|
| Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz Gry just chillin' killin'
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 28/09/2013
| Temat: WODA PRZY ZATOCE Wto Paź 15, 2013 5:30 pm | |
| |
| | | Evelyn Ferguson
Wiek : 22 Zawód : Studentka Skąd : Sydney Liczba postów : 21 Data dołączenia : 13/10/2013
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Sro Paź 16, 2013 1:23 pm | |
| Krzyki, wózek pędzący na przyjaciółkę, ręka sąsiada zaciskająca się na jej ramieniu. Ciemność. Koniec przedstawienia zwanego katastrofą lotniczą. A może właśnie początek? Gdy Ev otworzyła oczy miała ochotę zapytać kto do cholery zgasił słońce. Ba, przez chwilę nawet myślała, że tak wygląda śmierć, jednak z błędu wyprowadziła ją fala wody, która nagle odcięła jej dostęp do powietrza. Już oczywiście pomijając fakt, że czuła wżynające się w ciało pasy prawdopodobnie fotela, który siłą rzeczy miał zamiar w niedługim czasie znaleźć się na dnie… Morza? Oceanu? Cholera wie. Instynktownie zaczęła machać rękami, co sprawiło, ze na chwilę odzyskała dostęp do powietrza. Na razie stwierdziła, że ma większe problemy niż to, że prawdopodobnie oślepła. Wymacała dłonią pas bezpieczeństwa, który ją więził i zjechała po nim do sprzączki, która oczywiście na złość Ev na początku nie chciała puścić. Dopiero wtedy, gdy Ev zaczęła się poddawać pasy ustąpiły i mogła spróbować wydostać się na powierzchnię wody, co by się w jej położeniu przydało, gdyż płuca już od dłuższej chwili paniczne domagały się nowej dawki powietrza. Mistrzem pływania nigdy nie była, ale podstawy umiała. Dzięki Bogu. W końcu mogła wziąć oddech i zastanowić się co teraz zrobić. Przetarła reką oczy, jakby to miało coś dać, jednak jedyne co zobaczyła, to kilka kolorowych plamek, które zaraz znikły zostawiając ją samą wśród ciemności. -Cudownie, kurwa! – Wykrzyczała zanim razem z kolejną falą nie znalazła się pod wodą. Kiedy wypłynęła na powierzchnię zaczęła młócić rękami w czarną pustkę wokół siebie licząc na to, ze natrafi na cokolwiek, co pomoże jej utrzymać się na powierzchni wody. Inna sprawa, że nie miała zielonego pojęcia jak daleko jest od brzegu.
|
| | | Cass Blathen
Wiek : 23 Zawód : wokalista w zespole Skąd : Willmar, MN Liczba postów : 6 Data dołączenia : 14/10/2013
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Sro Paź 16, 2013 7:26 pm | |
| To było po prostu niemożliwe. Sytuacja była tak absurdalna, że Cass’owi wydawało się, że dalej śpi. Prawdopodobnie sekundy dzielą go od aresztowania za posiadanie i próbę przemytu narkotyków. Aresztowania jego, który ostatnie pół roku spędził na odwyku! Pół roku życia chyba gorzej, niż w wojsku, żeby teraz mieli wsadzić go za coś, z czego się już wyleczył. A przynajmniej wyszedł święcie przekonany, że się wyleczył. Pod nosem nieprzerwanie mamrotał wszystkie przekleństwa, jakie były mu znane, nie tylko te w jego ojczystym języku. Jeszcze przyspieszył tempa, a torebeczkę z narkotykami ukradkiem wsunął do kieszeni, żeby żaden z pasażerów jej przypadkiem nie zauważył. Gdy zamykał drzwi od toalety, czuł jeszcze na sobie zarówno przerażone spojrzenie Lily, jak i to podejrzliwe ochrony. Jeśli szybko wszystko wysypie, powinien wyjść z tego cało. A przez resztę lotu będzie umilał sobie czas wymyślaniem jak najboleśniejszej śmierci dla tego skurwysyna. Nie zdążył jednak nawet sięgnąć do kieszeni, kiedy nagle całą kabiną potężnie wstrząsnęło, a on stracił równowagę i uderzył głową o jakąś metalową rurkę. (…) Obudził się w wodzie, z potężnym bólem głowy oraz smrodem paliwa wokoło. Co jest?! Zamrugał, próbując dostrzec cokolwiek, ale krew akurat spłynęła mu do oczu i nic nie zobaczył. Wylądował na środku oceanu? Przeżył katastrofę lotniczą i wyrzuciło go setki kilometrów od jakiekolwiek brzegu?! Można mieć większego pecha?! Cass momentalnie poczuł jak zdezorientowanie zmienia się w przerażenie. Strach o własne życie zaatakował go znienacka, na kilkanaście dobrych sekund odbierając mu zdolność trzeźwego myślenia. Spanikował. A później zaczął się topić. Parskając i prychając obrócił się w wodzie, rękami jednocześnie przeczesując okolicę najbliżej siebie w poszukiwaniu czegoś, czego mógłby się złapać, i usiłując utrzymać się na powierzchni. Całe szczęście, że na nogach miał adidasy, a nie trampki, bo nie miał większego problemu z ich zsunięciem, gdyż za bardzo mu ciążyły. Ściągnąłby również koszulę, którą miał na sobie zarzuconą na t-shirt, ale właśnie wtedy wymacał rękami coś. Coś, co okazało się być… martwą kobietą. W pierwszym odruchu wrzasnął, ale zaraz tego pożałował, bo woda natychmiast zalała mu gardło. Krztusząc się, złapał się trupa, który unosił się na powierzchni wody z taką łatwością, bowiem miał na sobie… kamizelkę ratunkową. A gdzieś za ciałem kobiety, w oddali, niewyraźnie zamajaczył mu jakiś ciemny kształt, który po prostu musiał być jakimś kawałkiem lądu. No proszę, jednak Bóg nie opuścił go całkowicie! Albo może jednak…? Nagle mocno zakręciło mu się w głowie i nie był w stanie znaleźć zapięcia kamizelki ratunkowej, więc na chwilę obecną jedynie kurczowo trzymał się jej kawałka. Opuściła go myśl, że jego sposób na ocalenie znajduje się na kimś martwym, a pojawiła się taka, że jeśli zaraz tego nie ściągnie, to niedługo będzie tu pływał dodatkowy trup. Na oślep, z twarzą zalaną krwią zaczął szukać zapięcia. – Hej! – krzyknął jeszcze, trudno powiedzieć, czy wystarczająco głośno, by ktokolwiek go usłyszał, ponieważ gdzieś w głowie zaświtało mu, że skoro on przeżył, to może komuś jeszcze również się to udało. A Lily? Co z Lily?! |
| | | Francesca Callaway
Wiek : 31 Zawód : wicegubernator stanu Kalifornia Skąd : Los Angeles Liczba postów : 30 Data dołączenia : 11/10/2013
Ekwipunek : xxx
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Sro Paź 16, 2013 9:08 pm | |
| Słyszała potężny huk rozpadającego się kadłuba. Właściwie, Francesca nie mogła tego odebrać jako wrażenia zmysłowego, ponieważ ta sprzężona masa, której nie sposób podzielić na poszczególne fizyczne składowe, wraz z siłą powietrza, uderzyła w nią z taką mocą, że nie wiedziała już, co się działo dalej. Widziała, ale zmysły włączyły przycisk STOP, wysiadły z tej karuzeli, zostawiły ją. Mózg przestał przetwarzać nowe dane. Mogła więc podziwiać widok z lotu ptaka, na jej oczach rozpadającą się ogromnej machinę, ludzi wypadających z krzykiem bądź bezwładnie. Ona była jednym z nich. Nie czuła się lekko, nie miała skrzydeł, które by ją poniosły, jak zwykle gdy górowała nad ludźmi z podniesienia zza mikrofonu. Nie było katastrofy, nie było śmierci. Tylko ciągłe spadanie, które trwało nieskończenie długo. Początkowo czuła jeszcze ten ciężki pęd powietrza, który palił jej skórę, jakby chciał oddzielić ją od kości, ale to nie bolało. Tylko czysty fakt, który w strzępach odbierał jej mózg. Żołądek podchodził do gardła. Nie pamiętała uderzenia o szklaną taflę wody. Przytomność straciła wiele metrów nad nią. Psychicznie wcale nie cierpiała, nie odczuwała bólu, nic nie wiedziała. Tylko ciało musiało zmierzyć się z uderzeniem i zmianą sytuacji.
Słona woda dostała się jej do ust, paliła skórę i wnętrzności. Była tylko na poły świadoma. Może to właśnie uratowało jej w tamtej chwili życie? Nie wpadła w panikę, nie zaczęła się rzucać i machać niezgrabnie rękoma, czym tylko by się pogrążyła. Woda sama uniosła bezwładne ciało i dopiero wtedy Callaway uniosła ociężałe powieki, w które kuło ją światło dnia. Zmysły potrzebowały kilkunastu sekund, by przyzwyczaić się do nowej sytuacji po tej ciemności i zacząć ze sobą współpracować. Gdy tylko dotarło do niej, że dryfuje na plecach na środku oceanu (pięknie łączysz fakty, Callaway!), zamarła, a w jej oczach pojawiła się kompletna bezradność i przerażenie. Nie było żadnej myśli o samolocie, innych ludziach, bólu ciała czy nieposłuszeństwa głowy. JESTEM NA ŚRODKU OCEANU I NIE UMIEM PŁYWAĆ. Teraz już nie wiedziała, czy to mózg płata figle czy faktycznie opada na dno, jednak rzuciła się w przerażeniu w celu zmiany pozycji, co spowodowało, że znów znalazła się pod wodą. Przeraźliwa panika zacisnęła się jej na gardle, mózg się poddawał, co chwilę tracąc łączność ze światem… Udało się jej jednak chwycić unoszoną na wodzie część poszycia i dzięki niej wynurzyła się znów nad poziom wody, łapiąc z desperacją powietrze. Oddychała szybko i płytko, teraz już nieruchomiejąc całkowicie, żeby tylko nie pójść na dno. Odłożyła na bok okropne szczypanie twarzy, substancję, w której się unosiła, rozkołysany obraz, dziwny zapach i kompletny brak orientacji. Teraz jej głównym problem była woda i ta bezradność, że nic nie może zrobić. Jednak zaraz powinna zjawić się ekipa ratunkowa, co odrobinę poprawiało jej sytuację. Nadal kurczowo trzymała się poszycia, obawiając, że w każdej chwili fala może przycisnąć ją do dna i nie zdąży doczekać ratowników. Usłyszała bardzo niedaleko siebie kobiecy krzyk i słowo, które wywołało w niej niezrozumiałe niezadowolenie, jakby raniło uszy. Na początku nie zrozumiała własnych reakcji ciała, umysł pracował w zwolnionym tempie. Dźwięki dochodziły do niej bardzo zniekształcone i przytłumione, więc swoje zdezorientowanie zrzuciła na ten właśnie karb problemów ze słuchem. Odwróciła się, dostrzegając jeszcze jednego człowieka poruszającego się w jej stronę (albo oddalającego - świat się kołysał razem z nimi). Rzucił się w jej oczy wyraźny kolor kamizelki ratunkowej, więc zwróciła niespokojną twarz w stronę mężczyzny. I gdy już miała wypowiedzieć słowa w jedynym języku, który gwarantował jej porozumienie się, zrozumiała, że nie ma pojęcia, jak one powinny brzmieć, nie wspominając już o łączeniu ich w zdaniu. - Przepraszam, proszę pana! Czy byłby tak uprzejmy i znalazł taką kamizelkę także dla mnie? - odezwała się po niemiecku (przekreśliła jednak nadzieję, że ją zrozumie) donośnie, by pokonać dzielącą ich odległość, dźwięcznym, ale nieco urywanym głosem, bo oddychała nadal bardzo płytko i szybko. – Kamizelkę! Unosi na wodzie… P o m a r a ń c z o w a – próbowała wytłumaczyć na migi, o co jej chodzi, jednak okazało się to naprawdę trudną sztuką. Jedną ręką trzymała niebezpiecznie chwiejącego się poszycia. Przez moment wydawało jej się, że kobieta niedaleko zaczyna się topić… Teraz nie było jej problemem dostanie się na ląd, ale utrzymanie na powierzchni wody. |
| | | Caine Mayhew
Wiek : 30 Zawód : pisarz Skąd : Wollongong, Australia Liczba postów : 8 Data dołączenia : 06/10/2013
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Sro Paź 16, 2013 10:08 pm | |
| Gdy umarła Lay, Caine miał szczerą nadzieję, już nigdy więcej nie znaleźć się w podobnej sytuacji. Widok umierającej osoby, której nie może już pomóc, stał się jego przekleństwem, rzeczą, której obawiał się najbardziej. To, co wydarzyło się w samolocie całkowicie przekroczyło jego najśmielsze oczekiwania dotyczące najgorzej malującej się przyszłości. Okrzyki strachu i prośby o pomoc, płacz i lament, cierpienie. A on nic nie mógł zrobić, siedział w tym swoim zakichanym fotelu modląc się jedynie o to, by jego śmierć przyszła czym prędzej. Podszedł do sprawy dość egoistycznie, ale kto z nas tak naprawdę miałby ochotę w takiej sytuacji zabawić się w bohatera? Oczywiście istniał powód, dla którego wolałby przeżyć, ale powód ten był teraz tak daleko, był tak nieosiągalny, że nic go w tym momencie z ni, czy raczej nią, nie łączyło. I gdy w samolocie zaczynało robić się coraz gorzej, tak po prostu, tak banalnie, stracił przytomność. Obudził go niemiły smak wody w ustach, która dodatkowo raniła jego ciało. Czuł się naprawdę fatalnie, każdy, nawet najcichszy dźwięk dochodził do niego z podwojoną siłą. Oszołomienie sprawiło, że przez dłuższy czas nie docierało do niego, co się właśnie wydarzyło. Ha, widzisz Ev? Jednak nie ma aż tak złej pogody, pomyślał, uśmiechając się triumfalnie. Mieli iść do parku, tak? Więc czemu on teraz tak spokojnie leży na brzegu i kim są ci ludzie, którzy umierają na jego oczach?! Właśnie, umierają. To wyrwało go z poczucia, że wszystko jest tak, jak być powinno. Podniesienie się przyszło mu z lekką trudnością, nie było żadnych szans na szybkie odzyskanie sprawności, jak to przeważnie odbywało się w filmach. Dość, to się dzieje naprawdę, to nie żadna cholerna fikcja! Nie spojrzawszy na swoje ciało, w celu ustalenia, czy przypadkiem czegoś nie złamał, od razu rozejrzał się dookoła. I dopiero wówczas zauważył, że przez cały ten czas spoczywał na trzech martwych ciałach, które wyglądały teraz tak bardzo żałośnie... Był skąpany w ich krwi, a ucisk, jaki odczuwał w żebrze zawdzięczał połamanej kości blondynki, która pewnie za życia, była dość ładna. Nie, to nie mogła być prawda. Przecież nie przeżył ich kosztem, nie przeżył tylko dlatego, że chroniły go czyjeś zwłoki. Ale czy stałby tu teraz, gdyby nie to, że w samolocie coś go ogłuszyło? Być może to on byłby teraz martwy a ktoś dziękowałby mu za to w duchu? Niewątpliwie z dwojga złego wolałby tą drugą opcję, ale nie było teraz żadnych szans na to, by się spełniła. Swoją drogą, jak długo stał tak bez ruchu? Dopiero po chwili doszło do niego, że przez cały ten czas zasłania usta dłonią, na której spoczywa wiele ran. DOŚĆ CAINE, DOŚĆ!, nakazał mu głos w głowie, który łudząco przypominał głos Evelaine. Weź się w garść i pomóż tym ludziom, oni umierają! Przestań rozważać swoją egzystencję i zrób w końcu coś pożytecznego! Zaraz, czy to naprawdę odbywało się w jego głowie czy ktoś naprawdę zaganiał go do roboty? Nie było czasu na takie pytania, bo osoba ta, kimkolwiek była, niewątpliwie miała rację. Wbiegł z powrotem do wody widząc, jak wiele z ocalałych nie potrafi pływać. Zaraz, ale czy on potrafi? Boże, nie mógł sobie przypomnieć teraz nawet takiej rzeczy! Gdy jednak zanurzył się w lodowej tafli wody stwierdził, że jakoś to będzie. Musi być. W jego małej akcji ratunkowej jednak najbardziej zawadzał niesamowity ból głowy, który nasilał się z każdą sekundą. Dość nieumiejętnie podpłynął w końcu do jakiejś dziewczyny, która wymachiwała dookoła chaotycznie rękoma. - Podaj mi rękę! - zawołał, lecz jego głos zaginął gdzieś w całym tym zamieszaniu. Kobieta chyba jednak go nie usłyszała, wciąż ledwo co utrzymywała się na powierzchni. Mniej gadania więcej działania panie Mayhew, zacznij myśleć racjonalnie! Chłopak przymknął na sekundę oczy po czym podpłynął jeszcze bliżej nieznajomej i chwycił ją za ramię. Skąd miał wiedzieć, że ona nawet go nie zauważyła? - Spokojnie, brzeg jest niedaleko - wysapał, próbując zignorować ten okropny ból głowy. Dzwoniło i piszczało mu w uszach, do ust co chwila nalewała się masa wody. Ale mimo to brnął dalej, ciągnąc za sobą dziewczynę. Brzeg był tuż tuż, na wyciągnięcie ręki... |
| | | Evelyn Ferguson
Wiek : 22 Zawód : Studentka Skąd : Sydney Liczba postów : 21 Data dołączenia : 13/10/2013
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Czw Paź 17, 2013 4:20 pm | |
| Woda, jak na złość, nie chciała zmienić się w nic, czego mogłaby się chwycić. Bardzo prawdopodobne, że nawet gdzieś niedaleko jej pływał ponton ratunkowy, ale jeśli był tylko poza zasięgiem jej rak, to równie dobrze mógł nie istnieć. Ba, dla niej cały świat teraz nie istniał. Istniała tylko woda i powietrze. I cholerna ciemność, jakby ktoś zawiązał jej oczy. Podaj mi rękę! W pierwszym odruchu odwróciła się w stronę dźwięku, co nie za wiele jej dało. Człowiek, który być może krzyczał do niej, był niczym. Czernią, która nie przejaśniała się nawet na chwilkę. Następnie pomyślała, że to jakiś głupi żart. Tak, na pewno mu poda rękę, zwłaszcza, że jej nie widzi. Po chwili dotarło do niej, ze koleś ( tak stawiała po głosie) nie miał zielonego pojęcia, że jest dla niej ciemną masą mieszającą się z resztą świata. Już chwile później coś znienacka chwyciło ją za rękę. Odruchowo pisnęła, jednak po chwili stwierdziła, że wątpliwe, żeby to była zmutowana ośmiornica chcąca ją porwać i zjeść żywcem. Bardziej prawdopodobne było, że za ramię chwycił ją ktoś, kto che jej pomóc. Inna kwestia, że nadal rozpaczliwie mrugała oczami, jednak teraz nawet nie pojawiały się jej przed oczami kolorowe plamki. Dopiero teraz zwróciła uwagę na ból głowy. Syknęła cicho dotykając tyłu swojej głowy. Super, nie dość, że ślepa, to jeszcze z rozwaloną głową. Spokojnie, brzeg jest niedaleko -Wierzę na słowo. – Powiedziała. Przez cały czas na tyle, na ile mogła pomagała płynąć dobroczyńcy, jednak prawdopodobnie zbytnio nie odczuwał jej pomocy. Miała tylko nadzieję, że faktycznie już jest niedaleko. Na brzegu pewnie będzie już czekała karetka, albo cokolwiek. Pomogą jej. Na pewno.
|
| | | Mistrz Gry just chillin' killin'
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 28/09/2013
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Pią Paź 18, 2013 9:03 am | |
| Evelyn, masz szczęście, że trafiłaś na bohatera. Inaczej na pewno dołączyłabyś do morskich żyjątek na dnie oceanu. Opierasz się całym ciałem o mężczyznę, co utrudnia mu odholowanie Cię do brzegu. Coś nieprzyjemnego owija Ci się wokół nóg, ale to pewnie wodorosty a nie macki jakiegoś potwornego morskiego stworzenia. Dalej nic nie widzisz. Mówienie też sprawia Ci trudność przez podrażnione gardło.
Caine, mimo wielu trudności udaje Ci się dociągnąć dziewczynę do plaży, chociaż czujesz się coraz gorzej, kręci Ci się w głowie i po dotarciu do brzegu po prostu przewracasz się na mokry piach.
Obydwoje zostajecie jeszcze w tym temacie. |
| | | Cass Blathen
Wiek : 23 Zawód : wokalista w zespole Skąd : Willmar, MN Liczba postów : 6 Data dołączenia : 14/10/2013
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Sob Paź 19, 2013 4:00 pm | |
| Po przebudzeniu w wodzie przez kilkadziesiąt długich sekund wydawało mu się, że jego sytuacja jest skrajnie beznadziejna. Że już lepiej by mu było, cholera jasna, zginąć podczas katastrofy samolotu, niż wylądować samotnie na środku oceanu, gdzie albo by się utopił, albo zjadłyby go rekiny czy inne morskie potwory. Dlatego też poczuł wielką, naprawdę wielką ulgę, kiedy okazało się, że ląd ma całkiem niedaleko za plecami. Jednakże żeby poczuł się spokojny o swoje życie, względem wody naturalnie, musiał pokonać odległość dzielącą go od piasków plaży. A to wcale nie jest takie łatwe z bolącą i szczypiącą, w miejscu rany, głową, twarzą zalaną krwią i ogólnym zdezorientowaniu oraz zmęczeniu po wypadku. Na dobrą sprawę miał dużo szczęścia, że akurat niedaleko niego dryfowała martwa kobieta z kamizelką ratunkową na sobie. Źle się czuł z myślą, że zabiera coś zmarłemu, ale przecież, używając twardych praw logiki, skoro ona jest nieżywa, to ta kamizelka na nic już jej się nie przyda, a jemu może uratować życie. Jeśli wcześniej sam nie utonie, bo zaczynał mieć poważne problemy z utrzymaniem się na powierzchni wody. Już nie zwracał uwagi na to, że przebywanie w obecności trupa i dotykanie go jest co najmniej przerażające, tylko zaciekle walczył z cholernym zapięciem, które póki co nie chciało puścić. Właśnie wtedy na jego zawołanie ktoś odpowiedział. Jakaś kobieta, ale nie Lily. Znieruchomiał, jedną ręką trzymając się kamizelki i próbując wsłuchać w słowa nieznajomej… ale nadaremno. Posługiwała się bowiem językiem, którego Cass nie znał – niemieckim. W szkole miał jedynie francuski, z którego co prawda otrzymywał dobre oceny, ale odkąd ukończył liceum nie miał z nim styczności i pozapominał wielu słów. Prychając i parskając powrócił do ściągania kamizelki ratunkowej z martwej kobiety, tym razem na spokojnie, ale dalej na ślepo. Nie trudno było się domyślić, czego potrzebowała Niemka (założył, że nią jest, skoro posługiwała się tym językiem), bo jeśli wylądowała w wodzie tak samo, jak on, to pewnie ratunku. – Już… płynę! – krzyknął i właśnie w tym momencie zapięcie puściło. Uradowany pospiesznie ściągnął kamizelkę z jej poprzedniej właścicielki i z pewnym trudem włożył na siebie. Z pewnym, ponieważ zdążył podtopić się parę razy, zanim udało mu to się, ale przynajmniej woda obmyła mu twarz i mógł co nieco zobaczyć. Kiedy tylko miał już kamizelkę na sobie, rozejrzał się w poszukiwaniu kobiety, która do niego krzyczała. I znalazł ją, kawałek od siebie, trzymającą się poszycia. Miała dużą szramę na twarzy, z której obficie leciała krew, także uznał, że lepiej będzie jak się pospieszy. Co też usiłował zrobić, ale po katastrofie był dość osłabiony, a dodatkowo od smrodu paliwa zaczynało robić mu się niedobrze. W końcu dopłynął do niej, z pewnym trudem i nieco nieprzytomnym wzrokiem, ale zawsze. Złapał ją za ramię, by pomóc jej utrzymać się na powierzchni, gdyż być może miała z tym problem. – Potrafi pani pływać? – zapytał, choć czuł, że niepotrzebnie. Niepotrzebnie, bowiem nieznajoma chyba nie znała angielskiego (na logikę – byłby to przecież pierwszy język, w którym odezwałaby się do niego, skoro płynęła z Sydney do LA) i niepotrzebnie, ponieważ gdyby potrafiła, to nie czepiłaby się kawałka poszycia, tylko już zmierzała do brzegu. Niewesoło przestawiała mu się myśl dopłynięcia do plaży, już był zmęczony, a z dodatkowym bagażem może zająć mu to trochę czasu, o ile w ogóle się uda. A gdyby tak… a gdyby tak znaleźć kamizelkę ratunkową również dla niej? Rozejrzał się uważnie wokoło, szukając jakiejś pomarańczowej plamy, najlepiej blisko niego… |
| | | Francesca Callaway
Wiek : 31 Zawód : wicegubernator stanu Kalifornia Skąd : Los Angeles Liczba postów : 30 Data dołączenia : 11/10/2013
Ekwipunek : xxx
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Sob Paź 19, 2013 6:31 pm | |
| Callaway nie zamierzała żegnać się ze światem. Ani dwadzieścia minut temu pośród pikających alarmów i histerii ludzi, ani teraz w tej ohydnej wodzie. Jutro musi oddać projekt i przedyskutować najnowsze kwestie z gubernatorem. Właściwie plany ma już na dziesięć lat w przód, więc do tego momentu nie zamierza wąchać kwiatków od spodu. Porozumiewanie się spod dwóch metrów ziemi jest doprawdy zbędną atrakcją. Mężczyzna coś odkrzyknął i Francesca przyjęła to za dobrą monetę, nawet jeśli nie dosłyszała słów. Nie podobał jej się stan, w jakim teraz była. I bynajmniej nie chodziło o ten fizyczny, który nawiasem też jej dokuczał. Odczuwała przemożną bezsilność czekania na ratunek. Ona. Francesca Callaway. Nie może sama dać sobie rady. Irytacja ścisnęła jej gardło równie mocno co przerażenie, gdy tylko zanurzała się o te kilka centymetrów więcej w wodzie. Zaciśnięta szczęka wywoływała jeszcze większy ból promieniujący od policzka. Palce zaciskały się na jedynej desce ratunku, która jednocześnie była brzytwą, bo ostre krawędzie raniły jej dłonie od wewnętrznej strony. Świat wirował, tańczył z nią salsę i śmiał się, ale ona nie słyszała tego żartu. Dopiero kiedy pewne połączenia w jej mózgu zostały odblokowane, poczuła przejmujący zapach paliwa i zszokowana stwierdziła, że ona wcale nie topi się w wodzie, ale w p a l i w i e. To spostrzeżenie kazało jej rozejrzeć się w wodzie, czy przypadkiem zaraz nie zginie od zupełnie innego żywiołu. Tę czynność przypłaciła kompletnym zdezorientowaniem kołyszącego się w mózgu w czaszce, niemalże słyszała jak się tam odbija od ścian. Dopiero kiedy mężczyzna w pomarańczowej kamizelce podpłynął bliżej, była w stanie stwierdzić, że jednak się nie porozumieli, bo przypłynął z pustymi rękoma, z czego Francesca nie była specjalnie uradowana. Poczuła na sobie jednak silną ręką, utrzymującą ją bardziej na powierzchni, i jej oszalałe tętno odrobinę zwolniło, a oddechu nie brała już aż tak desperacko, jakby w każdej chwili miała go potrzebować i ta sekunda miała zaważyć na jej życiu. Nie zrozumiała pytania. Była w stanie ocenić, że nie rokuje to zbyt dobrze. Z bliska słyszała go wyraźniej, ale choć miała niejasne wrażenie, że p o w i n n a wiedzieć, o co się jej pyta, nie potrafiła zrozumieć znaczenia słów. Na jej rozharatanej twarzy widniał więc teraz wyraz najwyższego wysiłku umysłowego i kompletna dezorientacja, bo nie potrafiła tego rozgryźć. Jak dotąd mózg nigdy nie wystawił jej w ten sposób. Mogła się jedynie domyślać, że pytanie mężczyzny kandyduje do zwyczajnie idiotycznego, bo tak naprawdę, o co mógł ją pytać w tej sytuacji…? Jak się czuje? Śpiewająco na środku oceanu tuż po przymusowej wysiadce z samolotu kilkaset metrów nad ziemią! Czy widziała jego znajomą o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach? Jasne, widziała gdzieś takiego trupa, tyle tu pływa, może sobie któregoś podpasuje. Czy umie pływać? Tak się tylko pluska w paliwie, lubi to, udaje nimfę. Równie dobrze mogło być to pytanie o wrażenia z katastrofy i upodobania pogodowe. Posłała mu jedynie przepraszające, bezradne spojrzenie, bo nie rozumiała. Otworzyła już usta, żeby coś powiedzieć, ale z nieprzyjemnym wrażeniem zauważyła, że jej potencjalny wybawca wcale nie wygląda na kogoś pretendującego do roli ratownika. Twarz miał przeraźliwie bladą, co tylko jeszcze mocniej kontrastowało z czerwoną krwią sączącą się z rozbitej głowy. Wyglądał, jakby już upominał się o niego mitologiczny władca podziemnego świata, a trójgłowy Cerber go polubił. To chyba on bardziej potrzebował pomocy niż ona. Nie chciała zostawać sama, ale przeczuwała, że nie dalej jak za dwadzieścia metrów obydwoje pójdą na dno. - Niech pan płynie na brzeg… – odezwała się po niemiecku, pokazując na niego i na brzeg. – Potem, proszę, niech pan przyśle kogoś do mnie, może pojawili się już ratownicy – zrobiła ruch ręką, pokazując znów na brzeg, na jego kamizelkę, a potem na siebie. Może gdyby kojarzyła chociaż ten angielski w minimalnym stopniu, potrafiłaby posługiwać się takimi niemieckimi słowami, które choć trochę przypominają te przez wszystkich znane. W tym momencie nie potrafiła powiedzieć mu nic, co było dla niej szczególnie przytłaczające - język i słowa zawsze stanowiły jej największą broń i narzędzie niezbędne do życia. Teraz zostało jej to odebrane. |
| | | Mistrz Gry just chillin' killin'
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 28/09/2013
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Nie Paź 20, 2013 11:41 am | |
| Cass, wokół Was kołysze się na powierzchni wody wiele trupów...z kamizelkami, rzecz jasna. Jeśli uda Ci się podpłynąć do trupa tej rudowłosej kobiety niedaleko, to na pewno ściągniesz z niej kamizelkę, która może uratować nieznajomej Niemce (?) życie.
|
| | | Mistrz Gry just chillin' killin'
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 28/09/2013
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE Czw Paź 24, 2013 1:41 pm | |
| Cass, udaje Ci się zdobyć kamizelkę dla nieznajomej, tym samym ratując jej życie. Ty sam, mimo mdłości i innych nieprzyjemnych powikłań doznanych obrażeń, dopływasz do brzegu bez żadnych nowych uszczerbków na zdrowiu. Francesca, dzięki kamizelce od nieznajomego nie toniesz i udaje Ci się jakoś dopłynąć do brzegu. Pamięć nie wróciła, więc niestety nadal masz nieco utrudnioną komunikację z innymi rozbitkami. DO WSZYSTKICH: Uroczyście zamykamy ten temat, możecie już pisać na PLAŻY I OKOLICACH (dowolny temat, dowolna konfiguracja osobowa), pamiętajcie tylko o swoich obrażeniach i o tym, że od katastrofy MINĘŁO TYLKO PÓŁTOREJ GODZINY. Dalej więc jest słonecznie, gorąco, duszno i dalej nie wiecie nic o swoim obecnym położeniu. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: WODA PRZY ZATOCE | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |