszy, co prawda le Brun ciągle się niecierpliwie wiercił próbując jak najbardziej rozepchać na prawą stronę i skupić swoje myśli na tymczasowej nienawiści do swojej dziewczyny niż na strachu przed lataniem. Jednocześnie nie wyobrażał sobie solu, a jedynie planował wszystko to, co ma wydarzyć się zaraz po lądowaniu, jakby ten incydent miał spokojnie przespać, a jakiekolwiek nieprzyjemne wrażenia – ominąć go. Był ciekaw, czy z masą równie płomiennych myśli zdążyłby przysnąć, zanim samolot postanowiłby wystartować?
Czeka go piękne kilka godzin.
Los Angeles czeka.
I niewiele go to obchodzi, wolałby płynąć promem.
I w momencie, kiedy na moment udało mu się znów zapomnieć o zbliżającym się śmiertelnym niebezpieczeństwie związanym z podróżowaniem na wysokościach, zaparkowali przed lotniskiem, a jego oczom ukazał się wzlatujący w powietrze samolot pasażerski, który, co podpowiadała mu wyobraźnia, widocznie kołysał się na boki.
Chcę tylko powiedzieć, ŻE TO NIE KONIEC. Potem, a może nawet dziś wszystko dokończę, a więc... przepraszam za ten chłam, za ten dialog, o matko - jestem zboczuchem.
Chcę tylko powiedzieć, co potem zostanie uwzględnione w PROLOGU, że Mathias ma na sobie narkotyki, tak, na sobie, a dokładniej owinięte wokół pasa i obklejone taśmą - jak prawdziwy przemytnik, a co. Nie jest tego wiele, bo większość znajduje się w walizkach, no ale zawsze coś. Niemniej jednak - pozwalam pozbawić go tego ładunku, ale nie bądźcie już tacy skąpi ; c