|
| PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz Gry just chillin' killin'
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 28/09/2013
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Sob Paź 12, 2013 3:11 pm | |
| Magdalene, Sheila i Daniel, połączyliście siły, gratulacje, to zwiększa Waszą szansę na przeżycie. Pomimo bólu i obrażeń kierujecie się w dobrą stronę, widzicie już pierwsze przebłyski światła. Dobrze, że Sheila zna drogę, inaczej skierowalibyście się ku tyłowi samolotu, który właśnie się zapada. W powietrzu unosi się coraz więcej pyłu. Mijacie kilka osób, zablokowanych pomiędzy fotelami, którzy rozpaczliwie wołają o pomoc. Nie możecie się jednak zatrzymać. Udaje się Wam w końcu dotrzeć do wyrwy we wraku akurat w chwili, w której cała konstrukcja się zapada, grzebiąc pod sobą wszystkich, którzy nie zdążyli się ewakuować. Znajdujecie się teraz PO DRUGIEJ STRONIE SAMOLOTU (nie widzicie więc ani Franka, ani Avy, ani Nihil).
Magdalene, upadasz na piasek, na szczęście na prawą rękę, więc złamana lewa jest ochroniona. Dalej jednak boli Cię kark i głowa, jest Ci niedobrze. Widzisz porozrzucane walizki, ciała, rannych ludzi; słońce świeci szalenie mocno, oślepia Cię - w porównaniu z ciemnościami wraku jest tu aż boleśnie jasno. MOŻESZ zacząć przeszukiwać walizki, MOŻESZ też oddalić się od chwiejącego wraku, MOŻESZ zaczekać na współtowarzyszy niedoli, NIE MOŻESZ na razie opuścić lokacji.
Sheila, udaje Ci się odczołgać od wraku jako ostatniej, podmuch rzuca Cię na piasek. Jeden z wiszących kabli dotyka Twojej nogi. Masz pecha - jest w nim prąd. Zostajesz porażona; nie śmiertelnie, ale to uczucie na pewno nie należy do przyjemnych, nie trwa też na szczęście długo. Masz jednak torsje i czujesz się bardzo źle. Nie masz siły się podnieść.
Daniel, uratowałeś właśnie dwie kobiety! Czy czujesz się bohaterem? Hm, na pewno czujesz, że słabniesz i że po prostu się dusisz. Upadasz na piasek, uderzasz się w głowę o coś twardego. Kamień? Nie; po omacku sięgasz po swój inhalator. Zabrudzony piaskiem, ale nadaje się do użytku! Może jednak przeżyjesz następne pięć minut, które dzieli Cię od wybuchu wraku samolotu.
Ava, otwierasz walizkę i znajdujesz w niej opakowanie chusteczek higienicznych, szczotkę do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów). Owocne łowy, prawda?
Frank, radzę Ci zająć się nogą zamiast walizką. Której nie możesz otworzyć, nie znasz kodu. Krew przemaka przez spodnie. Może warto poprosić Nihil o pomoc?
Nihil, oczy przemyłaś śliną - nie zauważasz nigdzie butelek z wodą. Jednak Twój opatrunek jest bardzo dobry - możesz pomagać innym bez obaw, że zaszkodzi to Twojemu zdrowiu. |
| | | Daniel Wright
Wiek : 27 Zawód : początkujący reżyser Skąd : LA, CA Liczba postów : 161 Data dołączenia : 06/10/2013
Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Sob Paź 12, 2013 3:46 pm | |
| Sheila mogła wyczytać z wyrazu jego twarzy jak bardzo jest jej wdzięczny za pomoc. Bez niej zapewne nigdy nie daliby rady się stąd wydostać. Ruszyli w końcu, a droga do wyjścia trwała całe wieki, zwłaszcza, że Magdalene była osłabiona bólem ze złamanej ręki, a Daniel wciąż się dusił. Widok kilku żywych osób szarpiących się ze swoimi pasami wcale im tej ucieczki nie ułatwiał. Nie byli jednak w stanie im pomóc, a Daniel pewnie próbując zrobiłby im więcej złego niż dobrego. Słyszał jak tył samolotu zaczyna się zapadać i nie był to przyjemny dźwięk, szczególnie, gdy uzmysłowił sobie, że tam wciąż są żywi ludzie. Ich trójce na szczęście udało się wydostać z wraku. Przeżyli, przynajmniej na razie. Mogli cieszyć się życiem jeszcze kilka minut, bo kto wie, czy samolot za chwilę nie wybuchnie zabijając ich przy okazji? Świeże powietrze na zewnątrz wcale oddychania mu nie ułatwiło. Wręcz przeciwnie. W kabinie było niezwykle gorąco, a poza nią dużo chłodniej. Różnica w temperaturach sprawiła, że jego pęcherzyki płucne odmówiły całkowicie współpracy. Opadł na piasek bez sił, nie mogą zmusić się do niczego innego. Głową uderzył o coś twardego, ale nie dostrzegł co to było, bo obraz przed oczyma zaczął mu się rozmazywać z niedotlenienia. Jeszcze chwila i straci przytomność, a to oznaczać będzie, że już jej nie odzyska. Zdobył się jednak na ostatni gest - dłonią wymacał przedmiot, o który uderzył. Czy to mógł być...? Tak! To był jego inhalator! Nie zastanawiał się, jakim cudem się on tutaj znalazł. Nie otrzepał go nawet z piasku, po prostu wsadził sobie do ust i zaaplikował kilka dawek. Lekarz zapewne stwierdziłby, że to trochę za dużo jak na jeden raz, ale przecież nie myślał teraz o tym! Najważniejsze, że znów mógł oddychać! Wciąż jeszcze robił to dość ciężko, ale z każdą sekundą jego oskrzela rozszerzały się, a do płuc dostawało się coraz więcej życiodajnego tlenu. Odwrócił się na plecy, by rozkoszować się coraz swobodniejszym oddychaniem i powietrzem, w którym unosił się swąd palonego samolotu, plastiku i ciał, ale ten mu nie przeszkadzał. Mógł oddychać! |
| | | Sheila Giordano
Wiek : 19 lat Zawód : Studentka Skąd : Los Angeles, USA Liczba postów : 27 Data dołączenia : 06/10/2013
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Sob Paź 12, 2013 4:27 pm | |
| Droga do wyjścia nie była zbyt długa, ale była największą męczarnią z jaką do tej pory musiała zmierzyć się panna Giordano. Patrzenie się na zwłoki tamtego dziecka było niczym w porównaniu z patrzeniem na śmierć tych biednych ludzi, którzy nie mieli zbyt wiele siły, aby sami się stąd wydostać. Sheila nie była żadnym herosem o nadprzyrodzonych mocach i wyczynem było wyciągnięcie pomocnej dłoni do tej dwójki ludzi, których ujrzała przez odmęty pyłu i kurzu. Dlatego ukłucie w sercu spowodowało, że kilka razy pragnęła się wrócić i w jakiś sposób uratować tych wszystkich, którzy mieli za chwilę zginąć. To było jednak powyżej niemożliwego. Ostatkiem sił trójka rozbitków w końcu dotarła do miejsca, w którym znajdowała się sporych rozmiarów wyrwa. Jedno po drugim wybrnęli z "metalowej puszki śmierci". Shi wydostała się jako ostatnia. Kabel będący nadal pod napięciem dotknął nogę studentki. W tamtej chwili nie czuła nic więcej oprócz bólu, który przeszył jej kończynę. Uczucie to ustąpiło tak szybko jak się pojawiła. Pozbawiona jakichkolwiek sił Sheila upadła na rozgrzany słońcem piasek. Nie dane jej było odczuć żadnej ulgi, gdyż zaraz po upadku poczuła falę mdłości, która zaczęła dominować w jej żołądku. Wszystko to co zjadła w ciągu kilku ostatnich godzin wydostało się na piasek przed nią w postaci wymiocin. Teraz jej organizm był naprawdę wycieńczony i rudowłosa nie była w stanie podnieść się tak jak poprzednim razem. |
| | | Ava Luhrmann
Wiek : tylko 23 lata Zawód : cyganeczka Skąd : Bundaberg/Sydney Liczba postów : 99 Data dołączenia : 28/09/2013
Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Sob Paź 12, 2013 5:16 pm | |
| Nie nieszczęście. Żadne nieszczęście. Podejście Franka przypominało jej o tym, aby nie rozklejała się na widok przygniecionych dziecięcych nóżek i aby zachowywać chłodny dystans. Pomógł jej raz. Ona pomogła mu druga. Chyba wyszli na zero, prawda? Powinna teraz uciekać. Spoglądał na nią tak jakby planował coś niesmacznego. Sęk jednak w tym, że nie mogła biec. Nie było tu nawet mowy o chodzeniu. Całe szczęście, że on też poruszał się dość niezgrabnie i kulawo. Ale za to aktoreczka - krew przebarwiała na czerwono jego spodnie. Nie miała pojęcia, że dokuśtykanie się do walizki i jej prędkie przeszukanie skonsumuje taką ilość energii. Jednak wrażeń było za dużo, aby położyć się i regulować oddech i tętno. Nie mogła się położyć. Odpocząć ani na chwilę. Wiedziała, że musi stąd zniknąć. Znalezione skarby wcale nie spełniały jej oczekiwać i pragnień. Potrzebowała uspokajającej trucizny, którą mogłaby inhalować, równocześnie starając się rozsądnie ocenić sytuację w jakiej się znajdowali. I wtedy pojawiłby się dylemat. Całe życie marzyła o odcięciu się od masy niemyślących umysłów i nikłym potencjale. Jednak budziło się w niej obce przeczucie, że uciekanie na własną rękę nie jestem całkiem dobrym pomysłem. Mimo tego, że jedynym wyborem jeśli chodzi o towarzystwo, był głuchy gbur i zbyt zorganizowana pomocnica. - On nic nie słyszy. - wymruczała, wskazując gestem głowy na mężczyznę. Wzruszyła ramionami, udając, że nie interesuje ją czym spowodowana jest ta głuchość, ale tak naprawdę, w ostatniej desperackiej próbie starała się złapać oddech. Ściskający ból w klatce na tle neurotycznym stawał się bardziej odczuwalny. Ava co chwilę zerkała w stronę złowieszczo kiwającego się wraku i o ile nie była jeszcze w stanie odczuwać prawdziwego strachu, sytuacja była niepokojąca. - Musimy stąd uciec. Szybko. Jak najszybciej. - słychać było krótkie wypowiedzi między sapiącymi oddechami. Nie mogła biec. Nie mogła już dalej ciągnąć nogi, a Frank krwawił. - Kurwa! - głośnym przeklęciem jakby dodała sobie siły, ale i zdystansowała się. Znów układała swoją nogę na piasku, nie mogąc uwierzyć w to, że nie mdleje na widok wygięcia. Jednak nie była na tyle silna fizycznie (psychicznie dałaby radę!), aby zrobić to co było potrzebne do przywrócenia naturalnego, odpowiedniego kąta. - Znasz się na tym? - zapytała kobietę, choć nawet na nią nie spoglądała. Musiała odchylić na chwilę głowę i przymknąć powieki, ale pamiętała o tym, aby je otworzyć. Wmawiała sobie, że nie mogą zamknąć się na dłużej niż chwilę. Gdy oglądała koszmarny świat, czuła się na siłach, żeby oddychać i posuwać się w stronę tropikalnego lasu. Gdyby je zamknęła, ogarnęłoby ją całkowite zmęczenie. Już by nie wstała. - Jak myślisz, jaka jest szansa, że on nie wykrwawi się zanim tam dojdziemy? - wskazała dłonią na drzewa. - Nie możemy tu dłużej zostać. - spojrzała na nią, a w jasnych oczach jakby błysnęła obietnica niepowodzenia, które spełni się jeśli zostaną w tym miejscu, tak blisko resztek samolotu. Zdaje się, że podjęła tę decyzję, której później będzie żałować. Postanowiła dotrzymywać im towarzystwa? |
| | | Magdalene May
Wiek : 20 Skąd : Suffork, Ohio Liczba postów : 7 Data dołączenia : 07/10/2013
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Sob Paź 12, 2013 7:12 pm | |
| Słońce ją oślepiło, lecz mimo tego było ono jednym z najpiękniejszych widoków, jakie widziała w życiu. Oznaczał on, że udało im się: przeżyli, choć szanse były na to niewielkie, wręcz znikome. Może jednak rzeczywiście ktoś na górze pomagał Magdalene? Może to anioł stróż zesłał do niej dwójkę towarzyszy, bez których skończyłaby życie pod ciałem Evy? Zasłoniła dłonią oczy by ochronić je przed nadmiernym światłem i ruszyła. Miała ochotę jak najdalej oddalić się od pułapki, która zatrzaskując się nieomal pozbawiła jej życia. Wciąż była w tak mocnym szoku, że dopiero po kilku krokach zorientowała się, iż jej wybawcy zostali z tyłu. Odwróciła się, zmarnowała kolejnych kilka sekund czekając, aż oczy przyzwyczają się do światła, aż wreszcie dostrzegła zarys mężczyzny i kobiety. Ona wymiotowała i poważnie cierpiała, on zaś z niewiadomy dla Magdalene powodów leżał i chciał użyć jakiegoś doustnego narzędzia. Nie wiedziała za bardzo co robi ani jak mu pomóc, więc niewiele się zastanawiając nad przyczynami złego stanu rudowłosej skierowała się właśnie w jej stronę. Ratowniczka wcześniej bezinteresownie pomogła Magdalene, więc tylko tak można było się za to odwdzięczyć. Blondynka, starając się mimo wszystko być ostrożna, dotarła do leżącej kobiety i spróbowała pomóc jej wstać. Nie mogła zrobić za wiele, wszak miała sprawną tylko jedną rękę, ale nie można powiedzieć, że nie robiła wszystkiego co w jej mocy. Podsumowując: Inwalidka chce pomóc drugiej inwalidce. Komizm pełną parą. |
| | | Nihil Ishida
Wiek : 27 lat Zawód : Żołnierz, podporucznik Liczba postów : 18 Data dołączenia : 07/10/2013
Ekwipunek : scyzoryk, mapa Los Angeles
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Sob Paź 12, 2013 9:36 pm | |
| Spodziewała się, że ludzie będą wystraszeni, ale nie spodobało jej się, że nieznajoma dziewczyna przywitała ją w tak szorstki sposób. Nihil zerknęła na nią krzywo. Z pewnością gdyby sytuacja nie była tak krytyczna, zaczęłaby się kłócić. - To cud, że wciąż żyjemy - powiedziała tylko, darując sobie kąśliwe komentarze, mimo że miała na nie olbrzymią ochotę. Spojrzała znów na mężczyznę i szybko zrozumiała, że Frank ogłuchł podczas katastrofy. Miała nadzieję, że to krótkotrwała kontuzja. Pomyślała o swoim wypadku w Afganistanie i wybuchu, który uszkodził jej słuch w prawym uchu. Poczuła dosyć niemiłe i bardzo pesymistyczne obawy na temat przyszłości Franka. - Zdaję sobie sprawę, że nic nie słyszy. - rzucił ku Avie, również spoglądając na niestabilną konstrukcję samolotu. Pomyślała o ludziach, którzy mogą się znajdować w środku, lecz wiedziała, że nie jest w stanie uratować wszystkich. Nie była żadną bohaterką. Pomoże przynajmniej tej dwójce, szczególnie temu głuchemu nieszczęśnikowi. - Masz rację, musimy się stąd zmywać - Nihil kiwnęła głową, ale gdy jej towarzyszka głośno zaklęła, spojrzała z niepokojem na jej nogę. Zagryzła wargę, patrząc na kończynę dziewczyny. Nie wyglądało to zbyt dobrze. - Znam się tylko trochę, nie jestem lekarzem - przyznała pośpiesznym tonem, wciąż zerkając na wrak maszyny. Nie marnowała czasu, tylko uklękła w tym czasie przy Franku, który nieustępliwie, lecz dosyć nieudolnie próbował odczołgać się od niebezpiecznego miejsca. Uniosła dłoń, pokazując mu, by przestał. - Możliwe, że twoja noga jest skręcona albo nawet złamana... Ale to tylko przypuszczenia. - rzuciła ku Avie i skupiła całą swoją uwagę na mężczyźnie. Dotknęła swojej rany i paska na ramieniu, pokazując rannemu opaskę uciskową. Oby pojął, o co jej chodzi. Nie czekała jednak na żaden gest zrozumienia, tylko szybko sięgnęła do paska jego spodni (cóż, mam nadzieję, że takowy posiadał), co z pewnością początkowo wyglądało nieco dziwacznie. Nihil jednak byo to całkowicie obojętne, jeszcze jej ten facet podziękuje, gdy uda się wynieść go spod tego cholernego samolotu. Zacisnęła pasek na jego nodze, starając się nie zakładać go zbyt blisko czerwonej plamy, która widniała na materiale jego spodni. Nie wiedziała, w którym dokładnie miejscu jest zraniony, starała się jedynie choć na chwilę zatamować krwawienie. Później będzie się martwić resztą. - Oby to wystarczyło. Leż tu i się nie ruszaj - powiedziała do Franka i uniosła ku górze palec wskazujący, choć oczywiście zdawała sobie sprawę, że on w ogóle jej nie słyszy. Podeszła z powrotem do Avy i znów rzuciła szybkie spojrzenie na jej fatalnie wyglądającą nogę. Co miała teraz zrobić? Mogła pomóc jedynie tamtemu mężczyźnie, ale zostawienie tej dziewczyny pod rozpadającym się wrakiem byłoby czynem zaprzeczającym jej moralnym zasadom. Jednak unieruchomienie kończyny trwałoby zbyt długo, nie mogła teraz biegać po plaży i szukać odpowiednich materiałów, ryzykując, że samolot ich przygniecie żywcem. Nihil widziała, że jej ręce powoli zaczynają się trząść. Oby tylko nie pękła w najmniej spodziewanym momencie. Nie była robotem, wiedziała, że teraz działa pod wpływem chwili, ale gdy adrenalina opadnie, nie będzie już tak zaradna i pewna siebie. - Spróbuję ci pomóc, ale jak się stąd oddalimy, dobrze? - rzuciła do nieznajomej dziewczyny, wypowiadając wyraźnie każde słowo - Musisz jakoś wytrzymać i dojść w miarę bezpieczne miejsce. Jeśli nie dasz rady, to po ciebie wrócę. - Nihil sama była zaskoczona swoim optymizmem i naiwną pewnością, że wszystko skończy się dobrze. Wskazała Frankowi swoje zdrowe ramię, dając mu do zrozumienia, że chce, by się o nie oparł. Pomogła mu wstać i utrzymać się na nogach, a następnie zarzuciła jego rękę na swoje barki. Poczuła ciężar na ramionach. Może starczy jej sił, by oddalić się z tego miejsca. Choć odrobinkę. Kiwnęła głową do Avy, nakazując jej, by ruszyła przodem, a następnie sama zaczęła kuśtykać z Frankiem uwieszonym jej ramienia. Człapali sobie powolutku, ale bardzo uparcie. |
| | | Frank O'Hara
Wiek : 32 lata Zawód : stolarz Skąd : Sydney Liczba postów : 73 Data dołączenia : 29/09/2013
Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Sob Paź 12, 2013 10:19 pm | |
| Gdyby nie te niesprzyjające okoliczności przyrody to Frank z całą pewnością doceniłby błogosławieństwo, jakim było zdecydowane odcięcie się od ludzkiego debilizmu, ubranego w tysiące niepotrzebnych słów. Nie, żeby nie lubił gadać, był w tym ekspertem, używając języka nie tylko w celach pokojowych (obciągnę mu, zapomni), ale przede wszystkim walecznych. Bywał ironistą doskonałym. Niektórzy byli uzależnieni od kokainy i tytoniu, on żył z dużej porcji sarkazmu i chełpił się tym, że znajduje się wśród jednego procenta, które rozumie ironię. Teraz też mógłby nią częstować te dwie kobiety, które usiłowały go ratować, ale po raz pierwszy czuł, że jego słowa trafiają w próżnię, bo nie usłyszy ich ciętej riposty. Nie, żeby się jej spodziewał po dziwce portowej i babochłopie, który chyba wydawał komendy. Rozbierając go za pomocą paska. Perwersyjne, prawie przyznał jej owacje na stojąco, kiedy znowu poczuł rozdzierający ból nogi. Tak dotkliwy, że zacisnął zęby do krwi. Nie zamierzał krzyczeć, choćby miał wygryźć całą szczękę. Trzy razy sprawdzał czy krew na pewno leci z uda i nie pozbawia go seksualnego potencjału, ale miał spore szczęście. Dobrze, że zawsze podnosił to, co upadło (czytaj Avę) i mógł teraz niemal bez szwanku (taka tam głuchota i złamana kość) wyjść z opresji, która nadal wydawała mu się snem szaleńca. Ludzie przyjmują różne postawy wobec tak sporego ogromu tragedii, Frank nie przyjmował żadnej, był nieznośnym sobą i to pewnie mogłaby odstręczać panienki, które zajęły się nim tak dobrze. Przyznając nowej kilka gwiazdek, oparł się o jej ramię. - Przepraszam, że mi nie stanął - wyznał bardzo poważnie, błyskając błękitem tęczówek, który pewnie w innych warunkach zionąłby czystą nienawiścią i pogardą, ale czego się nie robi dla zobaczenia jeszcze raz... swojej komody i męża? |
| | | Mistrz Gry just chillin' killin'
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 28/09/2013
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Nie Paź 13, 2013 9:10 am | |
| Wszyscy (oprócz Franka, czuj się wyróżniony, chociaż i Ty wyczułeś drgania powietrza) słyszycie nagle ogłuszający huk i łoskot, dobiegający gdzieś znad dżungli. Nad drzewami unoszą się kłęby dymu. To paląca się część wraku właśnie zsunęła się z niedalekiego wzgórza, grzebiąc resztę pasażerów - o czym oczywiście nie wiecie, bardziej skupieni na Waszej części wraku, która zaraz zamieni się w stos żelastwa i płomieni. Magdalene, udaje Ci się pomóc Sheili, chociaż wszystkie mięśnie bolą Cię nieziemsko. Z trudem podnosisz ją i powoli możecie zmieniać w kierunku DRZEW PRZY PLAŻY. Sheila, słaniasz się na nogach, wymiotujesz, zaczyna piec Cię spalona skóra głowy, na której jeszcze przed godziną rosły piękne włosy. Nihil, Twoja zapobiegliwość prawdopodobnie uratowała Frankowi nogę. Opaska uciskowa zatrzymała krwawienie, ale podczas podtrzymywania mężczyzny rozbolało Cię głębokie rozcięcie ramienia. Dalej jednak lecisz na adrenalinie, więc nie jest to obezwładniający ból. Kierujecie się ku DRZEWOM PRZY PLAŻY. Frank, czujesz się coraz gorzej, kręci Ci się w głowie i padasz ze zmęczenia. Dosłownie. Gdy już dojdziecie do bezpiecznego miejsca upadasz na ziemię i tracisz przytomność. Oddychasz jednak spokojnie, nie krwawisz z dodatkowych miejsc - po prostu zmęczenie, uraz głowy i utrata krwi ścinają Cię z nóg. Nihil, nie martw się więc, Frank żyje, po prostu potrzebuje chwili męskiego odpoczynku. Wypadałoby go jednak ułożyć gdzieś w bezpiecznym miejscu. Frank, pozostajesz nieprzytomny do czwartku (uwzględniliśmy Twoją nieobecność).Daniel, ach, powietrze, co może być piękniejszego dla kogoś, kto przez ostatnie pięć minut (uwierzysz, że tylko tyle minęło od katastrofy?) się dusił? Nie polecam jednak dłuższego leżenia na piasku i zachwycania się błękitem nieba. Wrak chwieje się niebezpiecznie, ze środka dobiegają histeryczne wrzaski, ale...powrót do środka równa się bolesnej śmierci. Kierujesz się więc W STRONĘ DRZEW PRZY PLAŻY. Idąc, prawie potykasz się o Avę, ze złamaną nogą. MOŻESZ ją ominąć, MOŻESZ także pomóc jej dojść do bezpiecznego miejsca. |
| | | Daniel Wright
Wiek : 27 Zawód : początkujący reżyser Skąd : LA, CA Liczba postów : 161 Data dołączenia : 06/10/2013
Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Nie Paź 13, 2013 9:28 am | |
| PIĘĆ MINUT? Nigdy nie uwierzyłby, że to wszystko trwało tak krótko. Wprawdzie nie miał porównania, bo w innych katastrofach lotniczych nie uczestniczył. Ta była jego pierwszą i od razu było tak ciekawie! Oglądał przecież tak niedawno reportaż z lądowania na Hudsonie w NY - tam do dyspozycji mieli tylko wąski pas rzeki, a tu cały ocean. Nie uwzględnił tylko tego, że w ich przypadku samolot rozpadł się na kilka części, a lądowanie maszyną w kawałkach było zdecydowanie trudniejsze, niż gdyby była w całości. Nie nacieszył się jednak długo możliwością swobodnego oddychania - proces ten przerwały mu dźwięki dobiegające od strony wraku. Trzaski rozpadającego się kadłuba i te przerażające krzyki umierających ludzi. W tym momencie wygrał jednak instynkt przetrwania, coś w środku podpowiadało mu, że nie da rady im pomóc, przy okazji sam sobie nie szkodząc. Podniósł się z piasku, w dłoni wciąż trzymając inhalator, pilnował go jakby to była najcenniejsza rzecz, jaką miał kiedykolwiek w rękach. W tej chwili oddałby za niego wszystkie pieniądze, ale tylko przez jakiś czas. Gdzieś tu muszą już być ratownicy - podadzą mu tlen i wszystko będzie dobrze. Oczywiście Daniel nie może przemieścić się z punktu A do B bez wpadnięcia na kogoś czy na coś. Tym razem padło na Avę, przy czym chłopak w porę ją zauważył i oszczędził jej złamaną nogę przed kolejnymi urazami. - Potrzebujesz pomocy? - czuł się już znacznie lepiej niż we wraku, więc mógł spokojnie zaproponować jej pomoc nie obawiając się, że przewróci się pod ciężarem panny Luhrmann - Trzeba stąd uciekać - stwierdził oczywiste, choć czuł, że dziewczyna może sama sobie z tym nie poradzić, a on, bądź co bądź, był jedyną w miarę sprawną osobą w okolicy. Co jest niezwykle zabawne zważywszy, że Daniel był chorowitym astmatykiem. Taka mała rada - Ava powinna uciekać. Propozycja pomocy ze strony Daniela zawsze oznacza kłopoty. |
| | | Ava Luhrmann
Wiek : tylko 23 lata Zawód : cyganeczka Skąd : Bundaberg/Sydney Liczba postów : 99 Data dołączenia : 28/09/2013
Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Nie Paź 13, 2013 11:06 am | |
| Przyglądała się poczynaniom Nihil, jednak nie potrafiła skupić na tym całej swojej uwagi. Ta była rozproszona jak kropelki potu, które pojawiały się na jej skórze i liczne miejsca, z których pulsując przemieszczał się ból. Przez chwilę wydawało się jej, że fale bolesnego gorąca ustały, jednak zaraz jedna wstrząsnęła całym jej ciałem, które zwinęło się z bólu i niemocy poradzenia sobie ze złamaną nogą. Odczuwała mdłości, ale w znacznym stopniu spowodowane były one niechęcią do kobiety, która pomagała Frankowi, a na nią jedynie spoglądała. To było zupełnie nieracjonalne, ale w psychice kogoś, kto przełamał się i zamiast uciekać, udzielił pomocy jednemu z przedstawicieli grupy niemyślących i gardzonych, pojawiło się przekonanie, że choć na chwilę to ona powinna zostać obdarzona zainteresowaniem Nihil. Zamiast tego, znów miała polegać sama na sobie. Spojrzała jeszcze raz na wrak i znów zacisnęły zęby, podnosząc się z piasku. Zdawało się jej, że naciągnęła już każdy mięsień, bo każdy drżał jak przy wzmożonym wysiłku. Na zmianę przygryzając dolną wargę a przeklinając pod nosem i wyzywając głupotę społeczeństwa, jakoś szła przed siebie. Chociaż, gdyby osoba siedząc wygodnie w fotelu spojrzała na nią, zauważyłabym, że nie było to chodzenie. Kuśtykała. Przenoszenie jakiegokolwiek ułamka masy ciała na uszkodzoną nogę było bolesne, jednak to odczucie nie przekroczyło jeszcze linii bólu, którą mogło znieść ciało Luhrmann. Czy to nie śmieszne? Było takie drobne, a tak bardzo nie zgadzało się na śmierć. Ale z każdym kolejnym krokiem, silna wola słabła. Napływały wspomnienia, przemyślenia z przeszłości i pytania egzystencjalne, które zupełnie nie pomagały w zachowywaniu siły do chęci do walki. Tak, bo była to walka. Już nie z uszkodzeniami i fatalnymi kontuzjami, ale z myślą. Nie pamięta, w którym momencie upadła na ziemie - nie wiedziała czy to była jej świadoma decyzja. Nihil pomagająca Frankowi zdążyła już dotrzeć do drzew, a ona, Ava, znów odczuła jak silna była ziemska grawitacja. Nachyliła się nieco, a plecy unosiły się niepokojąco - za szybko, za często - znów nie mogła nabrać oddechu. Ktoś na nią wpadł? Usłyszała pytanie i dopiero po chwili ciszy zrozumiała, że skierowane było do niej. Cisza, czy to rzeczywiście była cisza? Nie wiedziała czy krzyki, odgłos wybuchu i przeciągły dźwięk o wysokim tonie rozbrzmiewały tylko w jej głowie. Dopiero kolejna jego wypowiedź przypomniała o lęku, który odczuwała znajdując się bliżej wraku, który w pierwszej kolejności mobilizował, aby wstać i sunąć przed siebie - jak najdalej. - Tak. Nie możemy tu zostać. - i to przeczucie znów pomogło jej wstać. Spojrzała na chłopaka. Znów zaciskała zęby, ale twarz nadal pozostawała jakby nietknięta katastrofą poza warstwą pyłów i zasychającej krwi. W oczach nie pojawiało się jeszcze nic ludzkiego - cały czas dziki ocean. Wtedy pojawił się rozsądek i racjonalne myślenie. To zawsze kłóciło się z ideami wyznawanymi w życiu i zasadami, których się silnie trzymało. Kolejny raz na ring wychodziły możliwość przeżycia, a niechęć do korzystania z czyjejś pomocy. Swoją droga, narratorka nadal nie miała pojęcia skąd brała się w Avie ta niezgoda na przewrócenie się i ostatnie zamknięcie oczu. Chore ideały znów przegrały. Pokiwała potakująco głową i postarała się, aby mięśnie twarzy wyraziły bezradność. Skorzystała z jego pomocy. |
| | | Mistrz Gry just chillin' killin'
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 28/09/2013
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Nie Paź 13, 2013 11:42 am | |
| Ava, przyjęcie pomocy Daniela jest dobrym posunięciem. Gdybyś tego nie zrobiła, zapewne nie udałoby Ci się uciec spod wraku na czas. Opierasz się o Daniela i razem ruszacie w kierunku drzew przy plaży. Jesteście już naprawdę blisko celu, kiedy słyszycie ogłuszający huk i trzask stali. Tak, to wrak za Waszymi plecami zapada się i zaczyna płonąć. Dobrze, że udało się Wam odejść na bezpieczną odległość...Niedobrze, że masz ze sobą Daniela, panienko Luhrmann. W trakcie zawalenia się wraku od jednego elementu konstrukcji odrywa się metalowa, ostra część. Pchnięta falą uderzeniową przelatuje nad plażą i wbija się w bark Avy, popychając ją na piasek. Ciągniesz za sobą oczywiście Daniela, który gubi w piasku inhalator.
Daniel, nie masz żadnych obrażeń oprócz obdrapanych łokci, ale zgubił się Twój inhalator. Gorzej ma się jednak sytuacja z Avą, która ma wbity w plecy około dwudziestocentymetrowy kawałek metalowego poszycia dachu. Nie wbił się jednak na całą długość, ale...tkwi w ciele dziewczyny. MOŻESZ próbować przesunąć ją do drzew, MOŻESZ zostawić ją na plaży i samemu zmienić lokację, MOŻESZ szukać inhalatora i przy okazji przeglądać walizki, leżące dookoła Was.
Ava, czujesz rwący ból w prawej łopatce, w którą wbił się kawałek samolotu. Nie krwawisz jednak (może to właśnie poszycie hamuje ostre krwawienie? albo i nie?). Każdy ruch boli niesamowicie, bo porusza zranione miejsce. NIE MOŻESZ się ruszyć, NIE MOŻESZ odpełznąć, do tego jesteś odrobinę ogłuszona wybuchem. Ale nie na stałe i nie całkowicie.
Obydwoje jesteście W BEZPIECZNEJ odległości od płonącego wraku, jednak temperatura jest tutaj...bardzo wysoka. |
| | | Daniel Wright
Wiek : 27 Zawód : początkujący reżyser Skąd : LA, CA Liczba postów : 161 Data dołączenia : 06/10/2013
Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Nie Paź 13, 2013 2:10 pm | |
| Pomógł nieznajomej wstać, po czym gdy ta oparła się o jego ramię ruszyli przed siebie. Maszerowali w kierunku drzew nie oglądając się na to, co działo się za nimi. Tak było łatwiej. Wystarczająco trudne było już samo słuchanie wrzasków umierających - widok płonącego samolotu byłby niemożliwy do wytrzymania. Wydawało mu się, że są już bezpieczni - byli tylko kilka kroków od miejsca wybawienia. Wtedy jednak stało się coś, przez co Daniel poważnie powinien zastanowić się nad swoim pechem. To znaczy tym, który przynosił innym swoją obecnością. To będzie jednak rozważał jak już będą bezpieczni - co też dla ludzi w jego otoczeniu może okazać się rzeczą niemożliwą. W pewnym momencie poczuł silny podmuch, a chwilę później miał już w ustach pełno piasku. Paliwo z silników musiało spowodować wybuch - jak to dobrze, że byli w odległości, w której nic im się stać nie mogło. Początkowo nie bardzo wiedział co też się wydarzyło, szybko jednak odkrył, że jego inhalator gdzieś mu wypadł. Musiał go odnaleźć! To znów się stało dla niego rzeczą najważniejszą. Wypluł resztki piasku z ust, po czym rozpoczął poszukiwania - nie wiedział jeszcze, że w łopatce Avy tkwił kawałek jakiegoś metalu. Obojętnie, czy mu się to udało - w momencie, gdy dostrzegł ranną dziewczynę nieważne stało się odnalezienie, czy też nie, inhalatora. Musiał jej pomóc! Panna Luhrmann powinna poważnie zastanowić się nad tym, czy będzie to dla niej dobre. Może prościej byłoby, gdyby od razy przywalił jej w głowę kamieniem? - Nie ruszaj się! - oglądanie filmów na coś się jednak przydało. Wiedział, że nie należy wyjmować z rany przedmiotu w niej tkwiącego, bo ten może hamować krwawienie. Zaraz... Może było odwrotnie? A co jeśli należy wyjąć przedmiot z rany, by powstrzymać krwawienie? Sytuacja nie ułatwiała mu rozsądnego myślenia, toteż tym bardziej Ava powinna uciekać jak najdalej od Wrighta. Jeszcze spadnie na nią jakiś meteoryt, albo zaatakuje ją niedźwiedź polarny. Nie pomyślał nawet o przeszukiwaniu walizek - to w tej chwili było dość irracjonalne, ale może zajrzy do nich, jak już będzie miał w rękach inhalator, a pomoc Avie będzie wymagała odnalezienia czegoś, czym można byłoby zabezpieczyć odłamek tkwiący w jej ciele. |
| | | Ava Luhrmann
Wiek : tylko 23 lata Zawód : cyganeczka Skąd : Bundaberg/Sydney Liczba postów : 99 Data dołączenia : 28/09/2013
Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Nie Paź 13, 2013 3:12 pm | |
| Przebierała nogami (nogą) na ile mogła, bo poddała się już i nie upierała przy zachowywaniu niezależności i samodzielności. Choć to nadal irracjonalne, że w obliczu takiego nieszczęścia, o którym marzy każdy samobójca-nieudacznik, najważniejsza jest walka o życie. Zapomina się o chęci skończenia z możliwością oglądania świata i rozumienia. Nie chciała jednak całkiem polegać na pomocy Daniela. Nie wieszała się na nim, a jedynie lekko opierała, co pozwalało jej utrzymywać równowagę. Jak na złość, piasek nie oferował stabilności i przesuwać się za każdym razem, gdy lądowała na nim stopa. I wtedy, w przeciągu sekundy, sytuacja całkowicie się zmieniła. Umysł Avy najwyraźniej nie zarejestrował, w którym momencie upadła na ziemie, pchnięta zarówno siłą wybuchu jak i pędzącego wprost w jej łopatkę. Zamrugała kilkukrotnie, czując jak piasek osadził się na jej rzęsach. Starała się go strącić. Chciała przetrzeć twarz, ale wtedy poczuła, że nie może się poruszyć, bo najmniej znaczne uniesienie ramienia sprawiało niewyobrażalny ból. Porównując, ten odczuwany wcześnie można nazwać jedynie dyskomfortem. To ją sparaliżowało, psychicznie. Spośród miliona impulsów, które wysyłało jej ciało do mózgu, starała się wyłapać te nowe. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że źródłem nowej przeszkody była tylna część pleców. Tkwiło w niej obce ciało czy została kompletnie rozerwana? Nie była w stanie się poruszyć. W głowie dzwoniło, brzęczało, jak wcześniej w uszach. A głosy rozbrzmiewały jakby w podświadomości - zbyt cicho, żeby były odebrane za prawdziwe. Nie miała odwagi zapłakać, ale była w sytuacji, w której ziemia cichutko zaczynała do niej szeptać, aby zaczęła palcami wybierać spod spodu ziarnka piasku i wykopała dla siebie wygodny dołek. Leżała jedynie z rozchylonymi ustami, niemal nie oddychając i czując jak kolejne krzemowe ziarnka przyklejają się do ust. Nie wiedziała czy ktoś coś do niej powiedział. Leżała tak, przygnieciona ciężarem bezradności i zaczynało ją ogarniać prawdziwe przerażenie. - Jesteś... Jesteś tu jeszcze? - wymamrotała niemal z głową w piasku. - Co się stało? CO TO JEST?! - możliwe, że krzyczała - Powiedz mi od razu. Jak to wygląda? - krzyczała błagalnie, ale nie mogła sobie zdać z tego sprawy, podobnie jak z kroków Daniela rozbrzmiewających tuż obok, bo organizm stał się niewrażliwy na jakiekolwiek bodźce. Był tylko ból. Ból i niemoc - śmiertelny duet. Walczyła ze sobą resztkami rozsądku, który dzisiaj odwiedził jej myślenie po raz pierwszy. |
| | | Daniel Wright
Wiek : 27 Zawód : początkujący reżyser Skąd : LA, CA Liczba postów : 161 Data dołączenia : 06/10/2013
Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Nie Paź 13, 2013 4:47 pm | |
| Sytuacja wydawała się wręcz dramatyczna - tragedia tego wszystkiego polegała na tym, że Daniel nijak znał się na opatrywaniu ran. W dodatku, jeżeli chodzi o wszelkiego typu zranienia to wykazywał cechy stereotypowego faceta, który z lekkiego rozcięcia na palcu czyni śmiertelną ranę. Opadł na piasek tuż obok niej, znalazłszy bądź też nie, swój inhalator. - Jestem! - odparł dość niewyraźnie wciąż mając w ustach drobną część tutejszej plaży. - Spokojnie, wszystko będzie dobrze - dodał tuż po tym, jak podwinął nieco swą koszulkę i wytarł w nią resztki piasku tkwiącego między zębami. Trochę to pomogło. Co miał jej powiedzieć? Rana nie wyglądała najlepiej. Mówiąc szczerze, to gdyby nie szok wywołany katastrofą, śmiercią nieznajomej spod drzwi i kilku innych równie ciekawych wydarzeń z dzisiejszego dnia, to pewnie zareagowałby zupełnie inaczej. Ucieczką, omdleniem lub czymś równie nieodpowiednim do sytuacji. Na szczęście rana Avy była niczym w porównaniu z tym, co już dziś widział. - Część poszycia... - zaczął zbliżając się na kolanach do leżącej dziewczyny - Musiała zostać wyrzucona przez wybuch - naprawdę nie wiedział, jak ma jej oświadczyć, że kawałek żelastwa tkwi w jej łopatce. - Przydałby się lekarz... - to chyba nie było zbyt pocieszające - Znaczy! - próbował się poprawić - Nie wygląda to źle... - dobrze, że nie widziała wyrazu jego twarzy. Zastanawiał się, co też ma teraz zrobić. Dobrze wiedział, że dziewczyna nie może się poruszyć, bo każdy, nawet najmniejszy ruch, sprawiał jej ogromny ból. Nie mogli też tutaj zostać, bo żar bijący od płonącego wraku robił się nie do zniesienia. - Trzeba cię przenieść - oznajmił w końcu. - Muszę czymś to ustabilizować - w tym momencie zaczął rozglądać się za jakąś walizką, w której mógłby znaleźć ubrania, koce, pasek do spodni, czy cokolwiek, czym można byłoby utrzymać w miejscu kawałek metalu tkwiącego w ciele Avy. Wybrał opcję nie wyciągania przedmiotu z rany. |
| | | Ava Luhrmann
Wiek : tylko 23 lata Zawód : cyganeczka Skąd : Bundaberg/Sydney Liczba postów : 99 Data dołączenia : 28/09/2013
Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Nie Paź 13, 2013 5:05 pm | |
| Gdyby Ava miała czas i siłę i zastanawianie się, głowiłaby się nad odnalezieniem jakiegoś epitetu, który mógłby opisać tę serię nieprzewidzianych i tragicznych zdarzeń, które układały się w układankę nieszczęścia nieszczęśliwych przypadków w krótkim życiu dziewczyny. Nie słyszała każdego słowa wydobywającego się z ust Daniela. Co więcej, nie widziała go, bo znajdował się po drugiej stronie - po stronie jej pleców, a nie mogła nawet odwrócić głowy, aby się mu przyjrzeć. W związku z tym, poddawała się instynktowi, doszukując się w natężonym szumie słów. Ale nie mogła być pewna czy one pochodziły od chłopaka czy od jej podświadomości - nic nie było pewne. - CZY CHCESZ POWIEDZIEĆ, ŻE MAM W PLECACH KAWAŁEK METALOWEGO GÓWNA?! - to nie była sytuacja, w której poszukiwało się wykwintnych słów i opisów. Przytłoczenie wzrastało. Ograniczenie było bardziej odczuwalne. Nie mogła się poruszyć, a oddychanie było jeszcze trudniejsze. Palcami jednej dłoni poszukiwała w piasku czegoś, czego mogłaby się złapać, aby dać upust bólowi i wewnętrznemu nieporządkowi, ale ziarenka przesypywały się między jej palcami. Czuła zbyt dużo co równało się z tym, że nie czuła już nic. Wyobrażała sobie, że z jej pleców wystaje część samolotu, a po skórze cieknie krew, choć nie czuła gorących strumyków. Poza maleńkimi strumykami potu, płynącymi po czole. Temperatura drażniła nozdrza i oczy - częściej mrugała. - Nie możemy tu zostać. NIE MOŻEMY TU DŁUŻEJ ZOSTAĆ! - nie słyszała co do niej mówił, ale starała się głośno przypomnieć mu o swoim lęku, przed którym musieli uciec. Przerażająca była niezdolność ruszenia się. Jakby zmiażdżona, przygnieciona życiem, z którym często igrała. Teraz stało nad nią i wielkimi, śliskimi łapskami przyciskało do piasku, aż czuła, że ziarenka wgniatają się w policzki. Śmiało się głośno z żałosnego obrazu, a ten śmiech rozbrzmiewał gdzieś pod czaszką, choć nieco tłumiony przez różne inne niezidentyfikowane dźwięki. |
| | | Magnolia Cooper
Wiek : 26 lat Zawód : działaczka charytatywna Skąd : NY/Sydney Liczba postów : 20 Data dołączenia : 06/10/2013
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Nie Paź 13, 2013 7:42 pm | |
| Wszystko działo się tak szybko, że do zaspanej Magnolii ledwo dochodziła powaga oraz ogrom sytuacji. Zanim jednak dodała jedno do drugiego, przeturlała się na tyły pierwszej klasy, uderzając głową o kant jednego z siedzeń i tracąc przytomność. Kiedy się obudziła, leżała na plaży. Chwileczkę.. gdzie do cholery? Krztusząc się nieprzyjemnie słoną wodą, palącą w podniebienie, poderwała się na równe nogi, czego zaraz pożałowała z powodu pulsującego bólu, promieniującego od kolana dziewczyny na całe poobijane ciało. Momentalnie upadła na piasek, łapiąc się za nogę, co jednak na niewiele się zdało. Ból był nie do zniesienia, przez co do oczu napłynęły jej łzy. Mocno zaciskając szczęki, rozejrzała się dookoła, chcąc namierzyć kogokolwiek, kto podobnie jak ona, w cudowny sposób uszedł z życiem z fatalnej katastrofy. Katastrofa samolotu.. powoli docierało do niej co się właściwie stało. Nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek padnie ofiarą czegoś podobnego, ale nigdy nie wpadłaby również na to, że któregoś dnia spakuje się i zaplanuje podróż w celu zamordowania człowieka. Mieszanka bólu, stresu i kompletnego zdezorientowania spowodowały, że zaczęła się śmiać. Dość histerycznie, leżąc na plecach na mokrym piasku, czując w ustach metaliczny posmak krwi, płynącej równą strużką z rozciętego łuku brwiowego. W końcu nieznacznie się uspokoiła, powoli podnosząc do pozycji siedzącej. Zaczynała ogarniać ją panika. Nie mogła tutaj zostać. Nie mogła tutaj zginąć! -POMOCY! - krzyknęła z całych sił, krztusząc się resztkami słonej wody, która powodowała iż gardło piekło ją paskudnie, niczym przypalane żywym ogniem - Pomocy! Jest tu ktoś? - podjęła kolejną próbę ściągnięcia na siebie czyjejś uwagi. Przecież nie mogła być jedyną ocalałą. Prawda? PRAWDA!? |
| | | Mackenzie Davenport
Wiek : 25 Zawód : striptizerka Skąd : Los Angeles Liczba postów : 39 Data dołączenia : 30/09/2013
Ekwipunek : zwój liny
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Pon Paź 14, 2013 1:46 pm | |
| Dosłownie kilka sekund po tym, jak Jake zniknął w tyle samolotu, rozpętało się... nie, to nawet nie było piekło. Tatar to też zbyt delikatne określenie. Wszystko działo się tak szybko, że jedyne, co Mackenzie zdążyła zaobserwować, to nagle po prostu odpadający bok samolotu, a zaraz za nim wrzask ludzi zajmujących wyssane siedzenia dwóch rzędów przy oknie. Przez jej głowę zdążyły jeszcze tylko przemknąć słowa "dobrze, że Jake wyszedł", ale nie miała nawet czasu na rozpatrywanie tego, czy czegokolwiek innego, bo dookoła nastała nicość. Dosłownie.
Jakiś szum, trzaski, krzyk... Coś się stało? Nie, to zwykły uliczny harmider, znowu sąsiedzi robią remont, znowu ktoś kłóci się na ulicy. Tylko dlaczego z czasem wszystko zaczęło narastać? Ktoś otworzył okno, dlatego zrobiło się głośniej? Obróciła się na drugi bok. Nie, poprawka - nie obróciła się na drugi bok. Na żaden bok. Bo nie mogła. Coś się stało? Zdrętwiałe kończyny? Dopiero kiedy odważyła się unieść odrobinkę powieki, zaczęło do niej docierać, że nie leży bezpiecznie w swoim łóżku. TO zdecydowanie nie było jej domem! Pierwsza fala paniki zablokowała umysł na tyle, że jeszcze nie zorientowała się w jakiej jest sytuacji. Spróbowała się poruszyć, ale oczywiście na marne. Nawet głowy nie mogła unieść! A próba wydobycia jakiegokolwiek dźwięku zaowocowała tylko bólem w... właściwie nie wiadomo gdzie, po prostu ten ból był. Gwałtownie podniesiony poziom adrenaliny na pewno skutecznie znieczulił, więc wszelakich obrażeń nie byłą w stanie stwierdzić. Poza tym... przecież i tak nie mogła się ruszyć. Ani nic powiedzieć. Pozostało jej jedynie leżeć w bezruchu i mieć nadzieję, że ktoś ją odkopie... co to właściwie jest? Wspomnienie o siedzeniach, wyrywanych przy akompaniamencie niewyobrażalnego łoskotu, wywołało kolejną falę paniki. Rozbili się. Mackie chyba nawet się nie zorientowała, że z jej oczu samoistnie i niekontrolowanie zaczęły płynąć łzy, a ręka, która jako jedyna wystawała spod tego całego gruzu, poruszała się i zaciskała w pięść w miarę możliwości.
Drogi MG <3 Nie uwzględniałam tu wybuchu wraku, pozostawiam to Tobie, wpłyń mi ładnie na moją cudownie beznadziejną sytuację <3 LOWE, Mackie. |
| | | Mistrz Gry just chillin' killin'
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 28/09/2013
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Pon Paź 14, 2013 3:29 pm | |
| Daniel, pomysł z usztywnieniem wbitej części poszycia jest rozsądny. Rozglądasz się dookoła siebie, ale nie znajdujesz niczego, co mogłoby się przydać (inhalator także przepadł w odmętach piasku)...chociaż nie, skórzany pasek? Umierający człowiek po Twojej lewej stronie akurat ma taki na sobie. MOŻESZ więc pożyczyć sobie jakąś część jego ubioru - decyzja należy do Ciebie. Należy też odciągnąć Avę w cień palm, co nie będzie dla niej przyjemne, ale oczywiście możesz ją także zostawić na gorącym piasku i pobiec szukać pomocy. Albo swojego inhalatora, jakkolwiek.
Ava, pechowa dziewczynko! Grzebiesz w piasku i...przypadkowo wyciągasz z niego zegarek, dziewczęcy, z dalmatyńczykami na pasku. Wskazuje trzynastą dwanaście i pięknie błyszczy w słońcu. Możesz go zachować albo rzucić nim przed siebie, aczkolwiek nie jest on zbyt pomocny przy samobójstwie. Dalej nie możesz się ruszyć, chyba, że Daniel usztywni wbitą część samolotu i zacznie ciągnąć Cię w stronę drzew. Wtedy...możesz wyć z bólu, możesz także płakać z bólu albo z bólu oszaleć. Chyba, że pan Wright Cię (w końcu) zostawi. Wtedy poczekaj na mój następny ruch.
Magnolia, udaje Ci się wyjść z wody. Twoje ciuchy są ciężkie, przykleja się do nich piasek, utykasz - nie możesz poruszać się szybko. Na szczęście moment wybuchu wraku przeczekałaś w wodzie, inaczej byłabyś smętną kupką popiołu. Nie ma nikogo, kto usłyszałby Twoje wołanie, już nie. Słyszysz jednak dziwne chrobotanie, dobiegające z sterty siedzeń i rozrzuconych walizek po Twojej lewej stronie. I...czy to nie czyjaś ręka rusza się w piasku? MOŻESZ sprawdzić pochodzenie tego odgłosu, MOŻESZ też ruszyć dalej, w kierunku drzew.
Mackenzie, na razie słodko egzystujesz w niebycie, dalsza rozgrywka jest zależna od decyzji Magnolii bądź Sophie.
Sophie, szczęście w nieszczęściu. Gdy silniki samolotu eksplodowały siła uderzenia zdarła Ci nie tylko skórę z lewego ramienia ale i strąciła z Ciebie drzwi ewakuacyjne. Przebywałaś w najmniej zniszczonej części wraku, więc ściana działowa powstrzymała latające przedmioty od pocięcia Cię na kawałki. Budzisz się piasku, na plaży, bardzo niedaleko stosu siedzeń. Prawa noga szalenie Cię boli, ale jest TYLKO złamana. MOŻESZ podczołgać się w stronę wychodzącej z wody Magnolii, MOŻESZ wzywać pomocy, NIE MOŻESZ na razie opuścić lokacji. |
| | | Daniel Wright
Wiek : 27 Zawód : początkujący reżyser Skąd : LA, CA Liczba postów : 161 Data dołączenia : 06/10/2013
Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Pon Paź 14, 2013 4:06 pm | |
| Zgubił inhalator. Pięknie. Wprawdzie nie był mu już potrzebny, bo służby ratownicze muszą już tu gdzieś być, więc darował sobie poszukiwania. W szpitalu podadzą mu coś lepszego. Szkoda tylko, że nie wiedział jednego - nikt nie miał zamiaru im pomagać. Był przerażony tym wszystkim - za każdym razem, gdy już wydawało się, że jest bezpieczny musiało stać się coś, co grzebało jego nadzieje. - Musimy uciekać - zgodził się z cierpiącą, choć był świadom, że ucieczka nie była w tej sytuacji taka prosta. Był pewien jednak jednego - nie zostawi już nikogo i nie pobiegnie szukać pomocy. W ten sposób przypieczętował los tamtej dziewczyny przygniecionej drzwiami ewakuacyjnymi. Nie powtórzy nigdy więcej tego błędu. W pobliżu nie znalazł niczego, czym można byłoby ustabilizować odłamek tkwiący w ciele Avy, poza paskiem należącym do umierającego mężczyzny. Nie mógł jednak zmusić się do czegoś takiego - nie okradnie przecież kogoś tuż przed jego śmiercią. Nie wiadomo, czy to wina szoku pourazowego, czy też zwykłego roztrzepania - miał przecież na sobie jakieś ubrania, które mógł wykorzystać! Koszulka powinna się nadać, potrzebował tylko czegoś, czym przymocuje ją do ramienia dziewczyny. - Zaraz wracam! - pójdzie za to do piekła. Odskoczył do umierającego mężczyzny. Wziął głęboki oddech starając się nie patrzeć nieznajomemu w oczy - liczył, że tak będzie łatwiej. - Przepraszam... - szepnął, po czym wyciągnął mu ze spodni pasek. Po chwili wrócił do leżącej na piasku Avy. - Zaboli - uprzedził, po czym ściągnął z siebie koszulkę. Obłożył nią przedmiot wystający z ciała dziewczyny, starając się zrobić to jak najdelikatniej. Następnie przymocował bluzkę paskiem wokół ramienia panny Luhrmann - na jakiś czas powinno wystarczyć. - Najgorsza część... - wydyszał wstając - Dasz radę iść? - głupie pytanie - oczywiście, że nie. |
| | | Magnolia Cooper
Wiek : 26 lat Zawód : działaczka charytatywna Skąd : NY/Sydney Liczba postów : 20 Data dołączenia : 06/10/2013
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Pon Paź 14, 2013 4:12 pm | |
| Magnolia krzyczała jeszcze chwilę, jednak po niedługim czasie zaprzestała tej czynności, kiedy zorientowała się, że nie przynosi żadnego skutku, a tylko przyczynia się do opadnięcia z sił, których i tak pozostało jej niezbyt wiele. Oddychając szybko i płytko oraz drżąc na całym ciele, rozejrzała się dookoła, podejmując kolejną próbę stanięcia na nogi. Tym razem jej się udało. Przez chwilę stała w miejscu, chwiejąc się jak drzewo na wietrze i nie bardzo wiedząc gdzie powinna teraz pójść. Jaki powinien być jej następny krok. Czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Była na pieprzonej, bezludnej wyspie i w obecnej chwili nie zapowiadało się, żeby ktokolwiek miał przybyć z pomocą. Z piersi wyrwało jej się zduszone westchnięcie poprzedzone falą gorących i piekących w oczy łez. Czy ponosiła jakieś nadprzyrodzone konsekwencje swojej decyzji odnośnie odebrania życia oprawcy ojca? Przecież to niemożliwe. Nigdy nie wierzyła w tego typu brednie jak przeznaczenie, czy chociażby siła wyższa. Jakakolwiek. A jednak znajdowała się teraz na kawałku ziemi, na którym prawdopodobnie nigdy przedtem nie stanęła ludzka stopa. Kiedy tak stała na plaży z głową przepełnioną egzystencjalnymi przemyśleniami, usłyszała chrobotanie. Zamarła i wręcz wstrzymała oddech, wytężając słuch. Chciała w ten sposób zlokalizować coś lub kogoś kto ów dźwięk produkował. Powoli, uważając na uszkodzone kolano, obróciła się wokół własnej osi, uważnie obserwując teren dookoła. Wtem jej wzrok padł na stertę siedzeń i walizek spod których wystawała... ludzka dłoń. W pierwszej chwili pisnęła, zakrywając usta obiema dłońmi, myśląc że to zwłoki, jednak ręka raz po raz zaciskała się w pięść. Ktoś żył! Leżał przygwożdżony całą masą gruzu. Niewiele myśląc, dziewczyna powoli, utykając, ruszyła w tym kierunku, kucając przy ręce, którą chwyciła. Przez moment drżała na całym ciele, nie bardzo wiedząc jaki powinien być jej kolejny krok. Na pewno sama nie da rady wyciągnąć kobiety, ale zawsze warto spróbować. -Słyszysz mnie? - zaczęła, starają się brzmieć spokojnie. Musiała się upewnić, że dziewczyna na pewno żyje, a nie ma do czynienia tylko ze skurczami pośmiertnymi - Zaraz spróbuję cię wyciągnąć - dodała, marszcząc brwi po czym puściła dłoń Mackie i zabrała się za odrzucanie kolejnych walizek za siebie, zmniejszając tym samym stos. W dalszym ciągu miała wrażenie, że znalazła się w jakimś paskudnym koszmarze i to tylko kwestia czasu kiedy się w końcu obudzi. Jednak póki co się na to nie zapowiadało. Otarła rękawem bluzki krew z rozciętego łuku brwiowego, która zalewała jej twarz. |
| | | Mackenzie Davenport
Wiek : 25 Zawód : striptizerka Skąd : Los Angeles Liczba postów : 39 Data dołączenia : 30/09/2013
Ekwipunek : zwój liny
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Pon Paź 14, 2013 4:29 pm | |
| Nie miała choćby tęczowego pojęcia ile czasu minęło, odkąd ocknęła się przywalona tym wszystkim, co tak malowniczo i słodko przygwoździło ją do ziemi. W takim stanie i tak czas wlókł się niemiłosiernie, jakby sekundy nagle postanowiły strajkować. Tak bardzo błagała los, bo w boga nie wierzy żadnego, żeby ktoś ją znalazł! Albo przynajmniej żeby znowu straciła przytomność, to może ten koszmar okazałby się tylko naprawdę złym snem. Nawet jeśli ten cały majdan, który ją przytłaczał fizycznie i psychicznie, tłumił głosy z zewnątrz, poczuła, jak ktoś łapie ją za rękę. Aż załkała głośniej ze szczęścia! O ile to nie jakiś psychopata z maczetą, cholera wie kto leciał tym samolotem. Ale po chwili usłyszała damski głos, który najprawdopodobniej zwracał się właśnie do niej. Nie mogła odpowiedzieć, wciąż nie byłą w stanie wydobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku, ruszyć też nijak się nie dało, mogła jedynie... mocniej ścisnąć dłoń kobiety. A pragnę zauważyć, że wysoki poziom adrenaliny pomógł jej ścisnąć naprawdę mocno! Aż trudno tamtej było rękę wyrwać. No i nic, pozostało jej jedynie czekać i słuchać, jak nieznajoma co rusz odrzuca kolejne walizy. Wolałaby, jakby coś mówiła, żeby mieć pewność, że tu jest. |
| | | Mistrz Gry just chillin' killin'
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 28/09/2013
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Pon Paź 14, 2013 4:40 pm | |
| Magnolia, właśnie uratowałaś komuś życie. Jakie to uczucie? Wiesz, uratować tak bezpośrednio, nie przez smętną działalność charytatywną, ale tak...naprawdę, fizycznie, czuć ciężar każdej walizki i każdego siedzenia, które pogrzebało...jakąś kobietę. Udaje Ci się odgrzebać Mackenzie spod zwału zniszczonych foteli i rozrzuconych walizek, chociaż zmęczyłaś się przy tym nieziemsko i - co gorsza - nadwyrężyłaś naciągnięte kolano, które zaczyna nieprzyjemnie Cię rwać. Przestałaś jednak krwawić i nie musisz już ocierać ciągle hemoglobiny ze swojej twarzyczki.
Mackenzie, jesteś ogłuszona, boli Cię dosłownie KAŻDA część ciała, jakbyś właśnie zeszła z ringu bokserskiego albo trenowała tydzień bez przerwy, nie schodząc z rury nawet na moment. Każdy oddech sprawia Ci ból...tak, masz obtłuczone biodra i prawie całą klatkę piersiową w siniakach, ale poza tym - wyszłaś z katastrofy prawie bez szwanku. Co nie znaczy, że możesz hasać i cieszyć się życiem - Twoje ciało przeszło naprawdę wiele i daleko mu do sprawności sprzed niecałej godziny. Na razie NIE MOŻESZ się poruszyć, bo każdy ruch sprawia Ci ból, do tego jasne światło na razie Cię oślepia. |
| | | Sophie Clemons
Wiek : 25 Zawód : pilot wycieczek Skąd : Los Angeles Liczba postów : 86 Data dołączenia : 06/10/2013
Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Pon Paź 14, 2013 5:15 pm | |
| Dlaczego ten czas tak nagle się urywa? Najpierw zwykły lot, a potem pobudka pod ciężkimi drzwiami ewakuacyjnymi. Najpierw płacz i błagania o sprowadzenie ratowników, potem ocknięcie się na plaży. Sophie otworzyła oczy, mrużąc je pod wpływem ostrych promieni słonecznych. Była pewna, że nieznajomy, który chciał jej pomóc, sprowadził ratowników i dlatego już nie widzi ad sobą dachu samolotu. Tylko dlaczego obok niej nikogo nie ma? Kobieta spojrzała w bok, wprost na wzburzone fale morza, wciskającego się na ląd. Krzyk jakiś dało się słyszeć, ale Sophie nie była pewna z której strony. Jaka to ulga, że ona już nie musiała się wysilać! Zwróciła twarz w drugą stronę, może szukając mężczyzny z samolotu, jednak zamiast niego, dostrzegając przemoczoną kobietę, pochylającą się nad stertą siedzeń. - Hej...! HEJ! Zawołała, z trudem podnosząc się na rękach i siadając na piasku. Zaraz jednak wydarł się z płuc krzyk bólu, gdy Sophie poruszyła nogą, dotąd przywaloną drzwiami. Blondynka znowu poczuła falę nudności, wbijając palce w piasek i opadając na bok z braku sił. Już nie wiedziała co może być gorsze. Chciała czuć nogę, ale nie tak cholernie boleśnie! Łzy znowu napłynęły jej do oczu, ale tym razem Sophie nie chciała liczyć na łaskę innych. Podniosła głowę, by zorientować się czy nieznajoma zwróciła na nią uwagę. Równocześnie zaparła się sama w sobie i zaczęła podciągać w jej stronę. Udało jej się przemieścić może o metr, może nie. Ból był nie do zniesienia. Nie pozwalał na poruszanie, na normalny oddech. Kazał opaść na piasek i zacisnąć zęby, by znowu nie krzyknąć. |
| | | Ava Luhrmann
Wiek : tylko 23 lata Zawód : cyganeczka Skąd : Bundaberg/Sydney Liczba postów : 99 Data dołączenia : 28/09/2013
Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Pon Paź 14, 2013 6:40 pm | |
| Szkoda, że Daniel nie widział twarzy brunetki i zastanawiał się jak zająć się jej plecami. Mógłby się wtedy przyjrzeć bogatej kompozycji emocji, które przeplatały się i wymieniały, ale żadna nie była całkiem prawdziwa i naturalna. Usta krzywiły się a czoło na zmianę marszczyło i rozluźniało, bo sama dziewczyna czułą jakby przestawała kontrolować skurcze mięśni. Ostatecznie pozostał grymas spowodowany kolejną dawką bólu - rozchylone wargi i zmarszczka między brwiami. Spazmatyczny oddech dopełniał ten obraz pokrzywdzenia przez los, z którego się kiedyś żartowało. Tak! Właśnie to starała się mu powiedzieć! I mogła się ucieszyć, gdy on też doszedł do tego wniosku, że nie należy zostawać w tym miejscu ani chwili dłużej, ale w obecnym stanie mogła odpowiedzieć tylko głośniejszym westchnieniem. Piasek zaczynał jeszcze bardziej drażnić. Miała wrażenie, że ziarenka już wbiły się w jej skórę i na wylot przebijają skórę, tkanki. Chore urojenia w stanie chorej niemocy. Nie było już oddechów, a jedynie krótkie uniesienia pleców i przepływ powietrza w gardle. Tak jak chciała złapać się piasku, tak jej ciało ostatkami sił starało się trzymać przy życiu i pozorować normalne funkcjonowanie. Nie wiedziała już nic. Zaczynała wątpić w ból, który nadal odczuwała i zastanawiała się czy nie był to jedynie szok wywołujący blokadę i sprawiający, że nie mogła się ruszyć. Jedynie dłoń grzebała w piasku, palce przesuwały ziarenka. Aż natrafiły na przedmiot, który i tak nie mógł się przydać. Jedna ścięgna i mięśnie skurczyły się i kościste palce (jak u śmierci? ale przecież śmierć lubiła bawić się życiem) mocno zacisnęły się na pasku. Trzynaście. Trzynastka nieszczęścia. Nie usłyszała kiedy Daniel znów się do niej zbliżył ani żadnych słów, które w jej stronę skierował. Może była już za daleko. Odbiegła myślami od plaży i płonącego wraku. Skupiła się na niedowierzaniu w tę serię zdarzeń i przez chwilę, w oderwaniu od rzeczywistości, nie odczuwała bólu. Ale kiedy chłopak jej dotknął, odczuła go bardziej niż wcześniej. Syknęła. - WYJMIESZ TO? BĘDZIESZ MUSIAŁ TO WYJĄĆ, PRAWDA? - myśl o kawałku metalu w jej plecach była straszniejsza od myśli o tryskającej krwi i osłabieniu związanym z jej stratą. Pamiętajcie, że ona nie znała się na medycynie i wiedza o tym czy obcych ciał należy się pozbywać czy nie, nie spłynęła do niej nagle ze względu na sytuację, w której się znajdowała. Dalej nic nie wiedziała, a ból w niczym nie pomagał. Nadal musiała wytężać zmysły, oczekując odpowiedzi. Szum, szum, zakłócenia w odbieraniu realności. - Nie - jęknęła cicho, w piasek, słysząc jego pytanie - Nie wiem - i uniosła głowę aby ocenić ile drogi jeszcze im pozostało. - Nie wstanę. MUSISZ MI POMÓC WSTAĆ. - sapała. Wykręcanie głowy również nie należało teraz do najłatwiejszych przyjemności, więc mówiła głośniej, nadal czując ziarnka piasku przeżerają skórę na policzku. Drażniący i palący piasek odpychał na bok świadomą rezygnację z życia - samobójstwo. |
| | | Daniel Wright
Wiek : 27 Zawód : początkujący reżyser Skąd : LA, CA Liczba postów : 161 Data dołączenia : 06/10/2013
Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU Pon Paź 14, 2013 7:02 pm | |
| Okradł umierającego. Co z tego, że zrobił to w szczytnym celu? Ostatnią rzeczą, którą zobaczył tamten facet przed śmiercią był jakiś chłopak kradnący jego pasek. Miłe, prawda? Daniel będzie musiał jakoś z tym żyć, chociaż zważywszy na jego pecha to może wcale to długo nie potrwa... Może to i lepiej, że nie miał wglądu w jej twarz. Wówczas pewnie usztywnienie tego żelastwa nie poszłoby mu tak sprawnie, chociaż nie można powiedzieć, żeby wyszło mu to dobrze, przy czym lepsze to, niż nic. Chyba. Nie chciał sprawiać jej więcej bólu, choć nie było to takie proste. Nie był lekarzem, nigdy nie chciał być i naprawdę wolałby w tej chwili bawić się swoim telefonem. Może nawet mógłby zagrać w jakąś grę medyczną? Wyciąganie przedmiotów wbitych w tkanki! Idealna! - Zrobią to ratownicy jak tylko do nich dotrzemy - świadomość posiadania kawałka samolotu w ciele z całą pewnością nie była przyjemna. Wierzył jednak, że za chwilę profesjonaliści zajmą się Avą, a on będzie mógł w końcu położyć się na piasku i odetchnąć. Zacisnął zęby obawiając się reakcji dziewczyny, gdy spróbuje ją podnieść. Mógł przecież coś źle zrobić - może nie należało jej przemieszczać? Pamiętał, że nie wolno przenosić ludzi w pewnych sytuacjach. Ale jakich? Tego wszystkiego było zdecydowanie za dużo, jak na jego biedną głowę, w której w tej chwili kłębiło się pełno myśli. Żadna jednak nie zawierała odpowiedzi na to, w jaki sposób pomóc Avie. Ale przede wszystkim - GDZIE SĄ RATOWNICY?! To oni powinni się dziewczyną zająć, a nie niedoświadczony chłopak, który nie rozróżnia rany szarpanej od ciętej - chyba, że te dwie to jedno i to samo. Ale to potwierdzałoby tylko jego brak kompetencji i wszelkiej wiedzy medycznej. - To może zaboleć - powtórzył znowu kucając - Złap mnie za ramię - czy za co zdoła. W każdym bądź razie będzie musiał pomóc jej wstać i tak pokuśtykają w kierunku drzew. Miejmy tylko nadzieję, że znowu coś nie wyleci w ich kierunku... |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU | |
| |
| | | | PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |