SKAŁY U STÓP WZGÓRZA

IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 SKAŁY U STÓP WZGÓRZA

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyCzw Paź 10, 2013 4:37 pm

Wapienne, duże i płaskie, z wyraźnie postepujacą erozją, znajdujące się na małym obszarze o znacznie rzadszej roślinności, lecz dobrej widoczności. Wzgórze, u stóp którego leżą, jest niewysokie jednak ciężko się na nie wspiąć, gdyż to jedno zbocze jest dość strome. Zaraz za skałami znajduje się wielka łąka, sięgająca aż połaci dżungli.
Powrót do góry Go down
Jaime Burton


Jaime Burton


Wiek : 28
Zawód : doktorantka na UTS
Skąd : Los Angeles/Sydney
Liczba postów : 60
Data dołączenia : 08/10/2013

Ekwipunek : nożyczki, koszulka (TITS OR GTFO) i trzy prezerwatywy

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyPią Paź 11, 2013 4:32 pm

Przez jedną, cudowną chwilę było jej tak dobrze. Błękit nieba działał kojąco, lekki wiatr sprawiał, że źdźbła trawy muskały delikatnie policzki Jaime. Jednak w głowie dziwnie jej szumiało, czuła się tak, jakby była pod wodą i właśnie miała się wynurzyć. Już za chwilę, za sekundę...
Wzięła głęboki oddech i prawie natychmiast zaczęła kaszleć, a gdy przyłożyła rękę do ust, zauważyła na niej krew. Natychmiast podniosła się do pozycji siedzącej, co spowodowało ogromny ból głowy. Dym wciąż drażnił oczy i nos, jednak Jaime zaczynała wszystko widzieć wyraźniej.
Co się stało, gdzie ja jestem? KIM jestem?
Zawroty głowy nasilały się, kobieta poczuła ogarniającą ją panikę. Nie miała pojęcia, jak znalazła się na tej łące, ale bardziej zatrważające było to, że nie wiedziała, jak się nazywa. Co tutaj robi, czy jest sama? Wyciągnęła przed siebie dłonie, jakby chciała się przekonać, że jest realna. Drżały lekko, ale należały do niej. Skojarzyła pierścionek, który znajdował się na jej kciuku, gdzieś już go widziała. Myśli przebiegały w jej głowie jak szalone, ale nie była w stanie połączyć elementów nawet tej najprostszej układanki - własnych personaliów.
Przerażona zerwała się na nogi, ale te odmówiły jej posłuszeństwa. Ponownie wylądowała na trawie i dopiero teraz poczuła rwący ból w lewej nodze. Spojrzała w dół, wyciągnęła dłoń, ale sprawa utraty pamięci zajmowała ją bardziej niż uraz. Rozejrzała się, jednak nie znalazła niczego, na czym mogłaby się podeprzeć. Zacisnęła zęby, próbując wstać i tym razem jej się udało. Zakaszlała jeszcze raz, ten dym naprawdę dawał się we znaki, lecz dopiero po chwili podniosła głowę i zlokalizowała jego źródło.
Znajdowała się u podnóży skarpy, z której zwisał wrak samolotu, a nad nim unosiły się kłęby szarego dymu. Jaime jęknęła, rozglądając się rozpaczliwie dookoła. Wiedziała już co się stało, ale wciąż nie miała pojęcia, jak znalazła się na łące, czy nawet w samolocie.
-Czy jest tu ktoś?! - krzyknęła, a w gardle coś zapiekło ją niemiłosiernie.
Oceniła, że ma niewiele czasu zanim wrak zacznie spadać prosto na nią, dlatego wszystkimi siłami spróbowała oddalić się na jak największą odległość. Pulsujący ból w nodze utrudniał poruszanie się, jednak Jaime dalej dzielnie kuśtykała przed siebie, próbując odpowiedzieć na jedno ważne pytanie... Jak, do cholery, się nazywa?

| Chce uciec z łąki
Powrót do góry Go down
Hugon Bernier


Hugon Bernier


Wiek : 32
Zawód : Psychiatra
Skąd : Francja
Liczba postów : 26
Data dołączenia : 10/10/2013

Ekwipunek : czekoladowy batonik xxl, męski tshirt i potłuczone lusterko.

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyPią Paź 11, 2013 5:35 pm

Hugon obudził się z koszmarem. Przerażony rozwarł powieki i uniósł drobne piąstki, by zasłonić nimi twarz. Wąskie wargi drżały, a zęby szczękały o siebie, mimo upalnego lata. Malutka klatka pieriowa to wznosiła się i opadała w niezdrowym tempie, gdy stalowe oczy taksowały ciemny pokój zza zmrużonych powiek. Lekki i ulotny spokój zdążył otulić szybkobijące serdeuszko Hugona, nim uważne spojrzne padło na szafę, a strach powrócił, śmielszy, niż wcześniej. Drzwi szafy, uprzednio z pewnością zamknięte, teraz stały otwarte, a w jej środku kłebiły się sterty zmiętych ubrań, nałożonych na siebie, tworzących wspólną, zastraszającą całość. Drobna sylwetka siedmiolatka poderwała się w górę i pomknęła biegiem do pokoju, potykając po drodze na progu pokoju. Szaleńczy bieg zakończył się tuż przed domkniętymi drzwiami salonu. Nazwijmy to szóstym zmysłem, ale Hugonowi nagle niestraszna była szafa pełna upiorów, zawróciłby i odszedł, gdyby tylko ta jego ciekawska natura mu na to pozwoliła. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, próbującemu krzyczeć w jego głowie, chłopiec oplótł zimną dłonią gałkę i uporawszy się z ostatnim zawahaniem, przekręcił.
Ostatnim, co zarejestrowały jego oczy była wysoka postać mamy, spadając bezwładnie w dół. Lekko, niczym kukiełka. Dalej, ziemna po prostu usunęła się Hugonowi spod nóg. Pokruszyła, niczym szkło, zniknęła, a Hugon począł spadać w ciemność.

Jak długo spada się w nicość?, pomyślał jego sponiewierany umysł, nim otrzeźwiał do końca.
Nim Hugo uderzył o ziemię, jedynym gnębiącym dyskomfortem był kwaśny posmak w ustach, jakby coś sobie naciągnął. Zirytował on go tyle, że Bernier skrzywił się z niesmakiem, gotowy przywitać podły humor na reszte dnia.
Można powiedzieć, w przenośni i dosłownie, że szybko wrócił na ziemię.
Ból eksplodował płomieniami w głowie i w barku, niemalże zpychając go z granicy świadomości. Hugo podniósł się i postąpił krok do przodu, ze zmęczenia jednak, czy z trawiącej go choroby, nie zdołał utrzymać swojego ciężaru i uderzył o ziemie, ponownie. Otępienie przygwoździło go do gęstej trawy na długie minuty, które pozwoliły gnać jego myślą w absurdalnych kierunkach. Pomyślał, że Mary powinna przefarbować włosy na czerwień, która idealnie podkreślałaby jej oczy, z drugiej jednak strony obawiał się własnej reakcji na tak ekstrawagancką zmianę. Powinna nosić bardziej stonowane kolory, zdecydowanie.
Eksplozja wyrwała go z letargu. Nowe płomienie zamajaczyły nad sylwetką drzew i Hugo z przerażeniem zdołał wznieść się na nogi. Skulony od przejmującego bólu, stawiając niepewne kroki, niczym ślepy, zaczął kierować się w stronę płomieni. Rozum momentalnie podsunął mu dawno zapomniany obraz z dzieciństwa, kiedy również zdając sobie sprawę z nieubłaganej katastrofy, zajadle kroczył w jej kierunku.
Powrót do góry Go down
Lilith Boulet

how to be a porcelain doll
Lilith Boulet


Wiek : 29
Zawód : dziennikarka
Skąd : Portland, AUS /Ontario, US
Liczba postów : 176
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : latarka, męska bluza i klucze

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyPią Paź 11, 2013 6:46 pm

Wszystko jest normalnie. Wszystko jest cudownie, miękko i przejrzyście. Jasno, ciepło... Za jasno... Gorąco... Duszno...
W jednej chwili runął cały świat zbudowany w podświadomości Lilith w czasie, kiedy była nieprzytomna. Jeszcze w jej głowie tliły się resztki bezpieczeństwa, kiedy na zewnątrz rozszalały ogień buchał niedaleko jej siedzenia. Czuła się okropnie, śmierdzący dym szczypał ją w oczy. W jednej chwili zrozumiała co się stało i dlaczego znalazła się w takim położeniu. Pierwszą emocją, jaka ją ogarnęła, była autentyczna radość z przeżycia. Pierwszym gestem, jaki wykonała, było sprawdzenie stanu brzucha, który wydawał się być nienaruszony, choć dość mocno przypięty pasami, które miejscami obcierały ją. Odetchnęła z ulgą. To życie dziecka było tutaj najważniejsze. Ona, jako jego inkubator, musiała o niego dbać, więc teraz nastawiła się przede wszystkim na przeżycie.
Rozejrzała się wkoło, chcąc zbadać sytuację, i nikt nie wyobraża sobie, jak wielkie przerażenie nią zawładnęło. Po lewej stronie ziała dziura, w której wielkie oczyska Lilith mogła zajrzeć bez problemu. Nie było jej sąsiadki, która... tak, to ona złapała ją za rękę! Przestała się jednak nad tym zastanawiać dość szybko, gdyż wzmagające się ciepło zmusiło ją do podjęcia jakiegokolwiek działania. Czarny dym utrudniał widoczność, drapał w delikatnym gardle i sprawiał, że po piegowatych policzkach leciały łzy. Lilith miała tylko nadzieję, że dziecko się go nie nałyka. Widać było wielką jasność, zbyt wielką. Ogień szalał po pokładzie. Musiała się stąd wydostać, jeśli nie chciała stać się upieczonym kawałkiem mięsa, który wygłodniali rozbitkowie mogliby wziąć za idealne pożywienie. MUSIAŁA DZIAŁAĆ, jeśli nie chciała skończyć jak WIEDŹMA. Zrozumiała, że nie ma zbyt wiele czasu.
Szarpnęła pas kilka razy i wtedy zdała sobie sprawę, że zaciął się dość mocno. Z tej perspektywy nie mogła go rozpracować. Mimo wszystko szarpała się dalej, jednocześnie rozglądając się w miarę możliwości za czymś do przecięcia. Po prawej stronie siedział mężczyzna, który wyglądał na nieprzytomnego, jednak Lilith nie była pewna czy powinna panicznie błagać go, aby ją uwolnił. To by oznaczało niskie błaganie o życie, czyli upokorzenie. Niezależna dziennikarka z dużego miasta nie powinna tego robić, ALE przyszła mama w potrzasku musiała ratować swoje dziecko. Zaczęła trącać mężczyznę i szeptać jakieś niezrozumiałe słowa, takie jak ogień, pomoc, szybko, umrzemy, choćby po to, żeby sprawdzić czy żyje, aby sam mógł się uratować, jeśli nie pomoże jej.
Od kiedy stałaś się taka dobra, Lilith? Czy właśnie gorąca śmierć zajrzała ci w oczy?


Ostatnio zmieniony przez Lilith Boulet dnia Sob Paź 12, 2013 10:27 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyPią Paź 11, 2013 6:49 pm

Jaime, ból nogi się nasila, ale dzielnie uciekasz od płonącego ognia. Kierujesz się do WĄWOZU. Dalej słyszysz trzaski palącego się samolotu, ale i tak postanawiasz kierować się dalej wgłąb dżungli.


Zacznij proszę pisać W WĄWOZIE, nawet krótko, potem poczekaj na posta MG, który pokieruje dalszą rozgrywką. Pamiętaj o swoich obrażeniach - co jakiś czas kaszlesz krwią, noga zaczyna puchnąć.
Powrót do góry Go down
Rufus Payne


Rufus Payne


Wiek : 36 lat
Zawód : groomer
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 22
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody mineralnej, czekoladowy batonik, zeszyt

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyPią Paź 11, 2013 10:26 pm

Obudził się, ale, dziwne, nie pamiętał chwili zaśnięcia. Właściwie to, co jawiło się przed nim po odzyskaniu przytomności, przypominało senny koszmar. Krzyki, wrzaski, huki, wszystko takie głośne i niewyraźne! Dotknął obolałej głowy, poczuł coś ciepłego, mokrego, ujrzał czerwoną ciecz spływającą między palcami... I te mdłości! Gdyby choć mógł skupić na czymś wzrok, ale wszystko zlewało mu się przed oczami w jedną mieszaninę dzikich barw. Jedyne, czego był pewien, to fakt, że coś się paliło. Bardzo blisko, bo dym częściowo przesłaniał mu widoczność, a ostry zapach utrudniał oddychanie i piekł w oczy. Więcej stwierdzić nie potrafił, tępy ból głowy uniemożliwiał mu wywnioskowanie czegokolwiek. Spróbował się rozejrzeć – po prawej dostrzegł kolorową tęczę czyichś bebechów, przez które tylko wzmogły się u niego mdłości, a w tle po lewej ujrzał przepiękny krajobraz, rodem z pocztówki z jakiegoś egzotycznego kraju. Być może w innych okolicznościach widok ten zachwyciłby go bardziej, ale czuł się, jakby zaraz miał zwymiotować wszystkie wnętrzności. Sekunda. Dwie. Trzy. Czas bezlitośnie uciekał i ani trochę nie zapowiadało się na to, że Superman zleci mu z nieba na ratunek; tym razem Rufus sam będzie musiał zapewnić sobie bezpieczeństwo. Do jasnych kominów, przecież on nawet z zawiązaniem sznurowadeł miewał niekiedy problemy!
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że ktoś obok niego siedzi, również uwięziony - kobieta w ciąży! Szturchała go i chyba coś szeptała; niewiele z tego wszystkiego rozumiał. Racjonalne myślenie rzadko trzymało się Rufiego w sprzyjających warunkach, a co dopiero mówić o katastrofie! Chciał się poruszyć, lecz przypięty do siedzenia nie mógł. Prosta czynność, jak odpięcie pasów bezpieczeństwa, wymagało od niego w tamtym momencie wiele skupienia. A Batmobil nadal nie nadjeżdżał!
Powinien pomóc tej kobiecinie obok, czy raczej po prostu wiać? No oczywiście, musiała być w tym cholernym stanie błogosławionym! Nie udzieliwszy jej pomocy, prawdopodobnie zostałby potępiony przez dziewięćdziesiąt procent społeczeństwa, które przepuszczało w kolejce w spożywczaku wszystkie ciężarne babsztyle. Kolejne huki, więcej dymu... Nie mógł sobie pozwolić na długą analizę sytuacji, zaraz wszystko miało prawdopodobnie zrobić „BUM”. Z przerażeniem w oczach obrócił się w stronę damy w tarapatach i rozpoczął gorączkowe, chaotyczne próby jej oswobodzenia. Nie był tylko pewien, czy to aby normalne, że złorzeczy osobie, której życie usiłuje ocalić. Miał ochotę krzyknąć „ratuj się sama, szantrapo!” i zwiać, ale było już za późno na zmianę decyzji. Z drugiej strony, jeśli umrze, to może chociaż powędruję za ten bohaterski czyn do nieba! A jak przeżyje, to też nieźle - trafi na okładki gazet jako heros, ratujący niewiasty i dzieci i w ogóle!
Nie zauważył zbyt wielu dróg ucieczki. O ile uda mu się wydostać kobietę, prawdopodobnie jedyne, co będą mogli zrobić, to rzucić się do dziury ziejącej w niezajętej jeszcze ogniem części wraku i przedostać gdzieś dalej. Chyba że wcześniej spadną ze skarpy, spłoną albo uduszą się od dymu. Cóż, to przynajmniej znacznie ułatwiłoby całą sprawę, ale któż w obliczu śmierci odmówi sobie przyjemności walki o przetrwanie? Oczy zaczynały Rufusowi coraz intensywniej łzawić, jeszcze bardziej utrudniając widoczność. Był spanikowany.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptySob Paź 12, 2013 8:06 am

Hugon, przechodzisz przez pomniejsze krzaki, które uderzają Cię w twarz, raniąc skórę. Nie są to jednak mocne zacięcia, praktycznie ich nie czujesz, przez pulsujący ból głowy.
Wychodzisz przy skałach u stóp wzgórza, widzisz wydobywający się dym i płomienie a także...dwójkę osób, szamoczących się na swoich siedzeniach. Z pozostałej, płonącej już, części samolotu wydobywają się dzikie wrzaski. Ktoś płonie żywcem, a Ty...nie możesz chyba nic zrobić.
Chyba?
Wokół części wraku leży mnóstwo rozrzuconych bagaży podręcznych. Skorzystasz z okazji i je przeszukasz (pamiętaj o złamanej ręce) czy spróbujesz się oddalić od wzgórza? NA RAZIE NIE MOŻESZ POMÓC LILITH i RUFUSOWI.


Rufus, dokonałeś mądrego wyboru, racjonalnego, tak czy siak, będziesz w niebie...bo pomagając Lilith zmniejszasz swoje szanse na przeżycie, wiesz o tym?
W każdym razie: udało Ci się rozpiąć pas Lilith, ale zajęło Ci to trochę czasu. Ogień podpełza coraz bliżej, zajmując siedzenie przed Tobą. Na szczęście Lilith jest już wolna i...chyba jedyne wyjście to przebiegnięcie przez ogień do wyrwy w dachu samolotu?
MOŻESZ kierować się w stronę wyrwy, NIE opisuj jednak samego momentu wydostania się z płonącego wraku - o tym napisze Mistrz Gry.
Powrót do góry Go down
Hugon Bernier


Hugon Bernier


Wiek : 32
Zawód : Psychiatra
Skąd : Francja
Liczba postów : 26
Data dołączenia : 10/10/2013

Ekwipunek : czekoladowy batonik xxl, męski tshirt i potłuczone lusterko.

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptySob Paź 12, 2013 1:10 pm

Hugo z ledwością ciągnął nogę za nogą, kreśląc za sobą czerwone ślady. Miał boleśnie ciążącą głowę, nozdrza co moment drażniły zapach fiołków. Szum w uszach nasilał się w miarę niknącej odległości od samolotu. W dłonie i odsłonięte skrawki skóry powbijane miał malutkie kolce, które zaczepione od przedzierania się przez chaszcze, nawet nie zabolały. Wycieńczony na tyle, by paść bez tchu na ziemię, w końcu dotarł do krańca wzgórza. Serce mu zadrgało na widok przerażająco malującego się krajobrazu. Hugon, oszołomiony i otępiały przystanął, taksując stalowym spojrzeniem ogrom katastrofy. Na moment zdążył zapomnieć o kości, wyzierającej przez mięśnie na wierzch skóry i pulsującym bólu głowy, te drobne zadrapania przestały mieć znaczenie, gdy ludzie lada moment mogli zapłonąć. Natchniony altruizmem, którego (zwłaszcza niegdyś) miał w sobie niemało, ruszył do przodu i postąpiwszy półkroku, legł na ziemię, osuwając się na moment z granicy świadomości. Czyżby hemofilia miała okazać się dla niego śmiertelna? Z otwartej rany cały czas tryskał pokaźny strumień krwi, wycieńczając Hugona.
Mężczyzna przełknął głośna ślinę, unosząc słabo zdrową rękę i poprawiając zbite okulary. Uniósł z wolna ciężkie powieki, patrząc niewidząco na czyste, błękitne niebo, niezmącone choćby jedną chmurką.
Odpływał.
Przez całe swoje życie żarliwie starał się położyć mu kres. Przeszedł dość prób samobójczych, by dla mniej wrażliwych wydać się śmieszny i teraz, gdy jego droga do zimnych objęć kostuchy  była tak prosta, Hugon nagle zapragnął trwać. Tam, gdzie z założenia winien żarzyć się jasny ogień, a przed chwilą nie było nic, nagle pojawiła się blada iskierka. Ona szarpnęła Hugo na kolana i nakazała myśleć. Zza zmrużonych oczu Bernier spojrzał w górę na dwójkę szamoczących się w pasach ludzi i potarł blady policzek, zostawiając na nim czerwone pręgi. Niczym była dla nich jego pomoc, skoro sam lada moment padnie i już nie wstanie. Rozejrzał się wokół histerycznie, próbująć znaleźć dla siebie wyjście. Cokolwiek, czym dałoby się zatamować krwawienie.
Będąc na plaży, tuż nad samolotem, otoczony mnóstwem podręcznych bagaży pasażerów, począł je przeszukiwać, starając się być głuchy na ból ręki.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptySob Paź 12, 2013 1:24 pm

Hugon, przeszukiwanie bagaży z potwornym bólem ręki nie jest takie proste, ale widocznie wizja śmierci z powodu wykrwawienia paradoksalnie dodała Ci sił. Pierwsza walizka nie dała się otworzyć, druga także; ostatkiem sił rozpinasz trzecią torbę. Znajdujesz w niej: czekoladowy batonik xxl, męski tshirt i potłuczone lusterko. Może da się rozciąć koszulkę i zrobić z niej bandaż?
Powrót do góry Go down
Lilith Boulet

how to be a porcelain doll
Lilith Boulet


Wiek : 29
Zawód : dziennikarka
Skąd : Portland, AUS /Ontario, US
Liczba postów : 176
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : latarka, męska bluza i klucze

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptySob Paź 12, 2013 2:36 pm

Lilith nie mogła uwierzyć, że znalazła się w takim położeniu. Wszystko był tak realne, tak namacalne, a jednak odległe. Wielokrotnie wcześniej relacjonowała katastrofy samolotu. Szczególnie jedna zapadła jej w pamięć. Rozszarpane ciała, brak skrzydła, wgniecenie dziobu. Nie był to samolot pasażerski. A dla niej była to tylko praca. Teraz ona stała się ofiarą. Nie mogła doczekać, kiedy zlecą się sępy i zaczną relacjonować katastrofę samolotu pasażerskiego. O ile w tym miejscu był ktoś, kto mógł coś takiego zrobić. Gdzie oni do cholery byli?
Miała zadziwiające myśli w obliczu tak wielkiego niebezpieczeństwa, w jakim się znajdowała. Nie przejmowała się niebezpiecznym ogniem, dymem, który coraz bardziej przybliżał ją do uduszenia się ani tym, że byli SAMI. Wokół TRUPÓW. Na brzegu PRZEPAŚCI. Niewiele widziała ze swojego położenia, ale zarejestrowała coś, co przypominało niebo oraz kawałek brudnej zieleni. Wszystko przysłaniał kłębiący się czarny dym.
Mężczyzna, który obok niej siedział, BYŁ PRZYTOMNY! Już dawno nie ucieszyła się tak na widok żyjącego człowieka. Uch, gdyby go nie było, nie miałaby pojęcia, jak się wydostać. A podobno byłaś taka zaradna? Myśli mąciły jej się w głowie, miała wrażenie, że zaraz się spalą. Dlatego była wdzięczna za decyzję mężczyzny - postanowił jej pomóc. Co jednak z tego, jeśli zginą oboje? A właściwie troje? Prawie wpadła w histerię, kiedy pomyślała, że znów może stracić dziecko. Ona po prostu nie nadawała się do macierzyństwa. Taki był jej los. Żeby skazywać małe istotki na śmierć.
Łzawiącymi oczyma wpatrywała się w ogień, który zaczynał parzyć ją w twarz. Pot spływał jej po plecach zarówno ze strachu, jak i gorąca. Czuła, że cienka bluzka przykleja jej się do ciała. I użalała się nad sobą. Właśnie w tym najmniej odpowiednim momencie Lilith postanowiła być pesymistką. No ładnie. Chwilę później mężczyźnie udało się odpiąć pas, który tak bardzo sprawiał jej ból. Teraz te miejsca pulsowały tępo i sprawiały, że Lilith było słabo. A może to nie to?
Ogień był coraz bliżej. Boulet czuła, że facet nie jest zbyt zadowolony z tego, że musiał jej pomóc. Dlaczego więc to zrobił? Poczuła się z tym źle. Tym, że musiała się tak poniżyć, że to ON musiał ją ratować. I musiała być WDZIĘCZNA. Sama wolałaby zginąć, ale z dzieckiem... Jeszcze nie.
Podniosła się chwiejnie, jednak to przybliżyło ją do ognia, więc opadła z powrotem na siedzenie. Była przerażona. Wszystko ją bolało i czuła dyskomfort. Postanowiła ściągnąć sweterek, żeby zrobiło jej się choć trochę chłodnej. Przewiązała go w pasie - nie chciała go zostawiać, być może jej się przyda. Zapobiegliwość zawsze na pierwszym miejscu.
- Musimy stąd wyjść jak najszybciej - powiedziała do mężczyzny, zachłystując się dymem. Kaszlała przez jakiś czas. - Przez ogień, innego wyjścia nie ma... - dodała zduszonym głosem. Znów tylko dyrygowała? Oj, Lilith.
Powrót do góry Go down
Hugon Bernier


Hugon Bernier


Wiek : 32
Zawód : Psychiatra
Skąd : Francja
Liczba postów : 26
Data dołączenia : 10/10/2013

Ekwipunek : czekoladowy batonik xxl, męski tshirt i potłuczone lusterko.

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptySob Paź 12, 2013 2:55 pm

Hugo zwiesił głowę, gdy druga z kolei walizka nie ustąpiła. Zrezygnowanie odmalowało się ledwo widocznym napięciem mięśni i przymknięciem powiek. Trupio blady na twarzy, ociekający potem, postanowił, że wymusi na sobie ostatni wysiłek i jeśli on także nie poskutkuje, odpuści. Ułoży się na piekącym piasku i zaśnie, śniąc najdłuższy i najtragiczniejszy sen swojego życia. Wysunął rękę w przód, oplatając pajęczymi palcami rączkę walizki. Przyciągnął ją nie bez trudu do siebie i snując w głowie długą modlitwie, zamknął oczy, naciskając na zatrzask. Mimo ogólnie panującego hałasu, szczęk otwieranej walizki wyraźnie dobiegł uszu mężczyzny. Słaby uśmiech zamajaczył na spierzchniętych, spuchniętych wargach. Hugo przerzucił zawartość torby na piasek, z rosnącym niepokojem napotykając same bezużyteczne lub połamane przedmioty.
Koniec końców, odrzucił od siebie walizkę, w dłoniach dzierżąc batonik, koszulkę, oraz kawałek lusterka. W dwa pajecze palce ujął czerwony materiał i wsunął go sobie między rozchylone wargi. Zacisnął szczęki na tkaninie i szarpnął dłonią, rozrywając koszulkę na części. Nadal wspomagając się zębami, oplótł materiał tuż nad raną i zawiązał mocno, bardzo mocno. Z rany długo potem jeszcze sączyła się krew, nim jednak Hugon zdążył ponownie zemdleć, ustała. Uporawszy się z krwotokiem, Hugo owinął lusterko w resztę koszulki i wsunął je do kieszeni, razem z batonikiem, który nakazał sobie później skonsumować.
Ból nadal spychał i popychał go w objęcia rozpaczy, Hugo natomiast zbyt mało wiedział i zbyt mało rozumiał, by móc załamać się nieubłaganym losem w tym konkretnym momencie. Dźwignął się więc na nogi i gdy wzniósł oczy ku górze, dym przysłonił mu obraz. Ani jeden rys sylwetki nie zamajaczył za ciemną płachtą, ściągnął więc tylko usta w wyrazie bezsilności. Szkodliwe opary dobiegły go, podduszając i w połączeniu z nieodłącznym fiołkowym zapachem, podyktowały żołądkowi by ten związał się w pętelkę. Poranne śniadanie niebezpiecznie zadrgało tuż przy gardle i byłoby wydostało się na zewnątrz, gdyby Hugo nie przełknął śliny.
Nie. - odezwał się dyktatorski głos w jego głowie.
Hugo usłuchał bez szemrania. Rzucając ostatnie stalowe spojrzenie na wrak samolotu, Bernier odwrócił się bez emocji i uciskając ramię tuż nad raną, począł stawiać chwiejne kroki w głąb wyspy.
Powrót do góry Go down
Rufus Payne


Rufus Payne


Wiek : 36 lat
Zawód : groomer
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 22
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody mineralnej, czekoladowy batonik, zeszyt

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptySob Paź 12, 2013 4:11 pm

Zaczynał już z wolna tracić zapał i nadzieję, gdy wreszcie udało mu się wyswobodzić kobietę. I po co komu Superman! Zaraz jednak zmienił zdanie, gdy uświadomił sobie, że teraz jakoś muszą wydostać się z płonącego wraku. Poziom trudnośći tego zadania nieco go psychicznie przerastał.
Chciał krzyknąć, że muszą się spieszyć, ale nie mógł. Na szczęście kobieta go wyręczyła, zarządzając ucieczkę. Zdołał tylko przytaknąć skinięciem głowy; przez duszący dym rozkaszlał się na dobre. Odruchowo zasłonił dolną część twarzy rękawem, co i tak wiele mu nie pomogło.
Miał wrażenie, że podnoszenie się z miejsca trwa wieczność. Zgarbiony, wyciągnął do kobiety rękę, by pomóc jej wstać. Przydałoby się, żeby choć ona przeżyła, bo jeśli oboje zginą, to któż będzie rozgłaszał wieść o bohaterskim czynie Rufusa? Poza tym, kobieta była w ciąży, co oznaczało, iż miał szansę przewinąć się w legendarnych opowieściach przez aż dwa pokolenia! Albo może i więcej, gdyby dalej je przykazywali. To dopiero byłby interes życia (lub może bardziej śmierci), Payne nieśmiertelny jak Mickiewicz! Chociaż zdecydowanie bardziej ucieszyłby się, gdyby jednak przeżył. Śmierć Rufusa byłaby, według niego, ogromną stratą dla ludzkości – w końcu uważał się za człowieka niezwykle wartościowego.
Jedyna droga ucieczki prowadziła przez wyrwę, a to oznaczało, że najpierw trzeba jakoś przedostać się przez ogień. Strach obleciał Rufcia, powodując niekontrolowane drżenie kończyn dolnych. Pospieszył gestami kobietę i przepuścił ją przodem. Dobrze, że sytuacja to usprawiedliwiała – mógł udawać, że robi to, by zapewnić bezpieczeństwo najpierw jej, a później sobie, a tymczasem po prostu bał się pobiec pierwszy. Ale ruszać trzeba było, w końcu spróbować przeżyć zawsze warto. Jak się nie uda, to umrze; jeśli zostanie, cóż, też umrze, więc do stracenia wiele nie miał. Ku wolności niech prowadzi nas Chrystus! Albo i nawet Latający Potwór Spaghetti, byle tylko przetrwać.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptySob Paź 12, 2013 4:20 pm

Hugon, prowizoryczny opatrunek, który sam sobie założyłeś udanie zatamował krwawienie. Oczywiście nie jest to perfekcyjny, jałowy bandaż, ale przynajmniej nie wykrwawisz się na śmierć i jesteś w stanie w miarę szybkim tempie oddalić się od płonącego wraku. Nudności także ustępują, ale bardzo powoli; gorszy jest pulsujący ból głowy i osłabione widzenie.

Piszesz teraz w okolicach WYSOKIEGO DRZEWA. Słyszysz jakieś jęki, widzisz mężczyznę z przebitą nogą i kilka zwłok (albo żywych osób?) na drzewie. MOŻESZ dokładniej sprawdzić, co się dzieje, MOŻESZ także ruszyć dalej. Pamiętaj o odpoczynku - NIE MOŻESZ się forsować. No chyba, że chcesz się wykrwawić. Ale to nie moment na samobójstwa, prawda, Hugo?

Lilith, przechodzisz przez ogień jako pierwsza. Zawieszenie sweterka w pasie nie było mądrym pomysłem - od razu zajmuje się ogniem. Lądujesz więc na SKALNEJ PÓŁCE NAD WRAKIEM, z tlącym się ubraniem. Twoje piękne, czarne włosy także ucierpiały - palą się końcówki i jeśli szybko ich nie ugasisz, cała staniesz w płomieniach. Wokół NIE MA żadnej trawy ani cieku wodnego.

Rufus, kobiety przodem, masz rację! To bardzo kulturalne. Jednak w chwili, w której Lilith przechodzi przez płomienie zapada się część siedzeń. Ostry kant oparcia rozcina Ci lewe ramię, powodując piekący ból. Nie spadasz jednak w dół, udaje Ci się wyjść przez wyrwę. Dołączasz do Lilith na półce skalnej - tlą się tylko Twoje buty. MOŻESZ pomóc palącej się kobiecie (może ściągniesz z siebie koszulkę?) MOŻESZ się oddalić.
Powrót do góry Go down
Rufus Payne


Rufus Payne


Wiek : 36 lat
Zawód : groomer
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 22
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody mineralnej, czekoladowy batonik, zeszyt

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptySob Paź 12, 2013 8:14 pm

Gdy siedzenia się zapadły, był pewien, że zaraz zginie! Poczuł, jak coś ostrego wbija się w jego serce, kona, umiera! Z pewnością już nie żył! Och, zaraz, to chyba jednak nie był ból w pikawie, tylko gdzieś w okolicach lewej ręki, a konkretniej – ramienia. Było rozcięte, nawet nie przebite. Fakt, piekło, ale żył! Tak mu entuzjazm skoczył, że aż wręcz pchnęło go to ku wyrwie. I kiedy względnie bezproblemowo udało mu się znaleźć po drugiej stronie, poczuł się jak prawdziwy mitologiczny heros.
Podeptał w miejscu, by ugasić liźnięte płomieniami buty i spróbował ponownie zorientować się w sytuacji. Szlag, dama znów w tarapatach! Może i był nowy w całym tym ratowniczym interesie, ale ileż razy można udzielać pomocy jednej i tej samej osobie? To on tu jest ofiarą, tak podle wykorzystany przez podstępną kobietę! Życie, ba, nawet rękę mógł przez nią stracić – bolesna rana na ramieniu nie kłamie, oj nie! Lecz czy jeśli by ją tu zostawił, a ona zginęła, ponosiłby odpowiedzialność za jej śmierć? Ohoho, ale pół biedy, gdyby umarła. Gorzej, jeśli zdołałaby się uratować. Wtedy mogłaby naopowiadać wszystkim, jak on to ją zostawił na pastwę morderczych płomieni. I wtedy nici z bohaterzenia. Psiakostka, gdyby choć była nieprzytomna...
Zadecydował; wykona kolejny krok do tyłu, w kierunku przeciwnym do ratowania swego tyłka. Tylko co robić? Kobiecina się pali, wody ani widu, ani słychu... Czas więc najwyższy, by rozpocząć pokaz. Zrobił pierwsze, co przyszło mu do głowy – zdjął koszulę i rzucił się ku rozpalonej kobiecie. Znaczy płonącej, no. Bynajmniej nie miał tym razem zamiaru odpędzić wszelkich problemów swym blaskiem, lecz ugasić tlące się ubrania i włosy biduli, przygniatając płomienie materiałem. Robił to z wręcz komiczną ostrożnością, przerażony, że przypadkiem i on może przy tej czynności zająć się ogniem. Dobrze, że postanowił dziś ubrać mniej lubianą koszulę. Zawsze jednak może kobiecie wmówić, że to był jakiś drogi ciuch, zażądać zwrotu pieniędzy i jeszcze na tym wszystkim dodatkowo zarobić. Chwała, pieniądze... Ach, to życie bohatera!
Powrót do góry Go down
Allison Danell


Allison Danell


Wiek : 27
Zawód : działaczka feministyczna
Skąd : Atlanta, Texas
Liczba postów : 25
Data dołączenia : 11/10/2013

Ekwipunek : okulary przeciwsłoneczne, pistolet z flarami

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptySob Paź 12, 2013 8:45 pm

Im dalej szła, tym bardziej powietrze stawało się duszne i parne, a oddychanie przychodziło jej z coraz większą trudnością. W pewnym momencie w głowie zakręciło się jej na tyle mocno, że przez chwilę rozważała nawet powrót do wąwozu, by nie zemdleć jak wcześniej napotkana nieznajoma, Al była jednak na tyle zmotywowana wizją czekających na nią na miejscu ratowników, że wciąż uparcie parła naprzód.
Jednak po przedarciu się przez gęste krzaki jej oczom ukazała się scena całkowicie odmienna od wizji, którą cały czas miała w głowie. Nie było karetek, nie było policji ani strażaków, lecz istne piekło. Palący się kadłub powoli zsuwał się na ostre skały, tym samym wydzielając ogromne kłęby dymu. Jeśli ktokolwiek jeszcze pozostał we wraku, nie miał najmniejszych szans na przeżycie. A ludzie poza nim... Widocznie swoją szansę już stracili, bo wszędzie było pełno ludzkich ciał. Z pewnością gdyby kobieta miała okazję przyjrzeć się temu z trochę bliższej odległości od razu zwróciłaby swoje śniadanie, teraz jednak obserwowała to tylko w dziwnym bezruchu.
Tylko... Gdzie znajdowała się reszta samolotu? Nim Al sama domyśliła się odpowiedzi, niedaleko niej spadł płonący fragment maszyny, dość dobitnie informując ją o położeniu pozostałości wraku. Kobieta odruchowo spojrzała w górę i widząc rozgrywającą się na półce skalnej scenę, mimowolnie cofnęła w tył. Uczucie obserwowania wszystkiego zza szyby ponownie powróciło, a bezsilność zawładnęła jej ciałem. W tej chwili nawet gdyby była w stanie pomóc znajdującym się tam ludziom, nie zrobiłaby tego. Chociaż to nie ona była tam na górze, uwięziona w fotelu z wizją niechybnej śmierci przed oczami, sparaliżował ją strach. Kobieta pokręciła tylko głową z niedowierzaniem, zatkała uszy, by nie dopuszczać do siebie krzyków i płaczów, po czym nie zważając nawet na swój stan fizyczny, uciekła stamtąd jak najprędzej. Później pewnie będzie tego żałować, zwłaszcza że rana na ręce coraz częściej i dotkliwiej dawała o sobie znać, teraz jednak nie przejmowała się tym ani trochę.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyNie Paź 13, 2013 10:04 am

Allison, twój wybór był rozsądny. Sama nie potrafiłabyś nikomu pomóc, za to możesz pomóc sobie, kierując się w inną część wyspy. Przedzierając się przez gąszcz, gałęzie wielokrotnie podrapały twoją skórę, a także zrobiły dziurę w dolnej części twojej garderoby. Jakiś sok z drzewa skapnął na twoją poparzoną rękę, przez co zaczęła niewyobrażalnie piec. Ten ból osłabia cię, lecz idziesz nadal. Wychodzisz na plażę i widzisz zrujnowany wrak samolotu oraz pełno bagaży wokół. Nie masz siły na przeszukiwanie. Kierujesz się w miejsce, skąd słyszysz głosy ludzi - do DRZEW PRZY PLAŻY.

Nareszcie ratunek i większa grupa ludzi. Są oni jednak w podobnym stanie do twojego. MOŻESZ poprosić kogoś o bandaże oraz pomoc z ręką. MOŻESZ usiąść pod drzewem i odpocząć. NIE MOŻESZ się przemieścić - jesteś zbyt słaba.
Powrót do góry Go down
Lilith Boulet

how to be a porcelain doll
Lilith Boulet


Wiek : 29
Zawód : dziennikarka
Skąd : Portland, AUS /Ontario, US
Liczba postów : 176
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : latarka, męska bluza i klucze

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyNie Paź 13, 2013 11:32 am

Mój Boże, jak ja mam przez to przejść?
Ta myśl wciąż przewijała jej się w rozgorączkowanym umyśle, gdy wpatrywała się we wszechobecne płomienie. Było gorąco, zbyt gorąco. Co prawda była ciepłolubna, ale nie AŻ TAK. Miała wrażenie, że jeśli kiedyś stąd wyjdzie, będzie już przyrumieniona i na pół upieczona. Tak samo jak jej towarzysz, który puścił ją przodem. Ech, cóż za dobroduszny gest, szkoda tylko, że będzie musiała się pospieszyć, inaczej będzie miała jego śmierć na sumieniu.
Wszystko zdarzyło się w okamgnieniu. Wstanie z pomocą mężczyzny (odczuła w nogach słabość przez zbyt długie siedzenie), przeskoczenie ognia, dym, gorąco przy nogach, świeże powietrze, twarde lądowanie. Niewiele zdążyła z tego wszystkiego zarejestrować, ale przede wszystkim dotknęła brzucha, aby sprawdzić czy nic nie stało się dziecku. Później dopiero poczuła gorąco na nogach. Jak się okazało - sweterek oraz jej włosy paliły się. Nie potrafiła powstrzymać krzyku, który niekontrolowanie wydobył się z jej gardła. Zapewne zdołaliby ją usłyszeć nawet zmarli z drugiego końca Wyspy. Zaczęła się szamotać, a adrenalina sprawiła, że nie czuła zbyt wiele. Niemal zapomniała o towarzyszu, który i tym razem przyszedł jej na ratunek. Tylko czy owa koszulka coś da?
Gdyby ktoś przyglądał się temu widowisku z boku, zapewne wybuchnąłby śmiechem. Szamocząca się kobieta, piszcząca wniebogłosy, jakby obdzierali ją ze skóry oraz mężczyzna bez przekonania oraz ostrożnie jej pomagający. Przekomiczne. Na szczęście znajdowali się już bezpiecznej odległości od palącego się samolotu - tak przynajmniej zdawało się Lilith, która nie widziała jeszcze zbyt dużo od nadmiaru łez w podrażnionych oczach.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyNie Paź 13, 2013 12:07 pm

Rufus, dzięki swojemu oszałamiającemu blaskowi i pociągającym ruchom dłoni udaje Ci się ugasić leżącą kobietę. Przykładasz koszulę do jej ciała i włosów i...oj, chyba nie czytałeś wskazówek przed lotem: nie należy ubierać rzeczy z materiałów łatwopalnych. Twoja koszulka ma w sobie dużo sztucznych włókien i gdy podnosisz się, zadowolony ze swojego bohaterskiego uratowania brunetki od spalenia się żywcem...koszulka trzymana w ręce zaczyna płonąć. I przyklejać się do Twojego lewego ramienia. Parzy Cię bardzo mocno i wręcz się żarzy, ból jest okropny, ale materiał po chwili gaśnie, sklejony z Twoją obolałą skórą.

Lilith, udało Ci się wyjść względnie cało z piekła. Twój wrzask utonął jednak w okropnym huku zsuwającego się wraku. Zdążyliście wyjść z niego dosłownie w ostatniej chwili. Teraz zgliszcza Waszych siedzeń spoczywają kilkanaście metrów niżej, dalej dymiąc się wręcz piekielnie.
Na szczęście pożar Twojego ciała został ugaszony, jednak Twoje ciuchy są w strzępach a włosy...Cóż, sięgają teraz zaledwie do ucha, reszta w smętnym popiele zostaje rozsypana wokół Ciebie. Pieką Cię też uda, bardzo poparzone.
Powrót do góry Go down
Lilith Boulet

how to be a porcelain doll
Lilith Boulet


Wiek : 29
Zawód : dziennikarka
Skąd : Portland, AUS /Ontario, US
Liczba postów : 176
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : latarka, męska bluza i klucze

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyNie Paź 13, 2013 12:37 pm

Ogień odszedł, adrenalina ustąpiła, emocje opadły. Pozostał popiół, ból oraz łzy. Łzy wywoływane przez nadal wszechobecny dym. Lilith nie mogła sobie wyobrazić, jak zdołali przeżyć tyle czasu w dusznym, pełnym dymu wraku, oddychając już - choć w jakiejś części - świeżym powietrzem.
Kryzys prawdopodobnie został raz na zawsze zażegnany. Płonący wrak spadł i zaległa przedziwna cisza, która przerywana była tylko trzaskaniem płomieni. Z tej perspektywy wyspa wyglądała nieziemsko, lecz także bardzo egzotycznie - Lilith bała się, że było to miejsce, na którym nie ma nikogo, a na pomoc będą musieli jeszcze bardzo długo czekać. Ale może po drugiej stronie było coś więcej?
Nie miała zbyt szerokiego pola widzenia, wciąż leżała bokiem na gołej ziemi, kontrolując jedynie, czy nic nie dzieje się z brzuchem. Powtarzała szeptem już dobrze, już dobrze..., jakby dziecko mogło już ją usłyszeć. Może jednak tak było? Czuła, że ma poparzone uda i był to ból nie do opisania. Musiała pamiętać, żeby ich niczym nie dotykać. Miała nawet ochotę zedrzeć z siebie resztki spodni, jednak w tej chwili nie była nastawiona do działania. Czuła także swąd spalonych włosów i podnosząc rękę do głowy, przeraziła się. To jednak było jej najmniejszym problemem, ponieważ dopiero po chwili zauważyła swojego towarzysza z poparzoną ręką. I przyklejoną koszulką. AŁA. Poczuła się winna, bo to właśnie przez nią się tego wszystkiego nabawił.
- Pomóc ci? - spytała, podnosząc się mozolnie, czując wyraźnie niewielki ciężar brzucha. Z każdym dniem będzie jej coraz bardziej niewygodnie. Wstydziła się nieco przed nim poszarpanej koszulki (bo sweterek był już tylko kupką popiołu, ech, i na co ci to było, Lilith?) oraz odstającego brzucha. Próbowała trochę się zakryć, ale jednocześnie zbliżała się do mężczyzny. Każdy krok sprawiał jej ból - naprawdę będzie musiała ściągnąć te cholernie obcisłe spodnie.
Powrót do góry Go down
Rufus Payne


Rufus Payne


Wiek : 36 lat
Zawód : groomer
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 22
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody mineralnej, czekoladowy batonik, zeszyt

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyNie Paź 13, 2013 4:27 pm

Uuu, jestem złym ogniem i chcę cię spalić! O nie, nie tym razem, koleżko! Rufus Wspaniały na to nie pozwoli! Ale gdy już chciał przybrać triumfalną pozę po ugaszeniu towarzyszki niedoli, spostrzegł, iż niefortunnie sam płonie! Entuzjazm szybko przerodził się w kolejną falę paniki.
Chciał rzucić zdradliwy łach na ziemię i go zdeptać, ale część materiału przykleiła mu się do ręki. Po krótkiej szamotaninie ogień zgasł, lecz na ramieniu wciąż miał fragment spalonej koszuli. Akurat w miejscu, gdzie przed chwilą zostało przecięte!
Miał kolejny problem. Nie bardzo wiedział, co się mówi po uratowaniu czyjegoś życia. Czy po każdym bohaterskim czynie panuje taka niezręczna atmosfera? W poszukiwaniu inspiracji spojrzał w miejsce, gdzie przed chwilą mieścił się wrak. Dreszcze przeszły go na samą myśl o tym, że mógłby spaść ze skarpy razem z nim. Szok, panika i strach wciąż szturchały go złośliwie w mózgownicę, więc nie potrafił jeszcze do końca skojarzyć niektórych faktów. Coś mu tam świtało, że leciał samolotem, ale poza tym – dziura czarna jak ziemie Mordoru. Jakby nie patrzeć, kiedy grozi ci spłonięcie, mało jest czasu do głębokich przemyśleń i kontemplacji, więc zanim Rufus w pełni uświadomi sobie beznadziejność sytuacji, zapewne minie trochę czasu.
Kurczę, jako zbawca i heros, coś powiedzieć wreszcie musi! Jednak „Ładnie ci w krótkich włosach!”, które jako jedyne przychodziło mu do głowy, nie wydawało się zbyt odpowiednią kwestią. Ku uldze Rufusa, wreszcie to ona przerwała ciszę ofertą pomocy.
Poradzę sobie – oświadczył, choć oczywiście nie było to prawdą. Nie miał pojęcia, co z tym bolącym cholerstwem zrobić. Przez cały czas trzymał lewą rękę śmiesznie wyprostowaną, jakby bał się zbliżyć ją do reszty ciała. Powinien to ściągnąć czy zostawić? Może na zawsze mu tak zostanie? A co, jeśli trzeba w takim wypadku amputować całą rękę? Jednak, jako wierny wyznawca zasady „co z oczu, to z serca”, przeniósł wzrok na lekko przypaloną niewiastę i zdecydował się na chwilową zmianę tematu.
Wszystko z tobą w porządku? – spytał zmartwiony. Musiał być miły, jeśli chciał później wyegzekwować jakiś zwrot kosztów za poniesione szkody. Poza tym nie za bardzo wiedział, jak działają kobiety w ciąży, więc bał się, że jeszcze biedaczyna zemdleje albo zacznie przedwcześnie rodzić, może nawet poroni! A wtedy już w ogóle nie miałby pojęcia, co począć. Jednak ponadto te wszystkie zmartwienia wybijało się u niego coś więcej – bardzo dziwne uczucie, jakiś taki ciężar na duszy, coś jak obowiązek, ale nieco odmiennego... Ach, no tak! To chyba nazywa się „odpowiedzialność”. Czy za każdą uratowaną osobę człowiek takową poczuwa? Niebywałe.
Zauważając, z jakim trudem kobieta się porusza, szybko do niej podszedł i wyciągnął zdrowe ramię, oferując podparcie. Tak zatroskanego Rufusa uświadczyć można było praktycznie tylko wtedy, gdy odwiedzał psy w schronisku. I choć ból w lewej ręce wciąż nie ustawał, Payne starał się go dzielnie wytrzymywać, póki czegoś nie wymyśli. Żałował teraz, że nigdy nie podjął żadnego kursu pierwszej pomocy.
Powrót do góry Go down
Lilith Boulet

how to be a porcelain doll
Lilith Boulet


Wiek : 29
Zawód : dziennikarka
Skąd : Portland, AUS /Ontario, US
Liczba postów : 176
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : latarka, męska bluza i klucze

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyNie Paź 13, 2013 6:53 pm

Nie chciała się do tego przyznać przed samą sobą, ale nogi miała jak z waty, gdy stawiała każdy kolejny krok. Uda piekły niemiłosiernie, kolana drżały, stopy ledwo czuła. Właściwie cała się trzęsła - to emocje z niej uchodziły. Strach o ich życie, o życie dziecka. Stres - czy się uda? Ból, niemiłosierny ból. Radość, że koniec końców im się udało. Wszystko spływało z niej falami, czuła na plecach zarówno zimne, jak i gorące dreszcze. Czy to na pewno spowodowane jest emocjami?
Nie mogła patrzeć na ranę swojego towarzysza, do której przykleiła się bluzka. Właściwie w chwili wypowiadania swoich słów nie miała pojęcia, co takiego mogłaby zrobić, gdyby jednak on przyznał, że potrzeba mu pomocy. Na szczęście odmówił. Ufff. Nie popisałaby się wtedy. Jedak zadziwiającym był sam fakt, że w ogóle chciała mu podać pomocną dłoń, ulżyć w cierpieniu. Zaczynała zdawać sobie sprawę, że uratowanie od śmierci zobowiązuje. A może to po prostu system wracania dobroci? Nie miała pojęcia, ale została wciągnięta w ten zadziwiający wir życiowych zależności całkiem poza swoją wolą oraz świadomością.
Dziwiła się, jak człowiek zupełnie jej obcy mógł pytać o to, czy z nią w porządku. Rzadko ktoś kiedykolwiek się tym w ogóle interesował. Brakowało jej tego zwyczajnego, a jednak czułego sformułowania. Wszyscy myśleli, że ona radzi sobie doskonale i niczego jej nie potrzeba. Sama siebie tak okłamywała. Teraz zdała sobie sprawę, że będzie musiała przyjmować ludzką pomoc, jeśli chciała pomóc swojemu dziecku. Dziecku, które może nie przyjść na świat. Kolejny raz. Starała się o tym nie myśleć, jednak strach o malutką istotkę przyprawiał ją o szybsze bicie serca. W tym obliczy wszystkie jej rany stawały się mało ważne.
- Ja... Tak, wszystko w porządku. Muszę ściągnąć spodnie, ale dopiero wtedy, jak znajdę swój bagaż - powiedziała, zadziwiając samą siebie, że aż tak otworzyła się przed człowiekiem, którego pierwszy raz widziała na oczy. Chociaż nie uskarżała się na ból - wiedziała, że to nic nie pomoże, a ponadto popłynęłaby wtedy fala niedogodności, jakich odczuła kobieta. Nic przyjemnego. Lecz jego gest podtrzymania jej był tak opiekuńczy, pełen wsparcia, tak oczywisty, że Lilith momentalnie zamilkła. Poczuła nareszcie, że ktoś jest z nią, a nie tylko obok niej. Teraz musiała się odwdzięczyć tym samym.
- Idźmy w którąś stronę, gdzieś muszą być jacyś ratownicy... Ktokolwiek z apteczką, w ogóle ktokolwiek... - zauważyła, mając nadzieję, że mężczyzna nie usłyszał w jej końcowych słowach nieziemskiego sceptycyzmu. Nie chciała, żeby przez nią stracił jakąś wiarę. Nie chciała dobijać. Wystarczyło, że przez nią nabawił się ran.
Powrót do góry Go down
Rufus Payne


Rufus Payne


Wiek : 36 lat
Zawód : groomer
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 22
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody mineralnej, czekoladowy batonik, zeszyt

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyNie Paź 13, 2013 11:14 pm

Rufus, zaskoczony wyznaniem kobiety, analizował przez chwilę jej słowa. Dopiero po kilku sekundach dotarł do niego sens wypowiedzi. Oczywiście, spodnie ją uciskały, dlatego chciała je ściągnąć! To był jednak ostatni z możliwych powodów, które przewinęły się przez jego myśli. Pokiwał głową ze zrozumieniem; jemu również przydałby się jakiś ciuch do narzucenia. W końcu niechciane resztki zdradzieckiej koszuli pozostały tylko na jego ramieniu.
Bagaż. Właśnie, co z bagażami? Co z jego walizkami oraz ich zwartością, wszystkimi kosztownymi przyborami groomerskimi, których skolekcjonowanie zabrało mu tyle czasu? Co, jeśli rozsypały się na wszystkie cztery strony świata, spłonęły, roztopiły się, skropliły, zostały skradzione albo cokolwiek innego, przez co już nigdy ich nie odzyska!? I miałby płacić za nie kolejny raz? Przerażony tą wizją, zdołał nawet na chwilę zapomnieć o bólu. Bardzo krótką, bo zaraz jednak się uspokoił, tłumacząc samemu sobie, że na pewno wypłacą mu za to wszystko wysokie odszkodowanie. Oj, on już tego dopilnuje!
W naiwnym przekonaniu Rufusa ratownicy powinni być już tutaj dawno, a najlepiej to ich oczekiwać. Jak to się w ogóle stało, że tu wylądowali? Właściwie to rozbili, gwoli ścisłości. W każdym razie kobieta miała rację, powinni poszukać pomocy. Krajobraz roztaczający się wokół był, owszem, zachwycający, ale ładne widoczki ramienia mu nie wyleczą.
W porządku. Lepiej, żeby byli. – Zabrzmiało to jak groźba. I rzeczywiście, determinacja wymalowana na twarzy mężczyzny sugerowała, że z wielką przyjemnością wlałby ratownikom roztopiony ołów do tyłków. Gdzież oni się podziewali, kiedy biedak rączkę sobie skaleczył, a na koniec jeszcze ją przypalił? Niewdzięcznicy, obarczyli Rufusa brzemieniem bohatera, pozwalając, by odniósł ewidentnie nie tylko fizyczne, lecz i psychiczne szkody!
Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś punktu, do którego mogliby zmierzać, ale najwyraźniej jedyne, co mogli sensownego zrobić, to po prostu ruszyć przed siebie w głąb wyspy.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyPon Paź 14, 2013 7:38 am

Lilith i Rufus, jesteście w szoku, obolali i poparzeni. Nie możecie poruszać się bardzo szybko, ale na szczęście płonący wrak znajduje się kilkanaście metrów pod Wami, nie grozi Wam więc bezpośrednie niebezpieczeństwo. O ile można mówić o komforcie psychicznym i fizycznym W TAKIEJ sytuacji.
Z wzgórza, na którym się znajdujecie widzicie tylko część Wyspy, tą, na której rozbiła się największa część kadłuba. MOŻECIE zostać tu chwilę i odpocząć, przeszukując walizki, MOŻECIE też zmienić lokację i kierować się powoli w stronę plaży. Albo w stronę odwrotną, decyzję pozostawiam Wam.
Powrót do góry Go down
Lilith Boulet

how to be a porcelain doll
Lilith Boulet


Wiek : 29
Zawód : dziennikarka
Skąd : Portland, AUS /Ontario, US
Liczba postów : 176
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : latarka, męska bluza i klucze

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyPon Paź 14, 2013 2:59 pm

To miejsce przerażało ją. Zdała sobie z tego sprawę dopiero teraz, w obliczu zbliżającej się wędrówki w jego głąb. Wszędzie dzika przyroda, nieznajome odgłosy oraz niebezpieczeństwa, które mogły na nich czyhać. Nie wiedzieli co to za miejsce, potrafili jedynie rozpoznać szerokość geograficzną dzięki roślinności. Lecz i tak było to niewiele. Lilith denerwowała się i nie wierzyła, że ktoś ich znajdzie albo oni znajdą kogoś, kto jeszcze przeżył katastrofę. Właściwie mało kto wychodzi z czegoś takiego żywy - to cud, że oni wyszli z płonącego wraku! Nie wyobrażała sobie, że mogliby być jedynymi żywymi pasażerami; ten strach złapał ją za gardło swymi oślizgłymi mackami.
Był mężczyzna. Nadal nie wiedziała jak ma na imię, ale nie chciała się wychylać, zresztą nie było to najważniejsze w obliczu całej katastrofy. Zakładała, że nie spędzą ze sobą zbyt dużo czasu - rozdzielą się, znajdą ludzi, napotkają ekipę ratowniczą... Gorzej, jeśli byli tutaj sami. Skazani na siebie.
Rozejrzała się gorączkowo, chcąc jakoś odwlec wędrówkę. Nagle potknęła się o coś, co było... bagażem. Ciemnym, zakurzonym - pewnie dlatego nie rzucił im się w oczy. Lilith z trudem wytrzymywała dalsze kroki, więc była to nadzieja. Później zauważyła także inne. Było ich tutaj pełno, zapewne wypadły z samolotu, kiedy tutaj spadli. Nie mogła uwierzyć szczęściu. Jeszcze przed chwilą miała tak pesymistyczne myśli.
- Zostajemy chwilę? - spojrzała na mężczyznę z bolesnym błaganiem w oczach. Może znajdą coś, co ulży im w dalszych poszukiwaniach? Lilith znów napełniona została nadzieją. Zbyt dużo jej tutaj było, zdecydowanie. Kiedyś w końcu potknie się tak, że nie wstanie. Na razie jednak najważniejsze było przeżycie. Jakiekolwiek. Nawet karmiąc się nadzieją.
Nie czekając na odpowiedź mężczyzny, postąpiła kilka kroków i zsunęła się na kolana, wyczerpana krótką wędrówką. Uda nadal piekły ją niemiłosiernie przy każdym ruchu, jednak musiała to wytrzymać. Usiadła ostrożnie przy jednej z walizek - pierwszej lepszej, nie mogła rozeznać, czy któraś z nich była jej osobistą - i zabrała się do otwierania.


Ostatnio zmieniony przez Lilith Boulet dnia Wto Paź 15, 2013 3:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Rufus Payne


Rufus Payne


Wiek : 36 lat
Zawód : groomer
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 22
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody mineralnej, czekoladowy batonik, zeszyt

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA EmptyPon Paź 14, 2013 5:44 pm

Początkowo, napędzany prawie że ekscytacją, chciał iść naprzód, znaleźć jak najszybciej służby ratownicze, nawrzucać im i odejść ze świadomością dobrze wypełnionego obowiązku wielce poszkodowanej ofiary katastrofy lotniczej. Niestety, mijający powoli szok oraz związany z nim skok adrenaliny powoli ustępował bólowi i zadziwiająco dużemu zmęczeniu. Rufus z pewnością mógłby skorzystać z chwili odpoczynku, ekstremalna akcja we wraku dała mu porządnego kopa w zadek. Widział, że kobieta również nie ma zbyt wiele sił na spacerki, ale sam nie chciał się do wyczerpania przyznawać, gdyż to zaprzeczałoby jego niezniszczalności i cudowności. Dlatego też przyjął propozycję towarzyszki z ogromną ulgą.
Jasne, ratownicy pewnie i tak już tu idą, więc nie ma sensu gdzieś błądzić – oznajmił, a ton jego głosu sugerował, iż rzeczywiście jest święcie przekonany o prawdziwości swych słów. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że być może nikt z ratunkiem w najbliższej przyszłości nie przybędzie.
Rufus zauważył rozrzucone dookoła bagaże, dopiero gdy kobieta się o nie potknęła. Było ich trochę. I w pobliżu ani żywej duszy, pomijając ich dwojga. A to oznaczało tylko jedno – darmowe profity! Bo jeżeli katastrofa samolotu nie jest świetną wymówką dla okradania ludzi, to cóż innego? Trzeba korzystać, taka okazja nie zdarza się zbyt często. Zresztą mężczyzna mógłby to uznać jako częściową rekompensatę za poniesione szkody, więc nic złego nie zrobi, wpychając rąsię do paru kieszonek. Właściciele tych walizek pewnie i tak podyrdali na łono Abrahama, więc czym się przejmować? A nawet jeśli nie, to... cóż, ich strata. Przynajmniej zawartość bagaży się nie zmarnuje.
Przeszukam walizki, może będzie w nich coś przydatnego. Ich właściciele i tak pewnie nie żyją – stwierdził entuzjastycznie, najwyraźniej nie zauważając w swojej wypowiedzi żadnej nieprawidłowości. Schylił się, by sięgnąć do najbliższego bagażu. Dobrze, że przynajmniej jedną rękę miał sprawną, choć nawet z działającą prawą kończyną górną niełatwo było szamotać się w tym stanie z otwarciem walizki. Poza tym, ludzie często mu powtarzali, że ma „dwie lewe łapy”, ale to już inna historia. Niemniej jednak, wizja możliwości odnalezienia w bagażach przeróżnych skarbów dodawała mu siły i nadziei.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty
PisanieTemat: Re: SKAŁY U STÓP WZGÓRZA   SKAŁY U STÓP WZGÓRZA Empty

Powrót do góry Go down
 

SKAŁY U STÓP WZGÓRZA

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
i'm lost in the thrill of it all :: ROZGRYWKA :: KATASTROFA SAMOLOTU-