PLAŻA - Page 4

IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 PLAŻA

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyNie Paź 27, 2013 4:32 pm

Myślał, że nie może być gorzej. Kurewsko się mylił i po raz pierwszy od dawna nie zamierzał biec za Jasonem, żeby jeszcze mu nawrzucać (napluć w twarz) o tym, jakim jest ścierwem, skoro przeleciał tą zdzirę. Pewnie zaraził ich HIV, kiłą i rzeżączką, miał rację, że nie dawał się mu pieprzyć. A i tak jego mąż wydymał go tak mocno, że aż się zachwiał na swoich lewych, poszkodowanych nogach.
Nie zamierzał jednak się zatrzymywać i nie dotyczyło tylko jego niewiernego idioty, który poleciał szukać pielęgniarki, ale i podejrzanego gościa, który zaczął wydzierać się w najlepsze, fundując im jakieś mesjanistyczne wątki. Frank jako pół-Żyd (miał brodę) był zniesmaczony tym i po raz pierwszy zamiast po prostu jebnąć nim o piasek i skopać, by przestał się męczyć... po prostu poszedł dalej, patrząc na niego z politowaniem. Miał dość tych klimatów pro-ratunkowych, pro-bohaterskich i pro-oni-przylecą-i-pójdziemy-na-bibę. Wszystko było mu jedno i pewnie zapadał na jakąś śmiertelną odmianę depresji po zdradzie, ale nie myślał o tym w ten sposób. Był tylko zmęczony, spragniony i nie zamierzał spędzać zimnej nocy bez żadnego oświetlenia.
Dlatego wolał ignorować nawoływania jakichś brudasów, domagających się ratunku dla ślepej- nieżywej (niewyżytej?) i wracał do grona osób, które może nie były mu bliskie, ale były znajome i to gwarantowało powodzenie. Potykając się o jakąś kobietę, trzymającą się za brzuch. Kolejna kandydatka do niezawinionego wpierdolu za własnego męża? Spojrzał na nią, ciesząc się, że nie musi domyślać się, o co jej chodzi. I że nie zabawia go rozmowami o tym, że o Jezusie Nazareński, wszyscy zginiemy.
Proste pytanie, krótka odpowiedź. Chwycił ją lekko pod ramię, prowadząc do różowej sukienki. Może to bezlitosne, żeby okrywać dziewczynę ubraniami z trupów, ale przecież oni w niebie mogą biegać nago. Aż się zatrzymał, wyobrażając sobie takie niebosa. Szkoda, że był ateistą.
- Siadaj, zaraz się zapali ognisko - wskazał jej ubrania, którymi mogła się przykryć i skierował się do Daniela, który wygłaszał herezje. Cudownie. Znajdą ich, przyleci wielki zastępów pedałów-aniołów z nieba i zabiorą ich do domu.
- Koniec, kurwa - spojrzał na niego krytycznie. - Musimy przestać zachowywać się jak dzieci we mgle. Zaraz będzie ciemno. Zapalimy ognisko, bo nas nawet nie dostrzegą - wygłosił swoje zdanie, patrząc na niego z uwagą. Chyba musieli odłożyć swoją niechęć na czasy na następny dzień. O ile nie wylezie coś z dżungli i Frank nie opanuje przemożnej ochoty, by wskazać zwierzęciu na niego. - Daj whisky - wskazał na butelkę, którą się chwalił.


Ostatnio zmieniony przez Frank O'Hara dnia Nie Paź 27, 2013 7:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Evelyn Ferguson


Evelyn Ferguson


Wiek : 22
Zawód : Studentka
Skąd : Sydney
Liczba postów : 21
Data dołączenia : 13/10/2013


PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyNie Paź 27, 2013 6:06 pm

Pan doktor stracił nią zainteresowanie zanim zdażyła odpowiedziec na jego pytania. Wydarł się i zostawił ją na pastwę losu z… z kimś. Cudownie. Niech się okaże, że ten ktoś tez jest slepy. Albo głuchy. Albo niemowa. Byłoby ciekawie, naprawdę. Jak Ci na imię? Jestem Sophie. no to mamy wykluczoną niemowę i głuchego.
-Evelyn. – Przedstawiła się. – Normalnie podałabym rękę, czy coś, ale… Mniejsza.-Swoją droga musiało to komicznie wyglądać, bo Ev w tym momencie była odwrócona do towarzyski bokiem. Interesująca konwersacja z powietrzem. Które, bądź co bądź, robiło się coraz to chłodniejsze. A Ev naprawdę nie była grubo ubrana. Super. Jeszcze się okaże, ze zamarznie tutaj. Takiej śmierci chyba nikt się nie spodziewa, co? Słuchaj, przy drzewach jest więcej ludzi. Dasz radę przejść kilka metrów? Więcej ludzi. Czyli sporo osób przeżyło katastrofę. Reszta się utopiła. Albo coś.
-Jasne. –Mruknęła podnosząc się z ziemi i stając już kompletnie tyłem do dziewczyny. -Tylko nie wiem, mogłabyć mi podać rękę, czy coś?-Spytała uśmiechając się do morza/oceanu. I chciej tu być miłą i sympatyczną osóbką. Szczerze mówiąc nie chciało jej się w ogóle ruszać z miejsca, jednak na myśl, że ktoś ze znajomych mógł żyć, wręcz dostała skrzydeł. Znając jej farta pewnie wszyscy zdechli podczas katastrofy, a ona tutaj została. Sama. Ślepa. Wśród obcych ludzi. Ciekawe, czy w ogóle pomyśleli o czymś do jedzenia. Nie, żeby Ev była głodna, ale nie obraziłaby się. Chociaż ważniejsze by było ognisko. Albo grzejnik elektryczny. Na korbkę, b nie ma prądu. No, cokolwiek, co dawałoby ciepło.
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyNie Paź 27, 2013 6:21 pm

Sophie bacznie przyglądała się nowej znajomej, zastanawiając czy mogłaby zapytać o to samo co mężczyzna, bo zapewne Evelyn sama nie zechce już odpowiedzieć na pytanie. Blondynka nie wiedziała co mogłaby zrobić z ową informacją ale przynajmniej zaspokoiłaby ciekawość.
Kącikiem ust uśmiechnęła się na słowa o podawaniu ręki i kiwnęła głową, czego niestety jej rozmówczyni zobaczyć nie mogła. Chyba Clemons będzie musiała więcej mówić, oszczędzając gesty.
- Wiesz Evelyn, mam złamaną nogę i muszę iść oparta na kiju, więc... musisz się mnie trzymać. Powoli dotrzemy do reszty. Dobrze, że to niedaleko.
Sophie podniosła się z trudem, podpierając kijem i bacznie pilnując, by się czasem nie przewrócić. Nie chciała kolejnych fal bólu odczuwać. Poprawiła opatrunek na głowie, który niestety nie był tak sprężysty jak bandaż i nieco zsuwał się z czoła. Może dobrze, że Evelyn nie widziała tego różowego Rambo jakim teraz Sophie była.
- Odwróć się i... o złap mnie tutaj. I powoli. Ominiemy szczątki samolotu.
Kobieta złapała niewidomą za łokieć i obróciła do siebie, łapiąc za dłoń i kładąc ją na swym ramieniu. Zaraz też zrobiła niepewny krok w kierunku drzew, licząc na rozpalenie ogniska przez kogoś. Nawet mając na ramionach narzucony szal, odczuwała nieprzyjemny chłód.
Powoli obie towarzyszki niedoli docierały do reszty rozbitków.
- Pewnie jesteś spragniona. Usiądź.
Sophie odezwała się znowu, dopiero gdy obok rozbrzmiewały rozmowy pozostałych rozbitków zebranych w jednym miejscu. Tylu ludzi. Jak bardzo było przykro, że nie byli to wszyscy. Rzucając spojrzenia na boki, Clemons sięgnęła po butelkę i włożyła ją wprost w dłonie Evelyn.


Ostatnio zmieniony przez Sophie Clemons dnia Pon Paź 28, 2013 10:56 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyNie Paź 27, 2013 7:09 pm

Czekając na odpowiedź Avy rozglądał się po plaży - całkiem sporo ludzi przeżyło katastrofę, co powinno go ucieszyć, ale jakoś nie czuł się z tego powodu rozradowany. Może to zmęczenie? Albo po prostu rozsądek podpowiadał mu, że im więcej osób, tym więcej pożywienia będą potrzebowali. Okrutne, ale prawdziwe, a skoro ratownicy nie przybyli do tej pory, to muszą zacząć zastanawiać się nad tym, jak przeżyć do czasu, aż ci się pojawią.
W końcu wrócił Frank prowadząc kolejną nieznajomą - no proszę, kto by pomyślał. Najbardziej zgryźliwa osoba, którą dane było Danielowi poznać w samolocie okazuje się mieć jednak jakieś resztki sumienia. Chociaż może to tylko szok? W każdym bądź razie mężczyzna miał rację - powinni rozpalić ognisko. Choćby po to, by się przy nim ogrzać i odegnać dzikie zwierzęta, których w dżungli musi być naprawdę wiele. Światło ognia teoretycznie powinno też zwrócić uwagę ratowników.
Westchnął sobie i podniósł się z piasku łapiąc za butelkę alkoholu. Domyślał się, że Frank chce użyć go do rozpalenia ognia, który za pierwszym razem jakoś nie bardzo chciał się palić.
Wyciągnął w jego kierunku butelkę wypełnioną złocisto-brązowym płynem - szkoda go wylewać, ale chyba do tego bardziej się przyda.
- Przydałoby się trochę drewna - z samych szmat i resztek wraku raczej marne wyjdzie im to ognisko. Jedna z niewielu naprawdę logicznych kwestii, które dzisiaj wygłosił. Jeszcze chwila i sam się zgłosi na ochotnika.
Głupi.
Z jego pechem jedyne co w tym lesie znajdzie to śmierć, cierpienie i Czarny Dym, ale o tym nie wiedział i chciał się w końcu do czegoś pożytecznego przydać. Wystarczająco już narzekał na swój los, brak ratowników i fakt, że zginą tu wszyscy rozszarpani przez niedźwiedzie polarne.
Frank miał na niego dobry wpływ. Jak tak dalej pójdzie to Daniel zostanie myśliwym! Albo zwierzyną. W każdym bądź razie ktoś zginie - niedźwiedź, albo on.
Stawiałbym raczej na niedźwiedzia.
Powrót do góry Go down
Maxim Gallagher


Maxim Gallagher


Wiek : 36
Zawód : prezes korporacji
Skąd : Irlandia/Los Angeles
Liczba postów : 18
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : czerwona szminka, tampony, zestaw do szycia, dwie paczki czipsów, trzy lizaki, duża butelka coli, jedna tabliczka czekolady

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyNie Paź 27, 2013 10:01 pm

Maxim wędrował z kijem jeszcze przez bitą godzinę, nim udało mu się dosłyszeć stłumione przez drzewa głosy pasażerów pechowego lotu. Nie przyszło mu to łatwo, gdyż jak wiadomo dżungla żyła swoim życiem i przemawiało przez nią wiele odgłosów rajskich ptaków, zwierząt i innych swego rodzaju szelestów, które skutecznie zagłuszały rozmowy ludzi. Mężczyźnie brak było wyostrzonego słuchu, o którym mówi się w wypadku ociemniałych, a wzrok wracał powoli i nadal zmuszał go do poruszania się bardzo powoli oraz starannego ostukiwania patykiem podłoża. Miał ochotę przystanąć i odpocząć, ale resztki zdrowego rozsądku podpowiadały mu, że nie powinien przebywać sam dłużej niż to konieczne. Mokra od potu koszula lepiła się do pleców, a wyschnięty na wiór język boleśnie dawał o sobie znać, gdy Maxim doszedł wreszcie do plaży. Powoli zaczynał rozróżniać kolory, a kształty zdawały się być nieco ostrzejsze niż wcześniej, więc udało mu się dostrzec zarysy ludzkich sylwetek. Prędko, prawie biegiem do nich pobiegł, podpierając się przy tym śmiesznie kosturem co musiało dać doprawdy komiczny efekt.
Będąc dosłownie kilka metrów od nich, zatrzymał się. Uderzyło do niego to, że nie miał pojęcia jak się ma do nich odezwać - "hej, ja też przeżyłem" nie wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Na co dzień miał duże trudności z zawieraniem nowych znajomości, a tym samym gorzej radził sobie w warunkach stresowych. A w warunkach kurewsko-katastroficzno-stresowych tym bardziej. I jeszcze nadal koszula lepiła mu się do pleców, a dłonie obchodziły bakterie... zwykle mył się od 5 do 7 razy dziennie. Co miał zrobić teraz?
Miał nadzieję, że ekipa ratunkowa przyleci szybko. W końcu zebrał się i zapytał się mężczyzny z zarostem (Franka): - Dużo osób już przyszło? Słabo widzę.

Powrót do góry Go down
Lilith Boulet

how to be a porcelain doll
Lilith Boulet


Wiek : 29
Zawód : dziennikarka
Skąd : Portland, AUS /Ontario, US
Liczba postów : 176
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : latarka, męska bluza i klucze

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPon Paź 28, 2013 10:29 am

Znalazła się w miejscu, gdzie skumulowane były wszystkie ludzkie emocje. Panika, bezradność, rozgorączkowanie, chęć działania, strach... Nie wiedziała, jak ma się w tym momencie zachować. Chociaż dzień dobiegał końca, ludzie dopiero odnajdywali się; wyglądało to tak, jakby nadal próbowali zrozumieć co się dzieje i jakoś zorganizować. A ona myślała, że na plaży wszystko będzie wyglądało inaczej. Przede wszystkim miała nadzieję na akcję ratunkową, której nie dostrzegła ani śladu. Tylko obrażenia, krew, chaos. Coś, co ludziom wychodzi najlepiej.
Obrzuciła wszystkich znajdujących się na plaży pogardliwym spojrzeniem. Zapomniała, że ludzie to idioci, ale mimo to cieszyła się, że jest wśród nich. Przynajmniej nie będzie musiała spędzać tej zimnej i bezdusznej nocy sama gdzieś w przerażająco ciemnym lesie. Przynajmniej na razie, chyba że wygonią ją za bezczynność oraz bezustanne krytykowanie. W myślach. Jak dobrze, że nikt nie potrafi ich czytać. Chyba.
Jakiś mężczyzna - w mroku nie mogła dostrzec wyraźnie jego twarzy, zresztą czy to było ważne? - postanowił odpowiedzieć na jej pytanie; był widocznie podenerwowany i pchało go do działania. Jak dobrze, że chociaż on. Wskazał jej jakieś ubranie, kazał siadać i zapowiedział ognisko. Interesujące. Westchnęła, podnosząc kawałek materiału, żeby się temu dobrze przyjrzeć. Sukienka? No cóż, nie był to jej styl, ale prawdopodobnie coś, czym mogłaby się okryć i nie czuć wstydu. Nawet nie pomyślała, że mogłaby być to sukienka zerwana z jakiegoś trupa.
Odeszła kawałek dalej powolnym krokiem, powierzając ciemności sprawienie jej prywatności. Odwróciła się tyłem do ludzi, zsuwając powoli bluzę, następnie ściągając koszulę tak, jakby musiała przemyśleć każdy ruch. Zbadała dłonią skórę na tułowiu - czy miała jakąś ranę? Na szczęście takowej nie zarejestrowała, jednak nadal ją bolało. Wciągnęła przez głowę sukienkę, która okazała się dość ciasna w brzuchu, jednak luźna poniżej pasa - na szczęście. Później jeszcze bardziej powoli rozpoczęła ściąganie spodni - było to najbardziej bolesne, gdyż musiała przetrzeć poparzone miejsce - nie było innego wyjścia. Naruszone, bolało jeszcze bardziej, lecz przeżyje to, musi. Ponownie założyła koszulę oraz wciągnęła na siebie za dużą, lecz ciepłą bluzę - od razu zrobiło jej się przytulniej. Spodnie pozostawiła na miejscu, nabierając do nich swego rodzaju nienawiści. Chociaż kiedyś tak bardzo je lubiła...
Odwróciła się z powrotem do ludzi i podeszła bliżej. Nie chciała wiedzieć, jak wyglądała w tym zestawieniu - różowa sukienka i czerwona bluza. Ale przede wszystkim było jej ciepło i czuła ulgę w okolicach nóg. To było najważniejsze. Usiadła i objęła brzuch rękami, głaskając go niespiesznie. Wpatrzyła się w bezkres oceanu, próbując przemóc narastające uczucie głodu oraz pragnienia.
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPon Paź 28, 2013 11:37 am

Miał dość szacowania tego, kto przeżył, bo właściwie te wieści ani nie były optymistyczne (tyle mord do wykarmienia), ani tym bardziej pomocne (ta w ciąży, ta zemdlała, ten ślepy). Byli drużyną inwalidów, a nie rozbitkami, gotowymi do poradzenia sobie z nocą na wyspie. Może rzeczywiście eksterminacja w tych warunkach była uzasadniona? Spojrzał na nich krytycznie, zabierając butelkę whisky od Daniela.
I pijąc pierwszy toast za trupy na plaży. Tylko łyczek, nie sądzili chyba, że będzie radził sobie z nimi na trzeźwo? Był Irlandczykiem, uwarunkowywań geograficznych nie zmieni, zwłaszcza, że nie to ich mąż bzykał pielęgniarkę, która pewnie gdzieś została uratowana przez kolejnego durnego, pseudo-bohatera. Ją O' Hara dobiłby bez mrugnięcia okiem. niestety miał pecha i został obarczony swoim krajanem, którego powinien pewnie przywitać łykiem alkoholu i hymnem, ale zamiast tego kiwnął głową na jego okulistyczne rozkminy.
Nie, z matematyki nie cenił statystyki i obliczeń, znacznie bardziej przemawiał do jego rozumu Pitagoras i wizja trójkątów równobocznych. O tym powinien myśleć, kiedy będzie zapuszczał się do boru ciemnego w poszukiwaniu drewna.
Wziął głęboki oddech, oddając z żalem Danielowi buteleczkę ze zbawczą substancją, która pozwoliła mu jakoś przetrwał pierwszy szok.
- Dobra. INHALATOR, rozpalasz ognisko. ŚLEPY, idziesz do ciężarnej i przeszukujecie walizki, bo ona ma latarkę. RÓŻOWE RAMBO, jak chcesz to możesz iść ze mną do lasu poszukać drewna - wydał komendę, nie wiedząc czy go posłuchają czy wezmą za wariata, który upił się odrobinę whisky. Wszystko było mu jedno, musiał coś robić, więc ruszył w stronę lasu, gdzie pewnie na ściółce było mnóstwo drzew. Musieli jakoś przetrwać tę noc.
Powrót do góry Go down
Evelyn Ferguson


Evelyn Ferguson


Wiek : 22
Zawód : Studentka
Skąd : Sydney
Liczba postów : 21
Data dołączenia : 13/10/2013


PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPon Paź 28, 2013 3:04 pm

Wiesz Evelyn, mam złamaną nogę i muszę iść oparta na kiju, więc... musisz się mnie trzymać. Powoli dotrzemy do reszty. Dobrze, że to niedaleko. Ok., nie ma problemu. Odwróć się i... o złap mnie tutaj. I powoli. Ominiemy szczątki samolotu. Plus ślepoty jest taki, że nie będzie widziała szczątków samolotu. I pewnie ludzi, bo raczej ciężko, żeby wszyscy przeżyli. Sporo się pewnie potopiło, połamało, zostało przygniecionych… Mniejsza, chwyciła dziewczynę i po chwili ruszyła wraz z nią. Głosy się przybliżały, jednak na razie nie słyszała żadnego znajomego. Może akurat siedzą cicho. Albo są nieprzytomni. Albo nie żyją. Najgorsze jest to, że ostatnia opcja jest najbardziej prawdopodobna. W końcu już słyszała wszystkich wyraźnie, znajdowała się między ludźmi. Super. Ten cos gada, tamten coś gada, a ona siedzi jak idiotka i gapi się w przestrzeń. Bo nie ma na co. Ev ciekawiło jak teraz wygląda. Być może komicznie. Być może normalnie. W sumie to najbardziej ją ciekawiło, czy coś się zmieniło jej z oczami. Rozmyślania przerwała jej Sophie, która wcisnęła jej do rak cos, co chyba było butelką wody. A raczej na pewno, sądząc po tym, ze wcześniej się jej pytała czy jest spragniona. Co prawda jakoś specjalnie nie chciało jej się pić, ale odkręciła butelkę i upiła trochę. Żeby Sophie się nie obraziła. Czy coś.
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPon Paź 28, 2013 6:10 pm

Sophie nie obraziłaby się z powodu pogardzenia jej małym zapasem wody. W zasadzie to chyba powinna się ucieszyć, gdyż w takich warunkach każdy łyk był na wagę złota. Oby tylko jutrzejszy dzień przyniósł coś więcej niż siniaki czy złamania. Kobieta oparta na kiju, odebrała wodę od Evelyn i sama także napiła się trochę. Głód zaczynał doskwierać, najlepiej było zabić go wodą, oszukującą żołądek. Czy tak samo Clemons oszukiwała samą siebie, że ratownicy są już w drodze? Spojrzała za siebie na morze, z nadzieją wypatrując jakichś świateł na horyzoncie. Chyba nigdy nie byłaby tak szczęśliwa, jak w momencie wydostania ich z tej wyspy. Gdzie oni w ogóle byli? Rozmyślania blondynki, która już nie była TĄ KTÓRA PIERWSZA GINIE, przerwał Frank, przejmujący chyba rolę przewodnika grupy.
- Na nie wiele Ci się przydam.
Zawyrokowała, co było zgodne z prawdą. Kuśtykać za mężczyzną po lesie pełnym skręconych korzeni drzew, było najgłupszym pomysłem jaki Sophie mogłaby zrealizować. Popatrzyła na Daniela, kiwnąwszy mu głową. Chyba lepiej jakby to On był pomocą w poszukiwaniu drewna na ognisko. Ona sama zaś skierowała się do kobiety, która miała mieć latarkę i przysiadła obok, wzdychając ciężko. Ramiona już męczyły się od tego ściskania i opierania się na kiju. Sophie położyła swoją "kulę" obok siebie i rozmasowała bark, by zaraz zerknąć na nieznajomą.
- Jesteś szczęściarą posiadającą latarkę?
Zagadnęła z lekkim uśmiechem i oparła głowę na kolanie zdrowej nogi, którą zgięła i przysunęła do siebie. O tak, o wiele lepiej. W tym momencie nie wyglądała jak ktoś kto pali się do roboty. Najchętniej poszłaby już spać, ale wiedziała, że w tym momencie ostatnie na co sobie może pozwolić to sen. Wyprostowała się więc, sama siebie ganiąc w myślach i sięgnęła po jedną z walizek leżących nieopodal. Zamek błyskawiczny prędko się otworzył i oczom obu kobiet ukazał się miszmasz różnych kolorów i ubrań. No świecimy, świecimy. Może będzie coś pomocnego?
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPon Paź 28, 2013 7:00 pm

Obserwował zaskoczony, jak Frank zamiast wykorzystać whiskey do rozpalenia ogniska, czy chociażby zdezynfekowania jakieś rany, po prostu pociągnął sobie zdrowo z butelki. Cóż... Widać akcent, który Daniel słyszał w jego głosie zdawał się potwierdzać, że mężczyzna pochodził z Irlandii, a jak wiadomo tam lubili wylewać za kołnierz. Co więcej - mają na wyspie Anglika i Irlandczyka - będzie ciekawie! To też poniekąd tłumaczy niechęć Franka do Daniela.
Odebrał swoje znalezisko od O'Hary (ach! powinien od razu poznać po nazwisku skąd też ten pochodzi!). Przeczuwał, że ta butelka będzie naprawdę rozchwytywana wśród rozbitków.
Następnie zlustrował wzrokiem mężczyznę, który do nich podszedł. Z każdą minutą było ich tu coraz więcej - dobrze to, czy nie okaże się, gdy naprawdę zaczną walczyć o zapasy. Właśnie! Przez to wszystko nie zauważył, że żołądek wariował mu wołając o chociażby odrobinę pokarmu i wody. Tej drugiej szczególnie pożądał.
Nie zdziwiło go to, że Frank wysunął się nagle na głównego organizatora ich wspólnej pracy - od samego początku wyglądał mu na takiego, co to lubi się rządzić.
Inhalator?
To chyba o nim. Zmrużył oczy spoglądając na Franka rzucając mu spojrzenie typu "serio?". Nie miał jednak czasu na roztrząsanie tego, jak mężczyzna postanowił na niego wołać, bo robiło się coraz ciemniej, więc ognisko było wręcz niezbędne. Pokiwał głową i ruszył ze swoją butelką whiskey w stronę paleniska, które jakiś czas temu ułożył Frank.
I jak on ma ten ogień rozpalić?
Przecież go nie wyczaruje, nigdy też harcerzem nie był, toteż od razu można było stwierdzić, że zadanie to zdecydowanie go przerastało. Ale nie chciał tego przyznać, bo wyszedłby na niedojdę (jakby Frank już myślał o nim co innego).
Zaraz. Pomyślmy.
Może potrzeć o siebie dwa kamienie, ale nie byle jakie. Kojarzył, że do tego potrzebne były jakieś specjalne minerały, ale tych zapewne na plaży nie znajdzie (a nawet, gdyby były wkoło porozrzucane to nie wiedziałby, że to są właśnie te). Po krótkiej walce z własnymi myślami podjął decyzję, że wypróbuje wszystkie kamienie, jakie ma pod ręką.
Na dnie paleniska ułożył trochę suchej trawy, którą znalazł rosnącą pod jednym z drzew. Teraz wystarczyło postarać się o iskierkę, trochę podmuchać i powinien mieć ogień!
W najgorszym wypadku podpali sam siebie.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyWto Paź 29, 2013 8:34 am

Frank, udaje Ci się znaleźć kilka suchych gałęzi, które z trudem możesz przynieść do ogniska.

Daniel, Twój pech chyba się wyczerpał albo zstąpił na Ciebie duch osoby walczącej o przetrwanie. Oglądanie National Geographic się opłaciło i...udaje Ci się rozpalić ognisko. Nie jest od razu potężne, ale pali się spokojnie i jeśli będziecie o nie dbać tak, jak o siebie nawzajem (powiedzmy) to powinno przetrwać do rana.

Powoli zaczyna zapadać NOC, nie jesteście już świadkami cudownego zachodu słońca rodem z folderów biur podróży a po prostu zapadającej ciemności. Naprawdę CIEMNOŚCI, nie rozświetlanej ani światłami samochodów ani łuną pobliskiego miasta.
Powrót do góry Go down
Maxim Gallagher


Maxim Gallagher


Wiek : 36
Zawód : prezes korporacji
Skąd : Irlandia/Los Angeles
Liczba postów : 18
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : czerwona szminka, tampony, zestaw do szycia, dwie paczki czipsów, trzy lizaki, duża butelka coli, jedna tabliczka czekolady

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyWto Paź 29, 2013 9:03 pm

W końcu posłuchał się Pana Loczka i poszedł we wskazanym mu kierunku. Miał dosyć chodzenia! W skarpetkach miał piach! Pełno piachu, który zaczynał boleśnie obcierać mu stopy, a jego dezodorant wymagał reklamacji, gdyż przed upływem 24 godzin na jego koszuli pojawiły się obrzydliwe kręgi od potu. I Maxim z tym wszystkim czuł się strasznie, potwornie okropnie. Może to wytrąciło go z równowagi i nie próbował pyskować samozwańczemu przywódcy? Dawniej, stojąc za biurkiem jako "Pan Prezes Racja jest tylko JEDNA i jest to MOJA racja" nie raz, nie dwa wylatywał z mordą do ludzi, którzy próbowali nim rządzić. A teraz jedynie pomamrotał coś pod nosem, aby zaraz pójść do ciężarnej. Uśmiechnął się do niej lekko (na szczęście pamiętał, żeby nie odsłaniać zębów... a raczej ich braku.), jak gdyby ten  gest miał zapewnić ją, że wszystko będzie dobrze. Chyba podświadomie chciał, żeby ktoś powiedział mu to samo. - Zaczekaj tutaj, zaraz przyniosę jakieś walizki. - policzek trochę go bolał, ale Maxim zdawał się to ignorować. Szedł coraz pewniej, chociaż zaczynało się coraz szybciej ściemniać i widoczność pozostawiała wiele do życzenia. Udało mu się przytargać  z trudem przytargać tylko trzy średnie walizki, gdyż powoli zaczynało wzbierać w nim zmęczenie i osłabienie organizmu.
- Przy okazji jestem Maxim. - dodał, gdy postawił przed nią walizki. Zaczął je rozsuwać i wtedy ponownie zwrócił się do kobiety - możesz poświecić?
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptySro Paź 30, 2013 7:32 pm

Na nieszczęście w walizkach nie odnalazło się nic przydatnego. Zupełnie! A na domiar złego, Clemons nie potrafiła odnaleźć swego plecaka. Może wyrzuciło go w dżunglę albo do wody? Sophie odetchnęła, kręcąc głową. Potrzebowała jakieś promyka nadziei, bo jej już zaczynała być na wyczerpaniu.
Jak na zawołanie światło się pojawiło!
- Świetna robota!
Zawołała, uśmiech szeroki posyłając mężczyźnie. Teraz nawet latarka był zbędna, bo płomienie jak tylko dorzuci się drewna, obejmą spory obszar plaży. A przynajmniej tak śmiała sądzić Sophie. Zerknęła uradowana na osoby obok i podniosła się na kiju. Nie, tego nie damy spalić.
Kobieta zgarnęła sweter znaleziony w walizce i wpychając go sobie pod pachę, pokuśtykała w stronę Evelyn. Przy ognisko będzie cieplej, ale okrycie nie zaszkodzi.
- Proszę, załóż.
Opadła na piasek obok dziewczyny i położyła jej go na kolanach.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptySro Paź 30, 2013 7:41 pm

Brał do ręki kolejne kamienie i pocierał nimi po kilka razy upewniając się, że nie są to TE, które były w stanie wykrzesać z siebie jakieś iskry. Było to dość trudne, szczególnie, że w koło zapadał już zmrok, a iście hollywoodzki zachód słońca dobiegł końca pogrążając ich w jeszcze większych ciemnościach.
Niedługo nie zobaczy własnego czubka nosa, a co dopiero iskry przeskakującej pomiędzy dwoma kamieniami, których też nie będzie w stanie ujrzeć.
Wtedy też stało się coś, co rozpaliło w nim dawno już utraconą nadzieję. Z niedowierzaniem obserwował drobny błysk, który na chwileczkę rozświetlił jego dłonie, by paść na suchą trawę, która w niedługim czasie zaczęła lekko dymić.
Wiedział, że teraz musi się postarać i lekkimi dmuchami pobudzić tlące się zielsko do rozpalenia się. Nie wierzył we własne szczęście powątpiewając w prawdziwość tego, co widzi. Długo to wszystko nie trwało - wkrótce jego oczom ukazał się wątły płomień.
Ognisko rozpalone!
Uśmiechnął się sam do siebie dumny, że zdołał wykonać powierzone mu zadanie. Może jakaś odznaka? Coś w stylu "Twoje pierwsze rozpalone ognisko", albo "Początkujący traper"? Pochwała z ust Sophie dodała mu jeszcze więcej pewności siebie. Jak tak dalej pójdzie to Daniel naprawdę zostanie harcerzem!
Następnym zadaniem, które już sam sobie wyznaczył było zadbanie, by płomienie nie zostały ugaszone - wciąż przecież pamiętamy o jego pechu, a to oznaczało, że wkrótce spodziewać mogli się tropikalnej ulewy.
Powrót do góry Go down
Sissy Evans


Sissy Evans


Wiek : 11
Zawód : uczennica
Skąd : Wilcannia
Liczba postów : 111
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : miś

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyCzw Paź 31, 2013 9:54 pm

Zgubiła się. Kiedy ten miły pan wreszcie ją uwolnił i sobie gdzieś poszedł, Rose zajęła się bratem, a ten leżący na ziemi pan z brodą zaczął się gdzieś czołgać, Sissy postanowiła poszukać mamy. Bolała ją noga, bolał ją nadgarstek, bolało ją całe obite ciało i chciało jej się znowu płakać, ale musiała znaleźć mamę. Chodziła dookoła bagna, biegała po lesie i wołała ile sił miała w płucach, aż zdarła sobie gardło, a gałązki poraniły jej twarz. W końcu zaczęło robić się ciemno, ona była głodna i spanikowała.
Cała zapłakana, weszła w jakiś gąszcz, zaplątała się w liany i utknęła tam na jakiś czas. Nie wiedziała nawet, że jest przy samej plaży, kiedy chlipała w tych liściach dobre pół godziny, aż w końcu jakiś silniejszy powiew wiatru odsłonił jej widok na... ognisko? Jakimś cudem, licząc, że znajdzie tam mamę, wyślizgnęła się z uwięzi i podeszła do ludzi tam siedzących. Poznała chyba tego mężczyznę z brodą, rozmawiał z jakimś innym panem, i w ogóle, było tu tylu ludzi... Ktoś na pewno musiał wiedzieć, co się stało z jej mamą. Stanęła tuż przy samym ognisku i rozejrzała się dookoła, szukając w tym świetle rodzicielki. Strasznie się o nią bała, ale skoro była wśród ludzi, to przynajmniej w nocy będzie mieć opiekę. Zresztą, noga bolała ją coraz bardziej i rozcięcie nie wyglądało najlepiej.
- Przepraszam... - odezwała się cicho, kierując swoje słowa właściwie do nikogo szczególnego, w sumie nie wiedziała kto tak naprawdę może jej pomóc. - Ja... Nie wiem gdzie jest moja mama, a mam rozciętą nogę i nie wiem... Takie rzeczy się zszywa, prawda...? - spytała, rozglądając się dookoła z zaszklonymi oczami i drżącymi usteczkami, licząc, że znajdzie się ktoś, kto jej pomoże.
Powrót do góry Go down
Lilith Boulet

how to be a porcelain doll
Lilith Boulet


Wiek : 29
Zawód : dziennikarka
Skąd : Portland, AUS /Ontario, US
Liczba postów : 176
Data dołączenia : 28/09/2013

Ekwipunek : latarka, męska bluza i klucze

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPią Lis 01, 2013 9:02 am

Morze, niebo. Tak daleko od domu. Tak ciemno, niebezpiecznie i samotnie. Żadnej nadziei na horyzoncie. Dzisiaj nie było już mowy o ratownikach, a do jutra tak daleko. Gdyby nie było tej katastrofy, byłaby teraz w domu, z mężem, a nowina, którą dotychczas tak trudno było jej utrzymać w tajemnicy, już dawno byłaby wypowiedziana. A ona byłaby szczęśliwa w swoim fotelu, w ciepłym domu, z zalążkiem poczucia bezpieczeństwa. Z osobą, którą znała. Wcześniej tak bardzo niecierpliwiła się, żeby powiedzieć Jose o tym, że będą mieli dziecko. Najwyraźniej jeszcze będzie musiał na nią poczekać. Ciekawe, co powiedzieli mu na lotnisku? Dlaczego samolot nie przyleciał? Czy mieli tam z załoga jakikolwiek kontakt? Nie miała pojęcia, gdzie jest dziób samolotu, chociaż wszystko wskazywało na to, że znajdował się gdzieś w pobliżu wody. Albo w niej.
Z zamyślenia wyrwał Lilith głos mężczyzny, który ją tutaj przyprowadził. Ślepy miałby szukać po walizkach? Osoba kuśtykająca miałaby iść po drewno? Z litościwego rozbawienia miała ochotę zaśmiać się, lecz z jej gardła nie wydobyło się nawet piśnięcie. Znajoma blokada. Na szczęście nie musiała komunikować się z ludźmi, co znacznie uprzyjemniło jej zadanie. Tak, była posłuszna. To dziwne? Przecież była niezależną kobietą, która robiła wszystko po swojemu. Owszem, była zła, że facet trochę się rządzi i w takim tonie odnosi się do wszystkich, ale ją także irytował ten chaos i panika ludzi. Przeszukiwanie walizek wydało jej się rozsądne w tej sytuacji, zwłaszcza że wszystko mogło się przydać. Miała jednak zamiar wstać i pójść na poszukiwania sama, nie potrzebowała przecież żadnej pomocy. Ona? Phi!
Zanim jednak zdążyła zrobić coś ponad ostrożne kucnięcie, podeszła do niej kobieta, której właściwie nie widziała. Przecież było już ciemno. Bez słowa, a z westchnieniem wydobyła latarkę i zapaliła. W mroku smuga światła była dość szeroka i bardzo wyraźna, dzięki czemu Lilith mogła dostrzec najbliższe otoczenie. Starała się nie świecić ludziom w twarz, za to skierowała światło na walizkę, w której nic nie było. Czy to był znak na niepowodzenie?
Już miała wstawać, kiedy znów podszedł do niej mężczyzna - to chyba ten ślepy? Z jego słów wynikało, że wcale aż tak źle z nim nie było, chociaż w tej ciemności nawet ona mogłaby stwierdzić, że straciła wzrok. Gdyby tylko nie latarka. W chwili, gdy czekała na walizki, udało się komuś rozpalić ognisko - na razie małe, ale była to nadzieja na coś więcej. Jakaś wesoła iskierka zaplątała się w jej myślach na chwilę.
Posłusznie poświeciła mężczyźnie na walizki, przy okazji zerkając na jego rozciętą twarz. Ech, wszędzie krew. I wszędzie trzeba porozumiewać się z ludźmi.
- Miło mi, jestem Lilith - powiedziała od niechcenia. Wiedziała, że zapewne niedługo zapomni imienia mężczyzny, zdecydowanie lepszą pamięć miała do twarzy.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

just chillin' killin'
Mistrz Gry


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 28/09/2013


PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPią Lis 01, 2013 10:48 am

Maxim, chyba masz szczęście. Walizka należała bowiem do tego grubego chłopca, który siedział tuż za Tobą i szeleścił przez całą drogę opakowaniami od słodyczy. Znajdujesz więc dwie paczki czipsów (zupełnie zmiażdżonych i przypominających raczej proszek), trzy lizaki, dużą butelkę coli i jedną tabliczkę czekolady. Orzechowej. Podzielisz się smakołykami z resztą ludzi czy zachowasz je na czarną godzinę?
Powrót do góry Go down
Frank O'Hara


Frank O'Hara


Wiek : 32 lata
Zawód : stolarz
Skąd : Sydney
Liczba postów : 73
Data dołączenia : 29/09/2013

Ekwipunek : suknia, portfel F. Callaway, niezniszczony laptop z ładowarką

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPią Lis 01, 2013 11:52 am

Frank był obecnie najgorszym z możliwych towarzyszy niedoli, bo tak naprawdę miał w dupie to , czy samolot przyleci, czy zostaną tutaj na wieki i będą się rozkładać miesiącami (jak to dobrze, że nie był torebką foliową), zatruwając cudowne, ekologiczne środowisko. Wziął stery w swoje ręce tylko po to, by móc zostać samemu na kilka minut, bo towarzystwo zawsze było dla niego najmocniejszym alergenem i kończył zwykle znajomości łatwo, zbierając nad ranem swoje spodnie z podłogi. Tu był skazany na ludzi w inny sposób i to doprowadziło go niemal do migreny.
Zakończonej optymistycznym sam - na - sam z drzewami i suchymi gałązkami, które wlókł w stronę ogniska... Udało się! Przynajmniej to im w jakiś sposób wyszło i był dumny z tej delikatnej iskierki, która tliła się wokół egipskich ciemności. Klimat niemal z horroru, jak to dobrze, że posiał gdzieś swoją piłę, bo był o krok od zabawy ze Franka- Rozpruwacza. Na pierwszy ogień poszłaby ta zdzira, która odważyła się tknąć jego męża. Cała reszta rozbitków była mu obojętna (spory plus), więc dołożył drewna do ognia ostrożnie i pokuśtykał do ludzi, nie odzywając się jednak za wiele. Wiedział, że ciężarówka i dziecko to niezbyt udani przedstawiciele rozbitków, ale może jakoś uda się im przeżyć noc względnie spokojnie i nie trzeba będzie wybierać, kogo rzucić na żer. Niepotrzebnie robił już w myślach listy, w ostatniej chwili skreślając z nich INHALATORA, ŚLEPEGO I BLOND.
Powrót do góry Go down
Francesca Callaway


Francesca Callaway


Wiek : 31
Zawód : wicegubernator stanu Kalifornia
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 30
Data dołączenia : 11/10/2013

Ekwipunek : xxx

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPią Lis 01, 2013 5:42 pm

Chyba straciła na moment przytomność. Pamiętała tę ulgę, gdy miała już na sobie kamizelkę ratunkową i linia brzegowa stopniowo zaczęła się przybliżać. Jednocześnie jej towarzysz, który przyczynił się do jej szybszego wybawienia z opresji, nie wykrwawił się na śmierć w tej wodzie i dopłynął razem z nią. Czując pod palcami ciepłe kryształki piasku, nie mając już tak bardzo ściśniętego gardła, a mięśni napiętych, i wyzbywszy się okropnych wizji ze sobą jako topielcem w roli głównej, opadła na brzegu z poczuciem chwilowego, ale bezkresnego, obezwładniającego bezpieczeństwa, nie dość daleko, by ciepłe fale nie obmywały jej ciała.
Gdy się obudziła, było już ciemno. Początkowo przeszło jej przez myśl, że straciła wzrok, ale nie rzuciła się w popłochu przed siebie, nie zaczęła histerycznie płakać z tego powodu. Przysunęła dłoń do twarzy, a widząc zarys swojego pierścionka, odrzuciła tę opcję. Noc. Po prostu zapadła noc. Może ratownicy uznali ją za martwą i zostawili? Podniosła się szybko, co przypłaciła zawrotami głowy. Była jeszcze mokra, a teraz robiło się coraz zimniej. Objęła się rękoma w talii i boso (ocean częściowo ją rozebrał) zaczęła przemierzać plażę w kierunku jaśniejszego punktu, który okazał się być małym ogniskiem. Nie była w stanie zobaczyć ani usłyszeć ludzi krzątających się wokół niego. Dopiero będąc bardzo blisko, zarejestrowała ten uspokajający fakt. A więc nie została zaliczona jako martwa przez ekipę ratunkową. To znaczy, że jeszcze nie przybyła? Czy ognisko to zamknięta impreza? Czy to w ogóle... nasi?
Zobaczyła malutką dziewczynkę sięgającą jej pewnie do pasa, drążącą od powstrzymywanego płaczu. /Albercik! Nasi tu byli!/ Nie potrafiła zrozumieć, co mówi, choćby nawet potrafiła rozróżnić poszczególne słowa, który docierały do jej uszu zniekształcone i niewyraźne. Biedne dziecko. Na pewno ktoś się nią zajmie. Takie szkraby wzbudzają tkliwość i ludzkie odruchy. Callaway ominęła ją, okrążając ognisko i usiadła w końcu blisko, by się wysuszyć i ogrzać. Chciała tylko przez chwilę być spokojna i nie martwić się o swoje życie. Tylko przez chwilę, bo zaraz przeszło jej przez myśl, że trzeba znaleźć więcej suchych gałęzi.
Powrót do góry Go down
Evelyn Ferguson


Evelyn Ferguson


Wiek : 22
Zawód : Studentka
Skąd : Sydney
Liczba postów : 21
Data dołączenia : 13/10/2013


PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptySob Lis 02, 2013 12:56 pm

Poczuła nagły przypływ ciepła, co mogło oznaczać tyle, że ktoś rozpalił ognisko. Dobre i tyle, może nie zamarzną. Lista mozliwości śmieci skróciła się o jedną pozycję, jednak pozostała długa. Bardzo długa. Proszę, załóż. Te słowa chyba były skierowane do niej, gdyż chwile później poczuła, jak coś lekkiego ląduje jej na kolanach. Po podniesieniu tego w dłoniach stwierdziła, że jest to jakaś część ubioru. Nie wymacała żadnych guzików, czy zamków, więc założyła sweter przez głowę. Kij z tym, czy dobrą stroną, kogo to obchodzi. O kolorze nie wspominając.
-Dzięki.-Powiedziała naciągając rękawy na dłonie. Sweter był za duży, ale nieważne. Cisnęło jej się na język kilka pytan, o które tak głupio było jej pytać. Czy już zapadł zmierzch, ilu ludzi tu jest, co się znajduje wokoło… Generalnie pytania, których normalny, zdrowy człowiek by nie zadawał. - Duzo tu jest ludzi?-Spytała w końcu. Słyszała kilka głosów, jakieś sprzeczki, krzyki, jednak ciężko jej było stwierdzić, czy nalezały do trzech, czy do trzydziestu osób zwłaszcza, że niekoniecznie wszyscy musieli się odzywać.
Powrót do góry Go down
Sophie Clemons


Sophie Clemons


Wiek : 25
Zawód : pilot wycieczek
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 86
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : butelka wody, kaszmirowy szal, ładowarka do telefonu z długim kablem

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptySob Lis 02, 2013 1:48 pm

Przyglądała się ludziom, zbierającym wokół ogniska, zastanawiając ilu tak naprawdę przeżyło katastrofę i czy zebrani to już wszyscy? Nawet odwróciła głowę w stronę drzew, wpatrując się w niezbadany mrok, jakby zaraz miała pojawić się tam odpowiedź. A raczej odpowiedzi. Pytań było więcej niż ran doznanych przez rozbitków. Połowa samolotu wylądowała niewiadomo gdzie i może gdzieś jeszcze błąkały się zagubione osoby? Sophie spojrzała na swą towarzyszkę, dopiero gdy ta się odezwała. Cóż miała jej odpowiedzieć? Podać dokładną liczbę, nawet jej nie znając?
- Wciąż za mało.
Odpowiedziała, zaraz kręcąc głową i wypowiadając ciche przepraszam. Nie tak powinna odpowiedzieć, teraz chyba przepraszając swe własne sumienie, swą własną naturę. Czy nie powinna cieszyć się z tego, że ci ludzie przeżyli? Z tego, że sama przeżyła? I mieć nadzieję na przybycie kolejnych? A może słowa już same w sobie były tą nadzieją? Clemons przetarła zmęczoną, szarą twarz i już sama nie wiedziała co ma myśleć i mówić. Pewnie zastanawiałaby się dalej, gdyby nie słowa i płacz dziecka. Opuściła dłonie, by na dziewczynkę spojrzeć i rozglądnąć się, jakby w oczekiwaniu, że ktoś się małą zajmie. Zaraz jednak zmarszczyła czoło, gdy jedna z kobiet przeszła obok dziewczynki tak zupełnie obojętnie. Dreszcze wystąpiły na jej plecach, gdy zdała sobie sprawę, że mała mogła stracić rodziców w katastrofie.
- Jakieś dziecko... zupełnie same.
Odezwała się do Evelyn, wahając z wstaniem. Chodzenie sprawiało jej trudność i ciągle Sophie liczyła na to, że zaraz ktoś dziecko przygarnie pod swe skrzydła. Malutki głosik jednak kazał jej się podnieść, co uczyniła powoli, opierając na kiju i oddychając ciężko. Powinna siedzieć na tyłku a nie łazić w tę i z powrotem, co zakomunikowała zdrowa noga, na której opierała większość ciężaru ciała. Sophie musiała usiąść z powrotem, co przyjęła z głośnym westchnieniem. Tym razem się nie ruszy nigdzie. Wyprostowała nogę i odrzuciła kij, by pomasować kolano.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright


Wiek : 27
Zawód : początkujący reżyser
Skąd : LA, CA
Liczba postów : 161
Data dołączenia : 06/10/2013

Ekwipunek : inhalator, paczka papierosów, długopis, butelka whisky

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptySob Lis 02, 2013 6:16 pm

Czekając na powrót Franka z drewnem, próbował dopilnować ognia, by ten nagle nie zgasnął ponownie pogrążając ich w kompletnych ciemnościach. Jak na razie udawało mu się to całkiem nieźle - ba, jak na niego to był to ogromny sukces.
W końcu pojawił się O'Hara, a chwilę później płomienie zdecydowanie nabrały wysokości, gdy dorzucił do nich znalezione w dżungli drewno. Na jakiś czas mieli spokój. Ognisko oświetlało mrok, ogrzewało ich, a przede wszystkim dawało choć namiastkę bezpieczeństwa chroniąc ich przed dzikimi zwierzętami, bo te bały się ognia, prawda?
Oparł się o drzewo rosnące najbliżej wbijając wrok w palenisko. Czy ich znajdą? Czy uratują?
W głowie kłębiło mu się wiele myśli, niekoniecznie poprawiających samopoczucie, gdy przypomniał sobie o butelce alkoholu, która leżała teraz obok niego. Nie powinien chyba, ale zdecydował, że łyk raczej mu nie zaszkodzi. Przyłożył już nawet gwint do ust i miał przechylić butelkę, gdy zauważył małą dziewczynkę stojącą kilka metrów od niego, której postać oświetlana była delikatnie przez płomienie.
Westchnął rezygnując z pomysłu pocieszenia skołatanych nerwów alkoholem postanawiając zamiast tego podejść do dziewczynki. Wstał ze swojego miejsca i ruszył w jej kierunku.
- Cześć - przywitał się dochodząc do wniosku, że tak powinien zacząć - Jestem Daniel - kucnął naprzeciwko niej - Powinnaś usiąść przy ognisku - dziewczynka miała pecha - postanowił jej pomóc właśnie Wright, a to oznaczało, że wkrótce przydarzy jej się coś złego, ale nie z jego winy! Nie odpowiadał za to, co działo się ludziom, którzy się z nim kontaktowali.
Powrót do góry Go down
Heather Berson


Heather Berson


Wiek : 19
Zawód : Bezrobotna, hoho
Skąd : Sydney, Australia
Liczba postów : 14
Data dołączenia : 07/10/2013


PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyNie Lis 03, 2013 5:27 pm

Wbrew pozorom umieranie w krzakach nie było aż takie ze. Gdyby nie ból, Hether pokusiłaby się nawet o stwierdzenie, że leżakowała w uroczym, zacienionym, a nadal ciepłym miejscu. Kiedyś, przed powstaniem betonowej dżungli ludzie rodzili się na łonie natury, przezywali na nim swój określony czas i umierali na tej samej ziemi. Scenariusz wyjątkowo bajeczny… prawda, że miała rację?
Przynajmniej pośmiertnie spełni ważną rolę dla ekosystemu. Zamiast tylko brać, to będzie miała okazję coś dać. Zasili glebę ważnymi i niezbędnymi związkami. Nigdy nie zastanawiała się aż tak konkretnie nad śmiercią. Zasypia się raz na zawsze. To przecież tylko proces, jak wszystko. Krew przestaje płynąć w żyłach, spada temperatura ciała, sztywnieją place, usta sinieją. Potem ciało staje się pokarmem i miejscem rozwijania się wszystkich larw…
- Kurwa. - Wymamrotała pod nosem. Wiadomo, że każdy normalny człowiek nie bał się śmierć, tylko zjedzenia przez robaki. Próbowała nieco się podnieść, jednak ból w nodze nadal nie ustępował. Póki, co było dobrze… żadna żmija, pająk, larwa, czy cokolwiek po niej nie łaziło.
Nagle usłyszała poruszanie się gałęzi i zobaczyła czyjejś spodnie. Nie chciała, ani nie miała ochoty, póki co, sprawdzać kim jest, jak się domyśliła, mężczyzna. Jednakże po pierwszych słowach zmieniła zdanie.
Swój chłop.
Jedyne co wychwyciła u spychającego się mężczyzny, to jego ciemne włosy i niezbyt zadowolony ton głosu. Chyba nie wyglądała aż tak okropnie… Co prawda niemiłosiernie polała ją noga, a z tego, co zaobserwowała miała porozcinane ręce. Ale, co to na nią?
Wiesz, liczyłam na to, że mnie zgwałcisz.
Odpowiedziała mu w myślach, jednak nie chciała marnować swojej energii na wypowiadanie sarkastycznych uwag. Choć może każda kobieta powinna panikować, dlaczego znajdowała się zupełnie obolała w krzakach z jakimś facetem. Jednakże dla Heather ta sytuacja nie wydawała się jakoś piekielnie przerażająca.
Sto trzydzieści osiem.
Leża i liczyła w myślach. Ból i tak nie pozwoliłby jej zasnąć, jednak prosta czynność - liczenie sekund, sprawiała, że odciągała od niego uwagę. Odwet nadal nie nadchodził. Czyżby została skazana sama na siebie?
Z ogromnym trudem podniosła ramiona i głowę do góry. Można było się podkusić nawet o stwierdzenie, ze po serii prób i upadków… głownie upadków, siedziała. Ta perspektywa nie zmieniała dużo. Noga nadal niemiłosiernie bolała, a krzaki były gęste. Nie słyszała nikogo, kto mógłby nadchodzić… z żadnej strony.
Nagle zobaczyła, ze niedaleko niej leży sterta kamyczków. Akurat w takiej odległość, że mogła po nie sięgnąć. To też zrobiła. Gdy miała je blisko siebie zaczęła raz, po raz ciskać je w stronę, z której przyszedł mężczyzna. Być może któryś nie zatrzymał się w gałęziach i doleciał na plażę.
…Albo ktoś oberwał w łeb.
Westchnęła głośno. Jedyne, co jej pozostało, to czekać. No chyba, że zabawi się w dżdżownicę i dopełza sama w nieznane. Zaczęła się rozglądać dookoła w poszukiwaniu czegokolwiek… w jakikolwiek stopniu potrzebnego.
Gdzie leżał jej telefon?
Powrót do góry Go down
Jakub Polański


Jakub Polański


Wiek : 33
Zawód : Pilot
Skąd : Sydney
Liczba postów : 32
Data dołączenia : 08/10/2013

Ekwipunek : Nic

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPon Lis 04, 2013 8:04 am

Jakub nadal nie wiedział, co się dzieje tak dokładnie z nim, ale widział ognisko, który w zapadającej nocy było coraz wyraźniejsze. Dobry plan mieli wszyscy to akt. To tylko on siedział bezczynnie nie wiedząc co począć dalej. Najchętniej po prostu by znikną. Ale zamiast niego zniknęła mu tamta dziewczyna, którą spotkał na brzegu oceanu. Nie wiedział gdzie poszła, w którą stronę i czy kiedykolwiek ją zobaczy. A może po raz kolejny wyobraźnia zrobiła mu psikusa i tak na prawdę jej tam nie było? Już sam nie wiedział czy to co widzi było prawdą. Czuł się źle niemalże chory na jakąś chorobę psychiczną, a może jednak.. to mu się tylko śni? Im bardziej było ciemniej tym bardziej uświadamiał sobie, że nikt ich tu tak szybko nie znajdzie. Nie mają na to szans. Po raz kolejny przytłoczyły go myśli, które już wcześniej do niego trafiły. On jako jedyny wiedział, co działo się z samolotem tuż przed katastrofą. A raczej wiedział, że maszyna go nie słuchała i tak właściwie nie wiedział o co w tym wszystkim chodzi, ale to nic. Zamyślony po raz kolejny, jednak już bez paniki szedł w stronę ogniska nie zwracając uwagi na nikogo. Szedł tylko przed siebie, aż wpadł na czyjeś ciało. Nie wiedział kto to był w końcu nie znał tu nikogo. Nawet miał wrażenie, że nie znał samego siebie.
-Przepraszam!- Krzyknął przerażony nieco i odsunął się do kobiet, bo ewidentnie była to kobieta.. Nawet ładna, brunetka patrząca na niego dziwnym wzrokiem. On sam zapewne miał wzrok nieprzytomny tak jakby z odległej planety na nią patrzał.

(Tak, wpadł na Ciebie, Francesco)
Powrót do góry Go down
http://motyl-nadziei.blogspot.com/
Francesca Callaway


Francesca Callaway


Wiek : 31
Zawód : wicegubernator stanu Kalifornia
Skąd : Los Angeles
Liczba postów : 30
Data dołączenia : 11/10/2013

Ekwipunek : xxx

PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 EmptyPon Lis 04, 2013 4:24 pm

Im bardziej robiło się jej ciepło i sucho, tym więcej nerwów magicznie się włączało. Włosy powoli schły, ubranie już nie przylegało tak nieprzyjemnie do ciała. Teraz co pewien czas pojawiały się ciarki. Było bezpiecznie. Pomimo tego fizycznego i psychicznego dyskomfortu (niemalże czuła, że jej mózg ma teraz pełno siniaków), było bezpiecznie, stabilnie.
I wtedy poczuła czyjś but na swoim udzie, a potem kolano na ramieniu… Nie miała czego się złapać. Mogła samego napastnika, ale wtedy pociągnęłaby go za sobą i stworzyłby się karambol. To dziwne, że w tej chwili takie drobne fakty, analizy sytuacji w ułamku sekundy nadal rodziły się jej w głowie. Świat znów zaczął się bujać (a może to mózg obijał się od ścian czaszki? może oba jednocześnie się huśtały?), jakby miał chorobę sierocą, a ona wylądowała na boku na piasku. Wydała z siebie odgłos zaskoczenia, który zaraz przerodził się w częściowo powstrzymany jęk. Dlaczego tak przeraźliwie bolał ją policzek? Jakby właśnie nadziała się na zardzewiały drut kolczasty...
Podniosła się z trudem, podpierając jednak cały czas wolną ręką. Rzuciła krótkie spojrzenie w stronę osoby, która na nią wpadła. Gdzieś na granicy świadomości wiedziała, że znała to słowo wykrzyknięte w jej stronę, a raczej że p o w i n n a  znać. Zrobiła tylko uspokajający ruch ręką (wyuczony, w większości kultur był zrozumiały). Zaraz przyłożyła ją do swojego policzka. Opuszkami palców wybadała, że od brwi aż do szyi ciągnie się podłużna rana (może jej skórę rozcięło czyjeś zapięcie od pasów w samolocie?), która teraz znów została podrażniona przez drobne kryształki piasku rozrywające ledwo zasklepiony policzek. Z niepokojem dostrzegła na swoich palcach ciemną ciecz i jej oddech przyspieszył gwałtownie. Ciepłe powietrze teraz już palił. Miała wrażenie, że zaczął się rozprzestrzeniać i muskać jej palce u stóp (czy to tylko figle mózgu?). W mgnieniu oka, nie wstając nawet z ziemi, bo w tym momencie gwarantowało to powrót w miejsce wyjściowe, odciągnęła się na kilka kroków od ogniska.
Była zbyt otumaniona z bólu, by teraz przejmować się wszelkimi zasadami dobrego wychowania, by zainteresować się stojącą nad nią osobą. Gdy tylko dojdzie do siebie (o ile w ogóle), to na pewno przypomni sobie to haniebne zaniedbanie ze swojej strony.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





PLAŻA - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: PLAŻA   PLAŻA - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 

PLAŻA

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» PLAŻA
» PLAŻA - CZĘŚĆ I - WRAK SAMOLOTU

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
i'm lost in the thrill of it all :: ROZGRYWKA :: PLAŻA I OKOLICE-