PLAŻA - Page 2

IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 PLAŻA

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyWto Paź 22, 2013 4:35 pm

Chcąc nie chcąc został tym, który będzie niósł pomoc. Dobrze to, czy nie to się jeszcze okaże, choć dotąd jego wysiłki nie przyniosły zbyt wiele pozytywnych rezultatów - wystarczy wspomnieć dziewczynę, którą zostawił (chciał do niej wrócić!) w samolocie, a ta została przygnieciona poszyciem kadłuba. Nie miał jednak teraz czasu roztrząsać tej tragedii i swojej niekompetencji, bo Mackenzie poruszyła ważny temat - powinni ruszyć z pomocą innym, skoro sami wyszli z katastrofy w całkiem niezłym stanie.
- Powinniśmy wrócić się do wraku - nie był to mądry pomysł, zważywszy, że ten wciąż płonął - Albo nie... - dodał już ciszej, po tym jak rzucił krótkie spojrzenie na rozbity samolot. Nie było to miejsce, w które chciałby teraz wracać.
Nic więcej już powiedzieć nie zdążył, bo usłyszał czyjeś wołanie. Z daleka nie dostrzegł od razu kto też potrzebował ich pomocy - zgubił w końcu gdzieś okulary, więc wszelkie szczegóły znajdujące się w oddali były dla niego niedostrzegalne. Gdy tylko dziewczyna znalazła się bliżej znieruchomiał na chwilę nie wierząc temu, co widzi.
Czy to była ona?
Nie zauważył momentu, w którym Mackenzie podebrała buty Frankowi (a szkoda, bo była to niezwykle zabawna scenka). Stał i gapił się na... ducha? W końcu głos O'Hary go otrzeźwił.
- Co? - zapytał niepewnie - Ach! Tak! - pokiwał głową i chwilę później maszerował już w kierunku dwóch blondynek. Uśmiechnął się do jeszcze-nie-tak-dawno-martwej nieznajomej.
- Żyjesz... - ach ta jego elokwencja!
Jeżeli chodzi o papierosy to były mu one całkowicie obojętne - liczył się jedynie inhalator, który miał w kieszeni (wciąż co jakiś czas sprawdzał, czy ten jest tam obecny).
W głowie kłębiło mu się wiele - czy miał przeprosić, że zostawił ją wtedy (tylko na chwilę!) w samolocie? A może go nie poznała? Tak byłoby najłatwiej - nie musiałby się tłumaczyć, a w tym był jeszcze gorszy niż w pomocy innym, więc mogłoby się to skończyć naprawdę źle.
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyWto Paź 22, 2013 5:33 pm

Sophie nawet uśmiechnęła się widząc, że jej wołanie nie poszło na marne. Z ulgą wyraźnie malującą się na jej twarzy, przyglądnęła wszystkim i nawet parsknęła śmiechem na widok kradzieży butów. A już najpewniej z miny okradzionego. Zainteresowanie innych wyrażnie działało na poprawę humoru panny Clemons. Nie zamierzając forsować swej jedynej sprawnej nogi, cierpliwie czekała na podejście dziewczyny. Chociaż kusiło ją, by jednak wyjść jej naprzeciw  i nawet wspomóc w przejściu tych kilu metrów. Nie chciała, by komuś stała się krzywda w trakcie wspomagania jej osoby. Na szczęście nieznajoma dotarła bez większych problemów.
- No.... więc... nie za bardzo mogę.
Sophie nie puszczając się drzwa, jakby było ono jej jedyną ostoją w życiu, spojrzała na nogę między podłokietnikami. Nie mogła od razu się tak obudzić? Tyko pod drzwiami awaryjnymi? Wzruszyła ramionami, jak gdyby to było nic i poprawiła zsuwający się na oczy opatrunek z koszuli. Swoją drogą ciekawe gdzie podział się jej bohater? Na razie pojawił się ten niedoszły...
- No chyba mój anioł stróż cakiem mnie nie opuścił.
Odpowiedzała na słowa zaskoczonego Daniela i nie wyglądała na kogoś kto miałby mu za złe te pozostawienie. Bo w sumie było to konieczne do jej uratowania, które niefortunnie przesunęło się w czasie. Najważniejsze jednak, że doszło do skutku.
Sophie podskoczyła ku nim na jednej nodze, nie puszczając się drzewa i ponagliła ich ruchem ręki. Miała już dość tego skrawka ziemi, chętnie przeniosłaby się gdzieś indziej. A widać, że ta dwójka z mężczyzną w dali, chyba tworzyła już coś na wzór obozu.
Powrót do góry Go down
Mackenzie Davenport


Mackenzie Davenport


Wiek : 25
Zawód : striptizerka
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 39
Data dołączenia : 30/09/2013

Ekwipunek : zwój liny

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyWto Paź 22, 2013 6:20 pm

Tak, jak już do tego doszliśmy, Frank, Daniel i Mackie tworzyli obóz pod banderą różowej sukienki, niezwykle słodko i tęczowo! Jakby to usłyszało każde z wymienionej trójki, to zakładam, że śmiechu nie byłoby końca i jeszcze doszłoby do zbiorowej śmierci spowodowanej niekontrolowanym napadem radości. Ale zostawmy to na później!
Mackenzie była świadoma, że nie zdoła bez problemów pomóc Sophie dokicać do ich, hm... "punktu pierwszej pomocy"? Jak to wyniośle brzmi!, spojrzała więc przez ramię na Daniela, odgarniając włosy z twarzy. Nie zdążyła go poprosić o pomoc, bo Frank ją w tym wyręczył (wcześniej wyrażając wyraźnie swoje zdanie na temat jej podbierającej mu buty).
- Pomożesz jej przejść do... jak on właściwie ma na imię? - Wskazała otwartą dłonią osobnika wylegującego się na różowej sukience i marszcząc lekko brwi. Właściwie znała tylko jego imię, Daniela, a skoro już komuś niosą pomoc... chyba powinna się przedstawić? To podobno zwiększa zaufanie! Spojrzała więc na blondynkę (jak już Daniel odpowiedział na pytanie).
- Jestem Mackenzie. Sama nie dam rady jej tam eskortować... - To znowu powiedziała do swojego towarzysza rozmowy w czasie podróży. Mogą razem spróbować, ale i tak większość ciężaru Sophie będzie spoczywało na nim.
A w międzyczasie, jak już szli do Franka, mogła zrobić mały wywiad.
- Co ci jest? Znaczy... poza raną na czole. Złamanie? - Tu wskazała na nogę dziewczyny, przy okazji nie zadając bezpośrednio pytania, czy poza tym coś jeszcze ją boli. Nawet jeśli nie wiedziałaby jak na to pomóc!
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyWto Paź 22, 2013 7:02 pm

Ich grupka była tak kochająca się i słitaśna, że Frank omal nie dostawał torsji, będąc jej członkiem. Metaforycznie i dosłownie, bo Daniel wyglądał na osobę, która przeżyła kastrację (bądź obrzezanie, dla O'Hary nie było różnicy) we wczesnym dzieciństwie i teraz do wielu spraw brakowało mu.... jaj. Miał szczerą nadzieję, że to kwestia jego młodego wieku i pewnego dnia ktoś go na tyle ociosa, że zostanie prawdziwym mężczyzną. Jeszcze nie miał aspiracji wychowawczych, co do młodego reżyserka i przeczuwał, że tak zostanie. Obserwacja kogoś takiego przynosiła mu jednak sporo radości.
Jak i fakt braku pomocy pewnej blondynce, która wyglądała na taką, która ginie pierwsza w horrorach. Głupia, całkiem ładna i przebita zwykle przez jakąś rurę. Miał bogatą wyobraźnię, Wright powinien brać od niego lekcje, jeśli już będzie okazja czmychnąć z tej cudownej, niebiańskiej plaży, na której zaraz zacznie brakować im jedzenia.
I sukienki na opatrunki. Powinni otworzyć jakiś polowy szpital. Wzruszył ramionami, obserwując uważnie otoczenie. Czuł się nieswojo bez towarzystwa, przekonany, że zawsze ktoś może zakraść się z tyłu i spróbować go zaatakować albo wyłudzić portfel, pełen kart kredytowych. Doprawdy zabawne, że akurat w jego brudne łapska trafiło to cudeńko, należące do pani, którą poznał jeszcze w Sydney. Ciekawa czy poniszczona sukienka również należała do niej. Z całą pewnością, co skłoniło go do tego, że grał na niej w kółko i krzyżyk ze samym sobą, oczekując na własne buty, by móc ruszyć na poszukiwanie Jasona. Musieli się stąd zmywać, zaczynało robić się duszno od zapachu trupów.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyWto Paź 22, 2013 7:19 pm

Obóz pod banderą różowej sukienki? To najbardziej szalony pomysł, jaki byłoby Danielowi poznać, ale... no hej! Przecież miał poczucie humoru (wbrew wszelkich pozorom, jakie stwarzał) i z całą pewnością byłby tym niezwykle rozbawiony. Pomijając oczywiście fakt, że rozbity obok samolot nie stwarzał najlepszej atmosfery do żartów, czy śmiechów.
Frank go irytował już od momentu, gdy poznali się w samolocie (choć pewnie tamten stwierdziłby, że to Daniel jest najbardziej tutaj wkurzający), a teraz jeszcze wyszło na to, że robił wszystko to, co O'Hara mu kazał. Zupełnie jakby sam nie mógł wpaść na pomysł, że Mackie i Sophie będą potrzebowały jego pomocy!
- Na pewno wróci - nie miał zielonego pojęcia o kim mówi nieznajoma, ale skoro ten ktoś tak dobrze opatrzył jej złamaną nogę (widać było, że to robota profesjonalisty) to powinni starać się, by jak najszybciej do nich dołączył. Przyda im się ktoś, kto zna się na pierwszej pomocy - Frank - wykrzywił nieco usta dając do zrozumienia, że ten jego przyjacielem na pewno nie jest - Gotowa? - zapytał, gdy już Sophie objęła go za kark, a on dłonią chwycił ją w pasie. Ruszyli do przodu.
Dobrze, że Sophie była leciutka - w innym wypadku miałby zapewne problem.
- A ja Daniel - przedstawił się tuż po Mackenzie jednocześnie lekko się uśmiechając.
Jeżeli chodzi o lekcje wyobraźni od Franka i ich wykorzystanie w filmach - nic z tego nie wyjdzie, bo Daniel nie kręcił filmów porno. W każdym bądź razie miejmy nadzieję, że nie będzie chciał go niczego uczyć, bo to się źle może skończyć. Dla Franka i samego Daniela.
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyWto Paź 22, 2013 8:00 pm

- Sophie.
Przedstawiła się również, skoro tak zaczęli i spojrzała w stronę nieznajomego któremu ruszyć się nie chciało. Brak butów to nie wymówka! Ona potrafiła przejść cały metr na jednej nodze! Całe szczęście, że już nie będzie musiała kombinować by przejść kolejne odcinki, odbijając się od drzew i wbijając pazury w ich pnie. Może teraz wbije je w ramię Daniela?
- Dziękuję... w sumie to trochę mi się kręci w głowie, więc jakbyś mógł...
Nie zdążyła dokończyć prośby o mocniejsze trzymanie, gdy nieco się zachwiała. Dobrze, że to była końcówka ich drogi, bo jeszcze by Daniel musiał ją ciągnąć po piasku. Za nogę albo włosy. No ale nie podpowiadajmy. Oparta wygodnie na swym towarzyszu niedoli, została doprowadzona do różowego kocyka i zsunęła się wprost na rozgrywkę Franka. No chyba nie dowie się czy wygrał. Kobieta, zupełnie nie zdając sobie sprawy z charakteru mężczyzny, posłała mu uśmiech i kiwnęła głową na powitanie.
- A co z wami?
Zapytała, nawiązując do wcześniejszego pytania Mackenzie. W zasadzie miała chyba opóźnione reakcje przez zaćmiony umysł. Dopiero teraz dotarły do niej słowa Daniela o powrocie jej anioła stróża. Ale jakim powrocie? Przecież zapewne stał gdzieś obok i tylko czekał na to by uchronić ją od niebezpieczeństwa. Co z tego, że nie potrafił od katastrofy samolotu. Każdemu zdarza się zły dzień, prawda?
Powrót do góry Go down
Mackenzie Davenport


Mackenzie Davenport


Wiek : 25
Zawód : striptizerka
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 39
Data dołączenia : 30/09/2013

Ekwipunek : zwój liny

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyWto Paź 22, 2013 8:12 pm

Szła zaraz za Daniel i Sophie, żeby w razie czego wspomóc asekurację dziewczyny. Niewiele by to dało, bo pewnie sama Mackenzie wylądowałaby w piasku jako pierwsza, jakby się na niej ktoś wsparł (ból obitego ciała wciąż o sobie przypominał! Nie hasała, jak młoda sarenka, potykała się co chwilę, musiała wspierać o coś, o co mogła się wesprzeć, szła dość wolno i co chwilę się krzywiła) , ale przynajmniej mogłaby powiedzieć, że się starała. Na przykład w momencie, kiedy nowa blond koleżanka się zachwiała! Mackie złapała ją za ramię, żeby podtrzymać w pionie i o mało nie zawyła z bólu, napięcie mięśni nie było zbyt dobrym pomysłem. Nie mniej, pomogli Sophie dotrzeć na różową sukienkową wysepkę i jak już bezpiecznie siedziała obok Franka, Mackie opadła na piasek z takim westchnieniem, jakby ta krótka wyprawa kosztowała ją bardzo dużo siły. I aż się rozkaszlała, rękę przykładając do klatki piersiowej. Przeklęty ból! Nie mogła tak od razu odpowiedzieć, więc pewnie Daniel zdążył przedstawić swoje obrażenia (i możliwe, że Franka, który i tak nie słyszał pytania), zanim ona przestała kaszleć. Odciągnęła nieco brzeg sukienkotuniki, żeby przyjrzeć się malowniczo rosnącym i przybierającym kolor dorodnej śliwki siniakom. No pięknie.
- Żyjemy. Więc to chyba dobrze? - Spojrzała znowu na Sophie i uśmiechnęła się lekko, jakby to miało rozładować sytuację. Zorientowawszy się, że wciąż na stopach ma za duże buty Franka, zdjęła je i podsunęła w jego kierunku, kiwając tylko głową w geście podziękowania, bo i tak by nie usłyszał! A żeby nie pozostać bezczynną...
- Zawiążę ci nowy... nazwijmy to OPATRUNEK na czole, bo ten przesiąkł, okej? - Sięgnęła do różowej sukienki, żeby oderwać znowu kawałek materiału. Niestety, próby poszły na marne, nie miała siły nawet na tyle, żeby rozerwać szef.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptySro Paź 23, 2013 4:22 pm

Jasne, że nie wymówka! Gdyby ktoś raczył zapytać Franka (pisemnie albo na migi), dlaczego nie ratuje owej pięknej (rzecz dyskusyjna) blondynki, ginącej na początku filmu to odpowiedziałby całkowicie szczerze, że mu się nie chce, a dopomaganie kolejnej znajdzie na wyspie może skończyć się tragicznie dla pozostałych członków. To było dość brutalne, ale racjonalne podejście, które nie przeszkodziło mu jednak obserwować zmagań cudownego duetu, pałającego chęcią pomocy.
Naprawdę przypominało mu to oglądanie telewizji podróżniczej i zapoznawanie się z obyczajami plemiennymi, które go obrzydzały, ale były na tyle intrygujące, że nie mógł od nich oderwać wzroku. Bał się jedynie tego, że owa przygoda stanie się czymś w rodzaju wiecznego oglądania bez reklam i możliwości wyłączenia się. Był wdzięczny, że może zamknąć oczy i być szczelnym oraz obojętnym na losy świata, pogrążonego w chaosie...
Brzmiało pięknie. Otworzył je, czując jak Mackenzie oddaje mu buty (założył i zasznurował je tak, że kolejny złodziej będzie musiał obejść się ze smakiem) i próbuje do reszty zniszczyć JEGO sukienkę. Zmroził ją spojrzeniem, podnosząc się powoli i rozrywając materiał na opatrunek. Podał go Mackenzie.
- Reszta zostaje. Jest wytrzymała - poinformował je skrupulatnie, usiłując postawić się w sytuacji, kiedy jest blondynką i ma problem z myśleniem, więc nie wszystko staje się jedną wielką oczywistością, odbijającą mu się jaskrawo w głowie. - Jakby nas nie... znaleźli tak szybko to zrobimy z niej mocowanie do szałasu, bo gwoździ tu nie widzę - wytłumaczył, szukając wzrokiem Daniela, czyli przedstawiciela inteligentnych. Teoretycznie.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptySro Paź 23, 2013 6:01 pm

Daniel przedstawicielem inteligentnych? Skąd u Franka nagle takie przekonanie? Musiał chyba porządnie uderzyć się w głowę podczas katastrofy, albo - co byłoby lepsze dla Wrighta - naprawdę uważał, że ten może się na coś nadać. Chociaż to może kwestia myślenia, że ilość blondynek w grupie znacznie obniża standardy, jeżeli chodzi o przydatność poszczególnych jednostek (Daniel tak nie uważał, ale przecież Frank dał się już poznać jako szowinista, więc to wcale niewykluczone). Najbardziej jednak prawdopodobne, że to ta różowa sukienka tak wpływa na O'Harę.
Pomógł Sophie usiąść, po czym sam musiał złapać oddech - jego lekarz nie byłby zadowolony, że tuż po ataku tak się przeciąża. Jeszcze znów zacznie się dusić, a wtedy leki mogą okazać się już nie tak pomocne jak wcześniej.
- Mi w sumie nic nie jest - odparł jak już unormował swoje wdechy - Szałas? - spojrzał na Franka zaskoczony - czy on chciał się teraz bawić w biwakowanie, albo co gorsze - w Bear'a Grylls'a (tego Daniel wręcz nie znosił - bo jak to tak biegać boso po śniegu, zjadać padlinę i jeszcze do tego cieszyć się z tego?). To jednak wzbudziło w nim niepokój - a co jeśli Frank ma rację i pomoc nie nadejdzie tak szybko? Jeżeli będą musieli tu czekać na ratowników dzień, dwa, albo dłużej? Okropna wizja, zważywszy, że nie mieli w ogóle zapasów jedzenia, czy lekarstw.
- Zginiemy tutaj... - mruknął cicho wpatrując się w różowość materiału, na którym siedziała teraz dwójka rozbitków. Trzeba wiedzieć, że z Daniela był pesymista - nie wierzył, że uda mu się wyjechać do Stanów, wątpił, że kiedykolwiek nakręci pierwszy poważny film, miał też wątpliwości co do samego sukcesu tegoż "dzieła". Nie powinno, więc dziwić, że wizja spędzenia kilku dni na bezludnej wyspie (pełnej dzikich zwierząt) nie napawała go optymizmem.
- Trzeba znaleźć działający telefon - zakładając, że znajdą tutaj zasięg - Albo dostać się do kabiny pilotów - tam mają te wszystkie satelitarne komunikatory - szkoda tylko, że dziób samolotu leżał teraz na dnie oceanu...
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptySro Paź 23, 2013 8:56 pm

Sophie rozmasowała sobie uda, co prędzej było chyba zwykłym zajęciem rąk niż próbą  usunięcia bólu jakiego odczuwała w całym ciele. Złamana noga na szczęście już tak bardzo nie dawała się we znaki, chociaż Clemons nie pogardziłaby środkiem przeciwbólowym. Albo przynajmniej łykiem wódki, która mogłaby nieco ból uśmierzyć. Nikt nic nie znalazł? Tylko bezużyteczne różowe sukienki? Kto w takich chodzi w ogóle?
- Bardzo dobrze.
Odpowiedziała na słowa  Mackenzie, uśmiech słaby jej posyłając i kiwając głową na słowa Daniela. No rzeczywiście, wyglądał jak ktoś komu nie wiele się stało. Czy miał on choć jednego siniaka? Davenport mogłaby mu oddać kilka bo jeden rzut oka na jej odsłonięte ciało i już człowiek marszczył brwi, żałując kobiety. Pytanie tylko co było z drugim mężczyzną. Sophie spojrzała na niego pytająco, jednak nie doczekała się odpowiedzi. Chciała nawet się do niego drugi raz odezwać ale zaraz uwagę jej odwróciła Mackenzie na pytanie której kiwnęła głową. Z chęcią pozbędzie się przesiąkniętej już resztki koszuli na czole. Co zaraz zrobiła, odwiązując supeł na tyle głowy i powoli ściągając materiał, przyklejony do zasychającej krwi. Nie obeszło się bez krzywych min.
- No co wy...! Nie zginiemy, na pewno ratownicy są już w drodze. Szałas to ostatnia rzecz o którą trzeba się martwić.
Zawyrokowała z pełnym przekonaniem i na potwierdzenie swych słów, wyciągnęła szyję, wpatrując w horyzont. Dłonią musiała przysłonić oczy, by lepszy widok mieć i nie przegapić nadejścia pomocy. Typowa optymistka, nie wierząca w inne scenariusze jak te kończące się happy endem. W zderzeniu z taką tragedią ciekawe będzie jej zachowanie. Jednak Clemons nie da sobie wmówić, że nikt się nie pojawi. Zapewne jako ostatnia w końcu się podda i pogodzi z rzeczywistością.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun


Mathias le Brun


Wiek : 25 lat
Zawód : student patologii sądowej || diler
Liczba postów : 17
Data dołączenia : 16/10/2013


PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptySro Paź 23, 2013 9:05 pm

Za drzewami, to my.


Jako iż Mathias le Brun jest po prostu realistą, którego niestety w chwilach zgrozy nie opuszcza humor, może wydawać się, że to niosący ciepło i wszechmiłość człowiek o niesamowitym darze pomagania innym. I oczywiście ten uśmiech, jak zwykle szeroki i szczery, jest dla nieznajomego ciepły i sympatyczny i od razu, naturalną koleją rzeczy, jego właściciel także musi taki być. W tym jednak przypadku, nawet teraz, kiedy ten ćpun i po części idiota uśmiechał się do siebie z rozbawienie, nie można było oczekiwać żadnego nawrócenia umysłowego czy moralnego, bo w tym przypadku bolało go po prostu serce, że musiał nadwyrężać swoje biedne plecy, aby pomagać obcej mu niewieście. Mimo to milczał i wciąż się uśmiechał próbując zahamować niewyobrażalną chęć wybuchnięcia śmiechem, bo paradoks tej sytuacji rozbawiał go i przyprawiał o nieprzyjemne dreszcze jednocześnie. Dlaczego jemu przydarzyła się taka sytuacja, ominąwszy oczywiście kwestię tego, że wszyscy inni znaleźli się w podobnej – ale to on jest tu pokrzywdzonym, że leży koło niego kobieta z paskudnie złamaną nogą i wbitym w bark skrawkiem metalu i w dodatku, jak na cudowną złość, żąda jego sunięcia. Po pierwsze – jeśli spełni jej prośbę, dziewczyna może się wykrwawić, nie gwarantuje także, że podczas jakże skomplikowanej operacji nie naruszy rdzenia kręgowego czy chociażby innego ważnego dla organizmu organu, a, i tętnica, ta dziewoja najzwyczajniej w świecie zostanie skazana na wykrwawienie się, bo zapewne została ona przebita. Co w takim razie powinien zrobić? Bo jeśli chodzi o niego samego, o jego zwyczajny i ludzki egoizm, to nie miał najmniejszej ochoty ryzykować ewentualnych wyrzutów sumienie w sytuacji, gdyby umarła. Być może to tylko strach, ale on w swojej przeżartej przez prochy głowie nazwał swoje mieszane odczucia inaczej, niż zrobiłby to normalny człowiek. Dlatego zastanawiał się, czy powinien cokolwiek robić, bo najzwyczajniej na świecie w sytuacji w pełni kryzysowej i straszliwej tchórzył. Z drugiej strony nie wiedział, czy ktokolwiek jeszcze żyje, a perspektywa spędzenia na wyspie kolejnych kilkudziesięciu lat w samotności nie zadowalała go. Nie czuł się także usatysfakcjonowany na myśl, że mógłby po prostu odejść. Ot tak. Mimo wszystko – solidarność jest najważniejsza, prawda?
I w tym momencie powinniśmy wybuchnąć gromkim śmiechem, choć Mathias le Brun stał się już poważny i powściągliwy w uśmiechach, ale w momencie, kiedy do jego uszu dobiegł czyjś głos, nie potrafił powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem. I ani przez chwilę nie pomyślał, że mógłby zostawić ją samą. Może dlatego wizja powstającego nagle grona wszystkich trupów na wyspie i wołających pomocy go nie uszczęśliwiła, bo sumienie kazałoby mu biegać wokół nich i wszystkich sumiennie operować.
-Hej, spokojnie, nie umieraj i czekaj na mnie, dobrze?
A być może się doczekasz.
-JESZCZE KTOŚ Z WAS ŻYJE I NIE MA OCHOTY UMIERAĆ TO WOŁAĆ, CHĘTNIE ZOPERUJĘ – wydarł się i obiecał sobie, że po raz ostatni tego dnia, bo ból głowy zaczął mu porządnie doskwierać, a hałas wydawany choćby przez niego samego, nie polepszał sytuacji.
Emocje się uspokoiły i choć od momentu pytania nieznajomej mu czarnowłosej dziewczyny i wołania drugiej, miał nadzieję, że także ładnej i powabnej jak ta pierwsza, minęło kilka sekund, on miał wrażenie, że klęczy nad jej ciałem od godziny. Ale chyba czas w końcu wziąć się w garść, bo czas zdecydowanie zaczął płynąć za szybko, o wiele za szybko, niż powinien, a to on, tyle wie z seriali medycznych, najbardziej liczy się w takich sytuacjach.
-Dobra, wszystko będzie dobrze – szeptał gorączkowo zerkając na swoją podartą białą koszulkę w kratę i oderwał, niczym w jakimś groteskowym filmie, z niej rękaw. Szybko uformował materiał w niekształtną kulę i odłożył, aby w odpowiedniej sytuacji móc go wykorzystać, odetchnął głęboko. Raz. Zadanie wykonane. Dwa. – Lub nie, ale istnieje prawdopodobieństwo, że przeżyjesz – kontynuował pochylając się nad z trzęsącymi się dłońmi, za które mimo swojej naturalnej i wrodzonej pewności siebie bał się odpowiadać. Powoli i niepewnie zbliżył dłoń do metalu nie wiedząc, jak dokładnie się za to zabrać i w końcu, zanim go dotknął, cofnął się i zaśmiał prawie płacząc – Zapewne zaraz będziesz przeklinać, krzyczeć i płakać jednocześnie, ale w porządku, ogląda nas tylko Bóg… - znów wziął głęboki wdech.
Dwa.
Cholera, punkt drugi.
-…i ta pani niedaleko nas także.
Ukląkł nad nią w rozkroku i wybadawszy, ot tak, po prostu na oko, kąt, pod którym został wbity metal, uznał, że z tej perspektywy będzie mu danego go wyjąć najłatwiej bez narażania dziewczyny na większe obrażenia.
Nie wiedzieć czemu, wciąż miał ochotę się zaśmiać, ale zapewne ów skrajna emocja nie połączyłaby się w dobrą parę ze zdenerwowaniem.
Wytarł dłonie w koszule i zanim zabrał się do roboty, sprawdził, czy są w miarę czyste. Dobrze. Punkt drugi czas zacząć. No dalej Mathias, jesteś pieprzonym studentem patologii, grzebiesz przy zwłokach i nigdy nie zrobiłeś im większej krzywdy.
Chwycił nieco pewnie za zimny i mimo wszystko przyjemny w dotyku metal i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, wysunął go z pleców kobiety. Nie zastanawiał się dłużej i w amoku pracy przycisnął jej do pleców zmięty w kulkę materiał.
-Kurwa mać, przepraszam – mruknął wciąż opierając się o jej ranę, aby zatamować ewentualny krwotok.
Miał ochotę krzyknąć do kobiety leżącej niedaleko, aby upewnić się czy żyje, ale uznał, że póki co wolałby nie znać prawdy i powinien cieszyć się z poprawnie (lub nie) przeprowadzonej operacji.


hahaha, co za kupa ;_;
Powrót do góry Go down
Mackenzie Davenport


Mackenzie Davenport


Wiek : 25
Zawód : striptizerka
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 39
Data dołączenia : 30/09/2013

Ekwipunek : zwój liny

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptySro Paź 23, 2013 9:14 pm

No nie miała siły na oderwanie kawałka materiału. Nie i koniec. I bardzo jej to przeszkadzało, do tej pory jej mięśnie nigdy jej jeszcze nie zawiodły. W każdym razie nie w takim stopniu! No dobrze, może od razu po porodzie nie miała za wiele siły na cokolwiek, ale to nieporównywalny rodzaj bólu i zmęczenia organizmu. Z cichym westchnieniem wzięła od Franka materiał i tylko kiwnęła głową na jego słowa. Nie było sensu werbalnie dziękować, bo i tak nie usłyszy.
- Nie zamierzam zostawać tu na noc... Ktoś na pewno musiał już zacząć nas szukać, przecież samoloty mają ciągły kontakt z... z kimś tam mają, nie? - Spojrzała z nadzieją na Sophie, a następnie na Daniela. Nie znała się kompletnie na lotnictwie, ale w dobie tak dobrze rozwiniętej technologii, logicznym było, że loty są monitorowane, a przestrzeń powietrzna nie pozostaje bez opieki, kursy są znane i tak dalej.
Otrząsnęła się z tego drobnego odrętwienia umysłu i pomogła blondynce w zdejmowaniu opatrunku. Wykorzystała go, żeby odsączyć jeszcze trochę krwi z rany i choć troszkę zetrzeć strużkę z jej czoła. Nie poświęcała jednak temu nadmiernej uwagi, zaraz odłożyła ten kawałek materiału gdzieś na bok, żeby się nie zgubił (może się przydać do związania... czegoś) i owinęła Sophie głowę dookoła różowym materiałem, nieco grubiej składając na ranie. Podobnie jak na nodze Franka, tak samo zahaczyła wolny koniec o już zawinięty materiał, żeby się jako tako trzymał.
- Okej, powinno być dobrze... na trochę. Przydałaby się woda... - Rozejrzała się znowu dookoła. Siedzieli wśród walizek, MUSI w nich być coś przydatnego! Nawet jeśli nie znajdą rzeczy przydatnych do przetrwania, to na pewno znajdą jakieś ciuchy, które mogą posłużyć za chociażby opatrunki.
Tak, tak, telefon! Przytaknęła Danielowi. Tego też mogą poszukać.
- Przeszukajmy bagaże, może coś się uda znaleźć... - Właściwie była ich czwórka, z czego dwójka nie mogła wstać, oni mogli na siedząco przeglądać te podsunięte przez nich torby i walizki. W każdym razie, trzeba działać! Dlatego właśnie wstała... zbyt gwałtownie. Momentalnie, jak tylko podniosła się do pionu, zbladła i po dwóch sekundach poczuła, jak mięknął jej nogi. Nie zdążyła nawet nic powiedzieć, po prostu... straciła przytomność, opadając ciężko na różową sukienkę, głową lądując na kolanach Franka. Hał romantik!
A co do braków pożywienia i wody... przecież samolot miał swoje zapasy! Nie zdążyli jeszcze dostać posiłku, który mają w cenie lotu, więc gdzieś we wraku na pewno jest ta magiczna szafka z jedzeniem i wodą. Będą musieli to znaleźć, prędzej, czy później, i rozdzielić między ocalałymi. Jak już ud im się zebrać w grupę i oszacować ile ich przeżyło tę katastrofę, bo najwyraźniej przeżyło sporo. Ale w tej chwili Mackenzie to nie obchodziło, bo leżała sobie nieprzytomna w pełnym słońcu i bez wody pitnej!
Powrót do góry Go down
Ava Luhrmann


Ava Luhrmann


Wiek : tylko 23 lata
Zawód : cyganeczka
Skąd : Bundaberg/Sydney
Liczba postów : 99
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptySro Paź 23, 2013 9:50 pm

Marzyła o ucieczce. Bardzo mocno jej pragnęła, bo z sekundy na sekundę coraz trudniej było jej znieść świadomość, że zaraz zaczną jęczeć te wszystkie prawie-zwłoki i płakać będą nad zabawą losu w spadające z nieba metalowe ptaki. A los jak dziecko - lubi się cieszyć i udowadniać, że ma władzę i dziecięcym śmiechem potrafi zdobyć zaufanie wrażliwych i dobrotliwych. Tylko ci o duszach chłodniejszych i historii niemiłych przeżyć potrafią odsunąć się nad bezpieczną odległość i zbudować ścianę dystansu, aby w żadnym momencie swojego życia nie wyzywać losu i kusić go, aby wysypał więcej zabawek ze swojego pudełka ludzkich katastrof. Kolekcjonuje nie tylko samoloty, ale i pnie drzew (o które się potyka) i przypływy niszczących myśli (z którym się walczy i zawsze przegrywa).
Jednak nie mogła uciekać. Przywiązana było do przyziemności i zniewolona przez swoją fizyczność. Dusza już dawno znalazłaby miejsce przyjazne, o przyjemniejszym zapachu i chwalące się spokojem. Tym razem musiała leżeć i zalewać łzami myśli (oczy pozostawały wyjątkowo suche) i rozgrywać brak cierpienia na twarzy, aby nikt się nad nią nie użalał.
Krzyczała w desperacji. Frustracji. Fizycznie nie była w stanie wygiąć się, nie mówiąc już o wyciąganiu obcej materii ze swojego ciała - mięśnie i kości i ich niezgoda na to nie pozwalały. Potrzebowała dodatkowej pary rąk i już o tym wiedziała - dlatego starała się przyodziać na twarz delikatny uśmiech - z pewnością bardzo sztuczny, bo w sztuczność najchętniej się odziewała (tak było po prostu łatwiej).
- Nie będę krzyczeć, ale ty się pospiesz. - prychnęła - Inaczej zaraz zrobię to sama, a potem wbiję TO w twoje plecy, abyś poznał niecierpliwość z jaką czekam na pozbycie się jego. - i niby zaśmiała się gorzko, ale tak naprawdę skrzywiła i tego grymasu nie kontrolowała. Niemoc i ból stały się już najlepszymi przyjaciółmi.
Gdyby dziękowała, byłaby mu wdzięczna za nieprzygotowanie na gwałtowny ruch i nieuprzedzenie o dokładnym momencie pociągnięcia za metalową płytkę. Ból tworzony przez świadomość jest odczuwalny z intensywnością większą razy jeden w grupie z kilkoma zerami.
Jego nastrój przeniósł się na nią. Nie wyła z bólu ani nie płakała, a zamiast tego, śmiała się już głośno. A ten śmiech brzmiał strasznie stawał się pigmentem łączącym złote piaski z ciemniejącymi zwłokami.
Gdy śmiech ustał, musiała poświęcić kilka(dziesiąt) sekund na uspokojenie swojego oddechu, bo zdawało się jej, że przez kilka minut tlen zupełnie nie docierał do płuc, a wykonywał obrót w gardle, ocierając przy okazji o wysuszoną śluzówkę. - Przestań! - dźgnęła go łokciem w bok w podirytowaniu - Nie przeklinaj, nie przepraszaj, zachowuj się. - sapnęła. Poczuła, że kruki przestały wbijać szpony w bark, po tym jak metal został z niego wyjęty.
To nie tak, że była całkowicie niewrażliwa na świat i człowieka. To nie tak, że nie odczuwała w bólu. Gdyby nie wyćwiczyła wszystkich skurczy mięśni, zwijałaby się z bólu. Gdyby nie wyćwiczyła zachowywania się w odpowiedni sposób, płakałaby. A wyjątkowa trzeźwość umysłu odwiedzała ją i robiła porządki. Wyrzuciła już wszystkie myśli poza tą racjonalną, która miała jej umożliwić ucieczkę do miejsca, w którym znów mogłaby kochać się ze swoimi miłościami-skrajnościami, zapijając śmiech w smutku i lecząc łzy w radości.
Odsapnęła jeszcze kilkukrotnie. Była coraz bliżej swojego celu, który pozbawiał ją ludzkości.
- Czy znasz się na tym... wszystkim? - odnosiła się do dość zgrabnie wykonanego ruchu przy wyjmowaniu poszycia. Pozostawała jeszcze noga, która nie potrzebowała podparcia i pomocy w utrzymaniu kości w odpowiedniej pozycji. Nasuną się, zasuną i popękają na małe kawałeczki, podobnie jak instynkt samozachowawczy i chłód Avy w momencie, w którym kolejny oddech nie przyniósł oczekiwanego skutku. Płuca jakby się nie napełniały. Gałki oczne zagłębiały się w oczodołach czaszki. Sznurek na gardle związywał.
Musiała zamknąć oczy i nagłym zadrżeniem przypomnieć sobie, że to nie miejsce na natężeniu strachu przed światek (atakujący strach).
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun


Mathias le Brun


Wiek : 25 lat
Zawód : student patologii sądowej || diler
Liczba postów : 17
Data dołączenia : 16/10/2013


PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptySro Paź 23, 2013 11:07 pm

Katastrofa – słowo w tym przypadku kluczowe, które przez ostatnie kilka lub kilkanaście minut nawet nie śmiało się przewinąć przez myśl le Brun, bo w przypadku, gdyby choć w połowie zakłóciło jego finalne skupienie na wykonywanych czynnościach i sprawach przyziemnych, mogłoby się to zakończyć ewentualnym trzęsieniem ziemi na wyspie. Pierwszą rzeczą, w jakiej nie należy uświadamiać ów chłopaka jest brak narkotyków, bo w tym przypadku zapewne zakończyłoby się to bezgraniczną paniką oraz histerią godną małej pięcioletniej dziewczynki, której zabrano najukochańszą zabawkę pod słońcem. I wówczas każda najbardziej pokrzywdzona ofiara katastrofy, która podwinęłaby mu się pod te nieogarnięte ręce, mogłaby skończyć najwyżej kilka metrów pod piachem, bo nikomu nie chciałoby się fatygować budowaniem trumny. Zapewne cała reszta byłaby zajęta próbami stworzenia arki lub jakiejś genialnej tratwy, na której powróciliby do domów lub zginęli bohatersko na morzu porwani przez fale i pożarci przez bezkresne i ciemne morze. Natomiast drugą sprawą, którą sam nieświadomie od siebie odrzuca to brak JAKIEJKOLWIEK znajomej twarzy, na której istnieniu i wsparciu mógłby się oprzeć i nieco pocieszyć. Teraz jednak był sam, całkiem sam, zdany na kobietę, która groziła mu niestety ale nie najprzyjemniejszymi rzeczami, aż sam dobroduszny Mathias zaczął zastanawiać się nad sensem czynności, którą wykonywał. I nawet w tej zabawnej i niesamowicie krytycznej sytuacji naszło go pewna myśl, że jednak nie powinien był się budzić – proste i logiczne. W tym momencie, kiedy przyciskał do jej rany tę głupią szmatę/rękaw swoje koszuli czuł się tak podle i okropnie, że najchętniej uwaliłby się koło niej i zasnął, pomimo bólu pleców i głowy, pomimo krwi, której łzy spływały po jego podbródku i kapały na jego własne dłonie. Miał ochotę iść spać i był idiotą, że w ogóle dawał jakieś znaki życia, bo przez następne kilka godzin, zanim pojawią się jacyś ratownicy, będzie musiał użerać się z niegodną jego pomocy czarnowłosą kobietą.
Gdzieś pomiędzy fałdami nielogicznych przemyśleń i analiz dotarło do niego pytanie kobiety, które w danej chwili wydawało mu się tak skrajnie bezsensowne, że nie wiedział, czy jakikolwiek sens ma odpowiadanie na nie. Jednak po chwili, kiedy ponownie spojrzał na swoje zakrwawione i ściskające materiał dłonie, pomyślał, że to się nie dzieje naprawdę, bo wszystko co się do tej pory wydarzyło to coś tak nierzeczywistego i prawdziwego zarazem, ale sam fakt, że kręciło mu się głowie, a każdy bodziec musiał najpierw skrupulatnie przeanalizować, zanim jego mózg zakodował jakiekolwiek informacje, czuł się jak kretyn lub co najmniej, jakby zażył jakieś lewe prochy.
I, swoją drogą, powoli dopadał go narkotyczny głód, ale jeszcze nie był tego do końca świadomy.
-Nie wiem, jak… - zmarszczył brwi i mruknął – moment.
Na moment, ryzykując wykrwawienie kobiety, przestał przyciskać materiał do jej barku i zrzuciwszy z siebie szybko koszulę począł ją drzeć na pasu, które następnie ze sobą związał. Znowu dotknął dziewczyny i na moment, bez ostrzeżenia czy czegokolwiek, podniósł ją w pasie, aby owinąć szybko jej klatkę piersiową podłużnym materiałem i w ten sposób przytwierdzić do jej pleców materiał, bo doskonale wiedział, że sama nie byłaby w stanie go tam utrzymać, a w przypadku, gdyby zostawił ją samej sobie, ryzykował, że po powrocie zastanie ją martwą.
I wszystko byłoby cudownie, gdyby ból w plecach nie nasilił się i nie spiorunował go swoją siłą, że na moment musiał odetchnąć i zastanowić się, czy będzie w ogóle w stanie dojść do drugiej pokrzywdzonej.
Cholera.
-Studiuję patologię, więc tak, cholera, znam się na tym – odpowiedział z nutką zdenerwowania czy irytacji w głosie, bo wbrew pozorom Mathias le Brun nie był osobą fałszywą a wręcz otwartą i bezpośrednią, więc zazwyczaj nie krył zdenerwowania, choć to objawiało się w latających przedmiotach na tamte chwile zamieniające w mordercze pociski oraz agresywnych i nie pro obywatelskich zachowaniach – A twoja noga? – to było pytanie retoryczne, bo doskonale wiedział, że musi być złamana lub wybita, ale w swym doświadczeniu złośliwości losu uznał, że ta pierwsza opcja wydaje się bardziej prawdopodobna – Dobra słońce, będziesz na chwilę obecną potrzebowała pomocy, bo jeśli poradzisz sobie kilka chwil bez swojego bohatera, to pomogę tamtej biednej kobiecie.
…która być może już nie żyje.
Ale nie powiedział tego na głos.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 10:31 am

To było do przewidzenia, że będzie musiał radzić sobie sam, choć ręka bolała niesamowicie i potrzebowała pilnego nastawienia, a noga... Był wdzięczny, że nadal ją czuje, więc miał jeszcze szansę wystartować w maratonie. O ile tylko wyswobodzi z tego cudownego zgromadzenia ludzi, którym udało się przeżyć katastrofę. Kolejne zwierzenia z cyklu: o, jacy my biedni; o kurwa zginiemy; jesteś moim bohaterem zostały mu oszczędzone i mógł tylko skinięciem głowy potwierdzić ich obawy.
Tak, oni zginą, on nie zamierzał, więc najwyższa pora znaleźć Jasona i stąd uciekać.
Próbował wstać, dostrzegając jakieś cienie pod drzewami (kolejne gęby do wykarmienia), ale zamiast tego został przygnieciony zwłokami jednej z blondynek. Tej, która w horrorze miałaby większe szanse przeżycia. Zaklął cicho, czując jej ciężar na swoim ciele i odrzucił ją od siebie z niesmakiem, nie zważając na karcący wzrok towarzyszy niedoli. Spojrzał na nią, przykładając rękę do czoła. Gorące. Nie trzeba było być patologiem, żeby stwierdzić, że pewnie dostała udaru słonecznego albo niebawem jej się to przytrafi, jeśli będzie dalej leżeć na słońcu, opalać się i nic nie robić. Jakie to kobiece - w nieskończoność czekać na bohatera.
Spojrzał na Daniela, próbując go znowu zmusić do reakcji, ale był zajęty drugą blondynką (na tę niepotrzebnie marnował czas), więc złapał za nadgarstek tego trupa in spe, kuśtykając w stronę drzew, co pewnie zajęło mu lata świetlne. Bycie bohaterem ssało pałę równie dobrze jak Jason (gdzie on do cholery jest?!).
- Ja ją tylko położę. Nie przeszkadzajcie sobie. Rozmowa najważniejsza - mruknął do towarzyszy niedoli z innego sortu, rozpoznając w dziewczynie portową dziwkę i obdarzając ją uśmiechem, zarezerwowanym dla szczególnych znajomych. Być może to była radość z tego, że ją widzi; a być może dawno już nie kładł nikogo w cieniu drzew, uderzając z pięści. Przypomniały mu się dobre, sentymentalne czasy. Niestety, bezskutecznie, bo Mackenzie dalej spała jak zabita. Odszedł, więc (tempo żółwia), zajmując się walizkami przy trupach. Najwyżej będą go straszyć po nocach, i tak nic gorszego niż rozbicie samolotu go nie spotka.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 3:44 pm

Zginą, czy nie zginą - kwestia dyskusyjna, zwłaszcza, że nie upłynęły nawet dwie godziny od rozbicia się samolotu. Trzeba jednak zauważyć, że jak na razie to szło im całkiem nieźle - wciąż żyli i chyba to było najważniejsze. Na swój los ponarzekają, jak już zrozumieją, że pomoc nie nadejdzie...
- Mackenzie ma rację - przytaknął. Dobrze, że Frank nie słyszał ich wcześniej rozmowy, bo wtedy straciłby już całkiem tę odrobinę szacunku (czy zwykłego tolerowania) dla Daniela.
- Powinniśmy przeszukać walizki - skoro już i tak okradł umierającego i przegrzebał dwie torby podróżne to czemu nie miałby tego procederu kontynuować? Kto wie - może znajdzie telefon satelitarny, przez który można połączyć się z całym światem z każdego jego zakątka? Wezwie pomoc i będą uratowani. Wróci do LA, dokończy film i pokaże go szerszej publiczności.
W czasie, gdy Mackie opatrywała głowę Sophie on postanowił, że poszuka tej wody, czy czego tam potrzebowali. Przyda się na coś, bo opatrunków naprawdę nie potrafił zakładać - a okradanie zmarłych nie było żadną filozofią - nawet reżyser sobie z czymś takim poradzi. Chyba.
Nie odszedł daleko, bo po całej plaży porozrzucane były części wraku, ludzi i ich dobytku. Wystarczyło po prostu się schylić, by coś znaleźć - jak ktoś miał szczęście to nie był to palec. Oczywiście po raz kolejny upewnił się, że ma w kieszeni inhalator. Jeżeli mieli na tej wyspie spędzić trochę więcej czasu, to będzie go potrzebował.
Dopiero po chwili dostrzegł, że Frank podniósł się ze swojego miejsca i podtrzymując Mackenzie pokuśtykał w kierunku palm. Czyżby coś się stało?
Otworzywszy pierwszą walizkę i zabierając co też tam w niej było (albo nie było, bo w sumie - to Daniel, także możliwe, że nie znalazł nic lub też wyskoczył na niego jakiś niedźwiedź), ruszył w stronę Franka, który pewnie uzna, że chłopak się go uczepił jak rzep do psiego ogona.
- Coś jej się stało? - zapytał wskazując na omdlałą blondynkę. O'Hara, nawet nie słysząc, musiał zrozumieć o co też chodzi.
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 4:22 pm

Pokiwała głową na pytanie Mackenzie. Lubiła nie tylko sama odczuwać nadzieję ale także sprezentować ją innym. Uśmiechnęła się do towarzyszki, pragnąc wlać w jej serce nieco wiary. Czuła, że ktoś się w końcu pojawi na horyzoncie. Był w końcu XXI wiek! W tych czasach nie mogą długo na pomoc czekać. W końcu nie rozbili się na bezludnej wyspie. PRAWDA?
Clemons zamknęła oczy w czasie opatrywania i cierpliwie czekała aż Mackenzie założy nowy opatrunek. No jaka piękność, no no no. Podziękowała, gdy tylko poczuła jak dłonie towarzyszki puszczają materiał i otworzyła oczy w tym samym czasie co omdlnięcie drugiej blondynki.
Z trwogą malującą się na twarzy, nachyliła nad dziewczyną, wypowiadając jej imię i zerkając na Franka rozpaczliwie. Najwidoczniej ten nie lubił tracić czasu, bo zaraz zabrał się za przenoszenie kobiety.
- Ostrożnie!
Zawołała za nim, znowu spotykając się z milczeniem. No cóż, ten typ tak ma czy coś. Z chęcią pomogłaby mu w zajęciu się Mackenzie ale nie było mowy, że dokuśtyka do drzew ponownie. Popatrzyła za nim, by za chwilę przenieść spojrzenie na Daniela. We dwójkę sobie poradzą z jedną nieprzytomną kobietą. Sophie znowu nie pozostało nic innego jak siedzieć w jednym miejscu. Ale tak jak inni nie chciała trwonić czasu na opalanie, więc rozglądnęła się wokoło i za sobą ujrzała plecak. Może to był jej?! Z trudnością ale i determinacją, zaczęła się przesuwać na różowym materiale i w końcu miała w zasięgu ręki czyjś bagaż. Może coś tam znajdzie. Bo taka pustka w ekwipunku.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 5:07 pm

Dawał im śladowe szanse na przeżycie, ale jakąś nadzieję w nich pokładał, skoro nie dobił blondynki, tylko zawlókł ją w bezpieczne miejsce, odporny na wszelkie krzyki albo protesty. Nie chodziło o utratę słuchu, i tak zwykle się wyłączał, ciągnąc to, co sobie zaplanował do samego końca. Godzina od katastrofy minęła mu bardzo szybko, pewnie z powodu utraty przytomności i dopiero teraz w pełni poczuł skwar, który mógł zagrozić omdlewającej dziewczynie. U niego wywoływał chęć poszukania drinka i odpoczynku w cieniu palm, ale nie zamierzał tu zostać tak długo. Nadal jego plan był boleśnie prosty.
Nie zakładał w nim towarzystwa, więc Daniela traktował ze sporym dystansem, lekceważąc instynkt samozachowawczy, który szarpał mu w głowie niteczkę, odpowiedzialną za większą zdolność przeżycia w grupie. Tak było we wszystkich filmach i bajkach, książek nie czytał, ale z całą pewnością były takie, które chwaliły solidarność. Dlatego jeszcze nie odwinął zdrowej ręki w kierunku szczęki Daniela. Prawdę powiedziawszy, próbował, ale zabolała go druga ręka i musiał zrezygnować.
Zrozumiał, że pyta o dziewczynę. Powoli zaczynał rozwijać nietypowe dla siebie zdolności. Bycie głuchym zaczynało mu się paradoksalnie podobać - może dostanie rentę albo Jason pozwoli mu pieprzyć innych, bo jest taki biedny?
- Zemdlała. Zdechłaby na tym słońcu - wzruszył ramionami, taki tam skromny bohater, który nie zajmował się już swoją uratowaną (ofiarą), a walizkami, przy których przysiadł. - To, co szukamy? - wskazał na bagaż, próbując otworzyć kolejny. Przynajmniej minie trochę czasu i będzie mógł wrócić do domu z nowym sprzętem. Jeśli nie przyda się na tej śmiesznej wysepce, pełnej dziwnie serdecznych ludzi.
Powrót do góry Go down
Evelyn Ferguson


Evelyn Ferguson


Wiek : 22
Zawód : Studentka
Skąd : Sydney
Liczba postów : 21
Data dołączenia : 13/10/2013


PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 5:30 pm

Pan superbohater najwyraźniej stracił zainteresowanie Ev w momencie, kiedy stanęli na plaży. Cudownie. Koleś zemdlał, umarł, został wciągnięty przez czarną dziurę lub po prostu sobie poszedł. Ev przez chwilę stała, gdyż myślała że wróci. Albo pojawi się ktokolwiek. Cokolwiek. Oprócz jebanej ciemności wokoło. Na prawdę by się nie obraziła. W związku z tym, ze przez bite 15 ( a może 5) minut nie usłyszała kompletnie nic poza szumem morza czy tam oceanu stwierdziła, ze może jak się ruszy, to w końcu na kogoś trafi. Znając jej szczęście będzie to głody kanibal, ale raz się żyje. W związku z tym odwróciła się tak, żeby szum mieć po prawej stronie i ruszyła do przodu modlą się, żeby nie wyrąbać się na jakimś dziadostwie, które mają w zwyczaju pozostawiać po sobie plażowicze. Po przejściu bądź co bądź sporego kawałka w końcu straciła szczęście i złapała pięnego zająca na jakiejś dziurze w piasku, wydnie, czy cokolwiek to było. Podniosła się krztusząc się piaskiem i przekręciła się na plecy. Na logike powinna już zaniechać ustawniczego mrugania, ale po co. Lepiej mieć nadzieję, że po którymś z tysiąca mrugnięć ktos zaświeci słońce, albo okaże się, że to tylko koszmar. Że tak naprawdę zasnęła w samolocie z otwartą gębą, a April cyka jej fotki i wrzuca na facebooka, żeby znajomi mogli mieć z niej ubaw. Jednak jak na złość nic się nie pojawiało.
-Kurwa, jest tu ktokolwiek?-wydarła się siadając na plazy i nasłuchując, czy czasami ktos jej nie odpowie. Haaaaaaaaalo!-Wykrzyczała jeszcze po chwili powrotem opadając na piasek. Słyszała jakieś ciche glosy, ale nie wiedziała, czy świruje, czy faktycznie ktoś jest w okolicy.Po chwili zaczeła szlochać, jakby to mogło jej w czymkolwiek pomóc. Wyobraziła sobie scenariusz w którym ginie powoli na plaży z głodu i pragnienia, bo nikt jej nie znalazł. Bo ona nikogo nie znalazła. Bo nikt już nie chciał jej znać. Bo to zawsze jej przydarza się najgorsze. Oczywiście całe jej wykształcenie w kierunku psychologa sportowego bierze teraz w łeb, bo raczej ciężko pocieszać samą siebie. W dodatku samą, na jakiejś wyspie, czy nawet lądzie. W dodatku ślepą jak przysłowiowy kret. Cudownie.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 5:42 pm

Sophie, znajdujesz butelkę wody mineralnej, kaszmirowy szal koloru niebieskiego i ładowarkę do telefonu z długim kablem.

Frank, przykro mi, pech Daniela spadł na Ciebie i nie znajdujesz na plaży nic pożytecznego. Ale nie martw się, TWÓJ SŁUCH ZACZYNA SIĘ ZNACZNIE POPRAWIAĆ (co na początku sprawia Ci wielki ból; dźwięczenie w uszach doprowadza Cię do szału) a Twój drogi przyjaciel Wright wysupłał z przypadkowego bagażu wielką butelkę whisky. Ktoś chyba nie przestrzegał zasad bezpieczeństwa i przemycił na pokład płyn.

Wszyscy w temacie, na plaży zaczyna się ŚCIEMNIAĆ. Nie, nie od razu zapada na Was zasłona ciemności, ale słońce zaczyna zachodzić za horyzontem (bardzo malowniczo!) w dość szybkim tempie i gdzieś znika mdlący upał, co łagodzi nieco mdły smród trupów. Do tego na plaży znajduje się coraz więcej osób, może więc warto szybciej poopatrywać rany i w jakiś wyraźny sposób pomóc ekipom ratunkowym z odnalezieniem miejsca Waszego pobytu?
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 6:00 pm

Śladowe ilości nadziei jakie w nich pokładał Frank były niczym zapewnienie, że wszystko będzie w porządku - w końcu jeszcze niecałą godzinę temu mężczyzna życzył im wszystkim w najlepszym wypadku szybkiej i bezbolesnej śmierci. Jest postęp!
Oczywiście, że Daniel zdążył zauważyć, że O'Hara nie bardzo cieszy się z jego towarzystwa - coś jednak kazało mu się go pilnować. Instynkt? Możliwe. W końcu przecież chciał przeżyć, a Frank zdawał się wiedzieć, co należy zrobić, by to się udało. Jak im pójdzie - zobaczymy. Na razie nie jest źle, a pech zdał się opuścić Daniela na dobre - nie zdawał sobie wprawdzie sprawy z tego, że to przez niego biedny Frank nie znalazł niczego godnego uwagi w przeszukiwanej walizce.
- Chciałbyś, pewnie... - mruknął wiedząc, że i tak nie zostanie usłyszany - mógł sobie pozwolić na takie komentarze nie obawiając się o stan swojego uzębienia.
Pokiwał głową i kucnął przy najbliżej walizce. Co też uda mu się w niej znaleźć?
Szarpał się chwilę z zamkiem, co uznał za dobrą wróżbę - coś musiało być w środku! Możliwe, że będzie to naprawdę przydatna rzecz. Walizka w końcu puściła i odkryła przed Wrightem swą zawartość.
Whiskey!
Właściciel tego bagażu musiał być niezwykle sprytny, skoro udało mu się przemycić na pokład butelkę alkoholu - co w ich sytuacji okazać mogło się czynem wręcz zbawiennym. Mieli trzy możliwości - wypić alkohol (najgłupsza z możliwych), zostawić go do dezynfekcji ran (najrozsądniejszy pomysł) i zostawić na "czarną godzinę", gdyby przyszło im tutaj umrzeć (mogliby wówczas pożegnać się ze światem butelką całkiem niezłej whiskey).
- To może się przydać - uniósł znalezisko w kierunku Franka uśmiechając się.
Miał już papierosy i alkohol - może otworzyć bar i zrobić konkurencję Avie i jej straganowi z ciuchami.
Powrót do góry Go down
Ava Luhrmann


Ava Luhrmann


Wiek : tylko 23 lata
Zawód : cyganeczka
Skąd : Bundaberg/Sydney
Liczba postów : 99
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : opakowanie chusteczek higienicznych, szczotka do włosów i plastry na odciski (wraz z wkładką żelową do butów), zegarek z dalmatyńczykami

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 6:06 pm

Mdlałaby. Mdlałaby z przyczyn bliżej nieokreślonych bo zbyt wielu. Z bólu, przejęcia i lęku, a zamykając oczy śpiewałaby jak Morrissey, że nie chce aby ktokolwiek ją obudził znów w tym zgiełku i zapachu spalonych włosów obklejonych czerwoną wydzieliną.
Jednak coś ją trzymało i podkładało zapałki pomiędzy powieki, aby te nie mogły się zamknąć. Może surrealistyczne wyobrażenia były przyjemniejsze od irracjonalnych obrazów, bo noga krzywiła się podobnie jak mięśnie na twarzy w zniesmaczeniu światem.
Mdlałaby, gdyby nie dawka bólu, która była jej zafundowana wraz z wyjęciem kawałka poszycia z pleców. Swoją drogą, to ciekawe jak bardzo płytka metalu potrafiła ograniczać ruchowość jak i świadomość o sobie samy. Przez kilka chwil Ava nie pamiętała kim była i prosiła o pomoc. Prosiła.
Dopiero po kilku minutach zdała sobie sprawę z fali bólu, która zatrzęsła jej ciałem. Trzęsienia ziemi. Zakręciło się w głowi i zdawało się, że piasek mielony był przez sznureczki myśli. A linki tylko się wycierały przez to mozolne zajęcie i już żadna myśl nie ciągnęła mocno i nie rozbrzmiewała intensywnie.
Mdlałaby, gdyby nieznajomy nie podniósł jej nagle do góry. Zmiana wysokości, perspektywy, jakby ją ożywiła. Znacznie ciekawiej było widzieć plażę zasłaną bagażami i ludzkimi częściami niż jedynie jej część i domyślać się reszty obrazu. W tym wyjątkowym przypadku.
Musiały minąć minuty zanim myśli i dusza powróciły do ciała, a zdolność wyczuwania środowiska została odzyskana. Dopiero wtedy przyjrzała się swojemu bohaterowi, gdy już siedziała (choć nie prosto, bo ciężar świata nachylał ją nieco do przodu). I znajome przeczucie dziwności przepełniło ją, gdy bezpruderyjnie zajrzała w jego oczęta i źrenice spragnione narkotyku. Zaśmiała się, jakby nieco nawiedzona jego głodną duszą.
Płucka wołały o truciznę.
- Tak, moja noga. - mruknęła, chociaż tym razem zwróciła się do niego z większą sympatią niż on do niej. Pan los wypełniał kieliszki i unosił te pełne szkiełka do toastu, a potem śmiał się z jęczącym marudek na plaży. Słońce nie mogło już słuchać tego stękania i zaczęło chować się za horyzontem.
Poznała sylwetkę Franka, choć przed chwilą zdawało się jej, że nie pamiętała nic interesującego. Nie odwzajemniła uśmiechu, bo nie zwykłe szeroko uśmiechać się na widok ludzi (na widok kogokolwiek, czegokolwiek - jeśli tak to udawała). Ale zewnętrzne kąciki oczu jakby lekko się uniosły, podskoczyły, odrobinę pocieszone tym, że nie przeżyli sami najmilsi i najdelikatniejsi ludzie.
Nie wiem czy pamiętała twarz Daniela. Może też powinien się do niej uśmiechnąć tak jak chwilę przed tym jak kawałek metalu wycelował w jej łopatkę? A może i nie, bo z palmy pospadają twarde orzechy prosto na jej głowę.
- Nie mam zamiaru umierać, tym razem nie. - znów przeniosła spojrzenie na pana, który doświadczony był w dłubaniu w zwłokach i skinęła głową w stronę którąś, jakąkolwiek, dając mu do zrozumienia, żeby szedł i pomagał, nawracał, a ona może sobie poradzi.
Nadal siedziała, bojąc się powrotu do lężącej pozycji, bo piaski mogły się pod nią zapaść i potem ją przysypać. Pamiętała jeszcze o tym, że w nadwyrężonej dłoni trzymała zegareczek, a do stanika wsunęła poprzednie znaleziska.
Zerknęła na leżącą blondynkę, która została przytargana przez Franka. - Dlaczego ją zabiliście? Była aż tak głupiutka? - zapytała. Chyba nie pamiętała, że Franek nadal nie słyszał. Przepełniało ją teraz uczucie nieznane, bo spowodowane bólem i jakimś ogromnym zmieszaniem, które sprawiało, że chciała wyzywać, śmiać się i wyśmiewać.
Siedziała, westchnęła i odruchowo przyłożyła dwa palce do ust, jakby chciała zaciągnąć się powietrzem spomiędzy ich.
Zanim zbawiciel odszedł, otarła mu dłonią z policzka strumyczek krwi. Upaprała się w czerwonym płynie, ale zdaje się, że było jej wszystko jedno. Później wywróży sobie przyszłość z krwi nieznajomego.
Musiała znaleźć sobie nowe towarzystwo, skoro prawie nie mogła się jeszcze ruszyć, a jedynym sposobem na zachowanie świadomości byłą inteligentna rozgrywka słowami z jakimś żyjącym obiektem komentarzy.
Zrobiła wielkie oczy, kiedy chłopak od inhalatora uniósł ku górze butelkę z alkoholem. Spojówki zaczęły lśnić, a żołądek wywinął się - upominał się głód. Fizyczny i duchowy.
Powrót do góry Go down
Jason Catalan


Jason Catalan


Wiek : 30 lat
Zawód : Ratownik medyczny
Skąd : Sydney
Liczba postów : 77
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : paczka m&msów, czapka z daszkiem, wielofunkcyjny scyzoryk

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 6:31 pm

Po tym, co działo się przy bagnie, chciał jak najszybciej uciekać... gdziekolwiek; mógł to być nawet niewygodny czubek drzewa, ale tam w końcu zaznałby spokoju. Czy rzeczywiście tam by dostał to, czego chce? Być może wszystko leżało gdzieś wgłębi jego umysłu, a ten zadawał cały czas zbyt wiele pytań, na które Catalan nie mógł znaleźć odpowiedzi. Najgorsza jednak była myśl o tym, że zostaną tu do końca. Nie miał potrzeby zalogowania się na fejsie (może dlatego, że go nie posiadał), ale no raczej chujowo jest się zestarzeć między rozkładającymi się trupami, z którymi rozpoczynało się podróż w formie żywej. Na szczęście miał jakąś marną świadomość, że nie jest tu sam i w razie, gdyby okazał się kanibalem, to miałby co jeść. Bo do czego innego przydają się ludzie? Raczej nie potrzebował teraz, żeby ktoś go przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Prawdopodobni przejął od swojego mężulka nienawiść do wszystkiego, co żywe (och, przepraszam, może oprócz australijskich blondynów, ale tylko podczas seksu), a wyspa dodatkowo to spotęgowała. Gdy tylko opatrzył kilka osób (przy okazji również siebie, wreszcie nastawiając ten jebany bark prawidłowo) i uwolnił dziewczynkę, zniknął między drzewami. Nie miał pojęcia, gdzie idzie, ale wszystko lepsze od dalszego pławienia się w bagnie. Ile szedł? Minutę, pięć, czterdzieści siedem? Ciężko stwierdzić, bo całe te obliczenia przerwał mu widok długo oczekiwanej plaży. W zabrudzonych bagnem i krwią ubraniach, z przewieszoną ręką przez temblak z koszuli, z włosami jeszcze bardziej nieułożonymi niż zwykle, stał na skraju lasu, badając wzrokiem rozbitków. Czyżby kogoś szukał? I... czyżby go znalazł?
Powrót do góry Go down
http://momwarned.tumblr.com/
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 6:35 pm

Plecak nie okazał się jej bagażem, ale w takiej sytuacji chyba nie powinno się mieć skrupułów. Sophie była spragniona i czuła, że zaraz wyschnie na popiół jeśli nie znajdzie wody. Tym bardziej, że na chwilę obecną została sama i musiała sobie poradzić, a nie odciągać nikogo od nieprzytomnej Mackenzie. Anioł Stróż chyba stał tuż obok, bo w dłoniach kobiety zaraz znalazła się butelka wody. Idealnie!
Clemons od razu odkręciła ją i łapczywie wypiła kilka łyków, nie zamierzając tracić ani minuty dłużej na życiodajny dar. Dwie pozostałe rzeczy jakie rzuciły się jej w oczy nie były może jej potrzebne ale zawsze warto było je sobie zostawić. Wieczorem gdy chłód ogarnie plaże, będzie mogła się czymś okryć. A ładowarka? Zobaczymy! Jeszcze tylko do szczęścia brakowało blondynce kul. Serio pośladki zaczynały ją boleć od siedzenia, co było o tyle śmieszne, że bolało ją i tak wszystko. Sophie chciała się ruszyć, więc zerknęła w stronę drzew i niedaleko mogla ujrzeć gruby kij. Idealny do podparcia się. Zdobycz jednak to nie była łatwa. Kilka minut zajęło Sophie dotarcie do celu i podniesienie się.
- Hej! Tu jesteśmy!
Sophie odkrzyknęła w stronę wołającej dziewczyny, która powinna była widzieć pozostałych rozbitkow. POWINNA! Może była w ciężkim szoku? Clemons nie przyszło do głowy, że ktoś mógłby stracić wzrok przy katastrofie. Starając się nie przewrócić, powoli zaczynała kierować się w stronę zagubionej kobiety, obserwując ją i czekając na reakcję.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 EmptyCzw Paź 24, 2013 7:04 pm

Coraz więcej osób żyło. Całkiem możliwe, że ta katastrofa mu się przyśniła i zaraz zobaczy jakiegoś opalonego surfera, który mu obciągnie, a potem wróci do domu. Sielanka. Normalne życie u boku jego męża. Ta perspektywa chyba napełniała go spokojem, co świadczyło o tym, że na pewno się rozbili i siniak na głowie powstał od potężnego uderzenia. Nigdy nie pragnął przecież być pantoflem, do takich ról nadawał się Daniel.
Który jakimś cudem zdobywał sympatię Franka (sam tego nie rozumiał), więc pozwolił mu za dnia przeszukiwać prędko walizki w poszukiwaniu czegoś przydatnego.
- Kurwa, ja pierdolę - mruknął, kiedy kolejny bagaż okazał się pusty. Zero szmat, zero jedzenia, powoli zdawał sobie sprawę, że mogą tu umrzeć i dołączyć do wiecznych plażowiczów, których zaraz coś zje. Miał nadzieję, że cokolwiek żyje w tej dżungli (a coś żyje, na pewno) woli martwe okazy albo blondynki, odpoczywające spokojnie pod drzewami.
Wyprostował się, szukając wzrokiem torby do szybkiego podglądu, kiedy zauważył jak Wright wymachuje butelką. Średnia firma, pomyje, niewarta ceny, ale przyda się do odkażania, kiwnął mu głową i ruszył przed siebie, mając na oku torebkę w groszki.
I... swojego męża marnotrawnego (właściwie to on nim był, ale to się już nie liczyło). Spojrzał na niego, wyglądał dość zdrowo, chodził, miał wszystkie kończyny na swoim miejscu i... pewnie spodziewał się milszego powitania niż złapanie za koszulę.
- TO WSZYSTKO TWOJA PIERDOLONA WINA! WYSTARCZYŁO SIĘ POGODZIĆ Z TYM, ŻE CZASAMI KOGOŚ RŻNĘ I NIE MUSISZ TO BYĆ TY, A ŻYLIBYŚMY SOBIE SPOKOJNIE W TEJ TWOJEJ POPIERDOLONEJ AUSTRALII, KTÓRA JEST JEDNYM WIELKIM ZADUPIEM! - wrzasnął, potrząsając nim i patrząc na jego usta, pewnie formułujące natychmiastową ripostę. Ale nie dał mu tym razem zacząć, złapał go mocno i przyciągnął do siebie, całując mocno. Tak bardzo cieszył się, że może go zbesztać.
Pocałunek jednak nie trwał długo, bo nagle coś zaczęło się dziać. Nie tylko z wyspą, kiedy słońce zaczęło zachodzić (mrok, zombie i te sprawy), ale z jego uszami, które nagle zamieniły się w najczulsze miejsce w całym jego ciele. Bolało mocno, wibrowało, szumiało, trzeszczało. Runął na piasek, zatykając je w najprostszym geście ochrony przed całym światem.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





PLAŻA - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

PLAŻA

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» PLAŻA
» PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
i'm lost in the thrill of it all :: ROZGRYWKA :: PLAŻA I OKOLICE-